Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jabłka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jabłka. Pokaż wszystkie posty
Odkąd tylko powiało pierwszym jesiennym chłodem, deszczem i wiatrem, chodziła za mną szarlotka, jabłecznik - po prostu ciasto z jabłkami. Takie, które piekąc się wypełnia mieszkanie ciepłą, komfortową aurą, i przywołuje same dobre, przyjemne wspomnienia, niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz. Zamarzyła mi się szarlotka na sprawdzonym kruchym cieście, ze szczodrą garścią orzechów i cynamonu. A co, jeśliby dodatkowo polać upieczone ciasto ciepłym sosem krówkowym? O tak, tego właśnie mi trzeba na te chłodne wrześniowe dni :)
Jesień ciastami z jabłkami (i rzecz jasna - mimozami ;)) się zaczyna! Przynajmniej u mnie od zawsze :) Jesienne zbiory jabłek z sadu łączą się płynnie z pieczeniem jabłkowego paja i wyjadaniem go na gorąco, a wrześniowe i październikowe, chłodne weekendy, z ciepłym zapachem szarlotki lub jabłek pod biszkoptem. W dobie super modnych monodeserów można zabłysnąć przed rodziną i znajomymi i upiec jesienne, kruche mini/mono szarlotki, na które pomysł podrzucam Wam dzisiaj :)
Straszny ze mnie zmarźlak! Kiedy tylko temperatura na zewnątrz spada poniżej 10 stopni, opatulam się od stóp do głów, szukam w sklepach ubrań z domieszką wełny i wszędzie rozglądam się za ciepłym kaloryferem. Ze zgrozą, ale i podziwem obserwuję gołe kostki biegających po ulicach dziewczyn (nawet w trzaskającym mrozie!) i trzęsąc się jeszcze bardziej, myślę sobie, jaka to musi być tortura :) Późną jesienią i zimą mam słabość do grzanego wina - koniecznie z dużą ilością korzennych przypraw, pomarańczy i miodu. Wszystkie rozgrzewające napoje i drinki (no może oprócz piwa, za którym nie przepadam w każdej postaci) o tej porze roku są mile widziane, a że zbliżają się święta, później Nowy Rok i karnawał, polecam jeszcze jeden, który doskonale sprawdzi się na zimowych przyjęciach i prywatkach - poncz na cydrze z dodatkiem rumu.
Nieubłaganie nadszedł ten czas, kiedy od rana do wieczora bywa ciemno. Trudno odróżnić poranek od zmierzchającego popołudnia, a o 17-stej zapadają egipskie ciemności. Lubię te długie jesienne wieczory, idealne do słuchania ulubionych płyt, czytania książek i oglądania zaległych filmów i seriali. Ale każdego poranka z utęsknieniem czekam na choćby jeden mały promyk słońca zaglądający przez okno. Kiedy nie ma na to szans, balsamem dla ciała i duszy jest śniadanie na ciepło z odrobiną słodyczy.
Od połowy października suszę jabłka i gruszki na wigilijny kompot i do podgryzania w międzyczasie. Cienkie plasterki owoców układam na pergaminie rozłożonym na ciepłym kaloryferze, przekładając je na drugą stronę co kilka godzin. W suszarce do grzybów i owoców pewnie byłoby szybciej i wygodniej, ale nie o to chodzi. Żadna świeca zapachowa ani odświeżacz powietrza w aerozolu nie zastąpi słodkiego zapachu suszących się powoli jabłek, wypełniającego całe mieszkanie. To mój ulubiony, jesienny, naturalny odświeżacz powietrza :) Dlatego pewnie ciągle mam ochotę na ciasta z jabłkami i najchętniej co tydzień piekłabym szarlotki, jabłeczniki, paje z jabłkami itp. ;)
Wbrew pozorom, sądząc po składnikach (w składzie ma również daktyle :)), nie jest to słodka zupa deserowa. To aksamitna, aromatyczna i lekko pikantna zupa wytrawna, w której uzupełniają się wzajemnie najlepsze o tej porze roku dary jesieni - dynia i jabłka. Po pierwszych solidnych listopadowych chłodach, taka zupa dyniowa wyścieła i rozgrzewa żołądek niczym ulubiony, ciepły kocyk.
Jesienne jabłka już spokojnie i bezpiecznie leżakują w skrzynkach zebrane z ogrodu na zimę. A jabłkobranie udało się nam chyba ostatniego w tym roku dnia tej przyjemnej, słonecznej i ciepłej jesieni, na początku minionego tygodnia. Tym razem najpiękniej obrodziły królowe jesieni - szlachetne złote renety i alwy, o intensywnie czerwonej, błyszczącej skórce i białym miąższu, z którego wychodzi wspaniała jasna marmolada. Po takim jabłkobraniu ciasto z jabłkami samo prosi się o upieczenie i jeżeli nie jest to kultowy paj jabłkowy, to proste, rustykalne ciasto ucierane z jabłkami też jest zawsze mile widziane na stole.
Wspominałam już o jesiennych przyjemnościach i jednym z nich, jakim jest grzybobranie. Taka wyprawa do lasu jest podwójnie przyjemna, kiedy oprócz grzybów, przypadkiem trafi się bonus w postaci przypadkowego natknięcia się na dziką jabłoń, obsypaną pięknymi, zdrowymi, jak nie przymierzając ten rydz w koszyku, jabłkami. Tak też trafiło mi się ostatnim razem i zamiast z jednym koszem, wróciłam z dwoma - jednym z grzybami, a drugim pełnym rumianych jabłek :)
Jaki to stareńki przepis! Pamiętam, jak popularny był w czasach, kiedy coś takiego jak cydr na naszym rynku było zupełnie niedostępne (czyli jakieś 10 lat temu). Trzeba było kombinować i oszukiwać go jabłkowym piwem Redds :) Na szczęście wszystko się zmieniło i w rodzajach cydrów na sklepowych półkach można teraz przebierać jak w ulęgałkach, choć wciąż brakuje mi tych bardziej wytrawnych, na wzór cydrów brytyjskich. W każdym razie kurczaka w cydrze można w końcu przygotować bez zastępników, a naprawdę warto - to jedno z Top10 "kurzęcych" dań na mojej osobistej liście.
Myślałam, że po doświadczeniach z durianem, spróbowaniu olbrzymiego jackfruita, pokrytego wężową łuską salaka, włochatego rambutana i wściekle różowej pitai niewiele już może zaskoczyć mnie w temacie owoców egzotycznych. A jednak! Na Sri Lance odkryłam jabłko drewniane :)
Od początku września chodzi za mną krucha szarlotka z kratką, paj jabłkowy lub coś innego mocno jabłkowego. Jeszcze chwila i zaczniemy zbierać z drzewa złote renety i inne jesienne jabłka do skrzynek na zimę - wtedy kruche ciasto z jabłkami na ciepło musi pojawić się na stole. Na razie "męczę" jeszcze cukinię (choć to całkiem miła udręka ;)) z której z połączenia z jabłkiem powstały bardzo smaczne mini chlebki cukiniowo-jabłkowe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)