Kiszka ziemniaczana

26 listopada 2010

tradycyjna kiszka ziemniaczana w wieprzowym flaku

Na wstępie chciałabym lojalnie uprzedzić wszystkich o słabszych nerwach i nadmiernej wrażliwości na nieoczekiwane obrazy o dyskretne ominięcie tego wpisu :) Wegetarianie również niechaj lepiej udadzą się na długi spacer, w celu podziwiania pierwszego śniegu na przykład :) Bo dzisiaj będzie prawdziwa kulinarna pornografia i będzie o tym, że nie wszystko złoto, co się świeci i nie wszystko w kuchni prezentuje się równie apetycznie na początku swej drogi, jak na końcu - podane na talerzu. Proszę Państwa oto kiszka :D

Zaczęło się od tego, że zadzwoniła Dziuunia i poinformowała, że właśnie nabyła świeżutkie, prawdziwe świńskie jelita :D Oznaczało to tylko jedno - robimy kiszkę ziemniaczaną! Miał być to nasz zupełnie pierwszy raz w tym temacie, ponieważ kiszkę ziemniaczaną zwykle robiła babcia, a my widziałyśmy ją już piękną, pachnącą i rumianą, podaną na talerzach i jakoś nigdy nie miałyśmy okazji zobaczenia jej początkowego stadium i całego procesu tworzenia. Może to i dobrze, bo faktem jest, że do kiszki ziemniaczanej trzeba dorosnąć. Jak trafnie zauważył złotousty Czyprak Antoni - "Kto widział świńskiego flaka rozumie, że osoba spożywająca pyszny posiłek niekoniecznie może znieść dobrze widok surowej kichy zaserwowany ze znienacka i bez uprzedzenia".

tradycyjna kiszka ziemniaczana w wieprzowym flaku


Nie oszukujmy się - świńskie, jak i każde inne jelita nie pachną fiołkami i nie wyglądają specjalnie estetycznie. Całą ich zaletą jest naturalność i to, że wszystkie odstręczające cechy znikają w cudowny sposób w obróbce cieplnej, zmieniając kiszkę w delikatną i chrupiącą skórkę, która okrywa równie delikatne i pyszne nadzienie. Kto się brzydzi, niech spróbuje którejś z oszukanych kiszek ziemniaczanych w plastikowej osłonce, a później, z zamkniętymi oczami i nosem - tej naturalnej. Daję głowę, że zostaniecie przy tej drugiej :)

W sklepie można dostać już dokładnie oczyszczone i najczęściej zasolone jelita, co bardzo pomaga i oszczędza dużo czasu i mało przyjemnych widoków ;) Jeżeli kiszki są zasolone, trzeba je najpierw porządnie wymoczyć (najlepiej całą dobę). Potem wystarczy je tylko przenicować, lekko oczyścić z nadmiaru tłuszczowych wypustek i nadziać masą ziemniaczaną. Jeżeli znacie babkę ziemniaczaną, to nadzienie do kiszki jest prawie identyczne. Każdy na pewno ma swoje ulubione z większymi lub mniejszymi modyfikacjami. My zdałyśmy się na doświadczenie czyprakowego tatula i przygotowałyśmy ziemniaczaną masę według Antoniego (zmniejszając tylko ilość boczku, aby dopasować całość do możliwości naszych niewieścich żołądków ;)) :) Kiszka upiekła się wspaniale i ku naszemu zdziwieniu, w połowie pieczenia, zapach pierwotny zmienił się nagle w o niebo przyjemniejszy, przypominający trochę zapach smażonej kaszanki :) Wszyscy najedli się do syta ze smakiem, a my uznałyśmy, że nie było tak źle (trochę obawiałyśmy się, że to może być ten nasz pierwszy i ostatni raz z bliskimi spotkaniami z kiszką, stąd solidna dokumentacja foto dla potomnych ;)) A jeszcze lepiej niż tuż po upieczeniu, kiszka smakowała odsmażona na drugi dzień :)

tradycyjna kiszka ziemniaczana w wieprzowym flaku

Kiszka ziemniaczana:

3 kg surowych ziemniaków,
1 kg ziemniaków ugotowanych,
35 dkg wędzonego boczku,
3 cebule,
kilka jelit wieprzowych,

Surowe ziemniaki starkować na tarce o małych oczkach. Ugotowane ziemniaki przecisnąć przez praskę. Cebulę posiekać i podsmażyć razem z pokrojonym w małą kostkę boczkiem. Oba rodzaje ziemniaków połączyć i dobrze wymieszać. Dodać ostudzoną cebulę z boczkiem i jeszcze raz wymieszać.

Masą ziemniaczaną nadziewać wymoczone i oczyszczone i przenicowane jelita, najpierw spinając ich jeden koniec wykałaczką lub zawiązując nitką. Kiszka musi być luźna i nienapełniona do końca, aby nie pękła podczas pieczenia. Zawiązać lub spiąć drugi koniec nadzianej kiszki i ułożyć na płaskiej blasze, wyłożonej papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do 150 stopni. Włożyć blachę z kiszką, a kiedy lekko napęcznieje (po około 10-15 minutach), ponakłuwać skórkę z wierzchu wykałaczką. Piec około 2 godziny. Upieczona kiszka powinna mieć rumianą i chrupiącą skórkę. Podawać z kiszoną kapustą, kwaśną śmietaną lub jak kto lubi :)

45 komentarzy

  1. Ani sie nie brzydze ani nie jestem wegetarianinem, co oznacza, ze ta kiszka jest moja;))
    Cala radosc w gotowaniu polega na wyczarowaniu czegos fajnego z czegos nieatrakcyjnego:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, prawie jak na zajęciach z chirurgii. Tylko tam mi ślinka nie cieknie :) Gdzie można nabyć jelitka? Bo chciałabym popróbować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Komarko , zastrzeliłaś mnie - nie spodziewałam się takiego przepisu na Twoim blogu ;-))
    Widok absolutnie mnie nie odstrasza , bo mama przynajmniej kilka razy w roku piekła kaszankę ;-) Co prawda kiszki ziemniaczanej nigdy nie robiła , ale miałam już okazję poznać jej smak i chętnie spróbowałabym Twojej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm. Uwielbiam ją, chociaż bardzo dawno nie jadłam. Z moich danych wynika, że jelito jest gdzieś w lodówce. Czyżby to miał być mój niedzielny obiad? ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka domowa kiszka to prawdziwy rarytas! :)

    Próbowaliśmy kiedyś na Mazurach takiej sklepowej - była paskudna :(
    Nie ma to jak własne wyroby !
    Tylko z tym dostępem do jelit jest trochę gorzej ...

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam kiszke,ktora niestety tylko kilkakrotnie mialam okazje w zyciu jesc,na pewno bym dolaczyla do robiacych i konsumujacyc potem ja,widok ani zapachnie odstraszylby mnie na pewno :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiszkę ziemniaczaną z grilla jadłam na Pomorzu. Byłam zachwycona, choć jadłam wiele podobnych potraw z ziemniaków. Jelita, jak jelita, gotowe danie, jego smak się liczy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zarąbiste! Mam ochotę połknąć monitor i topię się w ślince :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jestescie bardzo dzielne! ;)
    brakuje mi takiej Dziuni, co to zadzwoni i przyjedzie z jelitami...
    (trochę daleko by do mnie miała :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałąm od początku do końca cały wpis :)). Sama pewnie nigdy nie dokonam przygotowania kiszki od początku do końca. Natomiast jak jedziemy do znajomych jadamy tą prawdziwą kiszkę ziemniaczaną. Nie umiem się jej oprzeć, a potem ... oj już boli mnie brzuch! :) Zazdroszczę własnoręcznie przygotowanej kiszki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę przyznać, że mimo żem zaprawiona w kuchennych bojach ;) to kiszka okazała się naprawdę hardcorowa :D Zapach, oględnie mówiąc ;), jelit jest naprawdę specyficzny ;) Jednak samo zrobienie kiszki jest bardzo proste i nie należy się obawiać kłopotów.
    Jelita kupiłam o dziwo w młynie, ale to taki młyn wielobranżowy ;) Można je jednak kupić w wielu miejscach, są na Allegro i są w sklepach z akcesoriami do wyrobu wędlin np. tu: http://www.wyroby-domowe.pl/jelita-wieprzowe-opakowanie-p-32.html

    Jswm, ja też zawsze żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie ;(

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmm...wyglada pysznie ale... Wlasnie ale :) Ja chyba z tych delikatniejszych jestem i raczej takiego widoku bym sobie oszczedzila :)) Owszem lubie taka swiezo zrobiona kaszanke na przyklad. Caly proces produkcji jednak to nie dla mnie. Wpraszam sie na kiszke (tylko nie kaz mi patrzec jak sie ja robi, blagam :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. E tam, super kicha! Efekt końcowy wynagradza widok poczatkowego stadium :)

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam Cie Komarko za ten wpis. w ogole taki... niekomercyjny! hahahahaha... niesamowite wyzwanie okazalo sie mimo wszystko pestka, jak wszystko dla Ciebie! pozdrawiam serdecznie, pelna podziwu!! :-))

    OdpowiedzUsuń
  15. Arku, masz całkowitą rację - to takie kulinarne czary mary właściwie, bo na początku nikt się nie spodziewa po kiszce tego, czym jest po upieczeniu ;D

    M_Grey, dokładnie - prawie jak operacja na otwartym jelicie ;D Nawet nici były :D
    Dziuunia kupiła jelita w... młynie :) Ale najlepiej szukać ich w rzeźniach lub mięsnych i wędliniarskich.

    Evenko, ależ to najprawdziwsza kuchnia polska kresowa - jak najbardziej w kręgu moich zainteresowań :D

    Alinko, ja bym się nie zastanawiała, skoro nawet gotowe jelito masz pod ręką :D

    Abbro, ja bym się chyba nawet bała spróbować takiej sklepowej ;D A pseudo-kiszka w plastiku w ogóle nie wchodzi w grę :)

    Gosiu, ja też wieki już jej nie jadłam, dlatego tak ochoczo podeszłam do tego pomysłu z jelitami :D Bardzo fajne doświadczenie :)

    Mikimamo, to prawda, że różnica między kiszką, a babką ziemniaczaną jest subtelna, ale jednak znacząca :) Teraz to mi narobiłaś smaku tą wersją z grilla ;D Czuję, że bez robienia kiszki letnią porą się nie obejdzie ;)

    Muscat, :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! Bardzo lubię kiszkę :P Pace na zdjęcia i wydze mamę w kuchni :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jswm, ja Dziuunię chętnie wypożyczę, jeżeli będzie miała ochotę na wycieczkę ;D

    Kucharzy_Trzech, tak, to było duże wyzwanie, ale dałyśmy radę :) A o przejedzenie w przypadku kiszki ziemniaczanej nietrudno ;D

    Dziuunia, pytanie, czy robimy znowu na święta? :D :D

    Karolino, dzięki ;)

    Majko, patrzeć nie trzeba, ale czuć i to bardzo mimo wszystko ;D Ale zapraszamy! :)

    Buziaczku, dokładnie :) Inaczej nikt nie brałby się za robienie kiszki w domu ;D

    Cudawianki, dobrze powiedziane - niekomercyjny ;D Ale cóż - samo życie. W końcu nie można codziennie przyrządzać samych fiołków ;D

    Neringo, tak, kiszka to bardzo wileńsko-wschodnie klimaty :) Mnie się z babcią najbardziej kojarzy :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale kicha!

    Tzn. ale super kicha :)

    Choć temat jelita trochę brzydzi, to staram się nie być hipokrytką - mięso jem, kiszkę UWIELBIAM, więc do jelita tez muszę się przyznawać.

    Świetne, nie wiedziałąm, że jeszcze ktoś robi własną kiszkę. Uwielbiam...

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam kiszkę ziemniaczaną i nie tylko.Nawet zapach jelit mnie nie odstrasza i chętnie bym do Was dołączyła w tej ,produkcji' .Sama nigdy nie robiłam ,ale widać,że i na mnie przyszedł czas...
    Wasza wygląda pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  20. WOW - stawiam się gdzie trzeba byleby dostać kawałeczek!

    Sama bym taką kichę wyprodukowała, tylko nie mam flaka.. może znajdę/wymyślę jakiś zamiennik? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fantastyczny wpis Komarko i bardzo apetyczny! Niejedno świniobicie widziałam i świńskie bebechy mi nie straszne, szkoda tylko, że przy żadnym nikt nie zrobił takiej ziemniaczanej kiszki, ja o tym daniu nawet nie słyszałam. Ale wyobrażam sobie jak niesamowicie to musi smakować!

    OdpowiedzUsuń
  22. No najwyżesz klasy "pornofood".
    Piękne. Jak dla mnie.
    Mniam...
    pozdrawiam
    p.s. bardzo sugestywne zdjęcia.
    To znaczy poglądowe chciałem rzec.

    OdpowiedzUsuń
  23. wspaniala - chcialabymtaka umiec zrobic w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cały wpis czytałam z zatkanymi ustami. Ale to tylko od szoku. Co prawda moi Dziadkowie swego czasu własnoręcznie przygotowywali wyroby z własnych świń, ale jakoś tak nigdy w to nie wnikałam. I chyba dobrze. Lepiej mi było smakować gotowy, pyszny efekt, niż oglądać wszystko po kolei...

    Ta kiszka bez wątpienia jest smakowita. Poza tym - widzę ją po raz pierwszy. Kiedy minie początkowy szok, może się skuszę? Kiedyś... ;))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Niestety co do tej kiszki to przekonana nie jestem, zapewne smak ma fajny.
    Tylko no właśnie- kiszka.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ojej, jestesmy z Bialegostoku i kiszka to smak domu...

    OdpowiedzUsuń
  27. Twój wpis Komarko jest świetny! Dokładnie, tak jak powiedziała Cudawianka - niekomercyjny:)
    I taki z sercem, no po prostu uwielbiam takie wpisy:))

    Co do samej kiszki, ja nigdy nie jadłam,ale wiesz, spróbowałabym tej Waszej domowej roboty z chęcią. Bo ja ciekawa jestem z natury, bardzo:)
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam kiszkę ziemniaczaną, chociaż jelita nigdy nie zjadam. Taka przewrotność moja. Jestem pełna podziwu dla wykonania.

    OdpowiedzUsuń
  29. super kiszka, ja robię bez mięsa z dodatkiem grzybów lub kaszy gryczanej i gotuję w wodzie. A początki kiszki ziemniaczanej to danie myśliwskie. Podobno najpierw dokarmino jelenie zimniakami, a po upolowaniu i oprawieniu pieczono jelenie jelita wypełnione ziemniakami na ognisku.Podobno.

    OdpowiedzUsuń
  30. och, komarko!
    cóż za wspaniała kiszka!
    pamiętam, jak babcia robiła ją ręcznie. nigdy nie zapomnę tego smaku...

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale mi smaka narobiłaś, ta kiszka musi być obłędna. Jelitko mnie nie wzruszyło, ale ja wielką fanką czerniny jestem więc może dlatego.
    Taką pornografię to możesz serwować częściej, zdjęcia rewelacja ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jedna z potraw najsileniej kojarząca mi się z dzieciństwem. No, może jeszcze babka ziemniaczana :-) Obie moje babcie piekły ją regularnie, a ja zazwyczaj obserwowałam cały proces jej powstawania. Na Mazurach i Podlasiu danie oczywiste, gdzie indziej, po wytłumaczeniu z czego się składa, reakcja mało entuzjastyczna :-)
    Do wszystkich scepycznych - kiszka ziemniaczana jest pyszna, a najlepiej smakuje popijana zimnym mlekiem. Sklepowych rzeczywiście nie polecam, ale są miejsca, gdzie można ją kupić bliską ideału (np. mały bar w Giżycku, przy ulicy Smętka).

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie brzydzę się ani trochę :)
    Gratulacje za profesjonalizm!
    Pozdrawiam,
    SWS

    OdpowiedzUsuń
  34. a ja dziś też będe miała coś ziemniaczanego, bo Tilia na obiad zaprasza i coś o ziemniaczanym czyms wspomniała :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Sprawa jelit interesuje mnie od dawna ;-) Ja to mało obrzydliwa jestem. I gdzie taki sklep co je kupię, bo przyznam nie widziałam. A chętnie ja bym nadziała.
    A. Grey na zajęcia z chirurgii to kiszki nie były takie zachęcające, wierz mi.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja jednak mam za słabe nerwy na produkcję takich specjałów, ale gotowe na talerzu chętnie bym spróbowała... chyba:)

    OdpowiedzUsuń
  37. jeju jak bym zjadła taka kiszkę, tyle zrobić nie ma komu.
    Skąd wziać taki flaczek?

    OdpowiedzUsuń
  38. klasa kiszka. często jadam na suwalszczyźnie, ale sama jeszcze nie robiłam. a szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  39. Komarko & Dziuuni jesteście moimi bohaterkami :)
    Ja bym chyba się nie tknęła, chociaż gotową mogłabym wsuwać codziennie!
    I kaszankę mojego Dziadka. To są niezapomniane smaki!
    Następnym razem do UK bez kiszki nie wpuszczamy :P

    OdpowiedzUsuń
  40. Dziś trafiłam pierwszy raz na ten blog, ale już widzę, że zostanę tu na zawsze! A kiszka - uwielbiam. Pozdrawiam zoś

    OdpowiedzUsuń
  41. Może faktycznie potrawa dla ludzi o mocnych nerwach. Pamiętam jak dziś chwilę w której spróbowałam jej po raz pierwszy na Mazurach.
    Przyznam, że smakowało mi lecz z chwilą gdy się dowiedziałam co to lekko mi mina zrzedła.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  42. Oj Komarko, ze bede padala ze smiechu czytajac wpis o kiszce ziemniaczanej to bym nigdy nie zgadla i jeszcze widze, ze Arek tu pisze za cala kiszka jego, a spoznialskim tylko ogarek? :))

    Rozwalilas mnie tekstem "jelita nie pachną fiołkami", nie moglas chyba napisac nic lepszego, chyba w wyobrazeniu wiekszosci z nas jestes dziweczyna w filokowym wianku :)

    Boski wpis, sciskam Cie cieplo, bawilam sie dzisi u Ciebie wybornie!

    OdpowiedzUsuń
  43. Dzięki, dzięki, dzięki, właśnie ostatnio za mną chodziła taka kiszka a nie miałam przepisu :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Rodem pochodzę z Białorusi z rejonu Mińska , dokładnie z DALIDOWICZ to k. Iwieńca. Taka kiszkę ziemniaczana robiono w moim domu juz po wojnie gdy rodzice osiedlili się na stałe w Świeradowie Zdroju. Do dziś pamietam jej smak , to robił tato a mama specjalizowała sie w babce z ziemniaków.To było zawsze wielkie wydarzenie w domu gdy widziałem rodziców zabierajacych sie do przygotowywania kiszek lub babki.Tych kiszek zawsze było mało , tak zajadalismy apetycznie.Pozdrawiam , muszę wreszcie sam zrobić taka kiszke.a mam jelita naturalne w zamrażarce , tylko ruszyć z 'kopyta'

    OdpowiedzUsuń