Nie wiem, czy to nie są przypadkiem objawy początków choroby zwanej Indie ;) Po mojej dłuższej greckiej przygodzie na początku roku można się tego spodziewać :) Prawda jest taka, że póki prawdziwa wiosna nie buchnie zapachami świeżej zieleni i kwitnących drzew i kwiatów, wolę wąchać mieszanki wonnych, kolorowych, korzennych przypraw, którymi z wielką ochotą bawię się w kuchni. Indyjskie curry są aromatyczne, pikantne (mniej lub bardziej) i wygodne, bo można przygotować je w jednym garnku dzień wcześniej. Zapach curry wita nas dnia następnego od samego progu i rozgrzewa ciało i zmysły, skostniałe w syberyjskich temperaturach tegorocznej wiosny (zimy??).
Sama sobie tylko narobiłam smaku na curry tikką masalą z kurczakiem i uzależniający smak i zapach mieszanki kolendry, kuminu, kurkumy i garam masali znów zaprowadził mnie do półki z przyprawami i zmusił, abym tym razem uwarzyła coś wegetariańskiego - z chrupiącą ciecierzycą w pomidorach. Do tego indyjski chlebek czapati, który już dawno zapisany był na mojej liście "do wypróbowania", a który okazał się wspaniałym i smacznym zastępnikiem sztućców. W miękkie, delikatne pszenne placki można zawinąć curry jak w tortillę, można też rozrywać je, wybierając curry z miseczki.
Ciecierzycowe curry dobrze smakuje też z ugotowanym na sypko ryżem, ale bardzo polecam czapati :) Za nieocenione źródełko wiedzy i inspiracji posłużyły mi Wielkie Księgi Kucharskie - Kuchnia Azjatycka i Dania Jarskie. Do mojego curry dodałam dodatkowo trochę śmietanki, aby uzyskało bardziej kremową i aksamitną konsystencję i delikatniejszy smak, ale nie jest to konieczne.
Curry z ciecierzycy:
2 cebule,
4 ząbki czosnku,
1 łyżka oleju lub sklarowanego masła,
1 łyżeczka chili w proszku,
2 łyżeczki soli,
1 łyżeczka kurkumy,
1 łyżeczka papryki słodkiej,
1 łyżeczka zmielonego kuminu,
1 łyżka zmielonej kolendry,
1 łyżeczka garam masali,
ok. 800 g ciecierzycy z puszki, odsączonej,
440 g pomidorów z puszki,
100 ml śmietanki kremowej (opcjonalnie)
Cebulę pokroić na cienkie plasterki, rozgnieść czosnek. Masło lub olej rozgrzać w garnku, dodać cebulę i czosnek. Smażyć na średnim ogniu, aż będą miękkie. Dodać chili, sól, kurkumę, paprykę, kumin i kolendrę. Smażyć wszystko mieszając 1 minutę.
Dodać ciecierzycę i pokrojone pomidory wraz z sokiem. Wymieszać i dusić pod przykryciem przez 20 minut, mieszając od czasu do czasu. Dodać garam masalę i śmietankę. Dusić pod przykryciem 10 minut.
Hinduski chleb czapati
Czapati, to hinduskie pieczywo pszenne, wypiekane na gorącej płycie lub bezpośrednio nad ogniem. Wyglądem przypomina meksykańską tortillę, chociaż zwykle placki czapati są mniejsze. Oryginalne czapati robione jest z pszennej mąki razowej, zmielonej bardzo drobno, zwanej atta. Trudno dostępną u nas mąkę hinduską można zastąpić zwykłą mąką pszenną razową lub orkiszową. Żeby czapati były lżejsze i delikatniejsze, wymieszałam pół na pół zwykłą mąkę pszenną z razową i to chyba dobre rozwiązanie, bo chlebki wyszły bardzo smaczne. Jeżeli macie więcej czasu, z chlebkami czapati można pobawić się, wypiekając je w dwóch etapach - najpierw na patelni, a potem bezpośrednio nad ogniem. Wówczas placki pokrywają się pęcherzykami powietrza i rosną, nabierając lekkości, niczym arabska pitta :)
Czapati:
1,5 szklanki mąki pszennej drobnej razowej lub orkiszowej,
1 szklanka mąki pszennej zwykłej,
1 łyżeczka soli,
1 łyżka oleju,
1 kubek ciepłej wody
Mąkę z solą wymieszać w misce, zrobić dołek. Dodać olej oraz wodę i najpierw drewnianą łyżką, potem rękami wyrobić ciasto.
Ciasto wyłożyć na lekko omączony blat lub stolnicę i wyrabiać 15 minut (czyli ćwiczymy mięśnie przedramion ;)). Starajcie się nie podsypywać mąki na tym etapie - ciasto będzie się trochę lepić, ale przy pewnej dozie cierpliwości można wytrzymać ;)
Uformować gładką kulę, włożyć do miski, przykryć folią i odstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny, a najlepiej na noc.
Podzielić ciasto na 20 równych części, jeżeli chcecie uzyskać więcej małych chlebków lub na 10 większych. Każdą uformować w gładką kulę. Podsypując mąką rozwałkować kulki na cienkie placki.
Mocno rozgrzać patelnię o grubym dnie. Smażyć pojedyncze czapati po 1 minucie z każdej strony (zmniejszając ogień, jeżeli ciasto będzie się przypalać). Upieczone chlebki przykryć ściereczką, aby zachowały ciepło i miękkość.
bardzo mnie intryguja te chlebki czapati, bo z curry to ja mam rozne dziwne historie i wciaz jestem na etapie, ze sie do niego przekonuje ;-) KOmarko, zdjecia sa tak urocze, ze slinka cieknie... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, smacznie wygląda, no i wege - jak miło :)
OdpowiedzUsuńCzytam sobie i próbuję się jakoś pocieszyć, bo piekarnik mi się już całkiem zepsuł i NIC nie mogę upiec, a tu u Ciebie chlebek do pieczenia na patelni!!! Jutro robię, koniecznie, tym bardziej, że z razową mąką pszenną udało mi się już całą rodzinkę zaprzyjaźnić :D
OdpowiedzUsuńTe indyjskie rozgrzewające dania są wprost IDEALNE na to nasze tegoroczne przedwiosnie.
Pozdrawiam serdecznie!
Cudawianki, musisz znaleźć to "swoje" curry :) Czyli poeksperymentować z różnymi mieszankami. Ja już wiem, że jak w składzie jest kumin, kolendra, kurkuma i cynamon to w ciemno będzie mi smakować :) A czapati polecam bardzo, nawet jako dodatek do innych dań. Pozdrawiam śródnocnie ;)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję :) Też już przekonałam się, że wege curry są równie pyszne, co te mięsne :)
Niedzielko, a ja właśnie miałam pisać, że te czapati to idealne dla nieposiadających piekarników ;D
Pozdrawiam!
Nie znam kuchni indyjskiej właściwie wcale, ale już same przyprawy mi się podobają, a curry z ciecierzycy na pewno by mi smakowało. Uwielbiam ciecierzycę:)
OdpowiedzUsuńChlebki bardzo ciekawe, chętnie bym sobie kawałeczek spróbowała wraz z curry:))
Pozdrawiam ciepło:)
na poczatek sie przywitam :)
OdpowiedzUsuńWlasnie jestem na etapie eksperymentow z curry i indyjska kuchnia wiec jutro zabieram sie do wyprobowania Twojego przepisu Komarko! zaluje ze tak piekne zdjecia nie pachna :)
Pozdrawiam!
Komarko, jedno pytanie, a tej soli do czapati to ile dac? szczypte czy wiecej? - nie podalas w skladnikach a nie chcialabym przesolic ;)
OdpowiedzUsuńMajanko, ja też właściwie zaczynam dopiero hinduską przygodę i coraz bardziej mi się ona podoba, bo zawsze uwielbiałam mocno korzenne dania :) Pozdrawiam porannie :)
OdpowiedzUsuńMinik, witaj!:) Miło mi Cię gościć u siebie :) Rzeczywiście gdzieś mi ta sól umknęła w przepisie! Przepraszam i już poprawiam :) A soli mała łyżeczka. Pozdrawiam i życzę udanego curry :)
To ja się wpraszam na obiad :)
OdpowiedzUsuńŁał, łał, łał:)
OdpowiedzUsuńCo za orientalne smaki:)
Chętnie bym się do Ciebie wprosiła na zupkę z dodatkiem chlebka:*
Pozdrawiam.
Komarko, wrzucam do zakładek i wypróbuje w następnym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kuchnię hinduską, ale... w restauracji i nigdy jakoś nie myślałam, że mogłabym sama zrobić takie cudo.
Dam znać, jak wyszło.
Jestem na tak dla czapati. W restauracji hinduskiej zamawiałem pieczywo (chociaż nie dam ręki uciąć, że nazywa się tak samo, jaką nazwę miało? nie pamiętam).
OdpowiedzUsuńNa listę "do zrobienia"
Pozdrowienia ciepłe i przyjemnego weekendu
O jakie piękne danie. Jakie przy tym nieskomplikowane. Właśnie niebawem mam w planach curry. Może właśnie takie.
OdpowiedzUsuńO fajno, że mi przypomniałaś :) Jak razu pewnego dorzuciłam jeszcze do tego krewety i chyba trochę kokosowego, jeśli mnie pamięć nie myli. Muszę powtórzyć - koniecznie!
OdpowiedzUsuńpozdr!
Ciapati nie piekłam, ale mnie zachęciłaś...natomiast curry z ciecierzycy robiłam mmm...bardzo smaczne, bardzo! Piękn i smakowita choroba...tak to i ja lubię chorować, i od czasu do czasu choruję...pozdrawiam wiosennie!
OdpowiedzUsuńSoczewica kocha sie w indyjskich przyprawach i sosach, a ja kocham to wszystko na raz. ;) Bardzo apetyczne zdjecia! Gratuluje fajnych chlebkow - ja poki co produkowalam tylko naany.
OdpowiedzUsuńA zapraszam serdecznie na curry :) Ono jest takie syte, że zostało mi jeszcze na dzisiaj na obiad ;)
OdpowiedzUsuńKatasz, do zrobienia w domu jak najbardziej! Do tego z małymi nakładami sił i środków ;)
Mich, tych rodzajów hinduskich chlebków jest zatrzęsienie. Wydaje mi się, że tylko papadamy są trudne w wyprodukowaniu ich domowym sposobem (chociaż kto wie.. :)). Resztę mam zamiar przetestować :)
Lu, ono jest bardzo nieskomplikowane :) I łatwe do modyfikacji - zawsze można dorzucić jakiegoś innego warzywa albo jak dobrze mówi Zemfiroczka - np. krewetek.
Kass, ta choroba to może jakiś wirus hinduski ;) Ale zgadzam się - całkiem przyjemna, jak na chorobę :D
Karolino, a ja mam dokładnie odwrotnie - jeszcze naanów nigdy nie piekłam, chociaż też się do nih zbieram od dawna :)
Pozdrawiam Was piątkowo :)
No to ja już wiem, co niedługo się u mnie pojawi na stole :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękne stylizacje!
co ja na to poradzę, że kuchnię indyjską kocham? ciapati, naan, parantha... ulubione pieczywo. Curry wszelakie, dal wszelaki,paneer, raita, lassi i nic więcej do szczęścia mi nie trzeba. No może jeszcze jakby te wspaniałości jeść pod wirującym wiatrakiem w knajpce pełnej ludzi gdzieś w gorących Indiach. A na deser mango, guavy, papaje z pobliskiego straganu z uśmiechniętym sprzedawcą :) rozmarzyłam się. W weekend robię okrę :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie zapachniało orientem. I gorącymi klimatami. Chętnie znalazłabym się teraz w Indiach...
OdpowiedzUsuńA ciecierzycy nigdy jeszcze nie próbowałam; ciężko ją w mojej okolicy dostać. To curry jednak będzie kolejnym silnym argumentem, by wytrwale szukać.
Pozdrawiam! :)
nie jadłam jeszcze ciecierzycy... dasz wiarę? :) normalnie jutro chyba kupię bo aż mi głupio...
OdpowiedzUsuńja ze względu na działanie rozgrzewające kuchnię indyjską stawiam wyżej od greckiej, którą też bardzo lubię. piękne chapati Ci wyszły, muszę i ja je wypróbować. pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńwyszperałam dziś z czeluści mojego wiklinowego kosza dwie małe paczuszki ciecierzycy, zaraz je namoczę na noc, a teraz szukam pomysłów na nią i ten Twój indyjski bardzo mi pasuje :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia pięknej urody :)
mnie także ciągnie zimową porą do indyjskich smaków, aromatycznych przypraw i sycących potraw, a do ciecierzycy to mnie ciągnie cały rok, więc danie jak dla mnie idealne :)
OdpowiedzUsuńrobie te chlebki! biegne juz do kuchni, beda idealne do naszego curry na obiad:) w prawdzie nie z ciecierzycy, ale tez pycha.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo
Komarko wspaniałe orientalne zdjęcia. A i sama potrawa budzi we mnie wspomnienia z wizyt w krajach arabskich. Pycha :)
OdpowiedzUsuńWreszcie coś dla mnie! Znam i ja te choroby - aktualnie odczuwam lekkie przesilenie azjatyckie ;) Widzę, że nad czapati muszę trochę popracować, bo nie wychodzą mi takie ładne :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba Twoja 'choroba' na Indie Komarko :)
OdpowiedzUsuńI na obiad z checia sie wprosze, jest w nim bowiem wszystko co lubie :)
A czapati wrecz wzorcowe!
Pozdrawiam serdecznie :)
Komarko, kuchnia indyjska to jedna z moich ulubionych! Znam czapati i często go robię. Swoją drogą u mnie ostatnio chana masala i naan :)
OdpowiedzUsuńAha - Attę można nabyć w Naturalnym sklepiku w Krakowie :)(mam nadzieję, że ta informacja Ci się przyda)
Podejrzewam że ja bym tych chlebków nie zrobiła :)
OdpowiedzUsuńW sensie że wyszłyby mi krowie placki :)
A curry to ja lubię. Masz rację z tymi przyprawami. Są tak aromatyczne że nie sposób im się oprzeć :)
Miłej środy Komarko :*
Och tak Komarko, te przyprawy... A placuchy wzorcowe, a curry, ze ach jesc sie chce!
OdpowiedzUsuń:-)
Robiłam kiedyś Czapati, piekłam je bezpośrednio nad palnikiem, trzymając na widelcu. Pompowały się piękne baloniki. Bardzo smaczne są te chlebki. Połączenie z curry z ciecierzycy baardzo mi odpowiada. I jak zwykle, pięknie sfotografowane
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń