Witam poświątecznie :) Na pewno podobnie jak ja, wciąż jeszcze odpoczywacie po świątecznej kulinarnej rozpuście, na pewno omijacie szerokim łukiem łazienkową wagę i dojadacie resztki słodkich bab i mazurków ;) Dlatego jeszcze przez chwilę nie będę Was zamęczać kolejnym przepisem, a w zamian, zapraszam do jeszcze jednego niekulinarnego, choć ściśle ze stołem związanego konkursu :)
Kurczaki i baranki są passé! U mnie w tym roku na Wielkanoc będą królowały zajączki! :) Po delikatnych, pomarańczowych, przyszły kolejne - maleńkie, słodziutkie i marcepanowe. Będą kicać po świątecznym stole, wielkanocnych mazurkach i drożdżowych babach - niech będzie radośnie i wiosennie (na przekór temu, co za oknem!)
Ech, tylko tego było mi trzeba - złapania potężnego przeziębienia tuż przed świętami! :/ Zafundowałam organizmowi niezłą huśtawkę, najpierw rozpieszczając go całkiem już letnim, włoskim słońcem, aby później zafundować mu twarde lądowanie wprost w polską, marcową szarugę. Zima najwyraźniej zapomniała kluczy i wróciła z impetem, ale któż mógłby się tego spodziewać? O mojej krótkiej aczkolwiek intensywnej wyprawie tam, gdzie prowadzą wszystkie drogi, opowiem później, bo teraz nie czas na to, kiedy Wielkanoc za progiem!
Subskrybuj:
Posty (Atom)