Pomiędzy opowieściami z drugiego końca świata wplotę coś na wskroś lokalnego :) Właściwie ten wpis mógłby mieć tytuł "cudze chwalicie, swego nie znacie". Bo to, że moja rodzinna kuchnia zawsze była bardziej mieszanką kuchni kresowej i mazowieckiej z racji korzeni, wcale nie jest usprawiedliwieniem nieznajomości kuchni regionu, gdzie bądź co bądź mieszkam od urodzenia. Dlatego też postanowiłam nadrobić zaległości i w końcu zgłębić temat kuchni warmińskiej. A na pierwszy ogień poszły dzyndzałki warmińskie z wołowiną.
Jedno jest pewne - warmińskie dania wyróżniają się zabawnymi nazwami :) I tak jak "nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji", tak nikt nie spodziewa się, że dzyndzałki, to po tutejszemu po prostu pierogi ;) Te najbardziej znane i regionalne to dzyndzałki z hreczką i skrzeczkami, czyli z kaszą gryczaną i skwarkami. Pierogi z kaszą gryczaną (i twarogiem) robiłam na Wigilię, więc teraz dla odmiany nalepiłam mięsnych - z wołowiną, czosnkiem i majerankiem. Ten rodzaj pierożków nadziewa się surowym mięsem, podobnie jak kołduny i pielmieni. Trzeba pogotować je trochę dłużej niż pierogi z farszem po wstępnej obróbce, ale dzięki temu wołowina w środku pozostaje cudownie soczysta i pełna smaku. Dzyndzałki można podać jako dodatek do czystego rosołu, albo osobne danie - najlepiej po ugotowaniu dodatkowo podsmażone na patelni. Wypróbowałam obie wersje i w obu smakują fantastycznie :)
Dzyndzałki warmińskie z wołowiną:
(wg Kuchnia Warmii i Mazur)
ciasto -
500 g mąki pszennej,
1 jajko,
1 łyżeczka oleju rzepakowego,
szczypta soli,
ok. 250 ml ciepłej wody
nadzienie -
400 g mielonej wołowiny (zrazowej lub rozbratel),
2 ząbki czosnku,
1 łyżeczka suszonego majeranku,
sól i świeżo zmielony czarny pieprz
Przygotować ciasto - mąkę wymieszać z solą, dodać jajko, olej i stopniowo dodawać wodę, zagniatając. Ciasto musi być jednolite, miękkie i elastyczne. Dobrze wyrobione ciasto przykryć ściereczką lub folią i odstawić na 30 minut.
Przygotować nadzienie - do mięsa dodać rozgnieciony lub drobno posiekany czosnek i majeranek. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Dobrze wszystko wyrobić ręką.
Ciasto rozwałkować cienko, podsypując mąką. Wykrawać niewielkie krążki. Na każdy krążek nałożyć łyżeczkę nadzienia i zlepić, formując pierożki.
Pierogi wrzucać do gotującej się, osolonej wody. Gotować na małym ogniu około 10 minut (w zależności od wielkości pierogów).
Dzyndzałki warmińskie podawać w rosole lub podsmażone.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nazwa ciekawa:) a wyglądają bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńDzięki! Można je polubić już za samą nazwę ;)
UsuńWszystkie pierogi mile widziane 😉 Szczerze - w rosole nigdy nie jadłam, pora to zmienić 😉
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie! Takie z nadzieniem mięsnym bardzo fajnie pasują do czystego rosołu.
UsuńNiemcy jedzą podobne w bulionie Maultasche
UsuńNa pewno lubię dzyndzałki!!!
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę! :D Ja polubiłam je za samą nazwę, zanim jeszcze spróbowałam ;)
UsuńPrzez połowę mojego życia jadłam tylko pierogi nadziewane surowym mięsem i później gotowane, innych nie znałam. Nie wiedziałam tylko, że tak ładnie się na Warmii nazywają :-) Pierwszego spotkania z pierogami z farszem z gotowanego mięsa nie wspominam najlepiej. Jestem z Mazur.
OdpowiedzUsuńKuchnia mazurska z warmińską mają dużo wspólnego :) A pierogi z mięsem surowym i gotowanym rzeczywiście smakują zupełnie inaczej. Te z gotowanym potrzebują sporo okrasy, bo same wg mnie suche.
UsuńŚwietnie wyglądają :) U nas gotujemy na przefiltrowanej wodzie - mamy filtr fitaqua który daje smaczną i zdrową wodę a dzięki temu potrawy wiele zyskują.
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Pozdrawiam z Mazur jako element napływowy ;-). Mam przepis na dzyndzałki w książce o tradycyjnej kuchni Warmii i Mazur, ale jeszcze się z nim nie zmierzyłam :-).
OdpowiedzUsuńMoże to ta sama książka z której ja korzystałam :) W takim razie pozdrawiam po sąsiedzku! :)
UsuńWygląda na prawdę meeega apetycznie, dzięki serdecznie za przepis :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń