Jak już uprę się na jakiś składnik, to nie ma zmiłuj! ;)) A że od zawsze uważam (przepraszając z góry wszystkich piwoszy za tę subiektywną herezję ;)), że piwo mniej nadaje się do picia (wyjątkiem jest grzane z duuuuużą ilością korzeni i zimne z duuuuużą ilością soku), a bardziej do gotowania, pieczenia i smażenia, w związku z tym znowu będzie o piwie :) Od czasu, kiedy odwiedziłam zieloną wyspę, miałam w zamiarze upieczenie domowej wersji tradycyjnego irlandzkiego soda bread.
Trochę wody upłynęło, zanim przypomniałam sobie o pieczywie na sodzie, właśnie przy okazji jesiennych zabaw z piwem ;) Piwo (koniecznie ciemne, typu porter) jest tylko jednym ze składników, ale za to kluczowym, bo karmelowy smak palonego, ciemnego słodu jest doskonale wyczuwalny. Korzystając z rady Nigelli, upiekłam w końcu nie bochenek, ale małe razowe bułeczki owsiane, które od momentu odmierzenia mąki i innych potrzebnych ingrediencji, w ciągu niespełna 30 minut były już na stole :) Fantastyczna sprawa na weekendowe śniadanie, bo pieczywo na sodzie zdecydowanie najlepiej smakuje jeszcze ciepłe, prosto z pieca, z twarożkiem, konfiturą lub plasterkiem żółtego sera.
Razowe bułeczki owsiane na sodzie:
(na podstawie Nigelli Lawson "Kitchen")
400 g mąki razowej (u mnie żytnia),
100 g (+ 2 łyżki) płatków owsianych,
300 ml ciemnego piwa,
150 ml maślanki,
60 ml oleju roślinnego (najlepiej słonecznikowego lub orzechowego),
60 ml płynnego miodu,
2 łyżeczki sody oczyszczonej,
1 łyżeczka soli
W misce wymieszać mąkę, płatki owsiane, sól i sodę. W oddzielnym naczyniu wymieszać piwo, maślankę, olej i miód. Płynne składniki dodać do sypkich i wymieszać wszystko drewnianą łyżką. Rzadkie na początku ciasto po chwili zgęstnieje i będzie przypominać ciasto chlebowe.
W międzyczasie rozgrzać piekarnik do 220 stopni. Płaską blachę wyłożyć papierem do pieczenia i nałożyć ciasto, formując 12 bułeczek. Ciasto rozkładałam łyżką, a później formowałam i wygładzałam powierzchnię tą samą łyżką zamoczoną w wodzie (chociaż podczas pieczenia bułeczki i tak rozkosznie pękają ;)).
Uformowane bułeczki posypać pozostałymi płatkami owsianymi i wstawić do pieca na około 15-20 minut.
Gorące przełożyć na kratkę do odparowania. Najlepiej smakują świeże, jeszcze na ciepło.
Z ogłoszeń około blogowych, mam przyjemność poinformować Was, że od jutra można będzie podejrzeć mnie również na portalu Interia.pl, gdzie na mini-blogu testować będę najnowsze dzieło Canona - maleństwo o dużych możliwościach, czyli aparat Canon EOS M :) Postaram się, aby było smacznie jak zwykle, a Was proszę o trzymanie kciuków i wspieranie głosami, bo projekt będzie miał również charakter konkursu. Aha, sami również możecie wziąć w nim udział!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak tylko zobaczyłam zdjęcie to pomyślałam o Nigellowych bułeczkach. I się nie pomyliłam. Są przeurocze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
one wyglądają nieziemsko! z piwem? omg! ^^
OdpowiedzUsuńtydzień temu Irlandka z mojej klasy francuskiego przyniosła na zajęcia własnoręcznie zrobione dwa bochenki chleba
OdpowiedzUsuńzniknęły w dziesięć minut
muszę spróbować!
jak smacznie tu !
OdpowiedzUsuńkurczę, fajny przepis, wcześniej go nie widziałam! :)
OdpowiedzUsuńApetyczne bułki! Domowe są najlepsze!
OdpowiedzUsuńA to ciekawe z tym piwem. No to zrobię:)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie apetyczne te bułeczki..I takie zdrowe!
OdpowiedzUsuńSuper, te bułeczki to coś zdecydowanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńświetne te bułeczki , z chęcią bym się poczestowała ;d pyszne i zdrowe !
OdpowiedzUsuńBardzo lubie soda bread, choc kruszy sie toto niemozebnie. Te buleczki tez by mi pewnie zasmakowaly!
OdpowiedzUsuńpyszne bułeczki :) muszę zrobić!!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się w tym przepisie szybkość wykonania, więc byle do soboty i będzie pyszne śniadanie :D
OdpowiedzUsuńJakie śliczne te bułeczki Komarko i z pewnością pyszne. A jak szybkie to tym bardziej mi się podobają. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:*
domowe bułeczki są najlepsze:)
OdpowiedzUsuńMi też sodowe pieczywko najbardziej smakuje na ciepło. A Twoje bułeczki wyglądają prześlicznie, zwłaszcza na tym niebieskim tle :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz mi się zdarzyło, żebym znalazł się na stronie, gdzie pachnie. Czuje się tu zapach, ciepełko i taki super domowy klimacik. Czy to spawiły bułeczki, nie wiem, ale magia działa:)) Pozdrawiam. Radek
OdpowiedzUsuńfajne bułeczki mniam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w odwiedziny przy okazji:)
http://kuchareczkamala.blogspot.com
wygladaja oblednie ;)
OdpowiedzUsuńKomarko, w 100% trafiłaś w mój gust :)
OdpowiedzUsuńnie wiem cy moje zeby by się w nie wgryzły, ale oczy i kubki podniebienne by tego chciały :)
OdpowiedzUsuńMoje w środku są surowe i nie chcą się dopiec co robić ;/
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia dlaczego nie dopiekają się :/ Pozostaje piec chwilę dłużej (można przykryć je z wierzchu folią aluminiową, jeżeli spiekają się za mocno) i sprawdzać patyczkiem w środku czy są suche.
Usuń