Tęsknię już bardzo za prawdziwie letnimi obiadami. Takimi, kiedy wystarcza (duuuży) talerz świeżo zerwanej z tyczek fasolki szparagowej albo młode ziemniaczki posypane obficie koperkiem, w towarzystwie jajka sadzonego i szklanki zimnego kefiru. Tęsknię za skubaniem zielonych listków z bazyliowej grządki lub doniczki (czas najwyższy wysiać bazylię!), aby później, w ciągu pół godziny zmiksować z nich ulubione pesto i wymieszać ze świeżo ugotowanym makaronem. A obiady grillowane, kiedy z gorącej kuchni wystarczy czmychnąć na łono natury z koszem bakłażanów, cukinii, czosnku, kiełbasek, marynowanego mięsa i słoikiem tzatziki (nie zapominając o kiści bananów do nadziania czekoladą ;))? Latem obiady przygotowuje się szybko i łatwo, bo niezliczone bogactwo świeżych warzyw, owoców i ziół nie wymaga specjalnej obróbki, aby smakować wybornie i zdrowo. Rozmarzyłam się trochę, ale dziś było tak pięknie, ciepło i słonecznie, że w końcu udało mi się uwierzyć, że idzie lato :)
Mały suplement do ostatniego wpisu, czyli fiołków ciąg dalszy :)
W tym roku postanowiłam częściowo pójść na łatwiznę ;) Każdy, kto kiedykolwiek kandyzował własnoręcznie fiołki, dobrze wie, jaka to żmudna, krecia robota, wymagająca anielskiej cierpliwości. Każdy, maleńki kwiatek trzeba przy pomocy pędzelka pokryć rozbitym białkiem i obsypać cukrem pudrem. Fiołki są bardzo delikatne i ich płatki łatwo sklejają się, tracąc swój kształt, więc trzeba je starannie rozkładać na pergaminie, uważając przy tym, aby całkiem nie zniszczyć kwiatka. Krótko mówiąc, to niemal koronczarska praca i przy kandyzowaniu większej ilości fiołków można dostać przysłowiowego fioła ;)
Słoiczek fiołków kandyzowanych dla tego, kto wymyśli bardziej wiosenny smak dla lodów od fiołkowego! ;)
To jeden z takich tygodni, kiedy gotowanie schodzi na dalszy plan. Od ciągłej huśtawki nastrojów aż kręci się w głowie. W telewizji obrazy, których prawdziwość wbija w fotel i poraża swoją nierealnością. Szok, niedowierzanie, ból i współczucie, podkręcane do granic wytrzymałości. W radiu playlista z najpiękniejszymi piosenkami na świecie (czy to nie paradoks, że te najpiękniejsze, są równocześnie najsmutniejszymi? Dave Matthew ma rację śpiewając - "funny the way it is, not right or wrong somebody’s heart is broken and it becomes your favorite song"...) Jest ciszej, spokojniej, inaczej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)