Podobno wielkimi krokami zbliżają się upały, a wraz z nimi pora na chłodniki. Przede wszystkim na ten najlepszy z nich - chłodnik litewski z botwinki. W tym roku pierwszy, różowy chłodnik mam już za sobą. A to bardzo wcześnie, bo zwykle czekam na pierwszą botwinkę z własnego ogrodu. Tym razem na fali pierwszych gorących dni z temperaturą sięgającą 30 stopni i pierwszą botwinką z maleńkimi jeszcze buraczkami, która pojawiła się na targu, poddałam się, nie czekałam długo i uwarzyłam wielki garnek chłodnika (nie warto robić go w małych ilościach!) litewskiego.
Chłodnik to same dobre wspomnienia i skojarzenia. Uwielbiam go od dziecka i zawsze kojarzyć mi się będzie z latem, wakacjami, pierwszymi w roku obiadami na świeżym powietrzu na drewnianym stole rozkładanym w ogrodzie babci, z małymi, młodymi ziemniaczkami z koperkiem. Są różne szkoły przyrządzania chłodnika z botwinki - jedni wolą chłodnik na zsiadłym mleku, inni na maślance lub jogurcie. Ja najbardziej lubię chłodnik na kefirze z dodatkiem kwaśnej śmietany. Nigdy nie ścieram buraczków na tarce - kroję je w małą kostkę, taką samą jak pozostałą część warzyw, bo lubię jak delikatnie chrupią pod zębami. Do tego koniecznie cząstki jajka ugotowanego na twardo i młode ziemniaczki. Końska dawka witamin w najlepszym i najsmaczniejszym wydaniu - polecam na gorące lato!
Chłodnik litewski:
pęczek botwiny (liście + małe buraczki),
2-3 ogórki gruntowe,
pęczek rzodkiewek,
pęczek szczypiorku,
pęczek koperku,
1 ząbek czosnku,
1 litr kefiru,
200 ml kwaśnej śmietany (12% lub 18%),
sok wyciśnięty z połowy małej cytryny,
sól i pieprz
do podania -
jajka na twardo,
ugotowane, młode ziemniaki z koperkiem
Buraczki pokroić w małą kostkę, liście i łodygi botwiny posiekać. Włożyć do garnka, zalać taką ilością wody, aby tylko przykrywała warzywa, lekko posolić i gotować na małym ogniu do czasu, aż buraczki będą lekko miękkie, ale wciąż jędrne i chrupiące (zajmuje to około 5 minut). Zdjąć z ognia, dodać sok z cytryny, aby buraczki zachowały swój różowy kolor i ostudzić.
Ogórek i rzodkiewki pokroić w małą kostkę, szczypiorek i koperek posiekać. Warzywa dodać do ugotowanej i zimnej botwiny. Wlać kefir i śmietanę i wszystko dokładnie wymieszać. Ząbek czosnku posiekać bardzo drobno i dodać do chłodnika. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Schłodzić przed podaniem.
Podawać z pokrojonym na kawałki jajkiem na twardo i ugotowanymi ziemniakami z koperkiem.
Chłodnik litewski najlepiej smakuje po kilku godzinach w lodówce, kiedy wszystkie smaki dobrze się połączą. Zawsze robię go wieczorem, dzień przed podaniem, aby przez noc dobrze "przegryzł" się.
Pycha! Rewelacyjne zdjęcia <3 wszystko wygląda zdrowo i pięknie :) Zapraszam Cię na bloga pełnego zdrowych inspiracji :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Na pewno wpadnę :)
UsuńUwielbiam!
OdpowiedzUsuńJa ciut na bakier z chłodnikami (i zupami owocowymi ze śmietaną), ale tak pięknie podany raczej by mnie skusił...........
OdpowiedzUsuńNa pewno przekonałabyś się do mojego! :D A ja zupy owocowe wszelkie też na tak ;)
UsuńLubie ale od niedawna, w dzieciństwie nie lubiłam jak i zup owocowych z makaronem :) zdjecia piękne
OdpowiedzUsuńTeż mam parę takich dań, do których przekonałam się dopiero po latach :) Ale chłodnik to od zawsze!
UsuńCzy obierasz buraczki przed gotowaniem?
OdpowiedzUsuńJeżeli to młodziutka botwinka i buraczki są bardzo małe, to nie obieram. Obieram tylko te już całkiem spore.
UsuńMniam, mniam. Lubie, ale dawno nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam od kilku lat, odkąd spróbowałam zrobić sama, w domu nigdy nie robiono :) Poszłam za Twoim pomysłem i dodałam śmietanę, reszta niezmiennie :) Obowiązkowy punkt lata! Pyszności!
OdpowiedzUsuń