Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szparagi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szparagi. Pokaż wszystkie posty
Zielone szparagi, dwa sery - cheddar i kozi, trochę rukoli i fasolki szparagowej i to wszystko na kruchym, maślanym i również serowym cieście. Za takimi daniami tęskni się cały rok :) Cieniutkie, zielone szparagi lubię najbardziej - nie wymagają specjalnej obróbki, jedynie chwilkę blanszowania we wrzątku (można je jeść nawet na surowo), rzadko bywają łykowate.
Od razu uprzedzam, że ryż tutaj należy wziąć w cudzysłów, bo naturalnego ryżu nie ma w tym daniu ani grama. Nie jest to też kalafiorowe risotto, ale kalafior rozdrobniony w malakserze do takiej konsystencji, że na talerzu do złudzenia przypomina ugotowany ryż. W połączeniu z młodymi, zielonymi szparagami z patelni i jajkiem w koszulce tworzy pyszne, treściwe jarskie danie, w sam raz na majowy obiad :)
Słońce i lato wprost bije z tej sałatki - pierwsze co przyszło mi na myśl, kiedy zobaczyłam ją na blogu u Tieghan. I jeszcze bardziej zachciało mi się jej spróbować, na przekór temu co za oknem. Zaklinanie rzeczywistości jedzeniem, to może właśnie to, bo po kilku dniach majowych (sic!) śnieżyc, ulew i przeraźliwego chłodu, w końcu wyszło słońce (choć z ciepłem wciąż nie ma szału ;))!
Tarta ze szparagami, najprostsza na kruchym cieście, z zielonymi szparagami zatopionymi w śmietanowo-serowym nadzieniu, to jeszcze jedna tarta, obok tych z truskawkami, którą polecam o tej porze roku. Tym razem to danie wytrawne, które sprawdzi się doskonale na obiad, przyjęcie czy kolację. Tarty na słono również mają to do siebie, że można dowolnie żonglować smakami i dodatkami, a w sezonie na świeże warzywa jest to wyjątkowo przyjemne. Zanim pojawią się pierwsze dojrzałe w słońcu pomidory, które smakują jak pomidory smakować powinny i zanim znów będę zajadać się tartą z pomidorami i mozzarellą, na razie jeszcze na zapas korzystam z dobrodziejstw sezonu szparagowego.
A może by tak miseczkę makaronu ze szparagami i kozim serem? :)
Balkon już urządzony i przygotowany na ciepłe letnie wieczory i słoneczne poranki (kocie wakacje balkonowe już rozpoczęte :)) Zioła w skrzynkach rosną jak szalone, na krzaczku pomidora pojawiają się pierwsze kwiaty, pelargonie kwitną na czerwono i pastelowy róż, bo takie lubię najbardziej, a nasturcja zaczyna piąć się po balustradzie. Do pełni szczęścia potrzeba jeszcze miseczki czerwonych, słodkich truskawek i truskawkowo-jagodowych koktajli, a to już za chwilkę. Na razie najpyszniejsze są szparagi.
W końcu piątek (pisałam już, że to mój ulubiony dzień tygodnia? :))! Czas na weekendowe rozpieszczanie siebie, począwszy od śniadania. Późną wiosną jest to szczególnie przyjemne i proste, a wyjątkowo przyjemne w sezonie szparagowym. Omlet z chrupiącymi główkami zielonych szparagów, kolorowymi mini-pomidorkami, młodziutką natką pietruszki prosto z grządki i serem, to wymarzone śniadanie na weekend. Śniadanie, którym należy się niespiesznie delektować i które należy celebrować, bo w końcu sezon szparagowy trwa tylko chwilę.
Wiosna bez szparagów, to jak maj bez słońca. Maj może i tak, ale za to z (wyjątkowo zimnym) czerwcem przywitałam się kichaniem i kocem, wyciągniętym z szafy i jak się okazuje, pozornego sezonowego letargu. Nie uśmiecha mi się takie lato, chociaż powoli zaczynam się do niego przyzwyczajać. Globalne ocieplenie? Dobre sobie :)
Oeufs sur le plat - pod tą skomplikowaną francuską nazwą kryją się wcale nieskomplikowane jajka sadzone :) Ich francuska wersja różni się tym, że sadzone są nie na patelni, ale w żaroodpornych naczyniach (np. w kokilkach do sufletów lub creme brulee) i często przyrządzane z rożnymi warzywnymi dodatkami. Szczęśliwym trafem udało mi się ostatnio dostać świeże, piękne zielone szparagi i w związku z tym postanowiłam uraczyć się w weekend królewskim śniadaniem :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)