Lubicie duszoną marchewkę? Bo ja nie :) Duszona marchewka to zmora mojego dzieciństwa i jedno z niewielu dań, do których nie przekonałam się do tej pory. Co prawda nie uciekam w popłochu na jej widok, ani nie oddaję jej nieelegancko w całości na opróżnionym z reszty zawartości talerzu, ale zjadam bez jakiejkolwiek przyjemności. Mam to po babci ;) Babcia, mimo że była niekwestionowanym mistrzem w przyrządzaniu tej przystawki, sama zawsze sprytnie wymigiwała się od jej konsumowania. Prawda jest taka, że gotowana do miękkości lub duszona marchew (nie daj Boże zaprawiona dodatkowo śmietaną lub/i mąką) traci wszystkie walory, które najbardziej w niej cenię. Jej kruchość, soczystość, ba, nawet energetyzujący kolor - wszystko idzie na zatracenie w garnku z pokrywką, zamieniając jedno z najsmaczniejszych warzyw w mazistą, słodkawą paciaję (z góry przepraszam wielbicieli duszonej marchewki! ;D)
Niedawno odkryłam jednak, że rzecz ma się zupełnie inaczej, kiedy marchewka się piecze. I mimo że dalej pozostanę przy swoim, że marchewki duszonej nie lubię, marchewka pieczona w folii jest ostatnio moją ulubioną obiadową przystawką :) Bardzo przypasował mi przepis Jamiego Olivera z Ministry of Food i połączenie marchwi z rozmarynem i pomarańczą. Dla mięsożernych w oryginalnym przepisie jest jeszcze boczek, który bez żalu pominęłam. Marchew pieczona w ten sposób przez godzinę jest "al dente", zachowuje swój kształt i soczystość, a czosnek, rozmaryn i pomarańcza podkreślają tylko jej naturalny smak. Jako alternatywę dla nielubiejących marchewki duszonej i nie tylko - polecam gorąco :)
Marchewka pieczona w foliowej torebce:
800 g marchwi,
2 ząbki czosnku,
sok i skórka otarta z jednej pomarańczy,
2 gałązki świeżego rozmarynu (lub 2 łyżeczki suszonego),
1 łyżeczka marmolady (u mnie dyniowo-imbirowa, ale świetnie pasuje też pomarańczowa i morelowa),
2 łyżki masła,
sól, pieprz
Marchewki obrać i pokroić w mniej więcej centymetrowe kawałki. Czosnek i listki rozmarynu posiekać i wymieszać z marchewką. Dodać skórkę pomarańczową, oprószyć solą i pieprzem.
Z rolki folii aluminiowej odciąć kawałek o około 60 cm długości. Złożyć na pół. Rozłożyć ponownie i na środku jednej połowy ułożyć marchew z przyprawami oraz dwie łyżki mała i łyżeczkę marmolady (najlepiej robić to bezpośrednio na blasze lub w naczyniu, którym będziecie piekli marchew). Całość przykryć drugą połową folii i zamknąć dwa otwarte boki, zawijając je do góry i tworząc torebkę. Na końcu wlać do środka sok pomarańczowy i zamknąć foliową torebkę, podobnie zawijając bok folii do góry.
Rozgrzać piekarnik do 200 stopni. Piec marchew w torebce około godziny. Po tym czasie ostrożnie otworzyć folię i przełożyć marchew wraz z powstałym sosem do naczynia do serwowania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Komarko, to marchewki można nie lubić, i jednocześnie twierdzić, że jest ulubioną przystawką...? Interesujące...:) A ja marchewkę lubię - w każdej postaci:)I jest moją ulubiona surówką i przystawką:)i nawet daniem głównym :)
OdpowiedzUsuńEwelajno, można! :D Bo marchewka duszona i marchewka pieczona to dwa różne marchwiowe byty :))
OdpowiedzUsuńKomarko, zatem pozostaje spróbować:)tego innego wcielenia marchewki:) Dobrej nocy!
OdpowiedzUsuńOj tam! Owa paciaja jest przyjemnie miękka i słodkawa. I za to ją lubię. Może dlatego, że i moja Babcia była mistrzynią w jej przygotowywaniu, nigdy się nie wymigiwała i sprawiała, że mnie samej chciało się ją zjadać ze smakiem? ;) Nie zaprzeczę jednak, że pomysł upieczenia jej w folii z wszystkimi tymi aromatycznymi dodatkami ogromnie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńfantastyczny pomysł! ja też nie przepadam za duszoną marchewką, za to uwielbiam surową, a taka pieczona w ziołach musi być obłędna!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję za inspirację!
O tak! Robię to, znaczy piekę marchew z rozmarynem, zresztą nie tylko marchew. Talerz pieczonych warzyw od kilku lat pojawia się na moim wielkanocnym stole jako najsmaczniejsze pożegnanie zimy.:)
OdpowiedzUsuńWspaniała marchewka!:)
Serdecznie pozdrawiam.:)
Zawsze uwielbiałam duszoną marchewkę:) W ogóle ją bardzo lubię, na surowo także.
OdpowiedzUsuńTakiego sposobu nie znałam,a bardzo mi się podoba. Koniecznie muszę wypróbować:)
Pozdrawiam Komarko:)
No jak to ? Marchewka z groszkiem jest PYSZNA!
OdpowiedzUsuńAle i ten przepis wypróbuję.
Jeśli chodzi o smak, marchewka nie robi na mnie większego wrażenia, natomiast lubię jej kolor, dlatego czasem gości w moim menu. Ten przepis jest bardzo ciekawy - z chęcią go kiedyś wypróbuję, bo jestem ciekawa różnicy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa to właściwie lubię marchewkę w każdej postaci, a ostatnio bardzo smakuje mi z patelni z kominkiem;-). Polecam Ci spróbować:). Myślę, że Ci posmakuje:)
OdpowiedzUsuńNiedawno w foliowej torebce piekłam całe marchewki, bez obierania, a obrałam je dopiero po upieczeniu - były wyśmienite i takie mega marchewkowe. Za to Twoje aż zachwycają aromatami jakimi przechodzą w czasie pieczenia :)
OdpowiedzUsuńjuż się przestraszyłam, że są jakieś torebki, które będę m u s i a ł a kupić! :)))
OdpowiedzUsuńa marchewkę uwielbiam krótko przesmażoną na oliwie z czosnkiem.
taką też wypróbuję
ja mimo, że marchewkę duszoną lubię, to bardzo chętnie wypróbuję tą pieczoną :)
OdpowiedzUsuńlubię marchewkę. i duszoną i gotowaną i pieczoną. każdą. surową też :-)
OdpowiedzUsuńFajnie może spróbuję bo gotowanej marchewki nie znoszę
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię duszoną, z groszkiem :) Twoją propozycję też wypróbuję
OdpowiedzUsuńJa tez nigdy nie lubiłam gotowanej marchewki . Do teraz się jej boje :))
OdpowiedzUsuńPostaram sie zaufać,ze pieczona ma inny smak...ale potrzebuje czasu zeby przywyknac do tej mysli hehe :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnei!
Ja także nie przepadam za marchewką gotowaną, wolę ją na surowo, lub poprostu w postaci soku, czyli przerobioną. Do zupy staram się ścierać na wiórki, to wtedy zjem, bo gdy jest w kawałku, to zaraz wydłubuję.. ;-)
OdpowiedzUsuńAle ciekawy pomysł na zastosowanie machewki ;-0
Bardzo ciekawie podana marchewka :)
OdpowiedzUsuńJestem fanką tych miseczek, czy mogłabyś zdradzić skąd one są?
Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
Vinka.
O, marchew! W dzieciństwie jadłam tylko świeżą, ale ostatnio lubię w dowolnej formie, a najbardziej pieczoną. Smakuje z oliwkami i przyprawami prowansalskimi :) Dzięki za przepis, obowiązkowo wypróbuje!
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubie surówkę z marchewki i jabłka;)) Ciekawa jestem jak smakuje ta przygotowana przez Ciebie , bo wygląda obłędnie :)
OdpowiedzUsuńMarchewka pod każdą postacią jest dla mnie PYCHA :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia.
Pozdrawiam!
www.everydayemotion.blogspot.com
Cudowny pomysł na odczarowanie marchewki. Ta gotowana wielu moim znajomym kojarzy się z długim siedzeniem przy stole za karę. A za karę to ja najwyżej mogłabym jej nie zjeść, bo to same pyszności przecież, trzeba tylko umieć je przyrządzić:)
OdpowiedzUsuńLubie każdą marchewke a pieczoną najbardziej:)
OdpowiedzUsuńKomarko, twoja miseczka mnie któryś raz z rzędu rozbraja :)
OdpowiedzUsuńmarchewka z groszkiem "na krótko" to zmora mojego dzieciństwa i nigdy nie przepadałam za gotowaną marchewką np. w zupie.ale zupę marchewkową bardzo lubię.przepis oczywiście do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńAmbitne podejście do marchewki, bardzo mi się to podoba! Dużo moich przyjaciół nie przepada za marchewką gotowaną dlatego ja także stworzyłam sobie kilka przepisów na jej wykwintniejszą wersję. Często piekę ją w takim papilocie jak Twój tyle, że w miodzie :)
OdpowiedzUsuńmm.. ostatnio i u Mnie marchewkowo:)
OdpowiedzUsuńZaytoon, czyli coś w tym jest, że babcie są mistrzyniami duszonej marchewki i mają ogromny wpływ na nawyki żywieniowe wnucząt ;))
OdpowiedzUsuńMaa-k, ja też od zawsze wolę surową i wszelkie surówki i sałatki na jej bazie. I zwykle robię sobie taką dla siebie, kiedy reszta delektuje się duszoną ;)
Lekka, to fajny pomysł na wielkanocną przystawkę :) My w sumie też mamy podobną, bo zwykle pieczemy warzywa przy okazji pieczenia wielkanocnych mięs. Pozdrawiam! :)
Majanko, to koniecznie spróbuj takiej pieczonej - jestem pewna, że też będzie Ci smakowała :) Pozdrawiam prawie wiosennie! :)
Bartek, marchewka z groszkiem jest OK. ale pod warunkiem, że nie jest rozgotowana i zaprawiana niczym "paciajotwórczym" ;)))
Haniu-Kasiu, różnica jest znacząca, więc polecam bardzo :)
Aniu, z tej patelni jeszcze nie próbowałam, ale bardzo lubię też podsmażaną z patelni zwykłej, więc podejrzewam, że z tej będzie smakować jeszcze lepiej :)
Tili, dobry pomysł. Ja marchewki "w mundurkach" gotuję zawsze na sałatkę jarzynową i rzeczywiście smakują bardziej "marchewkowo" od tych obranych :)
Jswm, nie nie, torebka jest całkowicie hand-made :D A marchewka przesmażona na oliwie z czosnkiem i cukinią jest królową lata w moim domu :) Bo marchewka smażona to jeszcze jednej, zupełnie inny marchewkowy byt ;)
OdpowiedzUsuńKini, naprawdę polecam bardzo :)
Asiejko, a ja surową przede wszystkim ;))
Wiedźmo_florentyno, w takim razie łączę się z Tobą w tym nielubieniu i polecam wersję alternatywną pieczoną :)
Kabamaigo, a ja następnym razem wypróbuję pieczoną w wersji z groszkiem :)
Madleine, to Ty masz prawdziwą marchewkową traumę ;D W takim razie, jak będziesz piekła, to zrób połowę porcji na dobry początek ;)
Grażyno, ja w zupie też wolę mniejsze marchewkowe kawałki :) Ale np. marchewkową zupę-krem lubię bardzo :)
Vinko, miseczki kupiłam kiedyś we Flo. Dwie w komplecie "Splash collection", czy jakoś tak :)
Agnieszko, z ziołami smażoną uwielbiam, ale spróbuję też zapiec z oliwkami następnym razem :) Pozdrawiam!
Atino, ja też lubię taką (jeszcze w połączeniu z selerem jest smaczna) :) Pieczona smakuje ziołowo-pomarańczowo :)
OdpowiedzUsuńEveryday_Emotion, dzięki :)
Retrose, haha, to widzę, że nie tylko ja mam taką małą traumę z dzieciństwa ;))
Ozzie, w takim razie to wymarzony przepis dla Ciebie :)
Kuchareczko, dziękuję w imieniu miseczki ;D
Lusiem, to tak jak ja - zupę marchewkową tak (najlepiej krem), ale gotowanej w kawałku już nie ;))
Marto, ależ smaku mi narobiłaś tą wersją w miodzie! To prawie jak marchewka karmelizowana :)
Olcia, najwyraźniej wiosna idzie - wszyscy mają coraz większą ochotę na warzywa :)
dla mnie najgorsza była z groszkiem, tfu... do dziś nie jem
OdpowiedzUsuńpieczonej mogłąbym dać szansę :)
pozdrawiam
Heh, a ja lubię taką lekko brejowatą z groszkiem na słodko. Pieczoną też - obydwie wersje smakują zupełnie inaczej!
OdpowiedzUsuńKomarko - przepis wypróbowałam. Pyszne i oryginalne połączenie smaków. Dziękuję. Ja lubię marchewkę, ale ta smakowała nawet mojemu mężowi, który ma do marchewki uraz z przedszkola.
OdpowiedzUsuńchciałabym jednak w trosce o zdrowie doradzić pieczenie w foliowym rękawie do mięsa (tak zrobiłam), ponieważ folia aluminiowa w połączeniu z kwaśnym sokiem pomarańczy uwalnia szkodliwy glin i przenika on do jedzenia.
Pozdrawiam, Ania
ta ma przecudowny kolor, prze cu do w ny !!! Piękne fotki !
OdpowiedzUsuńJa lubię marchewkę w każdej postaci. Tak przyrządzonej jeszcze nie próbowałam. Bardzo ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię! :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej przesmażoną na maśle na patelni z sokiem z cytryny i świeżym gorszkiem :)))
Komarkoooo kiedy będziesz znowu w Warszawie?
:)
Gwiazdko, daj szansę pieczonej - na pewno się przekonasz :)
OdpowiedzUsuńFuchsia, oj też brejowatej to na zdecydowanie nie ;) Musi być w wyraźnym kształcie koniecznie ;))
Aniu, dzięki za info o tej alufolii. Nie wiedziałam nawet. W takim razie też poszukam jakiegoś zamiennego materiału na torebkę do pieczenia następnym razem :)
Auroro, dziękuję :)
Wrotko_online, polecam bardzo w takiej wersji :)
Poleczko, na Euro Gastro niestety nie dam rady tym razem :( Liczę na rychłą kontynuację warsztatów ;) W każdym razie dam znać, jak w kierunku stolicy będę się wybierać :) Uściski wiosenne!
komarko, po dluugiej przerwie, dzieki za inspiracje.
OdpowiedzUsuńPyszna marchewka
Gieziku, jak miło Cię widzieć/czytać po latach! :D Pozdrawiam całą rodzinkę :)
OdpowiedzUsuńJuz chcialam zapytac Komarko jak mozna nie lubic duszonej marchewki, ale rozumiem, zdarza sie :) Powiem Ci jednak szczerze, ze ta torebkowa wersja to nei lada alternatywa, wygrywa wrecz! Zapisuje i czekam na mloda slodziutka! :*
OdpowiedzUsuń