W tym roku Wielkanoc przypada tak późno, że niemal o niej zapomniałam :) Tymczasem za tydzień już Niedziela Palmowa, więc na ocknięcie się z zimowego snu już czas najwyższy i pora odgrzebać tradycyjne przepisy i rozejrzeć się, za nowościami w temacie jaj, bab, serników i pasztetów :) Swoją drogą, natura po raz kolejny udowadnia, że wie co robi, bo wczesne, marcowe święta w tym roku zastałyby nas po kolana w śniegu i trzęsących się z zimna ;)
W temacie jaj na śniadanie, nie tylko wielkanocne, polecam jajka w koszulkach ułożone wygodnie w gniazdkach z ziemniaków, zwanych fachowo ziemniakami darphin - pokrojonych w cieniutkie słupki i usmażonych na złocisty kolor na klarowanym maśle lub oleju. Pomysł zaczerpnięty od pana M.Roux, chociaż on poleca jajka usmażone na chrupiąco w głębokim tłuszczu. Jak dla mnie (i dla mojego żołądka ;)) za dużo smażonego w jednym daniu i o wiele bardziej pasuje mi delikatne jajko, ugotowane w koszulce. Całość tak samo smaczna jak i efektowna i właściwie od ręki załatwia sprawę jadalnej dekoracji stołu. Co prawda nie testowałam jeszcze, ale przypuszczam, że taką formą podania jajek zachwycone będą przede wszystkim dzieci ;)
Jajka w koszulkach w ziemniaczanych gniazdkach:
(na 2 porcje)
2 jajka,
2 średniej wielkości ziemniaki,
garść rukoli lub młodych liści szpinaku,
3 łyżki białego octu winnego,
1,5 łyżki oleju arachidowego lub oliwy z oliwek,
1/2 łyżki czerwonego octu winnego,
olej lub masło klarowane do smażenia,
sól i świeżo zmielony pieprz
Ziemniaki obrać i pociąć na cienkie słupki na szatkownicy typu mandolina. Lekko osolić i odstawić na 3-4 minuty.
Olej arachidowy wymieszać z czerwonym octem winnym i odrobiną soli i pieprzu. Odstawić.
Osolone ziemniaki odsączyć z soku za pomocą ściereczki lub ręcznika papierowego. Na patelni rozgrzać olej (najlepiej użyć małej patelni do pankejków, ale na zwykłej, dużej też wychodzi - przetestowałam :)) Ziemniaki rozłożyć na patelni, formując dwa okrągłe placki, lekko ugniatając je. Smażyć na średnim ogniu 3-4 minuty na złocistobrązowy kolor po obu stronach. Usmażone gniazdka odsączyć z tłuszczu na ręczniku papierowym.
Głęboki garnek napełnić nieosoloną wodą do wysokości ok. 10 cm. Dodać 3 łyżki białego octu winnego i zagotować. Jajka rozbić pojedynczo do małej miseczki i delikatnie przelać do wrzącej wody. Gotować ok. 1,5 minuty. Za pomocą łyżki cedzakowej wyjąć ostrożnie ugotowane jajka w koszulkach.
Ziemniaczane gniazdka przełożyć na talerze. Rozłożyć na nich umyte i osuszone liście rukoli lub szpinaku. Liście skropić przygotowanym wcześniej sosem winegret i ułożyć na nich jajko w koszulce. Oprószyć solą i pieprzem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
smakowicie to wygląda
OdpowiedzUsuńPięknie i apetycznie :)
OdpowiedzUsuńFrancja elegancja to za mało powiedziane, świetnie to się prezentuje
OdpowiedzUsuńMój żołądek też woli Twoją wersję! A moje oczy lubią ogół bardzo bardzo :)
OdpowiedzUsuńAż żal byłoby je zjeść, tak cudnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńJak ślicznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńWiesz Komarko,ja niby wiem o Wielkanocy, a jakoś mało planuję. Nic jeszcze nie kupiłam, nie wiem co zrobię. Mysli zaprząta mi coś innego -przyjęcie komunijne hehe:D
Pozdrawiam CIe:)
Tak, natura wie co robi... Święta w śniegu po kolana - to byłby opłakany widok...
OdpowiedzUsuńTwoja propozycja cudna:)
JA nawet nie wiem, Komarko, jak wygląda jajko smażone w głębokim tłuszczu... I tak wolę Twoją wersję:)I biegnę gdzieś zobaczyć jak wygląda ta Twoja mandolina...
Jaki wielkanocny klimat! Super!
OdpowiedzUsuńLukrecjo, Flusso, dzięki :)
OdpowiedzUsuńMargot, Francja-elegancja, ale jaka łatwa do zrobienia! :))
Noblevo, w sumie zwykłe jajko sadzone też by pasowało (chociaż też smażone), ale w koszulkach wygląda bardziej odświętnie :)
Misbasiu, ale też nie da się nie spróbować, bo za mocno kusi zapach smażonych ziemniaczków ;))
Majanko, ja dokładnie tak samo - w polu z Wielkanocą jestem jeszcze :) Ale Ty masz chociaż wymówkę, bo komunia - poważna rzecz :)
Ewelajno, kawałek mandoliny widać na zdjęciu z ziemniakami :) Moja jest tak stara, że nie pamiętam nawet gdzie, ani kiedy była kupowana :) Taki plastikowy klasyk z wymiennymi dostawkami do różnego rodzaju plasterków lub słupków.
Burczymiwbrzuchu, dzięki :)
Pomysł z ziemniaczanym gniazdkiem jest naprawdę pyszny... ale jem go oczami, wolę mniej tłuszczowo ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.gastrosilesia.pl/mandolina-krajalnico-szatkownica.html
OdpowiedzUsuńTaką mandolinę wynalazłam, ale ta jest BARDZO NOWA;)Za bardzo;)
Komarko, a to to jest arcydzieło sztuki kulinarnej!
OdpowiedzUsuńJestem absolutnie oczarowana...
Czym kroisz?
Czytałam nieuważnie - mandoliną.
OdpowiedzUsuńPolecałabyś taki sprzęt?
Kroję ręcznie i trochę się męczę, bo moja kuchnia jest bardzo warzywna.
Zastanawiałam się nad bardzo popularnym w Skandynawii alligatorem...
Pyszności masz.
OdpowiedzUsuńI bez mięsa- to lubię!
Przepięknie, fantastycznie... tylko jak tu zjeść takie arcydzieło, żal...:)
OdpowiedzUsuńtak , tak łatwe tylko trzeba być Wróżką Komarką :)
OdpowiedzUsuńCo za fantastyczny pomysl! Az mi zaburczalo w brzuchu na widok tego prostego danka :)
OdpowiedzUsuńJa już nie małe dziecko, a też bym się ucieszyła na taką formę jajek i ziemniaków :D
OdpowiedzUsuńKomarko, takie jajka robiłam do tej pory kilka razy, ale najbardziej smakowały mi na puree z bobu. Twoja wersja natomiast od razu skojarzyła mi się z pewnym typem chipsów, które bardzo lubię, a przez to już mam na nią ochotę. Tym bardziej, że domowy odpowiednik jest znacznie zdrowszy i można sobie na niego pozwalać częściej i w większych ilościach, a to mi niezwykle odpowiada ^_^
OdpowiedzUsuńWidziałam ten przepis u pana Roux i od dawna się zbierałam, żeby wypróbować te ziemniaczki. Teraz już na pewno je zrobię! :)
OdpowiedzUsuńSą cudowne! Wspaniałą tworzą kompozycję:)
OdpowiedzUsuńPysznie! Przepiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNazachwycać się nie mogę tymi Twoimi jasnymi, czystymi zdjęciami. Przepiękne są, Komarko!
OdpowiedzUsuńA ziemniaki - ogromnie mi się podobają. Kusiły u Roux, kuszą u Ciebie... Może kiedyś?
Pozdrawiam! :)
wyglądają przepięknie. nigdy jeszcze nie robiłam jajek w koszulkach a bardzo jestem ciekawa ich smaku. chyba czas na kolejny krok w kierunku nowości w kuchni :)
OdpowiedzUsuńO Kochana!
OdpowiedzUsuńPo całosci :)
Pięknie!
Zrobisz mi takie w sobotę? :D:D:D
Magdo, ziemniaczano-frytkowe gniazdka dozwolone od święta ;))
OdpowiedzUsuńEwelajno, faktycznie ta jest bardzo modern :) Ale zasada i mechanizm z tego co widzę wciąż ten sam :)
Lekka, mandolina jest szczególnie przydatna jeżeli potrzebne są precyzyjne, cieniutkie, prawie przezroczyste plasterki (świetnie wychodzą dekoracyjne plasterki jabłek i gruszek albo ziemniaki na domowe chipsy) albo cienkie i równe słupki, jak te do darphin. Błyskawicznie rozprawia się też z ziemniakami na klasyczne frytki o oczywiście szatkuje kapustę :) Jeżeli prowadzisz warzywną kuchnię to polecam jak najbardziej :)
Olu, dzięki i cieszę się, że trafiłam :)
Żeniu, na szczęście szybko się takie cudo robi, więc żal mniejszy ;))
Margot, ani jednej sztuczki nie użyłam ;P
Maggie, dzięki i polecam :)
Caracordato, ja też cieszyłam się jak dziecko ;D
Paulo, właśnie - inną fajną wersją takich jajek są jajka w gniazdku z puree - dowolnego i ulubionego :) Puree z bobu bardzo ale to bardzo pasuje mi do Wielkanocy i może zrobię :) W końcu mogą być do wyboru - gniazdka chipsowe albo puree ;))
OdpowiedzUsuńFuchsio, mnie też zauroczył od pierwszego wejrzenia :) I do tego taki prosty w przygotowaniu! :)
Aniu, Evitoo, dziękuję :)
Zaytoon, dziękuję :) A ziemniaczki z jajkami polecam bardzo :)
Kini, to takie inne jajka na miękko :) Moim zdaniem o wiele szybsze i prostsze w wykonaniu, bo przy gotowanych w skorupkach trudniej uchwycić ten magiczny moment, kiedy są w sam raz na miękko :)
Pola, mówisz - masz. Mam już pakować mandolinę w plecak? :D
rewelacyjne zdjęcia! No wprost cudowne, że się napatrzyć nie mogę) Sam pomysł dania też oczywiście świetny , ale te zdjęcia ... jak ja bym chciała umieć takie robić :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPo prostu cudne przypomienie o nadchodzącej Wielkanocy!
OdpowiedzUsuńInteresujący pomysł. Zazwyczaj to jajko jest smażone (sadzone), a ziemniaki gotowane (pure) ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiamy jajka w koszulkach, są super na śniadanie. Jak robisz że wychodzą ci takie ładne, zwarte i okrągłe?? wyglądają jak kulki mozzarelli.
OdpowiedzUsuńAgo i Kaju, czasem wychodzą ładne, czasem "poszarpane" - kwestia przypadku :) Pan Roux radzi w książce, że takie jajo z poszarpaną koszulką można po prostu przyciąć do ładniejszego kształtu kuchennymi nożyczkami :)
OdpowiedzUsuńjakie śliczności, pyszności! mniam!
OdpowiedzUsuńco za pyszności:):):) moje 2,5 letnie maleństwo wręcz przepada za jajkami gotowanymi, jajecznicą lub sadzonymi, tylko na miękko nie zbyt lubi i tak właśnie pomyślałam,że tak samo można podać jajko na twardo, lub sadzone w kształcie kaczuszki lub kwiatka:):):) będzie zachwycona:):):):):)
OdpowiedzUsuńUprzejmie proszę o przesłanie na mój adres potomstwa pokazanej na zdjęciach kaczki :) Figurki kaczek zbieram od 25 lat, stoi ich u nas około 350, ale takiej kształtnej, porcelanowo białej, zgrabnej i wdzięcznej jeszcze nie mam :)
OdpowiedzUsuń