Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dynia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dynia. Pokaż wszystkie posty
Dzień dobry po wakacjach :) Wiem, że brzmi to trochę dziwnie i niedorzecznie w środku listopada, ale ja, jak zawsze wybrałam urlop po letnim sezonie, tym razem połączony z małym internetowym "detoksem", najpierw przymusowym - w odciętych od zachodniego świata cyfrowego Chinach. Później, przyznaję się bez bicia - trochę się w tym detoksie rozsmakowałam i po prostu, najzwyczajniej na świecie, postanowiłam odpocząć od bloga i aktywności w mediach społecznościowych. Ale już wracam, z odświeżoną stroną i całą głową pomysłów świątecznych :)
Pieczona, nadziewana dynia, to to, co w listopadzie lubię najbardziej :) Nadzienie mięsne, warzywne, z kaszą, kuskusem, ryżem, czy grzybami - w zależności od nastroju można żonglować jesiennymi smakami do woli. To nadzienie z przepisu Jamiego jest naprawdę przepyszne. Takie dobre, że zanim trafi do wnętrza wydrążonej dyni, a z nią do pieca, trudno powstrzymać się, żeby nie wyjeść go chociaż odrobinę prosto z patelni. Nic dziwnego, skoro zawiera w sobie wszystko, co o tej porze roku najlepsze - miąższ dyni, suszoną żurawinę, czarne oliwki i orzechy. A to wszystko okraszone zapachem rozmarynu, świeżo zmieloną gałką muszkatołową, cynamonem i wymieszane w ryżem basmati - pycha!
Nie upiekłam ani nie ugotowałam nic strasznego na dzisiejszy Halloween. I chociaż bez halloweenowych przyjęć i zabaw, potwornych gadżetów i przebrań mogę obyć się bez najmniejszego problemu, to październikowo-listopadowy, świąteczny tydzień bez dyni (do jedzenia, a nie straszenia) w kuchni uważam za stracony. Dlatego tegoroczny wieczór strachów umili mi tort naleśnikowy z kremem dyniowym i może jakiś dobry horror :)
Tak tak, to już ta pora, kiedy opatulamy się od wewnątrz i zewnątrz, otaczamy się rzeczami ciepłymi, przyjemnymi i miłymi i pragniemy tego wszystkiego, co Duńczycy określają słowem hygge, a Szwedzi lagom. Lubię jesień wypełnioną ciepłym światłem, świecami i zapachem rozgrzewających potraw w kontrze do tego, co za oknem. Jesienią najchętniej i tak często, jak to tylko możliwe włączam piekarnik, żeby napełnić dom przytulnością. Tym razem robię to z jeszcze większym entuzjazmem, bo mam przyjemność przetestować piekarnik parowy Electrolux PlusSteam EOA45555OX.
Projekt piekarnika pod zabudowę szwedzkiej marki Electrolux został zainspirowany profesjonalnym sprzętem szefów kuchni. Gotowanie na profesjonalnym poziomie we własnym domu - teraz jest to możliwe! Pieczenie na parze, termosonda ułatwiająca pieczenie mięs i możliwość pieczenia na kilku poziomach, to kilka inteligentnych rozwiązań, które wypróbowałam i chętnie podzielę się z Wami doświadczeniami.
Ale na początku nie mogę nie wspomnieć o wyglądzie piekarnika - pierwsze, co rzuca się w oczy, to prosty, elegancki design, który doskonale wpasuje się w styl każdej kuchni i który tak dobrze znamy i cenimy w projektach skandynawskich. Funkcjonalne, chowane pokrętła i proste, czytelne programy, to to, co lubię w nim najbardziej. Nie przepadam za naszpikowanymi nieintuicyjną technologią sprzętami i funkcjami, z których w większości, w codziennym użytkowaniu nie korzystam, za to o wiele bardziej cenię komfort korzystania z piekarnika, na który wpływają takie rozwiązania jak: system VelvetClosing®, czyli płynne i ciche domykanie drzwiczek, wygodne sterowanie pracą na wyświetlaczu LED, niemal bezszelestna praca, nawet przy włączonym wentylatorze termoobiegu i ceramiczna powłoka katalityczna wewnątrz, która sprawia, że piekarnik czyści się sam, automatycznie uruchamiając procedurę czyszczenia, kiedy temperatura w jego wnętrzu osiągnie 250 stopni.
PIECZENIE
Moim ulubionym jesiennym warzywem jest dynia. Nic bardziej nie kojarzy mi się z jesiennymi miesiącami, jak garnek gorącej, pożywnej i aromatycznej zupy dyniowej, która jak żadne inne danie potrafi skutecznie rozgrzać ciało i duszę, kiedy za oknem plucha. Wraz z pierwszymi chłodnymi i pochmurnymi porankami zaczęłam tęsknić też za ciepłymi śniadaniami, szczególnie za dyniową granolą z miseczką gorącego mleka. Nie czekałam długo - mieszanka płatków zbożowych, ziaren, orzechów z dyniowym puree z miodem, rozłożona na płaskiej blasze, natychmiast trafiła do piekarnika i upiekła się równomiernie na chrupiąco, na piękny złocisty kolor.Granola dyniowa:
2,5 szklanki płatków owsianych górskich,
1 szklanka płatków jaglanych,
1/4 szklanki ziaren sezamu,
1/4 szklanki ziaren słonecznika lub dyni,
1/2 szklanki migdałów w płatkach,
1/2 szklanki orzechów włoskich,
1/2 szklanki dyniowego puree,
1/3 szklanki miodu,
1/4 szklanki oleju kokosowego,
1 łyżeczka cynamonu,
1/2 łyżeczki soli
W dużej misce wymieszać wszystkie składniki suche.
W rondelku podgrzać olej kokosowy z miodem i dyniowym puree.
Dokładnie wymieszać składniki suche z mokrymi.
Rozgrzać piekarnik do 160 stopni (program góra-dół).
Granolę rozłożyć na płaskiej blasze, wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec 40 minut, aż płatki lekko się zarumienią (można przemieszać granolę w trakcie pieczenia). Zostawić na blasze do całkowitego ostygnięcia. Gotową granolę przełożyć do szczelnie zamykanego słoika lub pojemnika.
PIECZENIE NA PARZE
Przyznam się, że najbardziej ciekawa byłam pieczenia na parze z systemem PlusSteam. Postanowiłam upiec kremowy, jesienny sernik dyniowy. Większość serników cukiernicy zalecają piec w kąpieli wodnej. Rzeczywiście ciasta serowe pieczone w ten sposób są niesamowicie delikatne i kremowe, z jednym minusem - wilgotnym, często nawet rozmokniętym i wyglądającym na niedopieczony spodem. Sernik dyniowy upieczony na parze bez kąpieli wodnej, wyszedł jednocześnie kremowy i puszysty, z ładnie podpieczonym, ciasteczkowym spodem i lśniącą polewą śmietanową - jak dla mnie ideał! :)Sernik dyniowy:
spód -
100 g herbatników,
50 pierniczków lub ciastek imbirowych,
60 g stopionego masła
masa serowa -
500 g twarogu trzykrotnie zmielonego lub gotowego z wiaderka,
130 g jasnego cukru brązowego,
1/2 łyżeczki cynamonu,
1/4 łyżeczki mielonego imbiru,
1/8 łyżeczki mielonych goździków,
1/8 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej,
1/4 łyżeczki soli,
3 duże jajka,
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii,
1 szklanka musu dyniowego
polewa -
1 szklanka gęstej kwaśnej śmietany,
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii,
50 g cukru pudru
Herbatniki i pierniczki zmielić blenderem i wymieszać ze stopionym masłem.
Wykleić ciastem małą tortownicę o średnicy 20 cm i wstawić do lodówki.
Cukier i przyprawy korzenne wymieszać.
W oddzielnej misce utrzeć twaróg, stopniowo dodając cukier z przyprawami. Oddzielić żółtka od białek. Ciągle ucierając masę, dodawać po jednym żółtku. Na końcu dodać mus dyniowy i wanilię.
Białka ubić z solą na sztywną pianę i delikatnie wymieszać z masą serową.
Masę wylać na schłodzony spód.
Na do wgłębienia na spodzie piekarnika wlać 200 ml wody i nastawić temperaturę 150 stopni oraz włączyć program SteamPlus.
Do nagrzanego piekarnika wstawić tortownicę i piec 50 minut.
W tym czasie wymieszać śmietanę z cukrem i wanilią. Po 50 minutach pieczenia, polewę rozsmarować na wierzchu sernika i zapiekać kolejne 10 minut, aż polewa się zetnie.
Sernik zostawić w tortownicy do całkowitego ostudzenia (można ostrym nożem okroić brzegi, żeby polewa nie popękała, kiedy sernik będzie się lekko zapadał). Przed podaniem schłodzić w lodówce.
Odkąd regularnie piekę chleb na zakwasie, ciągle szukam nowych metod na polepszenie jego jakości. Każdy piekarz - ten domowy i ten profesjonalny, dobrze wie, jaki wpływ ma para wodna na wyrastanie ciasta i chrupiącą skórkę. Do tej pory taki efekt pomagało mi osiągnąć naczynie wypełnione wodą, ustawiane na dnie piekarnika. Tutaj wystarczy wlać wodę do specjalnego wgłębienia na dnie piekarnika i włączyć program System SteamPlus, który dodatkowo rozprowadza parę równomiernie po jego powierzchni, czego efekt chyba najbardziej widać właśnie na przykładzie piekącego się chleba - uwielbiam obserwować przez szybę, jak spektakularnie rośnie, puszy się i rumieni. Poza tym nie ma piękniejszego i bardziej otulającego zmysły aromatu, od zapachu świeżo upieczonego chleba, szczególnie jesienią.
TERMOSONDA
Termosonda najlepiej sprawdza się przy pieczeniu mięsa. Nie jestem ekspertem od potraw mięsnych i muszę przyznać, że często mam wątpliwości, czy na pewno dobrze określiłam czas przygotowania pieczeni, czy mięso będzie odpowiednio dopieczone, a przy tym nieprzesuszone. Dlatego bardzo chętnie skorzystałam z pomocy termosondy, którą łatwo podłączyć do piekarnika. Jej końcówkę wbiłam w środek mięsa, aby przez cały czas pieczenia monitorować jego temperaturę, która wyświetlana jest na panelu sterującym piekarnika. Po osiągnięciu określonej przez nas temperatury mięsa (nastawiłam na 74 stopnie), piekarnik wyłączył się automatycznie, sygnalizując to dźwiękowo. W ten sposób upiekłam cytrynowo-tymiankowego kurczaka w całości - mięso było doskonale dopieczone i soczyste.Kurczak pieczony z tymiankiem i cytryną:
1 kurczak,
1 cytryna,
3 ząbki czosnku,
1 łyżeczka papryki słodkiej w proszku,
1/2 łyżeczki płatków chilli,
2 łyżeczki suszonego tymianku lub kilka gałązek świeżego,
2-3 łyżeczki soli,
świeżo zmielony pieprz,
2 łyżki masła,
olej
Dzień przed pieczeniem wieczorem, umytego kurczaka bez podrobów natrzeć od zewnątrz i wewnątrz mieszanką soli, pieprzu, papryki, chilli, tymianku, posiekanego czosnku i oleju.
Wyszorowaną cytrynę sparzyć i ponakłuwać na całej powierzchni wykałaczką. Tak przygotowaną cytrynę włożyć do środka kurczaka. Pomiędzy skórę a mięso piersi kurczaka, wsunąć po łyżce masła (dzięki temu skórka będzie chrupiąca, a mięso soczyste).
Tak przygotowanego kurczaka zostawić w lodówce na całą noc do zamarynowania.
Godzinę przed pieczeniem wyjąć kurczaka z lodówki i przełożyć do naczynia żaroodpornego lub na blachę. Mięso skropić olejem.
Do pieczenia z termosondą, końcówkę termosondy wbić w środek mięsa, drugą podłączyć do piekarnika. Nastawić temperaturę mięsa na 74 stopnie, a temperaturę w piekarniku na 180 stopni.
Piec do czasu, aż temperatura mięsa osiągnie 74 stopnie (około 1,5-2 godzin, w zależności od wagi kurczaka).
Po tym czasie można włączyć na chwilę program Grill, aby skórka kurczaka zarumieniła się mocniej.
Piekarnik parowy Electrolux PlusSteam zostaje ze mną na dłużej :) Zachwyciła mnie funkcja SteamPlus, szczególnie przy wypieku domowego pieczywa. Mam mnóstwo pomysłów na jej wykorzystanie i już cieszę się na nowe jesienne, a później świąteczne wypieki, przygotowane z jego pomocą i testowane kolejnych funkcji i programów.
Wpis powstał we współpracy z marką Electrolux
Nieubłaganie nadszedł ten czas, kiedy od rana do wieczora bywa ciemno. Trudno odróżnić poranek od zmierzchającego popołudnia, a o 17-stej zapadają egipskie ciemności. Lubię te długie jesienne wieczory, idealne do słuchania ulubionych płyt, czytania książek i oglądania zaległych filmów i seriali. Ale każdego poranka z utęsknieniem czekam na choćby jeden mały promyk słońca zaglądający przez okno. Kiedy nie ma na to szans, balsamem dla ciała i duszy jest śniadanie na ciepło z odrobiną słodyczy.
Wbrew pozorom, sądząc po składnikach (w składzie ma również daktyle :)), nie jest to słodka zupa deserowa. To aksamitna, aromatyczna i lekko pikantna zupa wytrawna, w której uzupełniają się wzajemnie najlepsze o tej porze roku dary jesieni - dynia i jabłka. Po pierwszych solidnych listopadowych chłodach, taka zupa dyniowa wyścieła i rozgrzewa żołądek niczym ulubiony, ciepły kocyk.
Ciasteczka dyniowe do podgryzania ze szklanką herbaty z cytryną, z kubkiem kawy korzennej czy gorącego mleka z miodem, z filiżanką gęstej czekolady albo kufelkiem grzanego wina; do skubania przy pogaduszkach z przyjaciółką albo do oglądania horrorów dla tych, co o tej porze roku lubią się bać :) To już trzecie ciastka dyniowe na moim blogu i dobrze pamiętam szczególnie te pierwsze - z żurawiną, rodzynkami i orzechami z czasów, kiedy dopiero nieśmiało zaczęłam eksperymentować z dynią. Były wielkim odkryciem - korzenne, mięciutkie i bardzo jesienne, pieczone kilka razy pod rząd, nie tylko przeze mnie, ale i przez moich znajomych, którym też bardzo smakowały. Jedno jest pewne - ciasteczka dyniowe nie nadają się do chrupania (przynajmniej do tej pory nie udało mi się takich upiec), bo dyniowy miąższ zawsze nadaje im charakterystyczną wilgotność i przyjemną miękkość, co nie przeszkadza mi ani trochę. Te dzisiejsze - ciastka dyniowo-serowe też są z tych aksamitnych i mięciutkich, choć wyglądają jak chrupiące herbatniki.
Jesień to doskonała pora na warzywne pasztety. Warzywa korzeniowe, które są ich podstawą, właśnie teraz są najlepsze, a do tego jest i królowa dynia, którą można sprytnie wmieszać pomiędzy. Warzywne pasztety lubię pod warunkiem, że są dobrze doprawione, z hinduską nutą kuminu, pikantnej papryki i mieszanki curry. Ten z dyni i czerwonej soczewicy jest właśnie taki - kremowy i aromatyczny, lekko pikantny i przyjemnie rozgrzewający - w sam raz na jesienne śniadanie.
Do karnawału jeszcze daleko, a mnie zachciało się pączków! :) W październiku i listopadzie uzasadnienie ma tylko jeden rodzaj pączków - pączki dyniowe. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że po pierwsze są to mini pączki (lub pączuszki jak kto woli), a po drugie - to w zasadzie coś pomiędzy pączkami i racuchami drożdżowymi, z luźnego ciasta na bazie dyniowego puree i mleczka kokosowego.
Sezon grzybowy skończył się definitywnie (w lesie poza przepięknymi widokami złocistej jesieni - grzybowa pustynia), więc trzeba przerzucić się na dietę dyniową. Przełom października i listopada to dla mnie takie dyniowe eldorado - większość dań przybiera kolor złota, bo zawsze pod ręką mam przynajmniej jedną dynię i zapas świeżego dyniowego puree w lodówce. Na puree zawsze wybieram dynię hokkaido o intensywnie pomarańczowym miąższu, a do pieczenia i nadziewania - gruszkowatą w kształcie dynię piżmową. Dynia piżmowa to dopiero ideał dla leniwych lub zapracowanych - nie trzeba jej nawet obierać ze skórki (jedyna odmiana dyni, którą można jeść ze skórką), ani męczyć się z wydrążaniem nasion, bo ma ich bardzo niewiele w stosunku do ilości miąższu. Wystarczy wrzucić do piekarnika i upiec, z nadzieniem lub bez. Albo też upiec od razu z dodatkami na sałatkę lub pyszną przystawkę do obiadu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)