Moje tegoroczne zabawy z fiołkami zaczynam od lizaków :) Znudziły mi się już trochę fiołkowe przetwory, a zamiast nich, zachęcona fiołkowym tortem z poprzedniego sezonu, w tym postanowiłam pobawić się w kwiatowego cukiernika. A cóż słodszego może być od maleńkich, fiołkowych kwiatków, zatopionych w cukrowym syropie? :)
Nie są to pierwsze lizaki, które robiłam domowym sposobem. Z lat dziecinnych pamiętam lizaki, które z moją niewielką, ale jednak, pomocą, robiła (ku mojej wielkiej uciesze) mama. Pamiętam też lizaki (i kolorowe landrynki wielkości kropel rosy :)), które produkowałyśmy razem z Dziuunią, podczas szalonych wakacji z zestawem doświadczalno-edukacyjnym Młody Chemik :) A kiedy natknęłam się w sieci na cukrowe witrażyki z zatopionymi w nich ziołami i kwiatami, nie mogłam już myśleć o niczym innym, jak o uwięzieniu w podobny sposób świeżych, wiosennych fiołków. Zależało mi na przezroczystej szybce lizaków, aby widoczny był kolor kwiatów, więc wybrałam prosty przepis na bazie cukru i winianu potasu (dodatek syropów - kukurydzianego lub złotego, z marszu zabarwia na odcień żółtego lub pomarańczowego). Część masy zabarwiłam, nie do końca uzyskując kolor, o który mi chodziło, ale zachęcam do eksperymentów z kolorami, ponieważ można osiągnąć ciekawe efekty. Przy produkcji lizaków domowym sposobem bardzo przydaje się termometr cukierniczy lub kuchenny, ale można obejść się i bez niego, polegając na teście kruchości, który opisałam niżej.
Lizaki z fiołkami:
250 g cukru,
100 ml wody,
1/2 łyżeczki winianu potasu (cream of tartar),
1 łyżeczka soku z cytryny,
barwnik spożywczy lub np. sok z buraka
garść świeżych fiołków,
patyczki do lizaków lub szaszłyków
Cukier wymieszać z wodą i winianem potasu w rondlu o grubym dnie. Podgrzewać, mieszając od czasu do czasu, aż cukier rozpuści się. Gotować na średnim ogniu , kontrolując temperaturę termometrem cukierniczym/kuchennym. Przygotować miskę z zimną wodą. Kiedy temperatura syropu przekroczy 100 stopni C, najlepiej sprawdzać konsystencję, wrzucając łyżką do miski z wodą odrobinę syropu. Kiedy syrop natychmiast zastygnie i jest kruchy (łamie się pod palcami), nie klejący - mieszanina jest gotowa. Odstawić rondel z ognia, dodać sok z cytryny i kilka kropel barwnika/soku z buraków, jeżeli chcemy uzyskać kolorowe lizaki.
Arkusz papieru do pieczenia rozłożyć na blasze do pieczenia lub zimnym blacie i posmarować cienką warstwą oleju. Lekko przestudzony syrop wylewać łyżką na papier, formując kółka. Przyłożyć do każdego z nich patyczek do lizaków/długą wykałaczkę, wtapiając w syrop. Na każdym kółku położyć kilka kwiatków fiołka, przodem do dołu. Na wierzch rozsmarować jeszcze odrobinę syropu, zatapiając w nim całkowicie fiołki. Odstawić do całkowitego zastygnięcia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
gdzie można dostać winian potasu?
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdziesz w sklepach internetowych z produktami do pieczenia jako "Cream of Tartar". Jeżeli masz możliwość, najlepiej poprosić znajomych, którzy wybierają się do Wielkiej Brytanii/Irlandii o przywiezienie zapasu, bo tam winian potasu można kupić w niemal każdym spożywczaku.
Usuńочень красиво:-)
OdpowiedzUsuńCпасибо :)
UsuńAle śliczności , ja też Aga robiłam lizaki , jedne w tamtym roku , też takie z kwiatkami(ja płatki różny dawałam), z tego przepisu
OdpowiedzUsuńhttp://foxinthepine.com/spring-lollipops/
tylko nie maiłam syropu kukurydzianego a jakiś słód kukurydziano-jeczmienny i były trochę matowe i przyciemne
No właśnie tak to jest z tymi syropami, że niestety przy okazji barwią :/ Robiłam też lizaki z golden syrup-em i były żółtawe, mimo barwnika, tzn. o czystym kolorze można zapomnieć. Te z winianem są czyściutkie :)
UsuńO tak , dokładnie tak Komarko i następne będą te twoje z winianem
UsuńJak przyjadą Słodziaki( trzy małe słodkie słoneczka) to lizaki są obowiązkowe , domowe oczywiście :D
Komarko,jakie cuda! Piękne lizaki. Nigdy nie robiłam.
OdpowiedzUsuńA wiesz, tak sobie wyobrażam jak przez lizaka przechodzą słoneczne promienie. Musi wtedy być piękny !:)
Pozdrowienia
Dziękuję Majanko :) To prawda, że fajnie ogląda się przez nie słoneczny świat :)
UsuńPiękne! Akurat mam fiołki więc chyba zrobię dzieciakom:)
OdpowiedzUsuńGwarantuję, że będą zachwycone! :) Tylko lepiej na czas produkcji zająć dzieci czymś innym, bo o poparzenie gorącym syropem nie trudno.
Usuńjakie pyszne cudowności!!
OdpowiedzUsuńPrześliczne! Najbardziej podobają mi się te bezbarwne, są takie subtelne, prawdziwe słodycze dla wróżki :)
OdpowiedzUsuńNiedzielko, moje ulubione to też te bezbarwne :)
UsuńWygladają cudnie. Przecudnie nawet!
OdpowiedzUsuńŚliczne po prostu!
OdpowiedzUsuńPrzesliczne, takie subtelne...zdecydowanie bardziej do zachwycania sie niz do jedzenia:))
OdpowiedzUsuńCudne!:)
OdpowiedzUsuńChyba bym ich nie jadła. Pozwoliłabym stać w wazoniku i dodawać uroku rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńAlez one piekne! Postawilabym je w sloiczku i tylko zerkala na nie dla poprawienia sobie humoru. Bo zdecydowanie za ladne sa, zeby je jesc :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, rewelacja, są genialne ! Chcę takiego ! chcę ! chcę ! chcę !!!!
OdpowiedzUsuńPiękne :)
OdpowiedzUsuńDelikatność słodyczy... chyba nie miałabym serca aby je zjeść, zostawiłabym je w zasięgu oka aby móc co róż na nie zerkać i uśmiechać się na ich widok :)
wow !! ale cuda :) a ja szukam fiołków, znalazłam dziś kilka, ale było ich tak mało że aż żal było je zrywać ;/ a powiedz mi czy Ty te fiolki myjesz przed przyrządzeniem??
OdpowiedzUsuńŁucjo, nie, nie myję fiołków, bo są zbyt delikatne. Zakładając, że nie zbieramy ich z podejrzanych miejsc typu trawniki przy drogach, nie są zanieczyszczone. Przynajmniej mam taką gwarancję co do moich ogrodowych :) Czasem tylko mieszkają w nich małe żuczki i żeby pozbyć się ich, wystarczy rozłożyć kwiatki na białym papierze, a wtedy wyniosą się same :)
UsuńKomarko , jesteś prawdziwą fiołkową czarodziejką. Przeurocze lizaki.
OdpowiedzUsuńWypróbuję je z ukochanymi chabrami.
Pozdrawiam
A.
Dzięki :) Widziałam jeszcze wersję z bratkami - coś pięknego :)
Usuńwow, obłędny pomysł i piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńŚliczne :) a mi po głowie już od dawna chodzą orzeźwiające lizaczki z miętą :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Koniecznie z zatopionymi w nich małymi listkami mięty :)
UsuńIstna czarodziejka z Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńO Matko, jakie piękne. Subtelne, skromne, cudne!!!
OdpowiedzUsuńZamknélas poezjé w cukrowych plamach!! Och :)!
OdpowiedzUsuńśliczne!
OdpowiedzUsuńKomarko czy można tak zatopic ultra cienki pasek cytryny albo pomarańczy?
OdpowiedzUsuńAnia
Tak, można oczywiście. Właściwie wszystko można zatopić w takich lizakach i nadać im indywidualny smak :)
Usuńprzepiękne, cudowne, bajkowe. Nie zjadłabym ani jednego, szkoda by mi było :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne, wyglądają jak małe witraże. No dzieło sztuki po prostu :). I ten fiołkowy nagłówek bloga też mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Prześliczne te lizaki:-)
OdpowiedzUsuńCzapki z głów, wspaniałe, po prostu niesamowite.
OdpowiedzUsuńarcydzieło! jak zwykle zadziwiasz!
OdpowiedzUsuńcudne! prawdziwe bajkowo-wróżkowe lizaki! moje córki by były zachwycone (10 i 3 latka)
OdpowiedzUsuńPiękne. Wyglądają jak zaczarowane:)
OdpowiedzUsuńKomarko, czekalam niecierpliwie na Twa tegoroczna filokowa edycje - to jest to!! Wspamniale i nawet nei wiem czy w pewnym sensie nei przebijaja owe lizaki tortu, mozna latwo podarowac takie cudenko - genialne!! Usciski sle :*
OdpowiedzUsuńGenialne! :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się! Są przepiękne!
OdpowiedzUsuńMałe dzieła sztuki!
OdpowiedzUsuńTu podobne znalazłam
OdpowiedzUsuńhttp://www.facebook.com/photo.php?fbid=10200949832406241&set=a.2577959686478.141361.1178952932&type=1&relevant_count=1
W życiu nie widziałam niczego piękniejszego :o
OdpowiedzUsuńCzy te lizaki udadzą się bez winianu?
OdpowiedzUsuńZamiast winianu spróbuj dodać łyżeczkę octu (w gotowych lizakach nie będzie go czuć) - powinno się udać :)
UsuńDziękuję za odpowiedź. Niestety nic mi nie wyszło, nie wiem czy to wina tego octu czy też zepsułam co innego - syrop wyszedł dość lejący i lizaki nie chciały zastygnąć, gdy do reszty dodałam więcej cukru to ona też nie zastygła tylko zrobiła się mleczno biała. :( Szkoda, że się nie udało bo wyglądają cudnie.
OdpowiedzUsuńZrobiłam! Moje wyszły nieco ciemniejsze niż na zdjęciach(nie dawałam barwników) bo cukier zaczął się karmelizować ,ale termometrem sprawdzałam temperaturę i czekałam do 100 stopni. Mam jednak pytanie jak je przechowywać i ile czasu? Zauważyłam że po dwóch dniach zrobiły się lepkie a po zastygnięciu były suche. Czy u Pani też tak się dzieje?
OdpowiedzUsuńTo niestety wina wilgoci w powietrzu. Taki naturalny karmel bez sztucznych dodatków, jakie zawierają lizaki z fabryki, wchłania wilgoć i dlatego robi się lepki albo całkiem się rozpuszcza - tak samo dzieje się np. z karmelowymi ozdobami na tortach/ciastach. Najlepiej przechowywać lizaki w zamkniętym szczelnie pudełku/puszce w suchym miejscu. Albo po prostu szybko zjeść :)
UsuńCzy można przechować je w lodówce? Użyje dopiero za dwa dni do zdobienia tortu i boję się że się rozpuszcza
OdpowiedzUsuń