A miało być tak pięknie! Ostatni dzień zimowego lutego od rana budził nadzieję, że to naprawdę będzie ten ostatni dzień chłodu i śniegu w tym roku. Słońce świeciło cudnie i dało się odczuć pierwsze, ciepłe podmuchy wiatru. W ogrodzie znalazłam lekko pogniecione, ale już przeciągające się z zimowego snu, zielone liście prymulek i wychylające się spod resztek śniegu, jak zielone peryskopy, łodyżki przebiśniegów. Zachęcona tym wszystkim przejrzałam swoją szafę, odgrzebując bardziej przewiewne ciuchy, a przy okazji przebrałam bloga w wiosenne wdzianko, a zimowe, "piernikowe" zamknęłam na dnie szuflady ;) Wszystko na marne, bo nadzieja znów okazała się matką głupich... 1 marca, zamiast ciepłego, wiosennego zefirka, przez Europę przetoczył się jakiś okropny huragan o wdzięcznym imieniu Xynthia (zastanawiacie się czasem kto, na jakiej podstawie i w jakim celu nadaje imiona zjawiskom meteorologicznym? ;)) Znowu było zimno i mrocznie :( I nie pozostaje mi nic innego, jak westchnąć z zawodu i na przekór wszystkiemu, pierwszego marca podzielić się z Wami tymi promykami słońca, które udało mi się złapać wczoraj :)
Na pożegnanie lutego upiekłam proste i pyszne ciastka z jabłkami. Znam ich dwie wersje - serową i krucho-drożdżową. Kawałki jabłka, upieczone w cieście z dodatkiem białego sera są naprawdę wspaniałe, ale mają jedną wadę - bardzo szybko tracą świeżość i najlepiej smakują tuż po upieczeniu. Dlatego tym razem wybrałam wersję "weekendową" ;) na cieście krucho-drożdżowym. Najlepiej przygotować ciasto dzień wcześniej, aby spokojnie poleżakowało w lodówce przez noc, bo jest to bardzo ważne, aby uzyskać pożądaną kruchość ciastek. Na drugi dzień wystarczy już tylko rozwałkować elastyczne ciasto i powykrawać krążki, jak na pierogi. Zawijanie kawałków jabłka trwa sekundę, pieczenie nie więcej niż pół godziny. Przepis znaleziony dawno temu w dodatku kulinarnym Gazety Wyborczej. Jedno ciastko, drugie ciastko, trzecie ciastko... i od razu czekanie na tę prawdziwą wiosnę robi się bardziej znośne ;)
Krucho-drożdżowe ciastka z jabłkami:
350 g mąki,
200 g masła,
100 g kwaśnej śmietany,
1 jajko,
1 żółtko,
10 g świeżych drożdży lub czubata łyżeczka suszonych,
1/2 łyżki cukru,
szczypta soli,
ok. 500 g jabłek,
trochę soku z cytryny i cynamonu,
cukier puder
Mąkę przesiać na stolnicę i posiekać z zimnym masłem. Dodać sól i drożdże roztarte z cukrem. Dodać śmietanę, rozmącone jajko z żółtkiem, siekając wszystko nożem. Szybko zagnieść i uformować kulę. Ciasto zawinąć w folię i włożyć na noc do lodówki.
Schłodzone ciasto rozwałkować do grubości około 3-4 mm. Wycinać krążki.
Jabłka obrać, wyciąć gniazda nasienne i podzielić na ćwiartki. Skropić sokiem z cytryny i posypać cynamonem. Kawałki jabłka zawijać w placuszki ciasta, tak aby powstały pierożki, otwarte z jednej strony.
Ciastka ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec na złoty kolor w temperaturze 180 stopni (zajmuje to około 15-20 minut).
Upieczone i ostudzone ciastka posypać cukrem pudrem.
w
ciasteczka,
jabłka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piekłam takie lata wstecz :) Tylko, że z przepisu Ewy Wachowicz - do ciasta dodawało się ser biały. Są przepyszne. Chyba jedne z lepszych jakie jadłam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, www.kuchnia-malolaty.blogspot.com
Piekne te ciasteczka, takie usmiechnięte! Kocham wszystko co z jabłkami,a zimy i zimna już mam też dość i niech ta Xyntia juz sobie pójdzie precz... Chce wiosny, pięknej,zielonej, pachnacej:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Komarko:)
O nigdy takich nie jadłam. Wyglądają uroczo.
OdpowiedzUsuńKomarko, ale dziś lał deszcz :D Deszcz, a nie śnieg! Naprawdę, z przyjemnością zmokłam ;)
OdpowiedzUsuńA ciacha wielce apetyczne, miła odmiana od szarlotki tradycyjnej :)))
Pozdrawiam ciepło przedwiosennie :)
Patrizio, to właśnie o tej drugiej serowej wersji pisałam :) Ta jest trochę inna, ale też smakuje wybornie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMajanko, mam dokładnie takie samo zdanie - niech już sobie idzie ta zima z Xynthią i nie wraca! :D Pozdrawiam z uśmiechniętymi ciastkami :)
Wiosanno, jak miło Cię gościć! :D Z taką ksywką zostań tu jak najdłużej! ;D
Moniko, faktycznie dzisiaj to deszcz zacinał dla odmiany :D Ale już sama nie wiem co lepsze! Też pozdrawiam Cię :)
Komarko, jutro je robie. Szukalam czego z jablkami wlasnie:) wygladaja wspaniale, Majanka ma racje, usmiechniete! kto by sie nie smial w sumie, gdyby tak wygladal:) pychota!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo
Wyglądają jak małe usteczka takie wiesz co to ma się chęć do nich przybliżyć i oddać się pokusie całowania :)))
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia.
Całusy ;*
Jakie usmiechniete ciastka! Bardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńWróżko Komarko , zaczaruj tż zimę , bo czarować potrafisz -te ciasteczka pięknie wyczarowałaś
OdpowiedzUsuńChyba też mam w swoich zbiorach ten dodatek z GW :) choć Twoja rekomendacja - o wiele bardziej mnie przekonuje!
OdpowiedzUsuńSłońca Ci Komarko życzę :)
i już wiosny z prawdziwego zdarzenia... wszystkim nam życzę!
Jakie śliczne ciacha! Ale mam teraz ochotę na coś jabłkowego i słodkiego w jednym. A obiecałam sobie - zero słodyczy w ciągu tygodnia...z drugiej strony te zdjęcia tak kuszą!!!
OdpowiedzUsuńPyszne musza byc :) W sam raz do kubka herbaty wieczorowa pora :)
OdpowiedzUsuńfajne te ciasteczka, a wiosenna szatka bardzo mi sie podoba i jestem przekonana: predzej niz pozniej doczekasz sie Kormarko tej wiosny! ;-) teraz moze byc juz tylko predzej...
OdpowiedzUsuńWow, ale zdjęcia - wiosna pełną parą,nawet mimo tego cukru pudru, co to śnieg udaje :) Podjadałbym takiego ciasteczka, oj podjadła :)
OdpowiedzUsuńŚliczne wiosenne wydanie bloga :)
Zauważ, że wszystko, co złe w pogodzie, nazywają nie wiedzieć czemu - nazwą żeńską. Hmmmm
OdpowiedzUsuńPrzychylam się do zdania Polci - usteczka! :))) Słodkie usteczka ;)
Macie rację, same uśmiechają się z patery i potem nie można się im oprzeć ;) Chociaż u mnie w domu nazwają je też "naleśniczkami" :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za słowa otuchy - jak będziemy razem trzymać kciuki za szybkie przyjście wiosny, to może w ciągu najbliższych tygodni to się uda :)
Zemfiroczko, nie pomyślałam wcześniej o tym, ale masz całkowitą rację! Zawsze są to imiona żeńskie... To przynajmniej już wiemy, kto je wymyśla - zapewne faceci ;D
Znam i lubię, odkryłam je daaaaawno temu na GP, po czym okazało się, ze mamcia takie nieraz w przeszłosci robiła...:)
OdpowiedzUsuńWyglądają jak połówki chmur! Pozdrawiam! :]
OdpowiedzUsuńTeż się kiedyś zastanawiałam, kto i wg jakiego klucza nadaje imiona wszelkim zjawiskom pogodowym. Z takimi ciastkmi łatwiej wyczekiwać wiosny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo kuszace te ciastka :) Zwlaszcza poznym wieczorem ;)
OdpowiedzUsuńTroche przypominaja mi eklerki, ale na pewno zupelnie inaczej smakuja :)
Pozdrawiam, Margareta
Sliczne "usmieszki" :)) Z takimi ciasteczkami Komarko wytrzymasz do wiosny :) Tylko musisz zrobic ich troche wiecej bo podobno wiosna ma przyjsc dopiero w czerwcu... :)))
OdpowiedzUsuńWszyscy mamy juz dosc zimy!
OdpowiedzUsuńCiasteczka bardzo apetyczne a przy tym urocze zdjecia :)
Majka, Ty mnie nie załamuj! Aż do czerwca?!? Nie, to ja w takim razie emigruję gdzieś w okolice równika.. W przeciwnym razie grozi mi poważna nadwaga od pocieszania się ciastkami ;))
OdpowiedzUsuńPyszne ciasteczka, znam je, osobiście piekę na cieście z białym serem, bardzo je lubimy ...:)
OdpowiedzUsuńKomarko, rzeczywiście nowa szata zapowiada wiosnę. :) Żebyż jeszcze ta prawdziwa za oknem zechciała w końcu przyjść... Może jakoś wspólnymi siłami zaczniemy zaklinać... Może być przy kawie i ciasteczku jabłkowym. :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze takich cudnych ciasteczek nie pieklam :( ale upieke,bo mi sie podobaja i tez bardzo lubie z jablkami wypieki :)
OdpowiedzUsuńNo,moze Majka z czerwcem przesadzila,ale slyszalam,ze do polowy kwietnia ma byc te zimsko w tym roku..... :(
Milego wieczorku :) :)
P.S sliczna wiosenna szatka :) :)
OdpowiedzUsuńAlez fajnie pozegnalas luty, cieple zdjecia, jak by to juz bylo cieple (choc nieco jesienne) slonce :)
OdpowiedzUsuńByle do wiosny Komarko, byle szybko :-)
Przymierzam się do nich dobre 3 lata i zawsze coś. Moje "okrążanie" tego przepisu jest zupełnie bezpodstawne, bo i kruche ciasto i jabłka uwielbiam.
OdpowiedzUsuń:)
a kuszą, kuszą u każdego:)
Pozdrawiam.
dziadkowie mają niedługo urodziny, chciałabym im upiec takie ciasteczka. Pytanie - jakiej dokładnie śmietany użyć? Gęstej, czy rzadkiej i ile %?
OdpowiedzUsuńNajlepsza będzie śmietana gęsta, kwaśna lub zakwaszana, 12% albo 18%.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego pieczenia i mam nadzieję, że dziadkom będą smakować :)
No to i ja sprobowalam, zobaczywszy takie smakowite zdjecie... I normalnie ciacha pierwsza klasa. Ciasto rewelayjne i ten smak jablka z cynamonem, ach nie moge sie od nich oderwac!!!!
OdpowiedzUsuńNajprostsza wersja tych ciastek to połączone 3 składniki w równych proporcjach: margaryna (masło), ser biały i mąka. Piecze się je 20 min i są świeże przez kilka dni. Przepis mam od mojej kuzynki - diabetyczki, która oczywiście niczym ich nie posypuje, ale ja zawsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ciastka są bardzo smaczne, ja znam je pod nazwą Cipeczki ;)
OdpowiedzUsuńZrobilam ciasteczka z Twojego przepisu - wyszly niebiansko pyszne! :)
OdpowiedzUsuńJa znam te ciasteczka z przepisu o nazwie "Lwie paszcze" http://www.ciasta.net/lwie-paszcze.php ( zamiast margaryny dałam masełko, lepszy smak)
OdpowiedzUsuńPyszne te ciastka! A już dzieci za nimi wprost przepadają :-) Dziękujemy za przepis :-)
OdpowiedzUsuńKomarko a jak sądzisz ile dni najdłużej mogę przetrzymać surowe ciasto w lodówce? kruche bez dodatku drożdży to nawet kilka dni trzymam jak nie mam czasu żeby upiec na drugi dzień;-)
OdpowiedzUsuń