Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śliwki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śliwki. Pokaż wszystkie posty
Śliwki w occie - smak dzieciństwa :) Jak pewnie większość dzieci, nieszczególnie przepadałam za surówkami i marynatami. Ale śliwki w occie to była zupełnie inna bajka. Dla dziecka intrygujące było już to, że śliwka, czyli słodki owoc z ogrodu, kojarzący się z ciastem i deserami, lądował nagle w wytrawnej marynacie i tak zaskakująco dobrze smakował z mięsem i wędliną. Śliwki ze słoika dobrze smakowały też same - słodko-kwaśne, soczyste i mocno korzenne. Nie przeszkadzała nawet pestka w środku, na którą trzeba było uważać :)
W Wielkopolsce nazwaliby je sznekami ze śliwkami i glancem :) Dla mnie to po prostu zawinięte w supełek, słodkie drożdżówki ze śliwkami i lukrem, kojarzące się od zawsze ze schyłkiem lata, dojrzałymi węgierkami i smażeniem powideł. Drożdżowe i śliwki to zawsze udane połączenie, czy to w postaci bułeczek, pieczonych w foremkach do muffinek maślanych brioszek, czy placka z kruszonką z blachy.
Sezon przetworów u mnie miał zakończyć dżem z jarzębiny, ale co zrobić, kiedy tarnina w tym roku taka piękna?! :) Dlatego skończyło się na tym, że do tegorocznych zapasów na zimę dołączyła jeszcze galaretka z owoców tarniny.
Tarnina to trochę zapomniana dzika śliwa z rośliny różowatych, rosnąca na pokrytym długimi cierniami krzewie. Wiosną obsypana tysiącami małych, białych, miododajnych kwiatków, przepięknie wygląda na tle krajobrazu. Jesienią jej gałęzie oblepione są małymi, okrągłymi, ciemnogranatowymi śliwkami. To przez owe budzące grozę ciernie pewnie ma tak niewielu amatorów, a szkoda, bo od wieków tarnina miała zastosowanie w medycynie ludowej, naturalnej. Poza jej właściwościami zdrowotnymi (dużą zawartością witaminy C i przeciwutleniaczy chroniącymi nasz organizm przed wolnymi rodnikami), owoce tarniny, zwane potocznie tarkami, są bardzo smaczne. Przetwory z nich nie mają tak kontrowersyjnego smaku jak jarzębina, bo po przemrożeniu cała cierpkość i goryczka tarek znikają niemal zupełnie. Zostaje pyszny, delikatny smak dzikiej śliwki.
Dla tych, którzy zamiast delikatnego puszystego ciasta ucieranego, wolą chrupiące, cieniutkie z dużą ilością soczystych owoców, idealnym ciastem na przywitanie jesieni jest paj. Paj to anglosaski kuzyn naszej szarlotki i ogólnie kruchego ciasta z nadzieniem. Ciasto na paj jest super proste - bez dodatku jajek i cukru, zwykle składa się tylko z mąki, masła, soli i wody. Wałkowane cieniutko, aby po upieczeniu było chrupiące i stanowiło tylko ramkę dla głównego bohatera - zwykle owoców, wymieszanych z cukrem, przyprawami korzennymi, bakaliami, orzechami, w zależności od ich rodzaju. Bo paj to bardzo szeroka kategoria ciast, nie tylko słodkich - dawno odkryto, że w proste, kruche ciasto można zapakować najróżniejsze owoce, ale też i mięso, warzywa lub sery. Najpopularniejszym i moim ukochanym i zdecydowanym numerem jeden jest staroangielski paj jabłkowy, ale tak samo smaczny i efektowny może być paj śliwkowy, brzoskwiniowy, morelowy czy wiśniowy. Teraz królują węgierki, więc mój piekarnik najczęściej okupuje paj śliwkowy, na trochę innym niż klasyczne, fantastycznym cieście serowym.
A to ci niespodzianka! Mam wrażenie, że lato w tym roku przeniosło się na wrzesień :) Ogród kwitnie i pachnie wygrzanymi w słońcu ziołami, wyjątkowo słodkimi późnymi malinami, truskawkami i niemal winnymi śliwkami. Chwilo trwaj! Nie miałabym nic przeciwko, aby taki stan rzeczy utrzymał się jeszcze w październiku. A nawet gdyby nie, to proste, ucierane, waniliowe ciasto ze śliwkami, to najlepszy sposób na pożegnanie pięknego wrześniowego lata i powitanie, mam nadzieję, równie ładnej jesieni.
Chyba definitywnie skończyła się już ta część jesieni, którą nazywamy polską złotą jesienią, a jej miejsce zajęła na dobre szara i mglista. Kulinarnie też dzielę jesień na dwie części - tę, która zabiera ze sobą jeszcze część lata, z ostatnimi letnimi owocami i warzywami, z ciastami malinowymi, śliwkowymi, morelowymi i gruszkowymi, z daniami pełnymi pysznych jeszcze pomidorów, bakłażanów i grzybów. Letnie zapasy kończą się powoli i za chwilę do kuchni wkroczą dynie, orzechy, owoce suszone, czekolada i cała masa aromatycznych przypraw korzennych. Moim ostatnim wypiekiem tej pierwszej części jesieni jest kruszonkowe ciasto ze śliwkami.
Pewnie zdążyliście zauważyć, że mam małą obsesję ziół :) Zioła wielbię od zawsze. W sezonie uprawiam je w balkonowych skrzynkach i namaszczeniem dbam o te wieloroczne i posiane w pokaźniejszych ilościach w ogrodzie. Dodaję je garściami do dań i kanapek, suszę, mrożę i przerabiam na zimę, żeby przez cały rok mieć pod ręką ich smak i zapach. Nie boję się eksperymentować, a wodą na młyn są dla mnie przepisy, w których znajduję nieoczywiste połączenia ziół z innymi składnikami w daniach wytrawnych, deserach i przetworach.
Kompletując i pakując świąteczne prezenty dla najbliższych, zawsze mam pewien niedosyt. Do samej Wigilii chodzą mi po głowie ciągle nowe pomysły na obdarowanie każdego choćby jeszcze jednym drobiazgiem, jeszcze jedną miłą drobnostką, kolejną niespodzianką. Własnoręcznie wykonane prezenty sama uważam za te najmilsze i najbliższe, więc i przedświąteczną kuchnię chętnie zamieniam w małą manufakturę świętego Mikołaja :) Dobrym pomysłem na jadalny prezent na ostatnią chwilę są śliwki w czekoladzie.
W moim prywatnym kalendarzu kulinarnym są dania i wypieki, które z dokładnością niemal co do dnia i tygodnia, dokładnie o tej same porze roku szturmują moją kuchnię :) Przynajmniej tydzień lub dwa trwa sezon na przysmak, który staje się przez chwilę częścią codziennego jadłospisu, kiedy krojąc lub nakładając pierwszą porcję, myślę już o powtórce i kolejnej i kolejnej, dopóki nie nasycę się smakiem, widokiem i aromatem.
Skoro lato zbiera już swoje zabawki i na poważnie szykuje się do odejścia, wypadałoby pożegnać je, jak co roku, ciastem ze śliwkami. Nasza ogrodowa staruszka-węgierka już dawno obrana została do ostatniej śliweczki. Niespecjalnie się przy tym napracowaliśmy, bo po całkowitym zasypaniu nas słodkimi owocami tamtego lata, w tym drzewko odpoczywa (co z racji wieku bez dwóch zdań mu się należy) i dlatego ulubionych słodkich, winnych węgierek zebraliśmy tylko skromne wiaderko. Na ciasto (a nawet i dwa) na szczęście wystarczy :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)