Pewnie zastanawiacie się, co słychać u mojego nowego podopiecznego ;) Otóż mój zakwas chlebowy ma się dobrze :)) A nawet świetnie na tyle, że wciąż żyje (udało mi się go nie zepsuć i nie zagłodzić!) i pozwala na ciągle jeszcze debiutanckie i nieśmiałe (choć coraz śmielsze ;)) eksperymenty z domowym wypiekiem chleba. Nasza współpraca układa się raz lepiej, raz gorzej, bo osobowość mojego zakwasu wcale nie zmierza do utemperowania. Po prostu nie mam wyjścia i muszę pogodzić się z jego humorami i lepszymi bądź gorszymi dniami. Uczy mnie pokory, bo zdążyłam się już przekonać, że pieczenie chleba w pośpiechu, biegu lub stresie równa się tyle, co zmarnowane składniki i rozczarowanie. Dotąd, wciąż jeszcze piekę chleby foremkowe starając się wyrobić sobie do nich wprawną rękę, przed kolejnym stopniem wtajemniczenia, czyli chlebami bochenkowymi (i zanim dostanę, obiecany przez Dziuunię, pierwszy koszyk do wyrastania chleba ;))
Bardzo lubię wszelkie chleby z ziarnami, a najbardziej ulubione to te razowe, ciemne, o słodowym posmaku. Dlatego, odkąd udało mi się wyhodować zakwas, jednocześnie włączyła mi się w głowie automatyczna wyszukiwarka, tropiąca wszędzie przepisy na razowce z ziarnami. Pierwszym takim chlebem był pszenno-żytni 'najlepszy' Basi. Nazwa nadana mu przez Basię rzeczywiście jest adekwatna do smaku, bo ten pierwszy, upieczony własnoręcznie, był tak pyszny, że nawet nie zdążyłam go sfotografować, zanim wszystkie kromki rozeszły się, jak ciepłe bułeczki, w oka mgnieniu. Zachęcona takim powodzeniem, tydzień później zagniotłam go znowu i ... zakwas nie ruszył ani o milimetr, chociaż temperatura w kuchni sięgała 27 stopni! Chleb był płaski jak deska i kwaśny jak beczka kiszonych ogórków, bo w nadziei, że "może w końcu ruszy" trzymałam ciasto prawie 10 godzin. Najwyraźniej zakwas miał gorszy dzień, bo kolejny chleb na nim rósł jak na drożdżach i musiałam cały czas mieć go bacznie na oku, żeby nie uciekł z foremki. Nauczyłam się za to, że zawsze bezpieczniej zrobić wcześniej zaczyn zakwasowy, który spokojnie wyrośnie, np. kiedy śpimy i na jego bazie robić dopiero ciasto na chleb właściwy. Tak jak na przykład chleb, który prezentuję Wam dzisiaj, z przepisu Kass, do którego dorzuciłam od siebie moich ulubionych ziaren i płatków owsianych :)
A tak z zupełnie innej beczki - znacie, lubicie, robicie kwas chlebowy? :)
Chleb wieloziarnisty żytni na zakwasie:
zaczyn zakwasowy -1/2 szklanki zakwasu żytniego,
120 g mąki żytniej razowej (typ 2000),
50 g mąki żytniej typ 720
3/4 szklanki wody
ciasto właściwe -
180 g mąki żytniej razowej (typ 2000),
100 g mąki żytniej typ 720,
100 g mąki pszennej typ 650,
2 łyżki melasy,
350 g wody,
1/2 łyżki soli,
1/3 szklanki płatków owsianych,
1/4 szklanki pestek dyni,
1/4 szklanki pestek słonecznika,
1/4 szklanki ziaren siemienia lnianego
Wieczorem dnia poprzedzającego pieczenie chleba przygotować zaczyn zakwasowy. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać i odstawić w przykrytej folią misce w temperaturze pokojowej na całą noc (przynajmniej 12 godzin).
Rano do wyrośniętego zaczynu dodać resztę składników na ciasto właściwe (oprócz ziaren), wymieszać i krótko wyrabiać (ręką, mikserem lub łyżką). Na końcu dodać ziarna (można je wcześniej lekko uprażyć na patelni - wtedy chleb będzie miał orzechowy posmak). Miskę z ciastem przykryć i odstawić na około 1,5 godziny, aż ciasto zacznie lekko rosnąć.
Foremkę do pieczenia (25 x 11 cm lub 30 x 7 cm) wyłożyć pergaminem, wysmarować oliwą i obsypać płatkami owsianymi lub otrębami. Przełożyć ciasto chlebowe, powierzchnię wyrównać i posmarować wodą lub olejem, posypać ziarnami. Foremkę owinąć szczelnie folią i odstawić do wyrośnięcia na około 3 godziny. Najlepiej zaglądać do ciasta co pół godziny i sprawdzać, czy nie przerosło. Kiedy podwoi swoją objętość i podejdzie do brzegów foremki - to czas na pieczenie.
Formę z wyrośniętym ciastem wstawić do zimnego piekarnika i nastawić temperaturę na 200 stopni. Po 15 minutach pieczenia zmniejszyć temperaturę do 190 stopni i piec kolejne 40-45 minut.
Jeżeli wciąż jeszcze nie macie odwagi zaprzyjaźnić się z zakwasem chlebowym, a również lubicie chleby z ziarnami, wypróbujcie na dobry początek wersję na drożdżach. To też był mój pierwszy, własnoręcznie upieczony 'wieloziarnisty', więc z radością go przypominam :) Naprawdę prosty i pyszny, więc mogę polecić z czystym sumieniem :)
Chleb wieloziarnisty pszenny na drożdżach:
1/2 kg mąki krupczatki,2,5 dkg świeżych drożdży,
2 łyżki cukru brązowego lub miodu lub melasy,
3/4 płaskiej łyżki soli,
1/2 litra wody,
1/2 szklanki otrąb pszennych lub razowych,
3 łyżki ziaren siemienia lnianego,
3 łyżki ziaren słonecznika,
2 łyżki ziaren sezamu,
1 łyżka pestek dyni
Mąkę, ziarna, otręby, sól, cukier (miód lub melasę) i pokruszone drożdże wymieszać dokładnie. Dodać letnią wodę i wyrobić ciasto. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 20 min. Wyrobić ponownie i przełożyć do formy wyłożonej pergaminem. Odstawić do wyrośnięcia, aż ciasto podwoi swoją objętość i wypełni foremkę.
Piec około godzinę w temperaturze 200 stopni.
To dobrze, ze nowy podopieczny tak dobrze sie sprawuje :)
OdpowiedzUsuńRazowce i ja uwielbiam, choc przyznaje, ze dawno juz nic nie pieklam...
Twoje chleby slicznie sie prezentuja, a to ostatnie zdjecie wyjatkowo mnie zauroczylo :)
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Nie, kwasu chlebowego nie robie ;)
Boze, jaka sie zrobilam glodna. Wyglada prze-py-sznie!:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe bochenki! Uwielbiam takie chlebki - wieloziarniste, ciemne, pyszności!
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci sie Komarko upiekły i pieknie pokazałaś je na zdjęciach.
Ja dawno nie piekłam chlebka, a zakwasik stoi grzecznie w lodówce.:)
Pozdrawiam Cię:)
I ja lubie chlebki wieloziarniste. Twoje wygladaja niezwykle pysznie :) Jedno czego nie lubie to pieczenia w foremkach. Szkoda, ze nie wszystkie chleby mozna uformowac w bochenek :)
OdpowiedzUsuńdla mnie istnieje tylko chleb wieloziarnisty:) nie lubię białego...
OdpowiedzUsuńKomarko, jak sobie radzisz z utrzymywaniem odpowiedniej temperatury do wyrastania zakwasu a potem ciasta? Ja odkąd skończyły się 'kaloryfery' próbowałam niemal wszystkiego a zakwas nie rośnie:(Poddałam się:(
OdpowiedzUsuńPodziwiam i nie mogę się napatrzeć. Niesamowite te chlebki w Twoim wykonaniu;)
OdpowiedzUsuńPiękne chlebki! A kwas chlebowy lubię, ale robić nie umiem...
OdpowiedzUsuńKomarko, ja ten Twój wieloziarnisty z krupczatki regularnie piekę i polecam go wszystkim jako chleb do rozpoczęcia zabawy z pieczeniem :) A kwas chlebowy domowy lubię i robię - nastawiłam tydzień temu 7 butelek :)
OdpowiedzUsuńZnamy kwas chlebowy i lubimy bardzo. Bardzo! Kiedyś nawet próbowaliśmy przygotować... ale chyba coś poszło nie tak, jak pójść powinno.
OdpowiedzUsuńChleby pierwsza klasa! Straszliwie cieszę się, że mnie ominął etap dąsów mojego zakwasu i od początku sprawował się świetnie. Mam nadzieję, że i Twój da się w końcu utemperować. ;))
Pozdrawiam!
Oj Komarko porwałabym tego kromala z ostatniego zdjęcia, a najlepiej cały bochenek z przedostatniego i uciekła w siną dal. Jeszcze nie jadłam śniadania hihi...
OdpowiedzUsuńA ja to Ci najbardziej zazdroszczę, że Ci sie chce... bo mi tak strasznie się nie chce.... Piękne chleby Komarko :)))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te chleby Komarko, ten Basiowy piekę bardzo często, świetny jest, a pozostałych nie znam, więc zapisuję, bo bardzo takie lubimy :)
OdpowiedzUsuńA kwas bardzo lubię, ale nie robiłam, robiłam piwo jałowcowe za to :)
Pozdrowienia ślę :)))
przepisy zapisuję bo oba mi się podobają! zwłaszcza ten pierwszy chlebek!
OdpowiedzUsuńKOmarko, zdjecia obledne... ale to tradycja juz no nie? ;-)
OdpowiedzUsuńKiedyś zabrałam się za zrobienie chleba wieloziarnistego na zakwasie. Zakwas sama wyprodukowałam i... chleb okazał się porażką. Wyszła taka zwarta, nieciekawa bryła. Ale mam zamiar dokonać jeszcze jednego podejścia do zakwasowych wypieków. A nuż się uda. ;)
OdpowiedzUsuńA tym czasem chyba wypróbuję Twoją prostszą wersję na drożdżach. ;)
szkoda że przez internet nie można spróbować! ślicznie wygląda;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Beata
Ale cudowne bochenki!
OdpowiedzUsuńCieszę się że upiekłaś ten zakwasowy, ja go często wzbogacam różnymi ziarnami, w zależności od tego co mam w domu albo na co mam ochotę. Dzisiaj upiekłam go z siemieniem lnianym, łamanymi migdałami i słonecznikiem...powiem nieskromnie że mnie zachwycił...pozdrawiam, miłego weekendu!
bardzo mi się podoba że podajesz te typy mąki
OdpowiedzUsuńto bardzo pomocne
i pięknie dziękuję!
a chlebek wygląda bardzo apetycznie
Piękne chleby i cudne zdjęcia. Oddają w pełni ich wspaniałość. W czasie ostatnich upałów mój zakwas opuścił słój, a jak padało przez trzy dni to wziął i spleśniał. Wrażliwy chłopak z niego był. Teraz mam znowu młodzieniaszka i poznajemy się wzajemnie. Na razie ambitny i pracowity jest.
OdpowiedzUsuńBea, dzięki :) A próbowałaś kiedyś tego kwasu? ;)
OdpowiedzUsuńPatrycja, dzięki :) Też nigdy nie mogę się oprzeć zdjęciom świeżego chleba :D
Majanko, to jest główna zaleta zakwasu, że on sobie tam może długo stać i nic się z nim nie dzieje :) Pozdrawiam!
Majko, ja też lubię bardziej te bochenkowe i już nie mogę doczekać się, kiedy nauczę się takie samodzielnie piec :)
Małgo, racja - razowiec rulez! ;))
Pani_Kozak, swój zakwas wyhodowałam już po sezonie grzewczym w temperaturze pokojowej ok. 25 stopni. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co go powołuje do życia - podobno powietrze i jego związki są ważne :) Teraz trzymam go w lodówce i wyjmuję i dokarmiam ok.12 godzin przed pieczeniem.
Panno_Malwinno, Asiu, dziękuję ślicznie :)
Ptasiu, prawda - ten chleb jest niezawodny :) A co do kwasu, to widzę, że produkcja hurtowa ;D Wiem, wiem, inaczej się nie da ;)
Zaytoon, w takim razie trafił Ci się jakiś grzeczny egzemplarz ;))
Postaram się kiedyś podać przepis na kwas chlebowy własnej roboty :)
Lu, mogę Ci nawet zapakować ;D
OdpowiedzUsuńMafilko, a ja zazdroszczę tym, którym się chce regularnie co tydzień ;D Pewne jest, że im bardziej wychodzi, tym większa ochota na pieczenie :)
Moniko, to mnie zaintrygowałaś tym piwem jałowcowym! Chociaż sama za piwem nie przepadam, to jestem bardzo ciekawa smaku i domowej receptury :)
Aga-aa, oba są pyszne, ale masz rację, co razowiec to razowiec :)
Cudawianki, :* :)
Cookie_monster, tak to czasami jest z tym zakwasem :) Ale tego drożdżowego możesz być pewna - jest niezawodny :)
Beatko, dziękuję :)
Kass, bardzo dziękuję za przepis :) A następnym razem też spróbuję z migdałami. I może z suszoną śliwką? :)
Wiedźmo_Florentyno, to zasługa Kass :) Też uważam, że to bardzo pomocne, bo dużo zależy od typu mąki.
Lo, mój raz też opuścił słój nocą :D Mam nadzieję, że ten nowy będzie Ci służył długo :)
Komarko, zakwasowemu podopiecznenmu zycze duzo energii, a Tobie wyrosnietych chlebow!
OdpowiedzUsuńDziwne, ze nie wyrosl, ja zakwas (zaczyn jak mowia niektorzy robie poprzez dodanie maki i wody do lyzki zakwasu, czekam 12-15h i wtedy zaczyniam chleb, ale pewnie tak robilas...).
Czy ziarnisty Kass smakuje podobnie do najlepszego? Melasa je rozni, ale czy bardzo?
Usciski sle :-)
Basiu, dziękuję - życzenia przekażę chłodzącemu się w lodówce zakwasowi ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że do Twojego przepisu też dodawałam melasy, bo bardzo lubię jej posmak w chlebie :) A ten zakalec, to po prostu wypadek przy pracy i gorszy dzień zakwasu, bo za pierwszym razem chlebek wyszedł przepyszny!
A mi chłopak wyrzucił zakwas z lodówki. P{ółroczny, wykarmiony i wychuchany. Bo "nieestetyczny był". Pierwszy raz się wkurzyłam, pierwszy raz (no może drugi) w ciągu sześcioletniej znajomości podniosłam głos.
OdpowiedzUsuńAle zrobię sobie nowy! Piękne chlebki i przepisy mi sę podobają, ciasto wydaje się takie lekko wilgotne - takich przepisów mi brakowało. Niech no tylko dorwę mąkę żytnią.. (której nie ma w promieniu 15km;/)
Oj, za taką zbrodnię należała mu się reprymenda! :)
OdpowiedzUsuńA oba chlebki są rzeczywiście lekko wilgotne (szczególnie razowiec) i dzięki temu bardzo długo zachowują świeżość. Polecam :)
Przetestowałam chlebek na drożdżach. Wyszedł całkiem fajny:
OdpowiedzUsuńhttp://kaczodajnia.blogspot.com/2012/03/chleb-wieloziarnisty-pszenny-na.html
Teraz czas na wersję na zakwasie.
Dziękuję za świetne przepisy.
Pozdrawiam
Upiekłam ten pszenny:
OdpowiedzUsuńhttp://osa-smacznieizdrowo.blogspot.com/2013/02/chleb-pszenny-z-ziarnami.html
- bardzo fajny przepis. Dzięki:)
Wczoraj upiekłam ten żytni na zakwasie. Jest naprawdę przepyszny, chyba najlepszy z ziarnami, jaki jadłam. Bardzo dziękuję za super przepis, na pewno będę do niego wracać. No i gratuluję pięknego, smakowitego bloga, do którego tak lubię zaglądać.
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że smakował :) To również mój ulubiony razowy wieloziarnowiec :)
UsuńZrobię na pewno w najbliższym czasie Twoj chlebek na zakwasie :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam :) wyszedł przepyszny! Dziekuję za przepis!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)