Śliwki w occie - smak dzieciństwa :) Jak pewnie większość dzieci, nieszczególnie przepadałam za surówkami i marynatami. Ale śliwki w occie to była zupełnie inna bajka. Dla dziecka intrygujące było już to, że śliwka, czyli słodki owoc z ogrodu, kojarzący się z ciastem i deserami, lądował nagle w wytrawnej marynacie i tak zaskakująco dobrze smakował z mięsem i wędliną. Śliwki ze słoika dobrze smakowały też same - słodko-kwaśne, soczyste i mocno korzenne. Nie przeszkadzała nawet pestka w środku, na którą trzeba było uważać :)
To przepis z zeszytu z przepisami mojej mamy. Spotkałam się z marynowaniem wydrylowanych śliwek, w połówkach, ale u mnie śliwki w occie zawsze marynowało się w całości. Najlepiej nadają się do tego węgierki - dojrzałe, ale jeszcze dosyć twarde i jędrne. Trzeba pamiętać tylko o nakłuciu ich przed zalaniem gorącą marynatą, żeby skórka nie popękała. Później wystarczy odczekać przynajmniej dwa tygodnie i delektować się najlepszymi pod słońcem śliwkami w occie :)
Śliwki w occie:
1 kg śliwek węgierek, dojrzałych, ale twardych,
1 szklanka octu 10%,
750 ml wody,
250 g cukru,
kawałek kory cynamonowej,
5-7 goździków
Umyte śliwki nakłuć w kilku miejscach ostrym patyczkiem lub widelcem i ciasno ułożyć w słoikach (skurczą się pod wpływem marynaty).
Wodę zagotować z cukrem, po czym dodać ocet, cynamon i goździki. Gorącą marynatą zalać śliwki w słoikach i zakręcić.
Następnego dnia marynatę ze słoików przelać z powrotem do garnka i doprowadzić do wrzenia. Ponownie zalać śliwki gorącą marynatę. Czynność powtarzać przez kolejne 3 dni.
Śliwki muszą marynować się przynajmniej 2 tygodnie, aby nabrały odpowiedniego smaku i aromatu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
idę po śliwki i słoiki
OdpowiedzUsuńTrzeba spróbować. Tak zachęcasz, że po prostu trzeba 😉 Te śliwki są tak fotogeniczne, że nie można oderwać wzroku.
OdpowiedzUsuńCzyli , jak dobrze zrozumiałam , zalewać śliwki gorącą zalewą 5 razy ?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tak, 4-5 razy, trzeba tę samą zalewę podgrzać i gorącą zalać śliwki.
Usuńo matko, jak ja uwielbiam takie śliwki. Własnie ten smak z dzieciństwa jeszcze pamiętam. Z pestką w środku obowiązkowo. Potrafiłam cały słoik śliwek na raz zjeść. Sama tylko raz robiłam, bo jakoś zawsze czasu brakuje na to
OdpowiedzUsuńSzczerze i bez bicia przyznaję się, że nigdy, przenigdy nie miałam okazji spróbować takich śliwek... Mam nadzieję, że mi wyjdą i będę mogła spróbować o czym mowa! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa również bez bicia przyznaje się, że nigdy nie próbowałem. Zamierzam to zmienić
OdpowiedzUsuńBędziemy robić w weekend :) zobaczymy jak nam pójdzie to codzienne zlewanie i wlewanie
OdpowiedzUsuń