I jak idzie Wam pakowanie lata w słoiki? ;) Z całego ogromu minusów, wynikających z takiej a nie innej lipcowej pogody w tym roku, znalazłam jeden plus - całe to wielogodzinne drylowanie, odszypułkowanie, mieszanie, przelewanie i pasteryzowanie, w przytulnej kuchni wydaje się całkiem przyjemne, kiedy za oknem pochmurno i deszczowo :)
Z ostatnich w tym roku czerwonych porzeczek zrobiłam konfiturę. Prosta porzeczkowa galaretka jest świetną bazą dla wieloowocowych konfitur. Tym razem połączyłam porzeczki z malinami, ale każde inne owoce jagodowe pasowałyby tu równie dobrze, a porzeczki czarne, jagody czy jeżyny dodatkowo stworzyłyby w słoikach pewnie interesujące kompozycje kolorystyczne :) U mnie na razie monochromatycznie, z małymi wyjątkami w postaci słonecznych (sic.!) malin żółtych.
Konfitura porzeczkowo-malinowa:
1 kg czerwonych porzeczek,
ok. 50 dkg malin,
1 kg cukru,
kawałek kory cynamonowej,
1 laska wanilii,
50 ml czystej wódki (najlepiej owocowej)
Odszypułkowane i umyte porzeczki przełożyć do płaskiego garnka, dolać 120 ml wody i zagotować. Kiedy owoce zaczną się rozpadać, przecenić i przetrzeć przez gęste sitko. Sok ponownie wlać do garnka, dodać cukier, cynamon i wanilię, zagotować. Odstawić na kilkanaście minut i zagotować ponownie. Powtarzać czynność jeszcze 2-3 razy, aż sok zgęstnieje i zacznie się żelować (najlepiej zrobić test wylewając odrobinę galaretki na zimny talerzyk). Dodać maliny i gotować na dużym ogniu 4 minuty. Garnek zdjąć z ognia, wyjąć korę cynamonową i laskę wanilii. Dodać wódkę, wymieszać i gorącą konfiturą napełniać wyprażone słoiki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Taka konfitura musi smakować wspaniale. Nie wiem dlaczego ja ich nie robię:)
OdpowiedzUsuńKonfitura jest wspaniała, od wielu lat robię ją jako główną konfiturę na zimę. Wykorzystuję do wypieków, wspaniale podnosi smak tradycyjnego tortu orzechowego (z orzechów włoskich). Jedyne co zmieniłam to zamiast wódki dodaję spirytus 30ml. POLECAM serdecznie ten przepis.
UsuńMusi byc wspaniała! Uwielbiam porzeczki i malinki też. Tylko tych drugich u mnie jak na lekarstwo, więc raczej porzeczka sama występuje.
OdpowiedzUsuńZamykam również smaki lata w słoiczkach. Lubię to ,bardzo:).
Pozdrowienia Komarko:)
szkoda, że obskubałam już wszystkie porzeczki u rodziców ;) zapisuję na przyszły rok
OdpowiedzUsuńnie mam niestety dostepu do tanich owocow, wiec zostaje podziwianie mi tych wszystkich fantastycznych dzemikow i konfitur u innych....
OdpowiedzUsuńPysznie brzmi taka porzeczkowo-malinowa konfiturka :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Smakowita konfitura (: ja niestety nie robię przetworów. Niestety, bo z chęcią bym zrobiła, ale moje małe mieszkanie niestety na to mi nie pozwala. Po prostu nie mam gdzie tego trzymać :( może za rok s,kusze się, żeby zrobić kilka (:
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło.
Cudowne smaki lata zamkniete w sloiczkach:-) bardzo ladne zdjecia:-)
OdpowiedzUsuńKonfitura wygląda bardzo smakowicie:) Śliczne zdjęcia:) Też robiłam porzeczkowe w tym roku:)
OdpowiedzUsuńwygląda przepięknie ;) takie zamykanie lata w słoikach ma w sobie coś magicznego ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam konfitury:)
OdpowiedzUsuńKonfitura domowej roboty to jest to co lubię najbardziej :) Pasuje idealnie do herbatki a tą Twoją to bym dodał do herbaty malinowej Dilmah żeby wzmocnić jej smaczek :)
OdpowiedzUsuńAle pycha! :) ja właśnie robię konfiturę z marchewki i ogórki z musztarda oraz drugie z chilli :)a do tego zrobione wisienki w kompocie soczek z nich konfitury aroniowo-jarzębinowe i wiele innych pysznych rzeczy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper super, uwielbiam maliny te żółte też, ja narazie pakuję pomidory suszone i jabłka do słoików
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
www.slodkiislony.blogspot.com
Och, piękna ta Twoja konfitura, Komarko, naprawdę piękna. A słoneczne maliny ogromnie mi się podobają. Chętnie zobaczyłabym takie w swoim ogródku. ;))
OdpowiedzUsuńmmm...
OdpowiedzUsuńtyle wakacyjnych wspomnień zaklętych w słoiczkach takiej konfitury.
smaki słońca i ciepłych powiewów wiatru. idealnie, by przysiąśc przy kominku i zimą powspominac wypady w góry...
Miałam w tym roku połączyć czerwoną porzeczkę z maliną, ale ciężko już dostać tą pierwszą, także (niestety) będę musiała obejść się smakiem.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. :)
O Komarko, Ty dobrze mowisz ta lipcowa pogoda miala pewne plusy :-) dobrze cala sytuacje atmosferyczna podsumowalas! A z wódka, no ba, az zaluje ze zakonczylam sloikowanie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie cieplo.
Wiosenko, jak raz spróbujesz, potem będziesz robić każdego lata, zapewniam! :)
OdpowiedzUsuńMajanko, masz rację, u mnie porzeczek czarnych (które uwielbiam) mało w tym roku. Na szczęście czerwone nie zawiodły, więc uzupełniłam zapas galaretki i konfitury na zimę :) Pozdrawiam!
Zauberi, żałuję, że nie podałam przepisu wcześniej. Ale u mnie na północy wszystko później zawsze ;)
Gosiu, dziękuję i pozdrawiam! :)
Danusiu, w takim razie życzę Ci większego mieszkanka z duuuużą piwnicą - bardzo przydaje się na przetwory :)
Aga, Judik, dzięki! :)
Łyżko, prawda :) A ta magia najpełniej ujawnia się w środku zimy, kiedy otwieramy te słoiczki :)
Agnieszko, ja też! :)
OdpowiedzUsuńAnonimie, to dobry pomysł :) Z takiego połączenia wyjdzie niezła herbatka malinowa "z prądem" ;)
Kasiu, jaki przetworowy zawrót głowy u Ciebie! Wspaniałe smaki :) Narobiłaś mi smaku na te jarzębinowo-aroniowe, szczególnie że aronii ci u mnie dostatek :)
Kibi, ale zazdroszczę Ci tych suszonych pomidorów! Ja co roku planuję ich produkcję, ale jakoś nie mogę się za to zabrać ;)
Zaytoon, oryginalne są te żółte, to prawda :) Mamy ich tylko dwa krzaczki, ale zawsze owocujące :)
Karmel-itko, już się rozmarzyłam i zaczęłam tęsknić za zimą :))
Agnieszko, nic straconego - w przyszłym roku na pewno będzie okazja :)
Basiu, tę wódkę naprawdę tam czuć - konfitura pycha ;D