Wiosna bez szparagów, to jak maj bez słońca. Maj może i tak, ale za to z (wyjątkowo zimnym) czerwcem przywitałam się kichaniem i kocem, wyciągniętym z szafy i jak się okazuje, pozornego sezonowego letargu. Nie uśmiecha mi się takie lato, chociaż powoli zaczynam się do niego przyzwyczajać. Globalne ocieplenie? Dobre sobie :)
Tak, czy inaczej, na pocieszenie są przynajmniej szparagi. Marzy mi się własne, malutkie poletko szparagów za każdym razem, kiedy spojrzę na wybujały krzak asparagusa (szparaga pierzastego) w ogrodzie. Niestety o wiele bliżej mam do krajowego bieguna zimna niż naszego rodzimego, ciepłego zagłębia szparagowego, więc pozostanę chyba przy marzeniach, kupując kolejny "przyjezdny" zielony lub biały pęczek.
Jeden z nich zjadłam ostatnio ze smakiem z makaronem i miętowym pesto, zainspirowana przepisem BBC Good Food. Od siebie dodałam ząbek czosnku i tymianek, a do pesto podeszłam ostrożnie, nie przesadzając z ilością listków, bo mojej ogrodowej mięcie nie można zarzucić braku mocy. Wyszło bardzo przyjemne i delikatne w smaku danie, a poobiednie miętówki i tak były zbędne ;)
Wstążki ze szparagami i miętowym pesto:
400 g makaronu tagliatelle,
250 g ricotty,
ok. 200 g szparagów (białych lub zielonych),
25 g parmezanu,
1 duży ząbek czosnku,
pęczek świeżej mięty,
sól, pieprz
Ricottę, parmezan, czosnek i liście mięty przełożyć do robota kuchennego/blendera i zmiksować. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Makaron wrzucić do gotującej się osolonej wody. Szparagi umyć, odłamać zdrewniałe końcówki i obrać ze skórki (szparagi białe). 3 minuty przed końcem czasu gotowania się makaronu włożyć do garnka szparagi i gotować razem z makaronem. Ugotowane szparagi wyjąć, a makaron przecedzić, zostawiając ok. pół szklanki wody. Szparagi pokroić na 3-centymetrowe kawałki. Makaron przełożyć z powrotem do garnka, razem z pozostałą wodą i dobrze wymieszać z miętowym pesto. Dodać szparagi. Od razu podawać, posypane ulubionymi ziołami i płatkami parmezanu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zabiłaś mnie tym przepisem :) w czwartek próbuje!!
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie spróbować, uwielbiam szparagi w każdej postaci. Nie mogę się zdecydować czy wolę białe, po prostu ugotowane z dodatkiem masła, czy pieczone zielone, czy spaghetti z zielonymi i szynką, a może zupa krem z białych..
OdpowiedzUsuńCzemu ten sezon jest tak krótki!
Właśnie jutro zamierzam wstawić post z zupą krem:)
O tak, sezon na szparagi, tak jak na fiołki i truskawki jest zdecydowanie za krótki! Ale może o to chodzi - im dłużej się czeka, tym lepiej to wszystko smakuje :)
Usuńmmm szparagi są pyszne. Chyba jednak najbardziej kocham zielone, ale ten twój przepis na spaghetti brzmi świetnie, a zdjęcia są takie serowo-szparagowo-kremowe mniam. Gdybym miała ogródek napewno próbowałabym wyhodować szparagi, własne zioła i różne rodzaje sałat (uwielbiaaaam, ale w moim mieście w marketach mają tylko masłową, lodową i rzymską najczęściej, te inne np. endywia są dostępne tylko w paczkach z mixami)Miłego i smacznego dnia :)
OdpowiedzUsuńN. możesz śmiało wykorzystać w tym przepisie szparagi zielone - oryginalny przepis był właśnie z nimi. A własny ogródek to rzeczywiście wspaniała rzecz - w moim właściwie brakuje tylko tych szparagów, ale boję się, że klimat dla nich nie ten niestety :)
UsuńMinimalistycznie, a jak pysznie! :) U mnie też makaronowo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
rewelacyjny przepis! uwielbiam szparagi i wszystkie inne składniki, koniecznie muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńZaskakujące połączenie. Dziękuję za kolejną inspirację. Nie wpadłabym na połączenie mięty i szparagów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Uwielbiam szparagi, a mienta musi tworzyć ciekawy dodatek smakowy.
OdpowiedzUsuńPiękne danie, cudowne zdjęcia, piękne talerze. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się dodatek pesto miętowego,jeszcze takiego nie jadłam, na pewno smakuje wspaniale :)
Pozdrowienia
Jakie to pyszne!!! Cała aranżacja dania jest wprost cudowna !!! :)
OdpowiedzUsuńKapitalny przepis! Takiego połączenia z miętą jeszcze nie próbowałam ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzepysznie brzmi i wspaniale wyglada :) mietowe pesto robilam rok temu do wan-tanow,pycha bylo,musze sobie smaczki odswiezyc :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Fajny pomysł z tym pesto do wan-tanów - muszę wypróbować. Samo pesto smakowało mi bardzo - tak sobie myślę, że można wykorzystać je na wiele różnych sposobów - nawet takie saute, np. na krakersach :)
Usuńbardzo apetyczne zdjecia:) takie mietowe pesto musi fajnie smakowac:)
OdpowiedzUsuńjak nic zrobię jutro na obiad:) szparagi są miętę się zerwie u sąsiada na łące:):) jak ja kocham życie na wsi:):):)tylko skąd ja wezmę tu taki makaron i parmezan, do miasta mi się nie chce jechać, chyba mężowi dam nakaz - tylko czy on będzie wiedział o co chodzi?!:P
OdpowiedzUsuńUla, nie przejmuj się makaronem - może być zupełnie dowolny (w oryginale były kokardki), a najlepiej Wasz ulubiony :) Najważniejsze są szparagi i świeża, wiosenna mięta :)
UsuńTja, ocieplenie... Wolne zarty :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia i pyszny makaron. I mietowe pesto intryguje.
Oj jak ja uwielbiam mietowe pesto:-), ja robie je rowniez do makaronu i dodatkowo do makaronu dodaje grilowane baklazany:-, a do miety dodaje natke pietruszki, czosnek i orzechy pinii lub wloskie. Dla mnie takie pesto pobija o glowe pesto tradycyjne:-. Zdjecia przeapetyczne:-)
OdpowiedzUsuń