Należałoby napisać "prawie tort Sachera" :) Bo prawo do nazwy i oryginalnego wypieku ma do dziś tylko restauracja ekskluzywnego, wiedeńskiego Hotelu Sacher. Receptura, stworzona w XIX wieku przez Franza Sachera jest jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic hotelu i chociaż kawałek czekoladowego tortu, przełożonego konfiturą molerową można zjeść w całej Austrii i nie tylko, to smak wypieku, który zachwycił kiedyś świtę księcia Metternicha gwarantuje tylko opieczętowany wyrób cukierników Sachera. Nie miałam jeszcze okazji spróbowania tego jedynego, słusznego tortu Sachera, ale jadłam (mam nadzieję) jedną z najbliższych jego interpretacji w jednej z restauracji w austriackim Grazu. Wówczas "król deserów" nie rzucił mnie na kolana. Być może moje wyobrażenia i oczekiwania co do tego słynnego ciasta poszybowały za wysoko, ale torcik wydał mi się wówczas zbyt suchy i zbyt mało czekoladowy. Ot zwykły czekoladowy deser, ale szału nie było ;) Mimo lekkiego rozczarowania, wiedziałam że prędzej czy później upiekę w domu mojego własnego Sachera i wtedy jeszcze raz skonfrontuję smaki.
W książkach kucharskich i sieci krąży wiele przepisów na tort Sachera - z większą lub mniejszą zawartością czekolady i mąki, z proszkiem do pieczenia lub bez, z "czystą" polewą czekoladową lub specjalną kuwerturą. Skoro każdy z przepisów jest tylko interpretacją oryginału, trudno zdecydować się na jeden najlepszy. Mnie przekonał ten, na który natknęłam się w książce "German Baking Today" wydawnictwa Dr Oetker. A to dlatego, że mąka została zastąpiona tam bułką tartą i dzięki temu ciasto wychodzi wilgotniejsze i bardziej czekoladowe w smaku. I jeszcze jedna zaleta - brak mąki = zerowe ryzyko zakalca ;) Zdaję sobie sprawę, że ta wersja oddala się jeszcze bardziej od oryginału, ale co tam, skoro jest pyszna! :) A po kawałek prawdziwego Sachera i tak trzeba pofatygować się do Wiednia ;)
Tort Sachera:
ciasto -
150 g ciemnej czekolady,
6 białek,
4 żółtka,
150 g miękkiego masla,
150 g cukru,
1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią,
100 g bułki tartej
nadzienie -
125 g konfitury morelowej
polewa -
200 g ciemnej czekolady,
1 łyżka masła,
2-3 łyżki mleka
Czekoladę na ciasto rozpuścić w kąpieli wodnej. Białka ubić na sztywną pianę.
Masło utrzeć na puszystą masę. Stopniowo dodawać cukier i cukier waniliowy, cały czas ucierając aż składniki się połączą. Przestawiając mikser na najwyższe obroty dodawać po jednym żółtku. Na koniec wmieszać czekoladę i bułkę tartą i masę delikatnie połączyć z pianą z białek. Przełożyć do nasmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą małej tortownicy (średnica ok. 22-23 cm) i piec około 50 minut w temperaturze 180 stopni.
Upieczone ciasto wyjąć z formy i wystudzić.
Konfiturę morelową zmiksować (jeżeli zawiera dość duże kawałki owoców) i połowę rozsmarować na przekrojonym na pół cieście. Drugą połową konfitury pokryć wierzch i boki.
Czekoladę na polewę rozpuścić w kąpieli wodnej. Dodać masło i mleko i wymieszać, aż składniki się połączą. Rozsmarować na wierzchu i bokach tortu.
Najlepiej smakuje z bitą śmietaną lub w towarzystwie kawy po wiedeńsku :)
Musi być pyszny. Przymierzam się do niego od nie_pamiętam_kiedy! :)
OdpowiedzUsuńI udekorowany tak jak lubię. Czyli minimalnie :)
Świetny przepis, bardzo mi się podoba taka wersja z bułką tartą. A zdjęcia jak zawsze rewelacyjne, liznęłam ciut monitor ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzapowiada sie bosssssko!
OdpowiedzUsuńta polewa..
OdpowiedzUsuńnigdy nie widziałam bardziej błyszczącej
To pierwsze zdjęcie i polewa na nim, mhmmmm, odjęło mi umiejętność formułowania myśli ;))))
OdpowiedzUsuńMój tata uwielbia czekoladę i marzy mu się taki tort na urodziny. Chyba go na nim wypróbuje już niedługo :) Wygląda bardzo apetycznie, ja też lubię wilgotne ciasta, a nie suche. Ten wydaje się być w sam raz!
OdpowiedzUsuńprobowalam Sachera u Sachera, co prawda nie w Wiedniu a w Innsrucku i Salzburgu, ale jednak u Sachera. Zachwycona nie bylam. Za to genialnego Sachera kupilismy kiedys w Schaffhausen w Szwajcarii.
OdpowiedzUsuńTyle wspomnien. Moze Sacher domowej produkcji bedzie lepszy niz ten austriacki oryginal?
Przyznam się, że polewa w książkowym przepisie była inna (z dodatkiem wody i cukru o zgrozo!), ale zrezygnowałam z niej na rzecz mojej wypróbowanej z masłem i mlekiem :) Zawsze wychodzi taka błyszcząca, serio! :)
OdpowiedzUsuńDajano, torcik nadaje się na urodziny jak najbardziej. I na święta też :)
Mayu, trudno mi to stwierdzić, bo nie mam porównania z oryginałem, ale ten z bułką tartą smakował mi o niebo lepiej niż ten w Grazu :)
OdpowiedzUsuńKomarko, idę o zakład, że Twój tort jest o niebo lepszy niż ten oryginalny.
OdpowiedzUsuńUściski!
Komarko, wyglada oblednie! ja tez robilam kiedys Tort Sachera, ale podobnie jak Ty nie wspominam go za dobrze. Zbyt suchy, nie dosc czekolady. Twoja wersja wyglada wspaniale, chyba przekonalas mnie do jeszcze jednego podejscia;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Komarko, piekłam tort Sachera kilka razy i podczas pobytu w Wiedniu koniecznie chciałam spróbować oryginału. I wiesz co, wolę te moje domowe. Koniecznie muszę spróbować Twojego z bułką tartą. Piękne zdjęcia (jak zawsze zresztą). Pozdrawiam niedzielnie.
OdpowiedzUsuńPamiętam taki program poświęcony właśnie temu tortowi.
OdpowiedzUsuńOpowiadano w nim o jego tajemnej recepturze i procedurze wypiekania :)
Pozdrawiam.
Ps: Twój wygląda idealnie i pewnie też tak samakuje,choć szkoda,że nie mogę się przekonać osobiście;*
jejjju jak czekoladowo :) Pieknie sie prezentuje torcik. I ja mialam ochote upiec ale jakos sie nie zdecydowalam na zaden z przepisow.
OdpowiedzUsuńale dostojny ten tort i prezentuje się pięknie, bardzo pięknie
OdpowiedzUsuńobłęd!!! nic dodać nic ująć! Po co jechać do Wiednia jak można zajrzeć do Komarki i tutaj oczy nacieszyć:)
OdpowiedzUsuńKomarko!!
OdpowiedzUsuńTo jest CUDNE!
:)
I zapraszam do mnie po wyróżnienie:)
To mój! To mój widelczyk wbija się w ten smakowity kawałek ciasta! ;)))
OdpowiedzUsuńLisko, dziękuję i odwzajemniam uściski ;))
OdpowiedzUsuńOlu, Io - spróbujcie tej wersji. Jestem pewna, że będzie smakować :)
Olciu, jest też fajna strona Hotelu Sacher z szalenie apetycznymi zdjęciami z poszczególnych etapów pieczenia tortu :) Pozdrawiam i częstuję wirtualnie :)
Ewo, ja miałam ten sam problem - za dużo tych różnych wersji po prostu. Ale ta jest bardzo zadawalająca :)
Margot, w końcu to "król deserów" - dostojność ma w pakiecie ;))
Myniolinko, dziękuję :D Ale to Wiednia też warto - naprawdę! :))
Goś, dziękuję Ci bardzo za takie miłe wyróżnienie! :)
Mirabelko, proszę się częstować! ;)))
Cudny, piękny i tak mogła bym wymieniać w nieskończoność. Ciekawe czy ze smażonymi wiśniami by fajnie smakował. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch Komarko, wygląda obłędnie!!!:))
OdpowiedzUsuńPrzepiękna polewa,cudowna całośc!:)
Ciekawy pomysł z bułką tartą, tort wart wypróbowania.
OdpowiedzUsuńJa tez chetnie zatopilabym widelczyk w takim pysznym kawalku :) Wyglada bosko :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo.
Planuję upiec to ciacho i planuję, ale zawsze coś na drodze staje - teraz jednak, gdy taki ciekawy przepis prezentujesz, to już wiem że nie opuści mnie póki go nie upiekę i zjem :)))
OdpowiedzUsuńjadłam kiedyś oryginał i nie rzucił mnie na kolana, tort był za suchy jak dla mnie Twoje ciasto jak zwykle wygląda zachwycająco, ale i wydaje się być wilgotne, więc pewnie wypróbuję Na razie wzdycham do twoich oszołamiających pierniczków- aniołków
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Amatoreczko, gdyby zamienić morele na smażone wiśnie, to torcik przestałby być Sacherem a stałby się prawie Czarnym Lasem (wtedy już obowiązkowo z dodatkiem bitej śmietany i alkoholu)! :)) Ale w charakterze sosu/dodatku, wisienki pewnie by nie przeszkadzały, bo przecież wiśnie bardzo lubią się z czekoladą :)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny :)
Beatko, mamy podobne odczucia co do oryginału i prawie oryginału :) A to wilgotne ciasto w tym przepisie to największa zaleta tej wersji Sachera.
To już czas na wypiekanie i dekorowanie pierniczków? ;)
tyle czekolady naraz to dla nie za dużo, ale te zdjęcia spraiwiają, że chcę ten tort tu i teraz!
OdpowiedzUsuńUps ale jestem jeszcze mało wyedukowana. Dzięki za informację. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńZdjęcia zachwycające!
OdpowiedzUsuńA żeby dogłębnie poznać historię rodu Sacherów a co za tym idzie również samego legendarnego wypieku, polecam taką starą, niepozornie wydaną książkę Ernsta Hagena pt. Hotel Sacher. Bardzo przyjemnie się czyta :)
Aga, ja też za zabójczymi ilościami czekolady nie przepadam, ale tu wyjątkowo nie przeszkadzają :)
OdpowiedzUsuńAmatoreczko, nie przejmuj się - pomyśl jaka to słodka edukacja jeszcze przed Tobą ;)
Migdałowo, dziękuję :) Bardzo lubię takie historie. Porozglądam się za książką :)
Piękny! Taka błyszcząca czekoladowa polewa zawsze na mnie działa. Już mam ochotę na ten tort :)
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie. Muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńW weekend zrobiłem tort z Twojego przepisu, bardzo mi i nie tylko mi smakował. Dzisiaj ostatnie 2 porcje znajdą amatorów.
OdpowiedzUsuńJedna uwaga, może będziesz znała przyczynę- polewa na Twoim zdjęciu jest bardzo błyszcząca, moja po dodaniu do czekolady mleka i masła zrobiła się zupełnie matowa, orientujesz się dlaczego tak mogło się stać?
dziękuję za przepis (też fanko Frieddiego:)
Cieszę się, że alternatywny Sacher smakował :) Co do czekolady, to może jakiś wpływ ma jej gatunek? Najczęściej w domu mam gorzką i mleczną Wedla i z tejże robiłam moją polewę do Sachera. Zawsze ładnie się rozpuszcza i lśni i jeszcze się na niej nie zawiodłam. Z doświadczenia wiem, że niedobrze mieszać dwa różne gatunki czekolad w polewie. Następnym razem spróbuj dodać więcej mleka, aż czekolada stanie się lejąca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam fana FM ;)
wlasnie ide wyprobowac Twoj przepis!
OdpowiedzUsuńTrzymajcie kciuki :))
Trzymam kciuki! Daj znać jak wyszło :)
OdpowiedzUsuńmoże nie jest za bardzo świąteczny, ale upiekę go na wigilię bo jest po prostu cudny ! Twoja babka makowa tez wszystkich zachwycila i rownież zagosci na stole wigilijnym :) pozdrowienia Komarko i wesołych świat :)
OdpowiedzUsuńNo i zrobiła twój torcik - wyszedł niebiański (nie wiedząc co im podaje rodzinka sama zaczęła określać go jako - "ohmmm...niebo!" - więc coś w tym jest):)
OdpowiedzUsuńDla porównania, w tym samym dniu robiłam również sachara na mące z bardzo podobnego przepisu. Musze powiedzieć, że nie ma porównania! twój jest bardziej czekoladowy, miękki i wilgotny - pycha!
Jedyna zmiana - dodatkowo, delikatnie nasączyłam go aromatem rumowym (kilka kropel w 100 ml herbaty).
Zrobiłam tort na urodziny mamy, która jest wielką fanką czekolady ;) Poziom jego czekoladowości zachwycił wszystkich! :) Rzeczywiście jest wspaniały, pomysł z bułką tartą przedni i już myślę, nad modyfikacjami, np co by było gdyby spróbować z białą czekoladą i jakimś intensywnym w smaku dżemem typu czarna porzeczka...? :)) W każdym razie ogromne dzięki za przepis, Sachera wg Twojego pomysłu pewnie zrobię jeszcze nie raz! :))
OdpowiedzUsuńSkuszona zdjęciami i opisem, postanowiłam sama sięgnąć w głąb swoich zdolności i upiec Twój tort sachera..wyszedł rewelacyjnie! (tylko niski niesłychanie;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A wiesz że ten tort to mam w ulubionych i już nie wiem ile razy gościł krótko na naszym stole! Rewelacja! Polecam nie tylko wielbicielom czekolady!
OdpowiedzUsuńMój tort też wyszedł niesłychanie niski... możliwe, że zrobiłam coś źle?
OdpowiedzUsuńz góry dziękuję za sugestie.
Pozdrawiam,
M.