Żaden dobry obiad nie może obejść się bez deseru. A skoro zaczęłam od dania magnackiego, chciałabym skończyć deserem królewskim :) Wiecie co najbardziej lubił, oprócz słodkich ust królowej Marysieńki, król Jan III Sobieski? :) Otóż uwielbiał podobno deser, o egzotycznie brzmiącej nazwie - arkas. Przygotowywany z jajek, mleka i śmietanki, zakwaszany sokiem z cytryny, przypomina trochę wielkanocną paschę, a jego nazwa ma prawdopodobnie rodowód wschodni.
Arkas podawano na polskich, królewskich a potem magnackich i szlacheckich stołach długie wieki, bo wspominał go jeszcze Mickiewicz w Panu Tadeuszu, jako już trochę zapomnianą potrawę, podawaną podczas ostatniej staropolskiej uczty w Soplicowie:
Dalej inne potrawy, a któż je wypowie!
Kto zrozumie nie znane już za naszych czasów
Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów,
Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów,
Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów; [ks.XII, w.143-147]
Można chyba uznać więc, że jest to jeden z najstarszych deserów kuchni polskiej (wcześniej jadano świeże lub smażone z miodem owoce i prawdziwą paschę z białego sera), dlatego dołączam arkas do akcji Gotujemy po polsku! pod patronatem serwisu zPierwszegoTloczenia.pl i bardzo polecam do wypróbowania. W końcu król nie mógł się mylić ;)
Arkas:
(porcja na 3 osoby)
5 żółtek,
2 szkl. mleka,
1/2 szkl. cukru,
1/2 szkl. śmietanki kremowej,
sok i skórka otarta z połowy cytryny,
owoce świeże lub kandyzowane
Żółtka utrzeć ze śmietanką. Na koniec dodać sok i skórkę cytryny.
Mleko zagotować z cukrem. Zdjąć z ognia i mieszając wlewać powoli żółtka ze śmietanką. Z powrotem wstawić na ogień i podgrzewać do zagotowania i zwarzenia się masy. Powstały twarożek wylać na lnianą ściereczkę lub kilka warstw gazy, zawiązać i zostawić do ostygnięcia i odcieknięcia. Masę przełożyć do pucharków lub salaterek i udekorować owocami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie mógł się mylić, jestem tego pewna :)
OdpowiedzUsuńdobry pomysł by takie danie przypominać
OdpowiedzUsuńpyszności !!! (:
OdpowiedzUsuńto, że przypomina paschę, która uwielbiam.. to mnie całkowicie zachęca do takiego deseru.
OdpowiedzUsuńcudnie podałaś.
Wow...! Komarko...., urocze:) Trochę wygląda jak lody. Powiedz jak Tobie smakował?
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Kabamaigo, nie mylił się! :) Strasznie fajny gość z tego króla Sobieskiego był, jak sobie tak o nim czytam ;D
OdpowiedzUsuńLukrecjo, też tak uważam. Tyle fajnych a dawno zapomnianych potraw kryje się w historii!
Danusiu, bardzo! :)
Asiejko, w takim razie arkas będzie Ci smakował bardzo :)
Ewelajno - bardzo smaczne! :) Twarożkowe, kremowe i przyjemnie cytrynowe. Z owocami komponuje się wspaniale!
Wygląda na prosty w przygotowaniu, ale bardzo smaczny deser. A że paschę uwielbiam, to na pewno wypróbuję też arkas :)
OdpowiedzUsuńIście królewski deser, pięknie podany :)
OdpowiedzUsuńTeż sobie tak myślę,ze nie król nie mógł się mylić:)
Pozdrowienia:)
uwielbiam paschę, jeśli to jest podobne to ja już jestem przekonana :) rzeczywiście królewski deser
OdpowiedzUsuńaaa bo tą masę się odciskać, dlatego taka gęsta (:
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się czytało.
dlaczego u mnie obiady nie koncza sie takimi deserami ;) Wyglada cudownie i z pewnscia tak smakuje
OdpowiedzUsuńna zakonczenie obiadu taki cudowny deser... ach pychotka:)
OdpowiedzUsuńPewnie smakuje bardzo ciekawie. I wygląda tak, że nagle zapragnęłam powrotu czasów dynastycznych :)
OdpowiedzUsuńMagiczny deser w cudownej oprawie, wszystko zachęca do spróbowania w domu.
OdpowiedzUsuńKomarko! Ślicznie pokazany deserek. W sam raz na weekend :)
OdpowiedzUsuńKomarko, rację masz w stu procentach! Bo co to za obiad bez jego uwieńczenia?
OdpowiedzUsuńdeser piękny. taki, na zakończenie obiadu... och, z pewnością!
Hmm zastanawiające. Ciekawe czy na prawdę polskie danie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o takim daniu. ; D
oj tak, oj tak, oj chętnie bym wypróbowała ten deser! pysznie się prezentuje na Twoich zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńŚwietny deser, Komarko! Ty to wiesz, co dobre... ;))
OdpowiedzUsuńKrólewski deser! W takiej oprawie musi zmakować wyjątkowo.Bardzo pięknie!
OdpowiedzUsuńŚlicznie to wygląda. Mnie się kojarzy z kremem, który robi moja przyjaciółka, kiedy do niej przychodzę. Ona tylko dodaje na wierzch pokruszone orzechy i czasami wiórki czekoladowe.
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie i zdumiewająco prosty do zrobienia jak na królewski deser!
OdpowiedzUsuńHa, piękna nazwa. Choć wspomniany w Panu Tadeuszu "blemaz" też mnie intryguje. Czyżby blancmange (galaretka migdałowa)? A figatel - piękne słowo. Można by tak nazwać koty: Blemaz, Arkas i Figatel :)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze cybet - to brzmi jak zupelnie wspolczesny civet francuski i pirenejski, z jelenia lub dzika, taki bardzo gesty, zawiesisty gulasz. Tez pycha!
UsuńPogrzebalam jeszcze troche i oto co znalazlam:
UsuńKontuz to rodzaj rosolu z przetartym miesem, pomuch lub pomuchla to baltycki dorsz, figatel (figatell) to rodzaj malutkiego kotlecika siekanego, z przeroznych skladnikow. Dragant to masa cukiernicza do dekoracji, popularna i dzis.
Ciekawostka jest to, ze blamas, czyli blanc mange, menjar blanc to danie wymyslone w ok. Montpellier w sredniowieczu, w owczesnej Katalonii. Przygotowywalo sie go na bazie delikatnego miesa - kurczaka lub lepiej kaplona, i ze skladnikow dostepnych w Katalonii: ryzu, migdalow i cukru. Podobna potrawe serwuje sie do dzis w Turcji.
NIe znalazlam niestety brunela ani pizma i pinela... Moze ktos?
Czytałam już o tym kiedyś. Aż mi ślinka leci - muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńO rany! Komarko! Cóż za cudo! Zdjęcia oszałamiające, a sam deser niezwykle intrygujący - wspaniały pomysł miałaś, by go zrobić i podzielić się z nami!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Ale Ty zdolna dziewczyna jesteś,zaczarowałaś mnie tymi zdjęciami:)
OdpowiedzUsuńDeser kuszaca - edukacyjny, hehe! Fajnie wyglada i rzeczywiscie przypomina pasche troche. Warty sprobowania!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować! Wygląda bardzo kremowo, delikatnie i owocowo...to MUSI być pyszne! :D
OdpowiedzUsuń