Zupa, jakiej nie widzieliście:
2 szklanki niczego,
1 litr niczego,
2 ząbki niczego,
2-3 korzenie niczego,
1/2 kg niczego,
1 listek niczego,
3-4 ziarenka niczego,
2 łyżeczki niczego,
szczypta niczego
2 szklanki niczego opłukać zimą wodą i wrzucić do garnka. Zalać litrem niczego, dodać listek i ziarenka niczego - wszystko gotować na małym ogniu. Ząbki niczego drobno posiekać i zeszklić na patelni. Korzenie niczego pokroić na plasterki i dodać do gotującego się pustego garnka. Całość gotować około 30 minut. Na koniec przyprawić do smaku około dwiema łyżeczkami i szczyptą niczego.
Danie gotowe i tak właśnie codziennie wygląda posiłek ponad 160 000 polskich dzieci:
Tym trochę innym niż zazwyczaj wpisem i przepisem chciałabym nagłośnić jeden z tych problemów naszej rzeczywistości, który boli najbardziej - niedożywienie dzieci i tym samym zachęcić Was do przyłączenia się do ogólnopolskiego programu społecznego, zainicjowanego i prowadzonego przez firmę Danone - Podziel się Posiłkiem. Celem programu jest walka z niedożywieniem wśród dzieci i każda pomoc jest na wagę złota, ponieważ dzięki zaangażowaniu konsumentów, wolontariuszy, mediów i organizacji społecznych, Programowi Grantowemu, Koncertom, Ogólnopolskiej Zbiórce Żywości Podziel się Posiłkiem, w ciągu 10 lat udało się wydać już niemal 13 milionów posiłków.
Pomóc może każdy, przyłączając się do programu - najprościej - nagłaśniając problem i kupując produkty, oznaczone logo programu - Talerzykiem w okresie od września do października, a część zysków ze sprzedaży zostanie przekazana na ufundowanie posiłków niedożywionym dzieciom. Podajcie więc dalej i podzielcie się posiłkiem!
Trudno uwierzyć, że to ostatni tydzień wakacji.. Gdyby nie kalendarz, który bezlitośnie odlicza ostatnie dni sierpnia, trwałabym w przekonaniu, że lato dopiero się rozkręca! Tymczasem wieczory i poranki z dnia na dzień są coraz zimniejsze, słońce chodzi spać coraz wcześniej, a wizyta naszego wakacyjnego gościa nieubłaganie dobiega końca. Razem z Nikolą, której tak bardzo spodobały się wakacje w Polsce, że postanowiła drugi rok z rzędu spędzić je w malutkim miasteczku z całym zastępem cioć, wujków, nowo poznanych koleżanek, z psem Łatkiem i kotem Edziem, postanowiłyśmy upiec ciasteczka na pożegnanie lata. A że zbiegło się to z miłym prezentem od sklepu 4GIFT.pl (dziękuję :)), były to ciasteczka stempelkowe - opieczętowane certyfikatem "domowej roboty" ciastka czekoladowo-cynamonowe pomysłu Nikoli i tajemnicze ciasteczka "zjedz mnie", do których dodałam skórkę cytrynową i odrobinę świeżego rozmarynu i które skusiłyby nie tylko zagubioną w króliczej norze Alicję w Krainie Czarów :)
Bardzo lubię nocne gotowanie, pieczenie, wycinanie ciasteczek, lukrowanie i tym podobne kuchenne aktywności przy świetle księżyca, ale tym razem wyjątkowo smacznie spałam, kiedy ten oto chlebek spokojnie, bez pośpiechu rósł i odpoczywał w lodówce. Warto było wstać godzinę wcześniej rano, aby wrzucić go do rozgrzanego pieca i na śniadanie cieszyć się ciepłym jeszcze, świeżym i pysznym owsianym chlebem prosto z domowej piekarni :)
Ostatnie temperatury zaskoczyły nie tylko najstarszych górali, ale nawet mnie - wiecznie zmarzniętą wielbicielkę tropikalnych klimatów ;) Najmniejszy wysiłek wydawał się być pracą w kamieniołomach, a stanie przy rozgrzanej kuchni - karą za grzechy. Wysłałam więc piekarnik na dłuższe wakacje, ale za to maszynka do lodów pracowała ostatnio rzetelnie na dwie zmiany. Upały szczęśliwie zbiegły się w tym roku z sezonem porzeczkowym, dlatego nie mogłam odmówić sobie przyjemności odsypania części owoców przeznaczonych na dżemy na zimę i zrobienia lodów z moją ukochaną czarną porzeczką - koniecznie mocno kremowych, kwaskowatych i esencjonalnych. W taką pogodę mogłabym się nimi żywić (gdyby zdrowy rozsądek nie zwyciężał) ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)