Zielono mi :) Uwielbiam obserwować, jak spod zaspanej ziemi wyłaniają się moje zioła. Listek po listku, zieleni się i płoży cytrynowy tymianek, do góry pnie się szałwa i estragon, a mięta i melisa łakomie zagarniają coraz większy obszar ziołowego poletka. Kiedy do tego lubczyk ukształtuje się w pokaźnych rozmiarów krzak, ziołowy sezon letni uznam za otwarty :) Rozleniwiła mnie trochę ciepła i słoneczna pogoda, muszę przyznać i nawet dzisiejsze danie jest częściowo "daniem z odzysku" ;)
Pisałam już kiedyś, że jednym z moich ulubionych mięs z grilla są soczyste piersi kurczaka marynowane w jogurcie. Kiedy przed grillowaniem uchowa się kawałek zamarynowanego mięsa, najchętniej zjadam go później na obiad razem z cytrynowo-maślanym makaronem. Rzecz prosta i szybka, a jednocześnie tak przyjemna i orzeźwiająca, że nawet w bardzo upalne dni może być poważną konkurencją dla obiadowego chłodnika. Uważajcie tylko na ubrania, bo cytrynowo-maślany sos wyjątkowo lubi spływać po brodzie ;)
Makaron z kurczakiem w cytrynowo-maślanym sosie:
1 filet z piersi kurczaka,
1/2 szklanki jogurtu naturalnego,
2 ząbki czosnku,
1 łyżka posiekanego świeżego tymianku,
60 g masła,
1 łyżka oliwy,
sok i skórka otarta z połowy cytryny,
garść posiekanej natki pietruszki,
sól, pieprz,
250 g makaronu
Filet oczyścić i pokroić na mniejsze kawałki. Czosnek posiekać drobno i wraz z tymiankiem wymieszać z jogurtem. Przyprawić solą i pieprzem po czym dodać mięso i marynować kilka godzin w lodówce (najlepiej całą noc).
Makaron ugotować w osolonej wodzie.
Na patelni rozgrzać oliwę, dodać połowę masła. Zamarynowane kawałki mięsa smażyć z obu stron, wyjąć. Na patelnię dodać sok i skórkę z cytryny, pozostałe masło oraz natkę pietruszki. Doprawić solą i pieprzem. Do sosu ponownie włożyć usmażone mięso i dusić całość na małym ogniu 3-4 minuty.
Ugotowany, gorący makaron rozłożyć na talerze, polać sosem cytrynowo-maślanym, na wierzch ułożyć kawałki kurczaka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I do tego wyjątkowo ładnie Ci w tej zieleni:) A taki kurczak... pyszny być musi - mogę sobie tylko wyobrazić, bo sosu o takim smaku nie znam - ale zapiszę sobie, Agnieszko, bo mi podpasował:)
OdpowiedzUsuńI Ty to nazywasz wypaleniem?? :)))))
OdpowiedzUsuńKomarko u mnie wypalenie to upieczenie w piekarniku kawałka białej kiełbasy :D
Lubię Twoje przepisy.
Ściskam :*
Letnia delicja i fajoskie zdjecia. Ale halo, halo - ktos tu cos o wypaleniu mowi? Eeeeee tam! Nie wierze! Ja tez lubie jak ziola rosna i ciesza oczy. Tak powinno byc!
OdpowiedzUsuńCudownie zielono, cudownie wiosennie! Piekne zdjęcia i pyszności na stole.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
bardzo ciekawie i wiosennie :)
OdpowiedzUsuńLekko i ekonomicznie:) Lubię takie dania. Sos mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądai napewno taksmakuje :)
OdpowiedzUsuńPyszny, lekki, wiosenny i zdrowy obiad. Skorzystam.
OdpowiedzUsuńCudowna wiosenna "stylizacja" potrawy. Zjadłabym bez namysłu. http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
OdpowiedzUsuńOoo... to jest piękne.
OdpowiedzUsuńPrzepis też mi pasuje więc chyba się zabiorę.
piekne zdjecia:) a danie wspaniale:)
OdpowiedzUsuńJestem w stanie poświęcić moją ulubioną bluzkę dla takich pyszności.
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie, a przepis wydaję się bardzo łatwy - to lubię :) Zapraszam do siebie na casserole :)
OdpowiedzUsuńhttp://alkitchen.blogspot.com/
Komarko, u Ciebie dzisiaj kalina a ja mysle o bzie czarnym i nei bede sie rozpraszac, bo pragne Ci doniesc ze zrobilam wczoraj syrop bzowy inspirowany Twoim wpisem (tak, tak z wpisu z jagoda kamczacka:), pychota, dziekuje za przepis i sciskam :)
OdpowiedzUsuńKusisz Komarko tym pysznym makaronem w cudownie orzeźwiajacym, letnim wydaniu. Mmmm...
OdpowiedzUsuńPychota :)))
OdpowiedzUsuńO jakie to mmmm :) Zazdroszczę zielnego ogródeczka. Choc po mękach mam w miarę przyzwoity roamaryn, tymianek kipi :( Jedna chuda łodyżka zarwana ukradkiem, a nigdzie nie mogę znaleźć nasionek. Może kiedyś. Ale meliska też jest i chwała jej za to!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Komarko!
Danie rzeczywiście nieskomplikowane, ale na tych zdjęciach wygląda cudownie i ufam Tobie, że było pyszne, a to najważniejsze. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wiosenne danie i te pozytywnie zielone kolory, cudownie tu u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńWłaściwie jeszcze nigdy nie połączyliśmy makaronu z drobiem, a ta wersja bardzo nam się podoba :)
OdpowiedzUsuńEwelajno, dziękuję :) Zieleń lubię z roku na rok coraz bardziej :) A sos jest w pierwszym zetknięciu kwaśny, ale z każdym kęsem wciąga mocniej ;)
OdpowiedzUsuńPolu, do przepisów to to wypalenie może mniej się tyczy, ale już z ich obróbką gorzej ;D Ale chyba mi już przeszło - to przeziębienie tak mnie chwilowo wypaliło ;)) Ścisk wzajemny :*
Arku, bo takie jest odwieczne prawo natury, jak klasyk rzecze ;D Do ziół to było oczywiście :))
Majanko, dziękuję i pozdrawiam :)
Chantel, dziękuję :) I latem sprawdza się to danie bardzo dobrze :)
Aniu, do tego jeszcze błyskawicznie, bo przygotowanie zajmuje praktycznie czas gotowania się makaronu :)
Mały-kuchciku, oj tak, smakuje tak samo dobrze :)
Ana, polecam bardzo :)
Mopswkuchni, dziękuję ślicznie :)
Desperate, proszę bardzo i polecam :)
Aga, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńKabamaigo, :)))
A., dzięki! Na casserole bardzo chętnie :)
Basiu, już jest bez czarny?? U mnie jak zwykle opóźnienie klimatyczne ;)) Ale za to kalina i ta zwykła i koralowa kwitnie nam pięknie w ogrodzie. A na bez zasadzę się z tym roku jak będą owoce, bo marzy mi się prawdziwa bzowa konfitura :) Pozdrawiam!
Zaytoon, może tym samym przywołam prawdziwą letnią pogodę w końcu, bo na razie jest w kratkę :)
Śnieżko, prawdę piszesz! :)
Praline, mój ogródek w zasadzie pielęgnuje się sam (poza małym opieleniem i przycięciem na wiosnę), bo tymianek, szałwia, estragon, melisa i mięta krzewią się same wieloletnio. Tylko rozmaryn nie toleruje naszych bardzo "nieśródziemnomorskich" zim i niestety musi siedzieć w doniczce :) Pozdrawiam!
Burczymiwbrzuchu, to moje ulubione dania - nieskomplikowane, a pyszne :)
Żeniu, dziękuję :)
Just-great-food, spróbujcie koniecznie, bo kurczak pasuje do makaronu świetnie :)
Komarko, u nas bez zaczal kwitnac, pewnie u Ciebie bedzie za tydzin-dwa :) Pozdrownie sle!
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam obserwować jak na moich oczach wstaje i otrzepuje się z resztek zimowego snu zielona wiosna :) a taki makaron, hmm... w gorące popołudnie usiąść w cieniu i wpałaszować cały talerz - czy może być coś przyjemniejszego? pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńoch,tak,tak pisz...bo ja mam tak samo...patrzę na moje mięty, tymianek, cząber i lawendę...gadam do szałwi i rozmarynu...delikatnie głaszczę oregano i kolendre...tylko kurka...zapomniałam w tym roku o lubczyka...jak???
OdpowiedzUsuń