Amarant, szarłat, karmazyn, oberżyna... brzmi prawie, jak przegląd palety jakiegoś renesansowego mistrza pędzla :) Nie będzie jednak wykładu z malarstwa ani z palety barw. Będzie jak zwykle o jedzeniu :) Bo tak się składa, że jedne z moich ulubionych słów, których dźwięk przyprawia o zmysłowy dreszczyk, jednocześnie są nazwami barw i mają swoje odpowiedniki w kuchni. To tylko potwierdza po raz kolejny, jak zmysłową rzeczą jest jedzenie i że każdy kucharz jest artystą, który ze swojej bogatej palety składników tak dobiera smaki, kolory, zapachy (i słowa! :)), aby stworzyć w jednym daniu tę najdoskonalszą kompozycję.
Amarantus - co to takiego i z czym to się je?
Bardzo udana próba z prażonym prosem i jaglanymi mufinkami zachęciła mnie do eksperymentów z amarantusem. Amarantus, zwanym inaczej szarłatem lub purpurowym zbożem (właściwie pseudo zbożem) od zawsze rósł w naszym rodzinnym ogrodzie w charakterze rośliny ozdobnej i jeszcze kilka lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że piękne, szkarłatne zwisające kolby, na które składa się tysiące drobniutkich ziarenek, mogą być jadalne. Tymczasem okazało się, że ta niepozorna roślina jest jedną z najstarszych, uprawianych na świecie. Doceniały ją już starożytne cywilizacje Majów, Inków i Azteków, uważając ją za roślinę świętą, której zalety wykorzystywano w codziennym żywieniu i obrzędach religijnych. A zalet ziarno amaratusa ma naprawdę wiele. W zawartości żelaza i łatwo przyswajanego białka bije na głowę wszystkie inne rośliny, jak również mleko i czerwone mięso. Nie zawiera też glutenu, za to ma mnóstwo błonnika i ważnych składników mineralnych.Amarantus dostępny jest w postaci ziarna, mąki i tzw. poppingu, czyli ziarna prażonego, które można zrobić samodzielnie, prażąc ziarenka na suchej patelni, tak samo jak kukurydzę lub proso. Amarantusowy popping ma delikatny, lekko orzechowy smak i można wykorzystywać go na różne sposoby i na słodko i na słono. Na dobry początek upiekłam amarantusowe ciasteczka. Dokładnie mówiąc amarantusowo-bananowe z rodzynkami, ze zmodyfikowanego przepisu znalezionego na blogu Not Just Apples. To ciasteczka typu "biszkoptowego", nie chrupiące, a mięciutkie, wilgotne, lekko lepkie na powierzchni i piegowate od amaratusowych, prażonych ziarenek. Jeżeli banan jest bardzo dojrzały i słodki, można dodać do ciasta trochę mniej cukru, a zamiast masła dodać olej, ale w obu wersjach są pyszne i bardzo odżywcze :)
Ciasteczka amarantusowe:
1,5 szkl. prażonego amarantusa (poppingu)
1 banan,
1/2 szkl. cukru,
1/2 szkl. rodzynków sułtanek,
1 jajko,
1 szkl. mąki,
40 g masła (lub 1/4 szkl. oleju),
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej,
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią,
szczypta soli
Cukier, cukier waniliowy, jajko, stopione masło i rozgniecionego banana zmiksować.
W oddzielnej misce wymieszać mąkę, sodę, proszek do pieczenia, sól, sparzone wcześniej rodzynki i amaratusowy popping. Łyżką wymieszać składniki suche i mokre.
Na wyłożoną papierem do pieczenia blachę nakładać łyżką (właściwie najlepiej wychodzi to dwiema łyżeczkami :)) równe porcje ciasta. Rozgrzać piekarnik do 180 stopni i piec ciasteczka około 8-10 minut.
Taka to sobie widzisz, Komarko, najstarsza uprawiana roślinka rośnie w Twoim ogrodzie...
OdpowiedzUsuńU mnie poping leży i"kurzy się". Zdaje się ,ze wykorzystam go do Twoich ciasteczek:), bo nie dość, że śliczne to zdrowie:):):)
Pozdrawiam serdecznie!
Ewelajno, ja myślę, że nie tylko w moim :D Odkąd wiem, że amarantus to "ten" amarantus, spotykam go w przydomowych ogródkach bardzo często :) A ciasteczka naprawdę polecam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, w moim też rośnie, sam się sieje i czasem mam go za dużo...a mąkę z amarantusa kiedys wykorzystałam do ciasta, było dobre...ciasteczka wyglądają niezwykle kusząco!
OdpowiedzUsuńMasz ślicznego bloga i talent do cukiernictwa. Bede tu czesciej zagladac, no i oczywiscie na biezaco obserwuje,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Szana
Kass, wiem co o tym - u nas też się pleni ;D
OdpowiedzUsuńSzano, witaj! :) Dziękuję Ci za miłe słowa i zapraszam :)
Nigdy nie jadłam niczego przyrządzonego z dodatkiem amarantusa, ale Twoje ciasteczka wyglądają tak pysznie, że muszę to zmienić :) PS: mam taki sam kotkowy kubeczek i filiżankę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ubolewam nad tym, że amarantus jest tak zapomniany w kuchni. Zupełnie niesłusznie! Jest zdrowy, smaczny i ma wiele zastosowań.
OdpowiedzUsuńNa szczęście Komarka dzielnie wyciągnęła go z zapomnienia!
Ciasteczka super i ja na pewno spróbuję przepisu :)
Ciasteczka wyglądają super pysznie! Chętnie bym się poczęstowała:)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasteczka Komarko nam pokazujesz:)) Sięgam sobie po jedno, no może dwa;-)
OdpowiedzUsuńMniam,mniam:)
Pozdrowienia:)
Też nie wiedziałam, że Amarantus jest jadalny, to miłe zaskoczenie :) Te ciasteczka muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńA ja jadam chleb z amarantusem i kaszkę amarantusową z mlekiem.
OdpowiedzUsuńCiasteczka to świetny pomysł!
Hmm ładnie wyglądają. I te twoje zdjęcia takie pełne spokoju. ; D
OdpowiedzUsuńUrocze ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńamarantus jakoś tak szczególnie bliski mi jest :) choć jeszcze nie kulinarnie - co koniecznie nadrobić powinnam!
Piękne zdjęcia, Komarko :)
mmm, wyglądają zachęcająco. miałam ostatnio w sklepie w rękach amarantusowe drobinki i nie wiedziałam co z nich zrobić. dzięki za ten przepis! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie dosc ze urocze, to jeszcze zdrowe. Cego wiecej chciec od ciasteczek?
OdpowiedzUsuń;)
Przepyszne ciasteczka i jak pięknie pokazane!
OdpowiedzUsuńOstatnio na opakowaniu moich płatków śniadaniowych (z dodatkiem amarantusa właśnie) przeczytałam, że to "ziarno XXI wieku" o niesamowitych właściwościach. Hmm... Czas chyba spróbować go w wersji samodzielnej, bo płatki zawierają go tylko jakiś 1% z całości. ;) A zawsze, kiedy jestem w sklepie, kusi mnie ten amarantus!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
Mmm wygladaja bardzo smacznie :)koniecznie musze wyprobowac ten przepis :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKomarko , widzę ,że masz takie zapędy jak ja:P , Tylko zdjęcia robisz 1000 razy piękniejsze niż moje :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam w kuchni różne ziarna i z nich mąki -amarantus, proso, gryka , jęczmień, ryż, owies.......to to co mnie kreci
Dziś zagniotłam ciasto na ciasteczka z mąką qwinoa
LD
Pamiętam jak jadłam swego czasu popping z amarantusa po prostu na sucho z opakowania :D
OdpowiedzUsuńMuszą być pyszne, uwielbiam takie ciasteczka!
Amarantus można prażyć samemu.
OdpowiedzUsuńWidzę, że to zboże zyskuje coraz to nowych "zjadaczy" i chwała im za to.
W tej wersji bardzo mi się podoba.
Amarantusowe ciasteczka - pięknie brzmi, I wygląda.
pozdrawiam
Ooo w koncu bede mogla cos wyprobowac z Twoich przepisow, mam gdzies cala paczke amarantusa. Teraz nie skonczy sie tylko na obslinieniu klawiatury ale i palcow.
OdpowiedzUsuńIleż to razy przechodzilam w sklepie koło amarantusu i zastanawiałam się co z niego zrobić. Dziękuję za przepis. Teraz sięgnę na półkę.
OdpowiedzUsuńJa próbowałam poppingu i wogóle mi nie smakował. Pachniał tak, kurczę, pyłem i kurzem a smakował.. lekko orzechowo? Myślę że nawet podobny troszkę do tej kaszy jaglanej prażonej (tamte muffinki zrobiłam:))
OdpowiedzUsuńNa amarantus się raczej nie skuszę znowu, ale z kaszą chętnie poeksperymentuję.
Bardzo lubię amarantus - ładnie pachnie i świetnie smakuje. Jako mama alergika musiałam poznać go już dawno i jadamy go w postaci gotowanych nasion czy poppingu, a nieraz mąką amarantusową zastępowałam te z glutenem w wypiekach. Amarantus zawiera białko oraz żelazo, ale to ostatnie nie wchłania się, gdy spożywany jest z dodatkiem mleka i jego przetworów. I jeśli mogę zwrócić uwagę - druga nazwa amarantusa to szarłat, a nie szkarłat.
OdpowiedzUsuńA pomysł na ciasteczka fantastyczny :)
A orientujesz się może, gdzie można dostać ziarno amarantusa do uprawy i czy można tak po prostu sobie zebrać jesienią ziarna i użyć w kuchni?
OdpowiedzUsuńChciałabym sama zasadzić sobie w ogródku i potem używać własnych ziarenek:)
Komarko, czy myslisz ze zamiast bialej maki mozna uzyc zytniej? jakos biala maka to tu dla mnie taki dysonans..
OdpowiedzUsuńrewelacja!
OdpowiedzUsuńspróbuję, ale zamiast rodzynek (bardzo ich nie lubię) dam żurawinę.
w amarantusie kocham się już od dawna, jego zalety odżywcze i bogactwo prozdrowotnych cech są wprost nie do przecenienia.
pozdrawiam
piękne ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się jak wypróbować amarantus, żeby i moje chłopaki były zadowolone, myślę, że jak zacznę od ciasteczek z Twojego przepisu, to potem kolejne próby nie będą próbami, tylko już normalnym jedzeniem amarantusa:)
Fuchsia, polecam amarantusa, bo jest bardzo wdzięcznym i elastycznym dodatkiem - właściwie wszędzie można go wkomponować :)
OdpowiedzUsuńMarto, ja ubolewam, że jeszcze tyle innych dawniej popularnych i zdrowych składników poszło w zapomnienie. Mam nadzieję, że nasza kulinarna, blogowa społeczność z czasem przypomni je wszystkie :)
Atinko, Majanko, proszę bardzo :)
Kasiu, jest! I do tego to samo zdrowie :)
Amber, chętnie upiekłabym jakieś bułeczki i chleb z amarantusem. Rozglądam się za amarantusową mąką :) A do mleka sam albo razem z musli jest wspaniałym pomysłem.
Desperate, dziękuję :)
Amarantko, na pewno jest bliski, bo masz tak samo pięknie brzmiący pseudonim :)
Mar, następnym razem nie zastanawiaj się tylko kup :) Popping broni się nawet na sucho bez dodatków :)
Anoushko, masz całkowitą rację - spokojnie można zaliczyć te do ciasteczek idealnych :)
Gosiu, dziękuję :)
Zaytoon, ja też czytałam gdzieś, że amarantus to ziarno XXI wieku, które ma przyczynić się do zmniejszenia problemu głodu na świecie. Mam taką nadzieję :) Pozdrawiam!
Madleine, bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuńMargot, wcale mnie nie dziwią te nasze zapędy - w końcu to rodzinne ;D Ale z mąki quinoa (ba, nawet z kaszką!) jeszcze nic nie robiłam, choć czuję, że i na nią przyjdzie czas :)
Arven, to prawda, że popping "na surowo" jest jak najbardziej zjadliwy :) Coś jak ryż dmuchany ;)
Bareyo, można można :) Chociaż z moich obserwacji wynika, że gotowy popping jest dużo bardziej dostępny niż same ziarno.
dagetART, mam nadzieję, że z pierwszej próby będziesz zadowolona :)
Lo, mam w planach przetestowanie jeszcze kilku innych przepisów z tym cudem, więc możesz kupować śmiało :)
Atrio, to prawda, że pachnie trochę podobnie jak kasza jaglana, ale każde ziarno zbóż ma taki specyficzny zapach. W samych ciasteczkach nie czuć go wcale :)
Nino, rzeczywiście amarantus jest niezastąpiony w diecie bezglutenowej. Dzięki za uwagę! :) Faktycznie literówkę zaliczyłam, przez te wcześniejsze kolory pewnie ;)
Anonimie, szczerze mówiąc nie bardzo się orientuję, czy wersja ogrodowa amarantusa nadaje się do zbiorów. Jest sporo odmian szarłatu i część z nich na pewno jest tylko ozdobna. Na pewno w sklepach ogrodniczych i nasiennych mają obie i poradzą Ci więcej :)
AniuP. możesz użyć mąki razowej do tych ciasteczek. Wtedy będą podwójnie zdrowe :)
Magdo, też myślałam o wersji z żurawiną albo z rodzynkami i żurawiną :) W końcu wybrałam sułtanki bo są malutkie i ładnie wpasowały się w kształt ciasteczek :) Pozdrawiam :)
Mrufkozet, jako zachęta i przekonanie się do amarantusa, te ciasteczka są idealne :) Potem rodzina sama będzie prosić o amarantusowe łakocie (i nie tylko ;)) Pozdrawiam :)
Kolorowo u Komarki, hi hi :))
OdpowiedzUsuńWiesz, ze mi z amarantuas to jest znana tylko nazwa i slepowy chleb sprzed lat... Ale ciasteczka wow, jakby owsiane a z amarantusem, a zdjecia no ba! Buziak :*
Thanks for trying out the recipe! I am so glad you liked it. Your cookies look really beautiful and tasty :)
OdpowiedzUsuńAlissa, thank You for the recipe! I tried amaranth in sweet version for the first time and I love it! The cookies are really delicious :)
OdpowiedzUsuńWlasnie sprobowalam te ciasteczka i sa boskie! Cos pysznego! Zajelo mi troche czasu, zeby uprazyc amarantusa, ale bylo warto. Cud, miod i orzeszki...
OdpowiedzUsuńAnia
Aniu, to Ty dzielna jesteś, skoro do tego samodzielnie popping wyprodukowałaś! :) Tym bardziej cieszę się, że smakowały :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzrobiłam ciasteczka ale z barku poppingu dodałam szklanke słonecznika podprażonego i lekko posiekanego, a zamiast rodzynek płatki owsiane, górskie. maki tylko pol szklanki bo juz bylo za geste (ale to pewnie dlatego ze podjadałam banana). polałam czekolada i na momencie zjadłam 3 z mlekiem. PYSZNOŚCI!!!
OdpowiedzUsuńczy z prażonego pęczaku udało by się zrobić ciasteczka? gdyby tak uprazyc na suchej patelni a potem lekko w mikserze przesiekać... co o tym myslisz?
OdpowiedzUsuńStworzyłaś całkiem nowe ciasteczka :)) Bardzo fajnie zapowiadają się z tymi zamiennikami i chętnie wypróbuję ze słonecznikiem i płatkami owsianymi przy okazji :)
OdpowiedzUsuńPęczaku nigdy jeszcze nie prażyłam i nie dodawałam do wypieków i nie mam pojęcia jak może smakować po uprażeniu, ale mogę polecić prażoną kaszę jaglaną. Piekłam z nią muffinki i sprawdza się świetnie (nadaje fajnej chrupkości :)) Pozdrawiam!
Całkiem przypadkiem i bezwiednie, z pewną dozą nieśmiałości i sceptycyzmu, dałam się namówić na te ciasteczka ...
OdpowiedzUsuńEfekt - aromatyczne, przepyszne ... i nie kosztują 17 zł/4 szt. .. a ile frajdy przy robieniu. ...
W naszym przepisie zmodyfikowałyśmy:
- dałyśmy mniej mąki - więcej poppingu
- mniej cukru, więcej banana (po degustacji doszłyśmy jednogłośnie do wniosku, że mogłyby być 3 banany bez cukru). Następnym razem zamiast mąki pszennej damy orkiszową ...
Całkiem przypadkiem i bezwiednie, z pewną dozą nieśmiałości i sceptycyzmu, dałam się namówić na te ciasteczka ...
OdpowiedzUsuńEfekt - aromatyczne, przepyszne ... i nie kosztują 17 zł/4 szt. .. a ile frajdy przy robieniu. ...
W naszym przepisie zmodyfikowałyśmy:
- dałyśmy mniej mąki - więcej poppingu
- mniej cukru, więcej banana (po degustacji doszłyśmy jednogłośnie do wniosku, że mogłyby być 3 banany bez cukru). Następnym razem zamiast mąki pszennej damy orkiszową ...
wypróbowałam- wyszły b.dobre, ale amarantus troche twardy, ziarenka chrupią- tak ma być?
OdpowiedzUsuńZamiast cukru dodałam miód.
Tak tak, ziarenka są lekko chrupiące :)
UsuńCzy można do nich doda no. czekoladę gorzką, orzechy włoskie?
OdpowiedzUsuńTak, oczywiście można dodać dodatkowo bakalie i/lub kawałki czekolady - też będą pyszne :)
UsuńUpiekłam dzisiaj ciasteczka, dodałam kawałki gorzkiej czekolady, połowę mąki zamieniłam na orkiszową. Wyszły bardzo fajne. Bardzo dziękuję za przepis. Upiekę je na pewno jeszcze.
OdpowiedzUsuńOoo, rewelacja! W spiżarni zalega mi trochę amarantusa, zaraz go uprażę i zrobię te ciasteczka. Myślę, że dodam do nich jeszcze trochę płatków owsianych, a część tłuszczu zastąpię maślanką :) Na pewno wyjdą super, już to czuję <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie zjadłam pierwsze ciasto amarantusowe, niebo w gębie niech wszelkie inne słodkości się schowają. Nieco zmodyfikowałam wersję : zamiast cukru miód, dodalam słonecznik, drobno posiekane orzechy włoskie, suszone śliwki i rodzynki i dodałam zarodki pszenne (bo zalegają w szafce). Następnym razem dodam mąkę razową. A i zaskoczyło mnie, że moje są puszyste (choć spróbowałam je jeszcze ciepłe). Jak dla mnie ciastka które pokochałam i na pewno warto spróbować. Dziękuję za cudowny przepis.
OdpowiedzUsuńWitaj Komarko,
OdpowiedzUsuńprzepis ciekawy i tyle pochlebnych opinii, że naprawdę kusi. Wszystko fajnie, tylko podaj jeszcze jakiego oleju użyć?
Z góry bardzo dziękuję i pozdrwiam,
Andrzej
Najlepszy będzie olej o neutralnym smaku i zapachu, np. słonecznikowy. Można też nadać ciastkom lekko orzechowy posmak olejem arachidowym. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo dziękuję za przepis! Lekko zmodyfikowałam, bo miał je jeść mój synek. Nie dodałam cukru i użyłam mąki bezglutenowej i żurawiny. Pyszne! Jeszcze raz dziękuję!
OdpowiedzUsuńDzień dobry, mam takie pytanie... czy dałoby radę zastąpić czymś jajko? Niestety jestem uczulona, a ciastka wyglądają super! :(
OdpowiedzUsuńJajko można pominąć i zamiast dodać łyżkę więcej masła :)
Usuńsuper, dziękuję za odpowiedź! :)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńkiedyś na tej stronie był podobno taki przepis na amarantusiki (znalazłam go na innym blogu i nie wiem czy go możesz jeszcze pamietać):
Składniki (na ok. 15 ciasteczek):
1 szklanka ziaren amarantusa
1 szklanka ziaren sezamu
1 łyżka miodu (ja użyłam Manuka Honey) lub melasy
1 łyżka syropu z agawy
Przygotowanie:
W garnku zagotować miód i syrop (aż zaczną się pienić).
Zestawić z ognia i dodać ziarna amarantusa i sezamu. Wymieszać.
Masę rozłożyć na papierze do pieczenia, przykryć drugą jego warstwą i rozwałkować na grubość ok. 0,5 cm.
Kiedy masa zacznie tężeć wykrawać ciasteczka w ulubionym kształcie i delikatnie przełożyć z pomocą płaskiej szpatułki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Piec przez 15 minut w piekarniku rozgrzanym do 150 stopni.
Wystudzić i gotowe!
P.S. Przepis pochodzi z bloga: Every Cake You Bake
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy mogę zapytać Cię o jedną rzecz, bo właśnie upiekłam podobne ciastka z ziaren (nie z poppingu), ale miałam pewien problem: ciasto nie chciało się zlepić. Dodałam zamiast sezamu wiórki. Potem jeszcze zdecydowałam się na dwa jajka i rozpuszczone masło, ale nadal było kiepsko. Jakoś je jednak w końcu uformowałam i wstawiłam do piekarnika. Upiekły się i nawet się trzymają, ale... mam lęk przed ich spożyciem. Przyznaję: nie jadłam dotąd ziaren amarantusa, tylko tą odmianę ekspandowaną. Ugryzłam jedno ciastko i... wrażenie jest jakbym jadła piasek. Ten amarantus u mnie wygląda jak przed upieczeniem: ziarna nie zmieniły objętości ani wyglądu. Wygląda to ładnie, ale mam obawy czy one w związku z tym są w ogóle jadalne po pieczeniu ich przez 15-20 minut. Czy wiesz coś może na ten temat? Piszę bo mam wrażliwy żołądek i boję się jakichś rewelacji po zjedzeniu ciastek... Będę wdzięczna za jakąś odpowiedź. Pozdrawiam. Ewa :)
Ewo, pewnie chodzi o przepis na ciasteczka amarantusowo-sezamowe:
Usuńhttp://everycakeyoubake.blogspot.com/search/label/ciasteczka?updated-max=2012-03-31T23:36:00%2B02:00&max-results=20&start=10&by-date=false
trochę zmodyfikowany, bo mój był z melasą i miodem.
Twoje ciasto było zbyt rzadkie przez użycie surowego ziarna amarantusa. Popping zachowuje się trochę inaczej, bo wchłania płyny i dzięki temu jest bardziej kleisty i ciasto dobrze się formuje. Jeżeli używasz ziarna, dobrze byłoby je lekko obgotować lub uprażyć na suchej patelni przed dodaniem do reszty składników. Ciastka pieką się zbyt krótko, żeby ziarno zaczęło się gotować i rozklejać w tym czasie i dlatego czujesz w nich twarde ziarenka. Na pewno nie otrujesz się ani nie powinno być żadnych sensacji żołądkowych (chyba że zjesz na raz dużo ciastek), ale następnym razem spróbuj wersję z poppingiem :) Pozdrawiam!
Dziękuję serdecznie za odpowiedź :)
UsuńEwa
zrobiłam!
OdpowiedzUsuńTutaj są:
OdpowiedzUsuńhttp://kizikuki.blogspot.com/2015/06/bananowe-amarantuski-z-rodzynkami.html
Studzą się :) Ale już wiem, że dobre!
Właśnie odkrywam amarantus i dziękuję za przepis! Na pewno wykorzystam :)
OdpowiedzUsuńCiasteczka wyszły genialne 😍 Można je do woli modyfikować zmieniając proporcje cukru lub z niego zrezygnować i tak wyjdą cudowne. Mają też fajny paluszkowy aromat 😉 Gdy mam ochotę na ciasteczka wchodzę tylko do Ciebie ☺
OdpowiedzUsuń