Czyżby tradycją stało się już, że pierwszy dzień wiosny witać będziemy zaspami świeżutkiego, puszystego śniegu, mrozem i soplami, zwisającymi z dachów i iskrzącymi się w
W temacie falafela można poszaleć. Od klasycznego z ciecierzycy lub bobu, po te z warzywnymi dodatkami, jak cukinia czy marchew, aż po całkiem nieformalny falafel z białej fasoli, panierowany w sezamie. Smakuje równie dobrze, jak ten egipski, szczególnie w chlebku pitta.
Falafel z białej fasoli:
400 g białej fasoli z puszki lub suszonej, uprzednio ugotowanej i ostudzonej,
1 łyżeczka kuminu,
1 duży ząbek czosnku,
2 łyżki posiekanej natki kolendry lub pietruszki,
sól, pieprz,
1 jajko,
1 szklanka ziaren sezamu,
olej do smażenia
chlebki pitta
Fasolę rozetrzeć widelcem na puree. Dodać zmielony (lub roztarty w moździerzu) kumin oraz drobno posiekany ząbek czosnku. Na końcu dodać posiekaną natkę, doprawić lekko solą i pieprzem i wszystko dokładnie wymieszać. Rękoma uformować niewielkie, spłaszczone kulki. Każdą z nich zanurzyć w roztrzepanym jajku i panierować w ziarnach sezamu.
Na patelnię wlać olej do smażenia (do głębokości ok. 2-3 cm) i dobrze rozgrzać (ważna uwaga - olej musi być mocno rozgrzany, inaczej falafele podczas smażenia będą się rozpadać). Smażyć falafele 2-3 minuty z każdej strony, aż będą chrupkie i rumiane.
Podawać na ciepło w chlebkach pitta z ulubionymi warzywami.
zdjęcie zrobione telefonem Nokia 808 Pure View
Ciasteczka z wróżbą
Co roku, całkiem prywatnie, świętuję w mojej kuchni początek Chińskiego Nowego Roku. Mimo że nie mam żadnych chińskich korzeni, z podziwu i szacunku dla kultury Dalekiego Wschodu, z ciekawością śledzę zmieniające się cykle lunarnego kalendarza chińskiego i patronujące im znaki, a przy tej sposobności lubię upichcić coś specjalnego na tę okazję. W tamtym roku, z pomocą oryginalnych, starych, drewnianych foremek świętowałam ten czas pieczeniem ciastek księżycowych, w tym - ciasteczkami szczęścia własnej roboty. Nowy Chiński Rok - Rok Węża (mój rok! :)) rozpoczął się miesiąc temu (10 lutego), więc z małym poślizgiem, ale z wielką frajdą częstuję Was ciasteczkami z wróżbą :)
Zanim, wraz z cieplejszymi promieniami słońca pojawią się pierwsze, prawdziwe nowalijki, serwuję sałatkę przedwiosenną. Sklepowe sałaty, rzodkiewki, szczypiorek i inną zieleninę o tej porze roku omijam z daleka, wcinając zamiast tego wyhodowane kiełki, a wybieram owoce i warzywa, które przyjechały z cieplejszych i bardziej słonecznych części świata. To ciągle jeszcze sezon na cytrusy i okazuje się, że z ich pomocą i kilku innych tropikalnych przysmaków, też można przygotować smaczną, zdrową, zieloną sałatkę :)
Już jutro świat wirtualny i realny zaleją serduszka, baloniki, misie, króliczki, gołąbki (tym razem te gruchające, wyjątkowo nie w kapuście ;)), różyczki i inne pachnące bukieciki, krwiste czerwienie i słodkie róże. Wybaczcie więc, że i tutaj jest dziś podwójnie słodko, bo choć przetransponowane sztucznie walentynkowe święto jest mi wciąż raczej obce, to dzisiejszy wpis jest wyrazem szczerej miłości od pierwszego wejrzenia do pewnego stempelka :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)