Karnawał wkracza właśnie na ostatnią prostą. Już w przyszłym tygodniu będziemy objadać się w Tłusty Czwartek, a za dwa tygodnie świętować ostatki. Teraz dopiero zacznie się prawdziwe smażenie, lukrowanie i pudrowanie! :) Zdążyłam już usmażyć nowoorleańskie beignets, ale w tym roku koniecznie chciałam wypróbować też włoskie zeppole.
Zeppole to bardzo szerokie pojęcie jak się okazuje, bo spotkałam się z ciastkami o tej nazwie smażonymi lub pieczonymi, z ciasta parzonego, drożdżowego lub ciasta serowego z ricotty, czasem dodatkowo nadziewanymi kremem. W zależności od regionu Włoch zeppole mogą różnić się kształtem i smakiem, ale największe powodzenie zawsze mają w Dzień Świętego Józefa przypadający na 19 marca, kiedy to ciastka, oprószone cukrem pudrem i zapakowane w papierowe torebki sprzedawane są na ulicach. Ja wybrałam zeppole z ricotty - malutkie, wilgotne i puszyste pączki, bardzo nieskomplikowane i szybkie w przygotowaniu. Nawet nie trzeba ich zagniatać, ani formować w kulki, bo ciasto jest na tyle rzadkie, że do gorącego tłuszczu wrzuca się je łyżką (najlepiej dwiema, mniej więcej nadając im kulisty kształt). Od razu polecam podwojenie składników, bo z podanej proporcji i w karnawale nacieszą się nimi co najwyżej dwie osoby :)
Zeppole - włoskie pączki z ricotty:
(wg Food Republic)
1 szklanka mąki,
1 szklanka sera ricotta,
1/4 szklanka cukru,
2 jajka,
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (można dodać łyżeczkę cukru z prawdziwą wanilią),
szczypta soli,
cukier puder
tłuszcz do smażenia
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, cukrem i solą. Jajka rozbić widelcem razem z ekstraktem waniliowym i dodać do składników suchych razem z ricottą. Wszystko dokładnie zmiksować na gładkie ciasto.
Rozgrzać olej. Nakładać po łyżce ciasta (najlepiej robić to dwiema łyżkami posmarowanymi olejem), smażyć partiami pączki na złotobrązowo. Usmażone odkładać na ręcznik papierowy do osączenia.
Posypać cukrem pudrem.
Zeppole najlepiej smakują na ciepło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I takie pączusie mnie przekonują 😉
OdpowiedzUsuńMnie też od razu przekonały, szczególnie, że bardzo lubię serowe, a te są jeszcze prostsze w przygotowaniu od naszych twarogowych :)
UsuńMmm...wspaniale! Nie uwierzysz Komarko ale wlasnie dzis mialam robic te paczusie :) Prawde mowiac zabieralam sie za nie caly weekend i na planach sie skonczylo. Moze zrobie je w czwartek :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jeszcze parę weekendów karnawałowych zostało, bo zawsze za mało czasu, żeby wszystko wypróbować :)
UsuńAle słodkie maleństwa :)
OdpowiedzUsuńI ten ich pulchniutki środek...<3
OdpowiedzUsuńWyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńMam coraz większą ochotę na pączki...
A do takich pączków herbatka na filtrowanej wodzie, dobry film i kanapa :)
OdpowiedzUsuń