Dzisiejszy wpis zgrał się w czasie z obchodzonym 9 lutego Międzynarodowym Dniem Pizzy. Trochę przekornie, bo prawdziwa pizza jest tylko jedna - włoska, na cieniutkim cieście, z pomidorowym sosem, bazylią i mozzarellą, ale jej święto celebrować można równie dobrze przy pysznym calzone, amerykańskiej wersji na grubym cieście i z obfitym nadzieniem, a także przy tureckiej pide.
Kiedy kilka dni temu smażyłam tulumbę i wspominałam arabskie słodkości, przypomniała mi się moja wyprawa do Turcji i inne tureckie smaki. Pamiętam biały ser beyaz peynir, pastę z czerwonej papryki i biały chleb (ekmek) na śniadanie, słonawy smak orzeźwiającego ajranu, pyszny pilaf z warzywami, aromatyczny shish kebab i łódeczkowate pide. Pide, czyli rodzaj podłużnej, tureckiej pizzy, na cienkim drożdżowym cieście, wybierałam najczęściej w porze obiadowej. Pamiętam pide z kawałkami kurczaka, z drobno zmieloną wołowiną lub jarską, ze szpinakiem lub papryką i koniecznie z jajkiem posadzonym w środku łódeczki z ciasta, zapieczoną w chlebowym piecu. Wspaniałe, sycące danie, którego nie można nie polubić. Dzisiaj upiekłam pide z wołowiną i oczywiście z jajkiem posadzonym w środku łódeczki :) Kiedy znudzi się Wam pizza w klasycznej postaci, wypróbujcie wersję turecką.
Pide z wołowiną (kiymali pide):
proporcja na 2 pide
ciasto -
150 g mąki chlebowej,
10 g świeżych drożdży lub 1 łyżeczka suszonych,
1/2 łyżeczki cukru,
1/2 łyżeczki soli,
1 i 1/2 łyżki oliwy,
75 ml letniej wody
nadzienie -
150 g mielonej wołowiny,
1 mała cebula,
2 ząbki czosnku,
1 pomidor (sparzony i obrany ze skórki),
1 mała papryka,
1 łyżeczka kuminu,
2 łyżki posiekanej natki pietruszki,
sól i pieprz,
2 jajka,
kawałek sera feta
Przygotować ciasto - świeże drożdże rozetrzeć z cukrem, łyżką mąki i odrobiną ciepłej wody. Odstawić na 10 minut, aż drożdże zaczną pracować.
Mąkę przesiać do miski i wymieszać z solą. Dodać rozczyn drożdżowy, oliwę i resztę wody. Wymieszać i zagnieść gładkie, elastyczne ciasto. Ciasto uformować w kulę, przełożyć do czystej miski, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia (musi podwoić swoją objętość).
Przygotować nadzienie - na głębokiej patelni rozgrzać trochę oleju. Wrzucić mięso i obsmażyć mieszając. Dodać posiekaną drobno cebulę i czosnek oraz kumin i dalej smażyć na małym ogniu. Następnie dodać pokrojoną w kostkę paprykę oraz pomidor. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Na koniec dodać natkę pietruszki.
Piekarnik rozgrzać do 250 stopni. Jeżeli używacie kamienia do pieczenia pizzy, rozgrzać również kamień.
Wyrośnięte ciasto jeszcze raz zagnieść i podzielić na dwie równe części. Każdą część rozwałkować na cienki placek. Na środku każdego placka rozłożyć połowę nadzienia mięsnego. Boki ciasta zagiąć do środka i skleić na końcach na kształt łódki. Obie pide przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub na rozgrzany kamień. Na środek każdej wbić jajko i posypać pokruszoną fetą. Boki ciasta posmarować oliwą lub rozkłóconym jajkiem. Piec około 15 minut do zrumienienia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Komarko, to wygląda naprawdę pysznie! Pierwszy raz widzę coś takiego i chetnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Majanko polecam - pyszne i nieskomplikowane w przygotowaniu, tak jak pizza :)
UsuńTy to potrafisz zamieszać człowiekowi błękit w głowie i sprawić, ze postanowienie o zaprzestaniu podjadania wieczorem idą sobie...w las ;)))
OdpowiedzUsuńMałgosia, przez tydzień jeszcze można! :D Potem też sama sobie narzucam podjadaniowy reżim ;P
Usuńnajgorsze jest to, że wieczorem smakuje lepiej ;))))
UsuńTo prawda. I to jest złośliwość natury niestety ;)
Usuńnie jeszcze nigdy az tak piekna nie wyszla! cudna jest!
OdpowiedzUsuńAleż się głodna zrobiłam, boszsz, chętnie bym wszamała taką pizzę :p Po prostu nie mogę przeglądać przepisów kulinarnych i pięknych zdjęć jedzenia przed snem, bo doprowadzę się do stanu, że waga mnie nie utrzyma ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie apetycznie wygląda, zjadłabym na pewno z miłą chęcią!
OdpowiedzUsuńOkropny stereotyp, że włoska pizza jest na cienkim cieście! Są dwa rodzaje - ta na cienkim, którą zresztą bardzo lubię, zwana neapolitańską oraz na grubym - toskańska. Dokonałam tego odkrycia w zeszłym roku w Mediolanie. Nie bez zdziwienia. Ale chyba Włosi by mnie w tej kwestii nie okłamali?
OdpowiedzUsuńI szkoda, że wczoraj przegapiłam ten dzień!
Zawsze za pierwowzór uważam neapolitańską margheritę, a Włoch wiedział co mówi, bo podobno samej włoskiej pizzy jest około 50 rodzajów! :) Ale to i tak insza inszość niż pizza amerykańska :)
UsuńZapisz sobie tę datę w kalendarzu na przyszły rok, ale w tym jeszcze nie zaszkodzi przeciągnąć dnia pizzy do końca karnawału ;)
ojej łódeczki :) którymi się zajadaliśmy w knajpce,nieopodal naszego mieszkanka w Izmirze. Są identyczne :) Jeszcze ajran, pilaw i inne-wspomnienia wróciły powtórnie... cudownie, dzięki za przepis :)
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam Izmir! :) W ogóle całą wyprawę do Turcji wspominam z sentymentem (do dziś jestem szaleńczo zakochana w Kapadocji :)) i chętnie wpadłabym tam raz jeszcze :)
UsuńPrzypomniałaś mi o niej :) Teraz muszę koniecznie zrobić :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że tym roku przekroczyłam już normę w pieczeniu pizzy i calzone, ale przecież jest jeszcze pide ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis.
Interesująca ta turecka wersja pizzy. Na pewno stanie niebawem na moim stole:) Dzięki za przepis.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :) Warto spróbować!
UsuńPopieram pomysł powrotu do Turcji!! Jest to w mojej długiej kolejce wyjazdowej.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Szczególnie, że wciąż Pamukkale mamy niezaliczone :) I na balika jakiegoś by się skoczyło ;))
UsuńÇok güzel olmuş...
OdpowiedzUsuńTeşekkür :)
UsuńFantastyczne danie :) Mega smaczne 😋
OdpowiedzUsuń