Zawsze o tej porze roku rozmyślam, jak to wspaniale byłoby rozłożyć lipiec i sierpień, z całym dobrodziejstwem ich inwentarza, przynajmniej na cztery miesiące. Właśnie wkroczyliśmy w okres, który nazywam klęską urodzaju - świeżych, cudownych owoców i warzyw jest tyle, że nie sposób je spożytkować w takiej ilości i formie, jakiej bym chciała. Bo jak to zrobić, kiedy w tym samym czasie do dyspozycji są porzeczki, maliny, agrest, jagody i borówki, czereśnie i wiśnie, morele, brzoskwinie i mirabelki? Nie nadążam też z delektowaniem się rosnącą na potęgę fasolką szparagową w dwóch kolorach, słodkim zielonym groszkiem, chrupiącymi ogórkami. W głowie kłębią mi się przepisy i pomysły na wykorzystanie tego wszystkiego, ale rozciągnąć należałoby i dobę, żeby zamiary przekuć w czyn.
Są jednak owoce i warzywa, z których zrezygnować nie potrafię - jednymi z nich są wiśnie. Oprócz dżemu i frużeliny na zimę, od początku owocowego sezonu chodziło za mną też ciasto - mocno czekoladowe, wilgotne, intensywne w smaku, ze świeżymi wiśniami i kremem. Z niezobowiązującej wersji tortu szwarcwaldzkiego, którą na początku miałam na myśli, powstał tort wiśniowo-różany. Pyszne czekoladowe ciasto na maślance, które powstaje przez wymieszanie wszystkich składników w jednej misce łyżką, przełożyłam kremem mascarpone z dodatkiem konfitury z płatków róż i świeżymi, soczystymi wiśniami. Czekoladowy ganache połączył wszystkie smaki i muszę przyznać nieskromnie, że udał mi się jeden z najsmaczniejszych tortów z owocami, jaki do tej pory upiekłam. Powstał bez okazji, ale można świętować nim chociażby półmetek lata :)
Tort wiśniowo-różany:
ciasto -
1 i 1/2 szklanki mąki,
1 i 1/2 szklanki cukru,
1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej,
1/2 szklanki ciemnego kakao (niesłodzonego),
1/2 szklanki maślanki w temperaturze pokojowej,
1/2 szklanki oleju,
1/2 szklanki gorącej, mocnej kawy,
4 jajka w temperaturze pokojowej,
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego,
1 płaska łyżeczka soli
krem różany -
250 g sera mascarpone,
250 ml śmietanki kremowej 30%,
2 łyżki cukru pudru,
2 łyżki konfitury z płatków róż
ganache -
80 g czekolady gorzkiej,
80 ml śmietanki kremowej 30%
dodatkowo -
500 g wydrylowanych wiśni,
płatki róż do dekoracji
W dużej misce wymieszać przesianą mąkę, cukier, sodę oczyszczoną, kakao i sól. W środku zrobić wgłębienie i wbić jajka, dodać maślankę, olej i ekstrakt waniliowy. Wszystko wymieszać łyżką lub szpatułą do ciasta, aż składniki się połączą (nie mieszać za długo!). Na końcu dodać gorącą kawę i jeszcze raz delikatnie wszystko wymieszać.
Rozgrzać piekarnik do 175 stopni.
Tortownicę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia i przełożyć ciasto. Można upiec też dwa oddzielne blaty w dwóch tortownicach tej samej średnicy. Piec około 50 minut do suchego patyczka (jeżeli blaty pieczone są oddzielnie, wystarczy ok. 25 minut). Upieczone ciasto wyjąć i ostudzić.
Przygotować krem - śmietankę, mascarpone i cukier puder zmiksować, aż powstanie gęsty krem. Dodać konfiturę z płatków róż i delikatnie wymieszać.
Ciasto przekroić na pół i na jeden blacie nałożyć krem, zostawiając trochę na pokrycie wierzchu. Jeżeli lubicie bardzo wilgotne torty, blaty można dodatkowo nasączyć. Na krem ułożyć wiśnie, zostawiając garść do dekoracji, Przykryć drugim blatem i lekko docisnąć. Na wierzchu rozsmarować cienką warstwę pozostałego kremu.
Przygotować ganache czekoladowy - śmietankę podgrzać prawie do zagotowania. Zdjąć z ognia i dodać połamaną na mniejsze kawałki czekoladę. Kiedy czekolada całkowicie rozpuści się w śmietance, wszystko dokładnie wymieszać i zostawić do ostygnięcia. Kiedy ganache ostygnie i lekko zgęstnieje, pokryć nim wierzch tortu. Udekorować pozostałymi wiśniami i płatkami róż. Przed podaniem schłodzić w lodówce przynajmniej przez dwie godziny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mistrzyni i kusicielka :) a cztery litery rosną od samego patrzenia ;)))
OdpowiedzUsuńZaręczam, że warto poświęcić cztery litery dla tego tortu ;D
UsuńMistrzostwo! Cudny jest!
OdpowiedzUsuńCudeńko!!!
OdpowiedzUsuńWow, ten tort wygląda przepięknie! *.*
OdpowiedzUsuńCzarodziejski jest! :)
Ma się ochotę patrzeć i patrzeć na to cudo! :)
Mmm ale kusisz.
OdpowiedzUsuńPyszności!
Pierwsza część wstępu to dokładnie to samo o czym pomyślałam wczoraj po tym jak zaprawiłam ogórki i upychając kolejne opakowanie działkowej fasolki szparagowej do zamrażarki zastanawiałam się co z zrobić z cukinią, a to i tak kropla w morzu... Tort cudny! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPierwsza część wstępu to dokładnie to samo o czym pomyślałam wczoraj po tym jak zaprawiłam ogórki i upychając kolejne opakowanie działkowej fasolki szparagowej do zamrażarki zastanawiałam się co z zrobić z cukinią, a to i tak kropla w morzu... Tort cudny! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDokładnie wiem o czym piszesz, bo od początku tygodnia walczę z wiśniami, fasolką i groszkiem, a w międzyczasie zbieram maliny i agrest :D Oj za dużo tego na raz, za dużo!
UsuńNo właśnie gdyby tylko dało się rozłożyć to dobrodziejstwo na kilka miesięcy, można by się wtedy każdym owocem nasycić do woli. Tort przecudnej urody i na pewno nieziemski w smaku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPyszne zdjęcia! Ale moim faworytem jest tort fiołkowy :)
OdpowiedzUsuńO jesoo, ale pobudził moje zmysły...;-)
OdpowiedzUsuńRozłożenie tych miesięcy byłoby idealne, ale nie można mieć wszystkiego;) Tort piękny;)
OdpowiedzUsuńKomarko, jak Pani myśli, czy do kremu różanego dobre byłyby płatki róży ucierane z cukrem? Ten tort to mistrzowstwo świata! Magdalena
OdpowiedzUsuńJak najbardziej - dokładnie z taką konfiturą z płatków róż ucieranych z cukrem robiłam mój krem :)
UsuńWspaniały tort. A z tym rozłożeniem na kolejne miesiące masz rację, ja bym nawet do zimy pociągnęła, bo zawsze smutniej bez tych pyszności wtedy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem za, choć jesienne dary też zwykle obfite, ale parę letnich owoców przeniosłabym na inne miesiące :)
UsuńAleż to ciasto ma cudowny kolor!
OdpowiedzUsuńZakochałam się od pierwszego wejrzenia :)
Rzeczywiście - ciemna czekolada + ciemnoczerwone wiśnie, to jedno z najbardziej zmysłowych połączeń smakowych i kolorystycznych :)
UsuńPrzepiękny tort Komarko! Cudownie kusząco wygląda. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Majanko i też pozdrawiam upalnie! :)
UsuńA my (mąż i ja) walczymy jeszcze z czarnymi porzeczkami - w zeszłym roku zrobiliśmy 20 słoików dżemu i córeczki (8l i 4l) orzekły zdecydowanie, że w tym roku nie może być mniej!
OdpowiedzUsuńMam pytanie - prośbę o info, jak robisz konfiturę z róży. Planuję jesienią posadzić krzaki róży konfiturowej (obok opisywanej przez Ciebie świdośliwy) i szukam dobrych różanych rad...
Pozdrawiam
ania
Aniu, konfiturę z róży robię, ucierając płatki (najlepiej bez białych końcówek, które mogą być gorzkie) z cukrem w proporcji 1:1,5 + sok z cytryny (np. 500 g płatków na 750 g cukru). Nie pasteryzuję takiej konfitury, ale dla pewności trzymam ją w lodówce. Pozdrawiam i życzę udanych przetworów :)
UsuńBardzo, bardzo dziękuję! Upały mają minąć, czas na sadzenie...
Usuńpozdrawiam ciepło
ania
Chętnie zjadłabym taki tort :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie uwielbiam Twoje wypieki i... Twoje zdjęcia! A na ten tort wprost nie mogę patrzeć, bo jeśli za moment go nie spróbuję, to odlecę w szalonej ekstazie tęsknoty za choćby odrobinką tego małego cukierniczego cuda... Zatem nie patrzę :D
OdpowiedzUsuńAle zapisuję we własnych przepisach i wypróbuję na sobie i rodzince! :) Dzięki za taką inspirację, serdeczności.