Niech tradycji stanie się zadość. Jestem chora - będzie zupa! :) Tak, niestety, w tym roku moje starcie z grypą zakończyło się wynikiem 1:0 dla grypy ;) Na szczęście to "tylko" zwykła, jesienna grypa i powoli acz skutecznie wracam do zdrowia.
Był jeszcze jeden powód powstania dzisiejszego dania. Ostatnio wygrałam zestaw książek Pascala Brodnickiego w kulinarnym konkursie fotograficznym :) Nagroda może niewymarzona, ale skoro już "Po prostu gotuj" w dwóch częściach mi się dostało, grzech byłoby nie skorzystać ;)
Tak naprawdę nic do Pascala nie mam :) Nie jest moim żadnym kulinarnym guru, ale z przyjemnością podglądam jego sobotni program, który przypada akurat wtedy, kiedy mam wolną weekendową chwilkę na pośniadaniową herbatkę i zaplanowanie reszty dnia. Czasem zerkam tylko jednym okiem, robiąc coś innego, a czasem przysiądę z zainteresowaniem po zapowiedzi dania, które wydaje mi się warte poznania i zapamiętania. Przymykam oko na słynne kostki, ziarenka smaku i inne cuda ;), pozachwycam się piękną porcelaną i szkłem i podpatrzę parę nowych kulinarnych sztuczek od bądź co bądź profesjonalisty. Parę dań z pascalowej kuchni już przeniosłam do mojej - chociażby bardzo smaczną tartę truskawkową, zupę z zielonego groszku z serkiem mascarpone czy sernik z czekoladą i wiśniami, który piekłam rok temu na święta i który został wychwalony przez rodzinę. Teraz, kiedy dodatkowo mam Pascala na piśmie, na pewno wypróbuję jeszcze nie jeden przepis. Ale na razie, kiedy gorączka mąci w głowie, a w środku szaleją wirusy trudno było mi się zagłębiać w treść. Nie zastanawiałam się długo, tylko po prostu ugotowałam....
rozgrzewającą zupę fasolowo-jabłkową :) Dodatek jabłek nadaje zupie bardzo ciekawego, kwaskowatego smaku. Coś jak "fasolowy żurek" ;) Bardzo smaczna i co najważniejsze naprawdę rozgrzewająca i treściwa.
Zupa z białej fasolki i jabłek:
1/2 kg osączonej białej fasolki z puszki,
1/2 kg jabłek,
3 łyżki oliwy,
1 cebula,
160 g boczku pokrojonego w kostkę,
1 łyżka octu winnego,
1,5 litra bulionu,
szczypta cukru,
sól, pieprz,
posiekany pęczek natki pietruszki
W garnku rozgrzać łyżkę oliwy, dodać boczek i cebulę pokrojoną w talarki. Smażyć ok. 5 minut, a potem przełożyć do miseczki. W tym samym garnku rozgrzać resztę oliwy i podsmażyć jabłka pokrojone w kostkę (ok. 2 minuty). Dodać fasolkę i ocet winny, wymieszać i dusić 3 minut. Wlać bulion i dodać cukier. Gotować całość 10 minut, po czym zmiksować i ponownie zagotować. Przyprawić solą i pieprzem. Przed podaniem włożyć do zupy odłożony wcześniej boczek z cebulką, wymieszać i posypać natką.
A myślałam, że tylko ja dodaje jabłka do wszystkiego, co się da! Jestem tak ciekawa tego smaku, że muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńA dla mnie brzmi intrygująco:)
OdpowiedzUsuńCiekawa. Dodawałam jabłko do pasztetu z soczewicy. Chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńdo zupki chyba jeszcze jablka nie dodawalam.....hmm...na pewno jeszcze nie :)
OdpowiedzUsuńzdroweczka zycze ,nie dahj sie chorobskom :)
Pozdrawiam :)
Brzmi bardzo interesujaco:) i jeszcze ten rogalik, mniam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zupa wygląda ciekawie! Czy jest w Niej trochę słodyczy?
OdpowiedzUsuńP.S.Życzę szybciutkiego powrotu do zdrowia!
Grażynko, ja się przyznam, że do zupy wpakowałam jabłka (z inspiracji Pascala) po raz pierwszy :) Efekt mnie mile zaskoczył :) Bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńWiosenko, Gospodarna_Narzeczono, Gosiu, mnie właśnie też przepis bardzo zaintrygował i dlatego od razu się na niego rzuciłam ;) I potwierdzam, że jabłka w zupie, nie tylko owocowej, pasują jak najbardziej :)
Gosiu, dziękuję - już o niebo lepiej. We wtorek wracam do pracy :)
Olu, z rogalikiem była najsmaczniejsza :) Taka porcja (z małą dokładką ;)) wystarczyła mi za cały obiad.
Julio, w zasadzie słodyczy nie czuć mimo tej szczypty cukru. Myślę, że znaczenie ma gatunek jabłek, które dodamy. Ze słodszymi, sama zupa będzie słodsza. Ja dodałam pół na pół słodkich i kwaśnych renet i moja była taka "żurkowa" ;)
Dziękuję za życzenia i pozdrawiam :)
Zapraszam do odwiedzin mojego bloga i przyjęcie wyróżnienia. Miłego tygodnia. Lo
OdpowiedzUsuńCiekawy smak wyczuwam, przez dodanie jabłka pewnie zupa przejmuje ciekawy aromat.
OdpowiedzUsuńKomarko, czy zupa nie "straci" na smaku, jeśli pominę boczek? Przepis mnie zaciekawił, ale mięcho odpada :)
OdpowiedzUsuńJa lubię Pascala, tzn. jego przepisy. Zaczynałam od nich, więc może dlatego mam do niego sentyment :)
OdpowiedzUsuńAle zupy z jabłkiem to nie przełknę, bo mam przedszkolną traume :)
MMmmm, ciekawe połączenie :)) Przepysznie wygląda, a zdjęcia - no po prostu bombowe!:))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe połączenie. Muszę wyprobować. Pozdrawiam i zdrowka życzę :)
OdpowiedzUsuńwww.kucharzytrzech.blogspot.com
swietnie zapowiadajaca sie zupa! ja robilam dyniowa z jablkiem i najpierw wydalo mi sie to dziwne, ale kiedy nam zasmakowala juz nic mnie nie zdziwi... :-)
OdpowiedzUsuńPascala nie znam. Słyszałam o nim tylko bardziej lub mniej pochlebne opinie... Zupa zapowiada się ciekawie. Ja nie muszę chorować, żeby zjeść zupę tzn. musiałabym być chora, żeby jej nie zjeść ;), więc szybko ją zrobię ;)
OdpowiedzUsuńZdrowiej Komarko!
Lo, dziękuję serdecznie! :) Cieszę się, że tę radość gotowania widać przez ekran ;)
OdpowiedzUsuńSonieczko, tak, to zupełnie inna twarz fasolówki :)
Isadoro, myślę, że nic nie straci bez boczku (może jedynie część treściwości ;)) Zamiast tego możesz dać więcej cebulki.
Aniu, to już w przedszkolu "katowali" fasolową z jabłkiem?? ;D Czy piszesz o owocowej? :)
Majanko, 3Kucharzy, spróbujcie konieczenie :) Dziękuję!!
Cudawianki, o widzisz, to ja następnym razem jabłkowo-dyniową wypróbuję, bo mnie zaciekawiłaś :)
Anoushko, ja normalnie zupy też jadam często, ale jakoś tak się składa, że intrygujące zupowe nowości wpadają mi w ręce zawsze w czasie choroby, kiedy szukam wzmocnienia i pokrzepienia ;)
Komarko na poczatek szybkiego powrotu do zdrowia Ci zycze i bez pogrypowych powiklan.
OdpowiedzUsuńA ja jakos do Pascalowych przepisow przekonac sie nie moge, choc przyznam ta zupa jest nawet ciekawa.
A wiesz, ze najwiekszym marzeniem Pascala bylo zeby miec budke z frytkami przy dworcu centralnym? Poniewaz Pascal pochodzi z Lille, a ja akurat mieszkam w okolicy to mamy tez wspolnych znajomych, stad i anegdotki o nim znam :)
pozdrawiam
Zupa z jabłek?
OdpowiedzUsuńOdkrywam u Ciebie niesamowite rzeczy!
:)
Dziękuję Karolko :)
OdpowiedzUsuń:))) Myślę, że Pascal już zweryfikował marzenie i teraz marzy mu się już spora restauracja, niekoniecznie na Centralnym ;))
Ale to coś, jak moje marzenie o popracowaniu u Chińczyka (w celu zagłębienia się w tajniki kuchni azjatyckiej) :D I to marzenie wraca do mnie od czasu do czasu ;)
Gosiu, ja też byłam zaskoczona tym połączeniem :)
Zupka rzeczywiście idealna na chorobowe zmagania :) Zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńZadam pytanie być może głupie, ale w zupach nie jestem dobra... Czym można zastąpić boczek? Nie chciałabym całkiem rezygnować z mięska, ale akurat boczku ani innych tłustych mięs nie lubię...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Komarko kochana kuruj się i nie daj się grypie!!!
OdpowiedzUsuńCoś jest w tych zupach, bo jak jestem chora to też mam zwiększoną chęć na nie, a na co dzień to niezbyt często je gotuję :)
Czytałam tu o traumach przedszkolnych Ani - ja mam taką ze stołówki w podstawówce - zupa owocowa!!!! Na samo wspomnienie błeeee i nie mogę sobie z tym poradzić. A inne traumy z tejże stołówki przełamałam, np do krupniku, który teraz sama robię i bardzo lubię.
A zupa z jabłkami i fasolą brzmi intrygująco. Jabłka są w ogóle niezwykle wszechstronnymi owocami.
Pozdrawiam serdecznie!
Tili, oj tak. Od razu ozdrowiałam od niej ;) A gdyby tak dodać jeszcze trochę imbiru... :)
OdpowiedzUsuńAniu, w wersji wege, możesz w ogóle pominąć boczek, a dodać np. więcej cebuli. Nie powinno mieć dużego wpływu na smak :)
Dziękuję Niedzielko :) Już mi znacznie lepiej :)
A to o owocowych wspominacie z Anią! :D A ja od zawsze uwielbiałam owocowe (w dzieciństwie to wręcz moja ulubiona! :)) i mleczne i traumy przedszkolnej dlatego nie mam :)
Pozdrawiam cieplutko!
Ale super pomysł :)
OdpowiedzUsuńPrześliczna jest ta miseczka,no!:)
OdpowiedzUsuńwczoraj wypróbowałam tą zupę i jest super :) mój mąż zadowolony, więc zdała egzamin u mnie w domu :D
OdpowiedzUsuńUgotowałam! Zamiast boczku (którego nie lubię) dałam kiełbasę wiejską. Dodałam też 3 ząbki czosnku (który kocham ;)). No i tę kiełbasę z cebulką wmieszałam do zupy, żeby potem życie sobie ułatwić. Bossska jest... chyba się z nią nie rozstanę, póki zima stąd nie pójdzie! Będę polecać ten przepis! :-)
OdpowiedzUsuńAnna
Cieszę się, że zupka smakuje :) Ja też miała ochotę dodać tam trochę czosnku, który też uwielbiam. Następny razem spróbuję na pewno :)
OdpowiedzUsuń