Obraz wielu miejsc na ziemi jest mocno polukrowany przez przewodniki turystyczne i ich rzeczywisty widok często ni jak ma się do ich zdjęć tam zamieszczanych albo przynajmniej jest lekko rozczarowujący. Przewodnikom opisującym Santorini można wierzyć w ciemno! Ba, wyspa na żywo robi nawet większe wrażenie niż na wymuskanych zdjęciach. Prawdziwa wyspa z obrazka :)
Bo dzisiaj zabieram Was na wakacje :) Przyznaję - trochę zajęło mi ogarnięcie tej relacji, bo tegoroczne wakacje wciąż jeszcze przede mną, a Santorini odwiedziłam we wrześniu zeszłego roku. Lepiej później niż wcale - a może uda mi się zachęcić kogoś do odwiedzenia tego pięknego miejsca na ziemi jeszcze w tym roku (zawsze jeżdżę na wakacje po sezonie) :)
Pobyt na Santorini od dawna był moim podróżniczym marzeniem. Kiedyś próbowałam dostać się tam na jednodniowy rekonesans promem z sąsiedzkiej wyspy Krety, ale wszystkie bilety wykupione były na dwa tygodnie do przodu. I dobrze się stało, bo na Santorini warto przeznaczyć przynajmniej tydzień, by powoli i w wybranym przez siebie czasie (zamiast w biegu, z tłumem turystów schodzących każdego dnia o tej samem porze z promów i wycieczkowców) smakować wszystkie jej atrakcje, a przede wszystkim zapierające dech w piersiach widoki.
kąpiel w gorących źródłach |
Santorini to tak maleńka wyspa, że stojąc na środku na jej najwyższym wzniesieniu, spokojnie można objąć wzrokiem całą jej powierzchnię. Pamiętam, jak z lekkim niepokojem i niedowierzaniem obserwowałam z podchodzącego do lądowania samolotu, czy pilot na pewno trafi w ten naprawdę niewielki pas na stałym lądzie :) Na szczęście wszystko dobrze się skończyło :)
Santorini to właściwie archipelag 5 małych wysp, powstały w wyniku wybuchu wulkanu. Największą i najpiękniejszą wyspą jest Thira, znana właśnie pod nazwą Santorini, drugą co do wielkości Thirasia zamieszkują głównie rodziny rybackie, trzecia - Nea Kameni, to wyspa z pozostałymi tam wciąż kraterami wulkanu. Te trzy wysypy można zwiedzić za jednym zamachem, wykupując w każdym lokalnym biurze podróży jednodniowy rejs, stylizowanym na stary, drewniany żaglowiec niewielkim statku (naprawdę warto!). Statek po drodze dociera też do gorących źródeł, gdzie można zażyć przyjemnej, zdrowej, siarczanej kąpieli i kończy rejs w starym porcie najpiękniejszego na Santorini miasteczka Oia, gdzie można zostać do zachodu słońca.
spacer po wulkanie na Nea Kameni |
Fira |
Zachód słońca w Oia to rzecz kultowa :) Codziennie około godziny 20 tłumy turystów z całej wyspy i wysp ościennych zjeżdżają się tam, żeby razem podziwiać spektakl, jaki funduje słońce chowające się powoli za horyzont morza. Mnie, od samego zachodu słońca, bardziej podobało złociste światło osiadające stopniowo na ścianach białych za dnia budynków i klifów i skrzące się na powierzchni wody. Do Oia wracałam kilkukrotnie, w różnych porach dnia, bo za każdym razem miasteczko wygląda inaczej, ale za każdym razem nieodmiennie zachwyca swoją pudełkową zabudową śnieżobiałych, jakby przyklejonych do zbocza klifu maleńkich hotelików i mieszkań, wąskimi uliczkami z białymi, marmurowymi chodnikami, wijącymi się wszędzie malowniczymi schodkami, kramami lokalnych artystów i rękodzielników i górującymi na wszystkim wiatrakami.
zachód słońca w Oia |
Domki na klifie podziwiać też można w tętniącej życiem, zawsze gwarnej, jak na stolicę przystało Firze. To tutaj można zrobić większe zakupy, zwiedzić Muzeum Archeologiczne, zjeść coś lokalnego w niezliczonej ilości maleńkich restauracji i barów i z tamtejszych tarasów lub z wagonika kolejki linowej podziwiać zapierający dech w piersiach widok na morze i wysepki archipelagu. W Firze znajduje się też centrum komunikacyjne wyspy - to tutaj docierają autobusy z każdego zakątka Santorini i stąd rozwożą turystów w pożądanych kierunkach. Poruszanie się po takiej niewielkiej wyspie jest proste i przyjemne - poza autobusami, wszędzie można dotrzeć wynajętym na miejscu samochodem, quadem lub skuterem.
Fira |
Santorini, poza niezapomnianymi widokami oferuje dużo innych atrakcji.
Wielbiciele archeologii i starożytności muszą koniecznie odwiedzić
ciekawe stanowisko archeologiczne w Akrotiri i ruiny starożytnej Thiry.
Ten kto
lubi spędzać wakacje na plaży może wybrać miejsce do plażowania od
czarnych plaż w południowej części wyspy w okolicach Perissy i Kamari,
po malownicze plaże Czerwoną i
Białą w okolicach Akrotiri. Trzeba pamiętać, że wszystkie plaże na Santorini są kamieniste.
Bardzo podobało mi się Pyrgos - spokojne, przytulne, średniowieczne
miasteczko, które do XIX wieku pełniło rolę stolicy wyspy. Podobnie jak w
Oia, po Pyrgos wędruje się wąskimi, bielonymi uliczkami i schodkami, pełnymi
uroczych zakamarków ze sklepikami z ceramiką, biżuterią i pamiątkami,
kościołami z charakterystycznymi niebieskimi kopułami oraz maleńkimi
kawiarniami i restauracjami, często z tarasami, z których można
podziwiać panoramę środkowej części wyspy, bo stara część Pyrgos jest
najwyżej położonym miastem na Santorini. W okolicach Pyrgos można
zwiedzić też winnice i posmakować słynnych win produkowanych lokalnie.
Pyrgos |
czerwona plaża w Akrotiri |
Oia |
Santorini mogę z czystym sumieniem polecić i tym, którzy na wakacjach lubią poleniuchować i tym, którzy wolą spędzać czas aktywnie (pokonywanie codziennie niezliczonej ilości schodów, schodków i wzniesień, gwarantuje doskonałą kondycję po powrocie ;)) Dla tych, którzy lubią smacznie zjeść również, ale o santorynskiej kuchni opowiem już w następnym wpisie.
Piękne miejsce ☺
OdpowiedzUsuńO tak! Jedno z najpiękniejszych, jakie do tej pory widziałam :)
UsuńZgadzam się, że wyspa jak z obrazka. Czekam na kolejny twój post :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na odcinek o kuchni santorynskiej :)
UsuńSantorini piekna wyspa byłam tez we wrzesniu tamtego roku :)
OdpowiedzUsuńTo musiałyśmy się gdzieś tam minąć! :)
UsuńPiękne miejsce, piękne zdjęcia 😍
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć tam naprawdę nie trudno być dobrym fotografem :) Chyba nie ma bardziej fotogenicznego miejsca na świecie :)
UsuńPięknie. Bardzo pięknie. Tak się tylko zastanawiam, gdzie tam jeździć tym samochodem ? Toż to dom na domu i tylko schody.
OdpowiedzUsuńA rosliny w beczkach to bardzo znajomy mi widok. Z własnego podwórka. Mój ślubny jeździł po okolicznych wsiach i wyszukiwał takie. A potem sadził rośliny. W jednej rosła jakiś czas sosna.
Krysiu, w miasteczkach samochód rzeczywiście odpada - tam można poruszać się tylko na piechotę. Ale odległości pomiędzy nimi są spore i czasem górzyste, więc samochód albo inne środki lokomocji bardzo się przydają :) Ja jak zwykle korzystałam z komunikacji miejscowej :)
UsuńZawsze dziwiłem się z żoną jak te plaże i woda przy nich ciekawie wyglądają.
OdpowiedzUsuń