Oficjalnie mamy wiosnę i święta wielkanocne za pasem. Nieoficjalnie - zasypany śniegiem i skuty lodem krajobraz za oknem, mrozy, których nie powstydziłaby się każda groźna zima i nastroje dalekie od wiosennego święta. Próbuję myśleć o wielkanocnych dekoracjach i świątecznym menu, ale zachmurzone, ciężkie niebo odbiera mi całą energię. Na szczęście ciasto drożdżowe zawsze skutecznie potrafi wyrwać mnie z marazmu (od relaksującego zagniatania ciasta, po terapeutyczny zapach podczas jego pieczenia), upiekłam więc bułeczki w kształcie wielkanocnych zajączków :)
Jeden pomysł na jadalną dekorację na świąteczny stół mam więc już z głowy - bułeczki będą wyglądały odświętnie w koszyku pieczywa do wielkanocnego śniadania. Mam sentyment do pomarańczowych, wiosennych wypieków, bo w tamtym roku kicały po stole pomarańczowe zajączki na krucho, a parę lat temu królowały pomarańczowe, wielkanocne babki w doniczkach :) Tym razem będą to puchate zające-drożdżówki, których aromat podkręciłam korzenną przyprawą do dań słodkich od Kamis (dziękuję za prezent :)), w skład której wchodzi skórka cytrynowa, kardamon, cynamon, goździki, mięta i ekstrakt z kurkumy. Wielbiciele konkretnych słodkości mogą bułeczki dodatkowo polukrować i/lub ozdobić cukrowymi posypkami.
Pomarańczowe bułeczki "zajączki":
700 g mąki,
30 g świeżych drożdży,
100 g stopionego masła,
100 g cukru,
2 jajka,
1 szklanka ciepłego mleka,
1/4 szklanki ciepłej wody,
1/4 szklanki soku pomarańczowego,
2 łyżki skórki otartej z pomarańczy,
1 łyżeczka soli
Drożdże rozkruszyć w miseczce. Dodać łyżkę cukru, 2 łyżki mąki i ciepłą wodę - wszystko dokładnie wymieszać i odstawić na 15 minut w ciepłym miejscu.
Mąkę przesiać do dużej miski i wymieszać z solą, zrobić w środku dołek i przełożyć wyrośnięty rozczyn drożdżowy. Jajka utrzeć z cukrem i dodać do ciasta. Mieszając wszystko, dodawać ciepłe mleko. Na końcu dodać stopione masło, sok i skórkę z pomarańczy. Wszystko dokładnie wymieszać i zagnieść gładkie, lśniące ciasto. Uformować kulę, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 1,5 godziny, aż ciasto podwoi swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto przełożyć na stolnicę, rozwałkować na ok. 1 cm grubości i pokroić na paski. Od każdego paska odciąć końcówkę na ogonek. Każdy pasek złożyć na pół i skręcić w spiralkę, zostawiając pętelkę na jednym końcu i wyciągając końce ciasta, formując zajęcze uszy na drugim końcu. Z pozostałego kawałka ciasta uformować kulkę i przykleić ogonek, zwilżając lekko wodą. Bułeczki ułożyć na blasze, wyłożonej papierem do pieczenia i pozostawić na ok. 30-40 minut do wyrośnięcia.
Wyrośnięte bułeczki posmarować rozkłóconym jajkiem i posypać ulubioną przyprawą korzenną, np Specialite do dań słodkich Kamis.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Piec bułeczki ok 15 minut, aż ładnie się zarumienią.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jakie śliczności :) też chcę takie słodziaki :)
OdpowiedzUsuńwow, są takie śliczne ! i pewnie pyszne ;D lubie takie słodkie bułeczki ;)
OdpowiedzUsuń"Mrozy, których nie powstydziłaby się żadna groźna zima." Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńświetny przepis wielkanocny ! :)
OdpowiedzUsuńSą prześliczne :)
OdpowiedzUsuńDrożdżowe z pomarańczową nutą, lubię :)
OdpowiedzUsuńkoljeny pomysl an swieta :D
OdpowiedzUsuńSwietne sa te buleczki :) Moj Maly bylby nimi zachwycony :) Zreszta nie tylko on :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Do zrobienia. Jakoś święta wielkanocne inspirują do takich drożdżowych dokonań.
OdpowiedzUsuńA przyprawę lubię. Jest słodsza niż np: ta do kawy. :) Zdecydowanie mój faworyt.
Pozdrawiam
Ania
świetnie wyglądają, fajny pomysł:) masz piękny koszyk:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe i jaki prosty pomysł na uformowanie zajączków :)
OdpowiedzUsuńgenialne
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na smaczną i świąteczną dekorację:)
OdpowiedzUsuńWitam, zaczęłam prowadzić blog o podobnej tematyce - kulinaria, są to dopiero początki ale zapraszam i zachęcam do obserowania
OdpowiedzUsuńwww.vanillaandpistachiofantasies.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie!
A mi przypominają... kopytka? :D
OdpowiedzUsuńKopytka?? :D
UsuńDzisiaj upiekłam. Są przepyszne!!! Dziękuję za przepis i pomysł :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowały :) Z tego samego ciasta można oczywiście ukręcić inne kształty lub upiec zwykłą drożdżówkę w foremce.
UsuńŚliczne te zajączki i cudownie, że pomarańczowe :)
OdpowiedzUsuńAle śliczne! :D Jeszcze tylko dodać oczka, nosek i cud, miód :) Bardzo lubię pomarańczowy posmak w drożdżowych wypiekach, na pewno były pyszne :D
OdpowiedzUsuńWidziałam podobne zajączki ozdobione "mordkami" :) I chociaż anatomia była na bakier, to i tak wyglądały fajnie :))
UsuńOczywiście oczka i nosek nie z tylniej strony :) Albo jakoś by tak wywinąć ten ogonek na bok
OdpowiedzUsuńRobiłam je i są cudownie pomarańczowe :-), ja posypałam je lekko przyprawą korzenną do pierników i bardzo dobrze smakowały. Tak się zastanawiam, bo jest tyle pracy przed Świętami - czy można je przygotować wcześniej i zamrozić? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak jak każde inne drożdżowe - można śmiało mrozić :) To bardzo dobry pomysł, bo nie sposób zdążyć z wszystkim przed świętami. Chyba sama wykorzystam ten patent :) Pozdrawiam!
UsuńDziękuję za odpowiedź :)
UsuńBułeczki cudne, maślane i pachnące pomarańczem (u mnie dodatkowo kardamonem)!
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis i życzę Wesołych Świąt :)