Nie ma nic przyjemniejszego od majowych spacerów. Koniecznie na piechotę, długich i daleko od cywilizacji. I chociaż w tym roku majowa pogoda w naszym kraju-raju niekoniecznie codziennie skłania do ruszenia do lasów i na łąki, to przynajmniej jeden weekendowy dzień w tygodniu "bucha" wiosną i wtedy nogi same niosą nas do natury :) Taki majowy spacer zafundowałam sobie razem z koleżankami w ostatnią niedzielę. Było ciepło, bardzo słonecznie i bardzo zielono. Właściwie zielono i biało, bo oblepione małymi kwiatkami krzaki tarniny i czeremchy z daleka wyglądały jak śnieżne zaspy :) Natknęłyśmy się na zbocze porośnięte kwitnącymi dzikimi truskawkami (koniecznie trzeba będzie wrócić tam za miesiąc - dzika truskawka, choć mniejsza od ogrodowej, jest przynajmniej dziesięć razy słodsza i bardziej pachnąca od swojej "udomowionej" siostry :)), na wygrzewającego się w trawie kota i hasające wesoło po łące konie. A dlaczego o tym wszystkim Wam tutaj opowiadam? Żeby udowodnić, że spacer po łąkach i lasach może być też fajną przygodą kulinarną :)
Na wycieczkę na świeżym powietrzu zwykle zabiera się ze sobą prowiant, aby po drodze urządzić sobie piknik. Ale jeszcze większą frajdę sprawia przekąska z tego, co przyniesiemy ze sobą w takiej wycieczki :) Bo okazuje się, że większość z tego, co potocznie nazywamy "trawą" jest jadalna i co więcej - przynosząca naszemu organizmowi dużo dobrego. Moja sałatka, którą zjedliśmy jako przystawkę do pospacerowego obiadu, w większości składała się z tego, co znaleźliśmy na łące :)
Podagrycznika pospolitego znajdziecie wszędzie. Dosłownie wszędzie :) Często nieproszony panoszy się w ogrodach, stając się zmorą pedantycznych ogrodników, tępiących każdy chwast, który zakłóca idealną kompozycję ich idealnie przystrzyżonego trawnika ;) Pewnie nie obrażaliby się na podagrycznika tak bardzo, gdyby wiedzieli, że można go zjeść :) Młode liście można spożywać na surowo jak i dodawać do zup, np. do szczawiowej, pokrzywowej lub do szpinaku. Podagrycznik na lekko gorzkawy, aromatyczny smak i mnóstwo cennych witamin.
Wszystkim wielbicielom zupy szczawiowej szczególnie polecam majowe spacery :) To właśnie teraz można znaleźć te najlepsze, młodziutkie liście świeżego szczawiu, o charakterystycznym podłużnym kształcie i kwaśnym posmaku - idealne na zupę lub do sałatki.
Krwawnik pospolity też uznawany jest za chwast. Pamiętam, kiedy sto lat temu ;) dzieckiem będąc, z innymi dzieciakami z podwórka bawiliśmy się w kwiaciarnię, krwawnik zawsze udawał asparagus i był główną ozdobą, sprzedawanych za pieniądze-kamienie wiązanek :) Teraz wiem, że równie dobrze sprawdziłby się w udawanym sklepie spożywczym! :) Tak samo jak młode i świeże liście podagrycznika i szczawiu, krwawnika też można dodawać do wiosennych sałatek i zup. Swoją nazwę zawdzięcza silnemu działaniu przeciwkrwotocznemu, ale działa też przeciwzapalnie, bakteriostatycznie, rozkurczowo i pobudza trawienie. I jeszcze mała ciekawostka - z jego łacińską nazwą achillea związana jest starożytna legenda, według której Achilles podczas wojny trojańskiej opatrywał nim rannych wojowników.
Mniszek lekarski, czyli popularny mlecz też był w podstawowym asortymencie naszej podwórkowej kwiaciarni ;) Tych wszystkich, którzy interesują się zdrową kuchnią nie trzeba specjalnie zachęcać do mniszka, bo sieć pełna jest przepisów na wspaniałe mniszkowe sałatki i cudowny miodek z kwiatów mniszka, który zapewnia odporność organizmowi jesienią i zimą.
W sałatce z łąki nie mogło zabraknąć pokrzywy. Jeżeli boicie się jej parzących liści, mogę zapewnić, że młode pokrzywy nie parzą, a po sparzeniu lub przemrożeniu traci całkowicie swoje odstraszające właściwości, nie gubiąc tych bezcennych. A ma ich naprawdę sporo - przede wszystkim działa wzmacniająco i krwiotwórczo, o czym powinni pamiętać wszyscy, którzy mają problemy z anemią. Tak jak krwawnik, pokrzywa działa też przeciwkrwotocznie i odtruwająco. Reguluje przemianę materii i obniża cukier we krwi. Jedzcie pokrzywę w sałatkach, zupach, sosach i herbatkach, bo naprawdę warto. A jeżeli poszukujecie naturalnych barwników spożywczych pokrzywa jest źródłem jednego z nich. Z jej pomocą na piękny zielony kolor można zabarwić lukier, krem lub makaron.
Sałatka z łąki nie musi być jednolita i nudna w swoim wyglądzie, bo zawsze można dorzucić do niej parę polnych stokrotek :) Kwiatożercom nie są one obce, bo zarówno liście jak i kwiaty są jadalne i do tego całkiem zdrowe bo na przykład poprawiają czynność wątroby :)
Teraz wystarczy tylko dodać parę liści ulubionych sałat, garść posiekanego szczypiorku, parę listków mięty, świeżą rzodkiewkę, to wszystko wymieszać z ulubionym sosem winegret i jeść na zdrowie :)
A potem wybrać się na kolejny spacer po składniki na kolejną sałatkę z łąki ;)
Wspaniały tytuł i wpis! Podobnie jak zdjęcia! Ja ostatnio zaczynam dopiero doceniać dary mojej łąki zaczynając od pokrzywy, z której ugotowałam zupę. Była pyszna! Twój wpis zdecydowanie zachęca mnie do kolejnego spaceru...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Komarko, Ty musisz być Leśną Wróżką,bo to niemożliwe żeby przyroda tak pięknie się zadomowiła w ludzkiej kuchni. Jestem zachwycona pomysłem na sałatkę, ponieważ sama uwielbiam zaopatrywać się w łąkowe przysmaki. Do szczytu marzeń brakuje tylko magicznego sosu z rosy i pyłków kwiatów :) pozdrawiam! :]
OdpowiedzUsuńPieknosci. Jedyny problem to dostep do czystej laki :)
OdpowiedzUsuńniesamowite :-)
OdpowiedzUsuńAch.. Jestem pod wrażeniem Twojej znajomości ziół, ale także wspaniałej umiejętności pisania o nich.
OdpowiedzUsuńPoza tym z dumą stwierdzam, że w moim ogródku przydomowym wielkości znaczka pocztowego (w którym nie ma fiołków) znajduje się krwawnik oraz pokrzywa:-)
Wspaniały post - dziękuję za tyle szczegółowych informacji... Poza tym, że tak wiosennie i zielono, to zrobiło mi się podwójnie ciepło na sercu, gdy zobaczyłam na mapie Pasłęk - miasteczko mojego dzieciństwa i Bożego Narodzenia i letnich wypraw rowerowych. Mieszka tam część mojej wspaniałej rodziny... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
trzeba będzie w weekend uskutecznić taki spacer :)
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńŚwietny spacer, ja też tak chcę!:))
Pozdrawiam Komarko:**
prawdziwe jedzenie dla Wróżki
OdpowiedzUsuńTa sałatka jest przepiękna
nie no, wow!
OdpowiedzUsuńTakie stokroteczki to i u mnie były, ale tylko w wazoniku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dobrze móc poczytać o łącznych kwiatkach :)
wspaniałe zdobycze! i te stokrotki dodają cudownego uroku całej sałatce :)
OdpowiedzUsuńpiękna !
OdpowiedzUsuńteż zbieram czasamisałatki na łące
dochodzą u mnie jeszcze młode listki chrzanu, maliny, jeżyny, pietruszki, nagietka, nasturcji
W szoku jestem, nigdy nie jadłam takiej sałatki, zresztą chyba nigdy nie jadłam nic w podobnym stylu.
OdpowiedzUsuńKomarko dziekuje za wpis i garsc informacji! Szczawiu swiezego nie jadlam odkad wyjechalam z Polski :( Na lace nie bylam juz od lat...
OdpowiedzUsuńA ty Wrozka-Szczesciara :) Nie dsc ze masz fiolki w ogrodzie to i do lak blisko :P
Podagrycznik ... to chyba właśnie on panoszy się u mnie w ogrodzie, ale nie mam odwagi spróbować bo nie jestem jeszcze pewna.
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, bardzo się cieszę, że zachęciłam Cię do spaceru i łąkowo-ziołowych sałatek :) I jeszcze bardziej cieszę się, że już doceniłaś pokrzywę!
OdpowiedzUsuńOlu, dziękuję :) Do leśnej wróżki pewnie mi jeszcze trochę brakuje ;) ale skoro mam bezpośredni dostęp do tych wszystkich darów natury, postanowiłam to docenić i wykorzystać :)
Magdaleno, ale za to jest motywacja, aby wybrać się na wycieczkę i taką łąkę znaleźć :)
Asiejko - dary natury :)
Daga, dziękuję :) Myślę, że i podagrycznik gdzieś tam w Twoim ogródku się czai ;)
Misiu, to ci niespodzianka!! :D Koniecznie daj znać, jak będziesz rodzinkę odwiedzać ;) Pozdrawiam!
Ulcik, Majanko - polecam bardzo i już trzymam kciuki za weekendową pogodę :)
Margot dzięki :) Dobrze, że nie dodałaś, że prawdziwe jedzenie dla królika ;D
Aga, :)
Olu, można z wazonika skubnąć trochę do sałatki :)
Paulo, oj tak, jadalne kwiaty to prawdziwy cud natury :)
Dorotko, o właśnie - żałowałam, że nie natknęłam się na liście chrzanowe. Też by pięknie pasowały :)
Kamilciu, spróbuj koniecznie jak tylko będziesz miała okazję :)
Poleczko, a szczawiu w kraju zatrzęsienie! Wpadnij na szczawiową! Gotowaliśmy już dwa razy w tym roku ;)
Noblevo, jestem pewna że to on! :D U nas w ogrodzie też go pełno - nie trzeba nawet szukać go specjalnie po łąkach ;)
Myślę, że prędzej bym się potruła, niż znalazła to, co naprawdę nadaje się do zjedzenie... co nie zmienia faktu, że taka sałatka wygląda i smakować musi ciekawie, a wiosenne spacery uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
bardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńpamiętam jak mama mi zawsze mówi, ze warto jeść pokrzywę, szczególnie tę majową, bo jest najlepsza :)
O wcięło mój komentarz:(
OdpowiedzUsuńChciałam tylko wyrazić swój zachwyt, że taka "starodawna" wiedza nie ginie.
Komarko ale piękny i soczysty wpis.
OdpowiedzUsuńI ta uśmiechająca się do mnie stokrotka na koniec:)))
Cudnie jest u Ciebie,
pozdrawiam serdecznie.
Zdjęcia przypomniały mi mój zielnik ze szkoły podstawowej. Był piękny, a potem zaginął gdzieś w szkole... do tej pory żałuję, że nie zdążyłam zabrać go do domu.
OdpowiedzUsuńA wpis genialny!
tęsknię za swoimi polskimi łąkami i lasami... ale już niedługo :)
i też sobie zrobię kiedyś taką sałatkę z łąki :)
Większości ziół po prostu nie znam, a ich opis bardzo fajny, zachęcający i zdjęcia też.
OdpowiedzUsuńMoja Mama walczy z podagrycznikiem od lat i tej walki nie kończy ani fakt, że ogród jest angielski i uroczo zarośnięty, ani to, że można podagrycznik zjeść. Zazdroszczę, bo na Górnym Śląsku takiej sałatki zrobić nie sposób.
OdpowiedzUsuńKomarko, zapraszam Ciebie i wszystkich zainteresowanych na mój niedawno założony blog kulinarny poświęcony zdrowej kuchni. Dzisiejszy wpis jest na podstawie Twojego przepisu, świetnego zresztą, na ciasteczka słonecznikowo-owsiane. Dzięki za fajny przepis!
OdpowiedzUsuńDzieki, Komarko, za rzeczowy wyklad. Podziwiam te Twoje lakowe i kwiatowe potawy. :)
OdpowiedzUsuńStokrotki mnie bardzo zaskoczyły, moze sie skuszę ;) za to z mapki widzę, że okolica jest mi znana, pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńZaytoon, daję głowę, że nie zatrułabyś się tak szybko ;) Bo okazuje się, że większość "trawiastych" jest jadalna, albo przynajmniej zjadliwa :)
OdpowiedzUsuńKolorova, dokładnie - najzdrowsza i najlepsza jest młodziutka, wiosenna pokrzywa :) Naprawdę warto ją jeść!
Pinkcake, a mi dużą frajdę sprawia jej odkopywanie :)
Lu, dzięki w imieniu swoim i stokrotki ;)Pozdrawiam!
Amarantko, ja też pamiętam zielniki ze szkoły! :) Ciekawe, czy dzisiaj dzieci też mają takie ciekawe zadania :)
Patko, dzięki :) Jeżeli zachęciło Cię to do ziół, to bardzo się cieszę :)
MysElf, u nas w ogrodzie też podagrycznika od groma! Nie do przejedzenia ;D
OSa, dziękuję za zaproszenie :) Już biegnę Cię odwiedzić.
Karolinko, miło mi bardzo :)
Kathe, Ty też z okolic?? :)
Niezupełnie ale mam tam rodzinę i bywam bardzo czesto oraz darzę sentymentem ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWymieniony tutaj mniszek lekarski jest godny polecenia nie tylko jako dodatek do wiosennej sałatki, ale jako syrop pomaga potem leczyć jesienne przeziębienia. Ma on również zastosowania kulinarne, jako "majowy miodek" - substytut naturalnego miodu, polecany do jedzenia z chlebem z masłem, albo na przykład do piernika. Polecam! :)
OdpowiedzUsuńależ mnie zaskoczyłaś tym postem :) nie pomyślałabym, że to, co było i naszą zmorą można zjeść :)
OdpowiedzUsuńno i podpisuję się pod zdaniami na temat podwórkowych zabaw z roślinami :) robiliśmy dokładnie to samo!
Ale.. na szczęście mam ich jeszcze duuuużo na ogródku( i również na szczęście!) tak szybko nie znikną:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię, Komarko serdecznie:)
nabrałam ochoty na tą sałatkę , uwielbiam takie zestawy chociaż przyznaję, że większość z tych zieleninek była dotąd zbierana właśnie dla ... królisi ;-)), ale jak tu iść na spacer jak ciągle leje, a do tego powodzie, chyba nie zdążę z tą majową pokrzywą
OdpowiedzUsuńDziękuje za ten wspaniały wpis. Ja zaczynam dopiero moja przygodę Łąkowa. Boje się tylko, ze tego podagrycznika nie rozpoznam. Reszta jest mi znajoma z podwórka:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń