Jedną z najprzyjemniejszych stron blogowania jest poznawanie nowych ludzi, równie zakręconych wokół swojej pasji, uwielbiających rozprawiać o niej godzinami, dzielących się swoimi ulubionymi recepturami i kulinarnymi sztuczkami. Wymiana taka między zaprzyjaźnionymi blogami i blogowiczami to rzecz normalna, ale najbardziej lubię, kiedy przepisy i swoje lub zakorzenione od pokoleń w rodzinach (i często genialne!) pomysły podrzucają mi czytelnicy :)
Marzy mi się dyniowe przyjęcie - dyniowe party, z dynią - królową balu w roli głównej. Dyniowe dekoracje z lampionami, jesiennymi stroikami i aranżacjami zdobiącymi mieszkanie, a na stole festiwal dyniowych potraw. Kiedy kolejny rok z rzędu długie jesienne wieczory spędzam męcząc się z przekrawaniem olbrzymich, pękatych, pomarańczowych głów, obieraniem twardej skórki, oczyszczaniem i suszeniem cennych pestek, warzeniem hurtowych ilości dyniowego musu (na teraz i do zamrożenie - na później) i poznając coraz nowsze i coraz ciekawsze kombinacje dyniowych smaków, przygotowanie dyniowego przyjęcia wydaje mi dziecinnie proste.
Przetarłam oczy ze zdumienia i dwukrotnie sprawdziłam datę mojego ostatniego wpisu. Prawie miesiąc!?! Przekonana byłam, że minął najwyżej tydzień, może półtora. W tym czasie zdążyłam przenieść się do mojego całkiem nowego mieszkania, odczarować surowe, jeszcze trochę obce ściany i tchnąć w nie, kawałek po kawałku siebie, ugościć zastępy przyjaciół, dla których z dziką radością gotowałam i piekłam ich ulubione przysmaki w nowiutkiej kuchni, a także odchorować moje coroczne "około pierwszolistopadowe" przeziębienie :) Mimo całego zamieszania, nie zapomniałam w tym roku o dyni i chociaż festiwalowe dni niestety dobiegły końca, mam dla Was kilka smakowitych "pofestiwalowych" dyniowych propozycji.
Zostaję jeszcze przez chwilę w temacie buraków, żeby zaproponować Wam wypróbowanie ich w wersji wytwornej, trochę deserowej, trochę przystawkowej, w zależności od upodobań i pomysłów na ich wykorzystanie. Burak, jak wszystkim wiadomo, jest słodki, delikatny, a nawet lekko mdły sam w sobie. Dużo zyskuje, podkręcony zdecydowanym smakiem korzennych przypraw, octu lub kwaśnych owoców. Mogę Was zapewnić, że w połączeniu z miodem, cytryną, imbirem i migdałami jest wyśmienity.
Subskrybuj:
Posty (Atom)