Ostatnio wspominałam, że po udanym grzybobraniu koniecznie muszę ugotować zupę borowikową ze świeżych grzybów. Drugim takim obowiązkowym punktem programu są grzyby z patelni - smażone na maśle, zaprawione śmietaną i doprawione słuszną ilością świeżo zmielonego pieprzu i dużą garścią natki pietruszki. Najbardziej lubię je po prostu z kromką dobrego chleba na zakwasie. W trochę bardziej rozszerzonej wersji, świetne są też grzyby po mazursku, duszone z jałowcem, rozmarynem, z dodatkiem miodu i kwaśnej śmietany. Te cudownie smakują z makaronem, kluskami ziemniaczanymi albo jako przystawka do obiadu.
Grzyby po mazursku:
(wg Kuchnia Warmii i Mazur)
około 1 kg mieszanych grzybów leśnych (borowików, podgrzybków, koźlaków, maślaków, kurek, opieniek),
1 duża cebula,
30 g masła,
100 ml kwaśnej śmietany 18%,
1 łyżka miodu,
2 jagody jałowca,
1/2 łyżeczki suszonego rozmarynu lub kilka igiełek świeżego,
garść natki pietruszki,
sól i pieprz
Oczyszczone grzyby pokroić na połówki lub ćwiartki.
Masło rozgrzać na głębokiej patelni i wrzucić zgniecione jagody jałowca i rozmaryn, a po chwili posiekaną cebulę. Kiedy cebula się zeszkli, dodać grzyby i smażyć 3-4 minuty, mieszając.
Wlać około 100 ml wody i dusić na małym ogniu 20 minut (można dolać trochę więcej wody, jeżeli zbyt szybko wyparuje). Doprawić grzyby miodem, śmietaną, solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Na końcu dodać posiekaną natkę pietruszki.
aż zgłodniałam :)
OdpowiedzUsuńMogą być po mazursku. Uwielbiam wszystkie!
OdpowiedzUsuńOj tak, szalone zbiory w tym roku i końca nie widać. Pysznie podane grzyby :)
OdpowiedzUsuńżebym to ja się znała na grzybach :( echhh....
OdpowiedzUsuńpyszne danie :*
Ja też wolę chodzić na grzyby z doświadczonym przewodnikiem (vel mój tata ;)), ale te podstawowe na szczęście rozpoznaję :)
UsuńAż mi w brzuchu burczy! :) Ale grzyby nie na noc :(
OdpowiedzUsuńNie nie, zdecydowanie nie na noc. Ale na obiad będą jak znalazł :)
UsuńPiękna jesienna kompozycja na talerzu <3
OdpowiedzUsuńPotrawa wygląda nieziemsko ale jeszcze lepszy jest koszyk z grzybami. Te prawdziweczki, moje ulubione. Na marginesie, widzę tam też parę kozaków. Zbieram je oczywiście też, ale tylko kapelusze - korzenie są paskudnie łykowate.
OdpowiedzUsuńZrobione pyszne jedzonko
OdpowiedzUsuń