Był kiedyś w Galerii Potraw wspaniały wątek pod tytułem „Zabawne i nostalgiczne przedmioty w naszej kuchni”. Użytkownicy zamieszczali zdjęcia naczyń, sprzętów lub akcesoriów kuchennych, które lata swojej świetności dawno miały za sobą, często nie grzeszyły urodą, o praktycznej ich stronie nie wspominając, ale których za żadne skarby świata nie oddaliby ani tym bardziej nie wyrzucili. Bo w większości przypadków były to prawdziwe rodzinne skarby :) Pamiętam, ile radości i wzruszeń dostarczało oglądanie i czytanie kolejnych wpisów, kiedy okazało się, że większość z nas w dzieciństwie piła z takich samych kubeczków (ewentualnie różniących się zdobiącym je obrazkiem) i jadła z podobnych talerzyków, a pół Polski posługiwało się takimi samymi sztućcami – słynną serią z konwalijkami, której pojedyncze sztuki trzymane są z należytym szacunkiem jako pamiątka z domu rodzinnego w kuchennych szufladach :) Był nawet plan skompletowania całej serii przez szczęśliwych posiadaczy poszczególnych elementów, ale nie wiem czy doszedł do skutku :D
Jak wspomniałam, większość z tych przedmiotów miała wartość raczej sentymentalną niż praktyczną, ale założę się, że większość z Was wśród swoich kuchennych skarbów ma takie wiekowe sprzęty, które służą do dziś. I chociaż od dawna żadne sklepy AGD nie mają ich w swoim asortymencie i chociaż technika biegnie do przodu z prędkością światła (i pewnie niedługo obiad z deserem przygotuje nam nasz telefon komórkowy ;)), to jednak nie wymyślono nic lepszego, co zastąpiłoby te relikty przeszłości.
Jednym z takich sprzętów jest w moich domu czeski garnek do wyrobu szynki (dosłownie ;)), znany też pod nazwą szynkowaru. Nie błyszczy, nie wygląda cool ani trendy, ale w dobie plastikowych wędlin sklepowych, które niezależnie od rodzaju smakują tak samo, niezależnie od rodzaju po dwóch dniach wyglądają i smakują tak, że nawet kot odwraca się od nich z odrazą, garnek jest prawdziwym zbawieniem :) Składa się z pojemnika z grubego aluminium, sprężyny i zakręcanego dekielka. I cała jego filozofia polega na ugotowaniu mięsa ściśle zapakowanego w tymże pojemniku, wstawionym w większy garnek z wodą. Szynka, karkówka, schab, zamarynowane na różne sposoby, rolady a nawet mielonki własnej roboty, soczyste i pachnące tak, jak pachnieć powinny, produkuje nam regularnie garnek z wciąż dołączonym do niego dowodem zakupu (i zestawem czeskich przepisów na marynowaną szynkę :)), z pieczątką z datą 21.IV.1991 :)
Innym cennym sprzętem, który też swego czasu święcił tryumfy w GP jest patelnia do orzeszków :) Wynalazek tym razem produkcji radzieckiej, kiedyś powszechnie dostępny na lokalnych bazarkach lub na rynku u naszych wschodnich sąsiadów.
Cieszę się, że przetrwała u mnie do dzisiaj, bo po fali świetności, tak w okolicach mojej podstawówki (ach ileż to przyjęć urodzinowych i szkolnych zabaw osłodzonych było „orzeszkami” z kremowym nadzieniem! :)), patelnia przepadła na długie lata, zapomniana gdzieś w mrocznych zakamarkach piwnicy. Na szczęście odnalazła się i na dodatek jej wartość wzrosła niebotycznie, kiedy okazało się, że teraz jest towarem deficytowym ;) Kto miał okazję spróbować kiedyś kruchego orzeszka ze słodką niespodzianką w środku na pewno zgodzi się ze mną, że posiadacze patelni są prawdziwymi szczęściarzami ;)
(przepis na orzeszki znajdziecie tutaj)
Wśród moich sentymentalnych przedmiotów w galeryjnym wątku znalazła się też szczególna łyżka :) Łyżka, która właściwie posiada i sentymentalną i praktyczną wartość zarazem :) Stara, (najprawdopodobniej przedwojenna) stalowa łyżka, została wyklepana na kowadełku na płasko, własnoręcznie przez moją babcię, tuż po wojnie, kiedy o sprzęty kuchenne (jak i wszystkie inne sprzęty domowe) było bardzo ciężko. W ten sposób zwykła łyżka stała się łyżką np. do odwracania placków na patelni :) W dzieciństwie zawsze chichotałyśmy z Dziuunią na jej widok :)))) , ale teraz byłabym bardzo nieszczęśliwa, gdyby przepadła gdzieś bez wieści. A poza tym łyżka do dziś świetnie się sprawdza w swojej roli :)
Pewnie nie uwierzycie, bo ja sama w to nie wierzę ;D ale to jest 200 (DWUSETNY!!!) wpis na Every Cake You Bake! Pewnie dlatego zebrało mi się na wspominki ;) Zupełnie nie wiem, kiedy to minęło i w jaki czarodziejski sposób namnożyło się tych wpisów! :) Dziękuję Wam, że jesteście, za wszystkie Wasze komentarze i sugestie. Piszcie śmiało jeżeli coś Wam się tutaj nie podoba, piszcie też jeżeli macie jakieś specjalne życzenia. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi zapału i inwencji twórczej na kolejne 200 wpisów :) Pozdrawiam serdecznie. I nie dajcie się grypie!!!
Komarko życzę ci setki takich rocznic, blog wspaniały, zdjęcia przednie...a dzisiejszy post - bomba! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńAhhhhh...orzeszki, UWIELBIAM!!!Są przewspaniałe, aż mi się łezka w oku zakręciła z tego wszystkiego :)Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMasz wspaniały, inspirujący blog. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńKomarko ale mi humor poprawiłaś wieczorem :):):) Szynkowar posiada moja Mama i pożyczam od niej od czasu do czsu a i patelnię do orzeszków posiadam:) Święta idą to i orzeszki tradycyjnie się pojawią :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco (chociaż u mnie grypowo...)
I oby więcej takich cudnych wpisów, Komarko droga!
OdpowiedzUsuńA wątek pamiętam :)
Komarko cudowny wpis, taki sentymentalny. Wszystkie te sprzety sa prawdziwym skarbem.
OdpowiedzUsuńA z okazji 200 wpisu zycze Ci by wena tworcza Cie nie opuszczala. Bardzo lubie do Ciebie zagladac :)
pozdrawiam
Ja też dołączam się z życzeniami dalszego owocnego blogowania.
OdpowiedzUsuńTen post przypomniał mi, że też mi przemknął taki pomysł o kuchennym wspominaniu.
Mam taką samą patelnię, sama ją kupiłam baaaardzo dawno temu.
Podejrzewam, że w sklepie nie było do niej żadnej instrukcji (jak to w PRL bywało - kupuj towar i się ciesz, że w ogóle coś kupiłeś).
Gdyby była jakaś karteczka na pewno bym ją zachowała (mam kilka takich okazów).
I teraz sobie uświadomiłam, że nigdy tej patelki nie użyłam - no bo nie wiedziałam jak...
Jeśli masz "instrukcję obsługi" lub wiesz co się z tym robi, to napisz krótka notkę na ten temat.
Byłabym wdzięczna (a może jeszcze są inni posiadacze takiego kuchennego skarbu).
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam i życzę kolejnych 200 i 200 wpisów! :) Moj ulubiony kulinarny blog ! A orzeszki tez pamiętam z dzieciństwa i imprez urodzinowych ;)
OdpowiedzUsuńKass, dziękuję ślicznie :) I też pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńWitaj AC! :) Orzeszki są super! Chyba nie znam nikogo, kto by ich nie lubił :D Pozdrawiam!
Dajanko, dziękuję i będę się starała :)
Myniolinko, chociaż na święta orzeszków raczej nie robiliśmy do tej pory, to przez Ciebie nabrałam wielkiej ochoty, żeby to zmienić! :)) I kuruj się proszę!
Aniu, dziękuję :)
Karolko, ja właśnie uważam je za prawdziwe skarby :) Dziękuję za życzenia i pozdrawiam :)
Pelu, to konieczenie musisz wypróbować patelnię, bo nie wiesz jaki cenny skarb posiadasz! :)))
Ja pamiętam, że do naszej patelni dołączona była kartka z przepisem na orzeszki. Nie zachowała się niestety, ale na szczęście przepisałam przepis do zeszytu (podlinkowałam go pod tekstem o patelni).
Instrukcja obsługi jest bardzo prosta :) Bo we wklęsłe części patelni nakłada się po kulce ciasta, zamyka i smaży z obu stron na kuchence gazowej. Powstają "skorupki", które nadziewa się dowolnym kremem (ja najbardziej lubię z budyniowym/karpatkowym) i skleja w orzeszek. Pyszne to to nieziemsko! :D
I z tego co pamiętam z wątku z GP jest całkiej szczęśliwych posiadaczy oryginalnej patelni do orzeszków :)
Kathe, dziękuję i pozdrawiam cieplutko :)
z usmiechem i rozrzewnieniem przecztalam Twojego jubileuszowego posta....wzielo mnie na wspominki.....mile to,zwlaszcza o takiej porze..... :) :)
OdpowiedzUsuńZycze Ci dalszych tak wspanialych wpisow i zdjec ,jak do tej pory,wszystkiego najlepszego!!!!! i poprosze plasterek szyneczki i orzeszka :) :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Orzeszki pamietam, były prawie na każdej imrezie ;-)
OdpowiedzUsuńI gratuluję jubileuszu/rocznicy. KOlejnych 200 postów życzę :) (i kolejnych 200 i kolejnych ;-))
fajnie to wszystko napisalas :-) zycze kolejnej dwusetki :-)
OdpowiedzUsuńAle Ci super ze masz te wszystkie gadzety:) w domu moich rodzicow nie wiele przetrwalo na fali unowoczesniania kuchni (rowniez w okresie zmierzchu mojej podstawowki), pamietam ,ze staralem sie (tak ja) gdzies je po katach upychac ,ale niestety...
OdpowiedzUsuńgratulacje z okazji 2setki:)
200? Jak ten czasz szybko mija! Gratulacje! Kolejnych setek, samych pozytywnych komentarzy i wielu czytleników!:-)
OdpowiedzUsuńps. Łyżka jest absolutnie świetna. :-)))
Komarko, gratuluję. Życz-ę kolejnych okrągłych rocznic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Komarko kochana, wspaniały post , przeczytałam z ciekawością i uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńNo i gratuluję 200 wpisu !:)
Uwielbiam Twój blog!:)
pozdrawiam ciepło:))))
To był miły wątek na GP...
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje skarby:)
Pozdrawiam!
Też mam taką łyżkę;) Tzn. nie taką samą, ale z podobną historią;)
OdpowiedzUsuńKolejnych 200, a nawet 1000 postów, tak inspirujących jak dotychczas Ci życzę!:)
Kazdy chyba ma w domu taki przedmiot, ktory "lat juz nie pamieta" a z ktorym ciezko jest mu sie rozstac. Ja mam np. lyzke z gaska, ktora zawsze jadlam, kiedy bylam mala (i o ktora zawsze sie bilismy z moim bratem :)) A taka forme do orzeszkow ma moja mama :) Dobrze, ze mi o niej przypomnialas, moze uda mi sie ja od niej "wyludzic" :))
OdpowiedzUsuńA z okazji 200 wpisu zycze Ci wszystkiego naj!! :)
Pozdrawiam cieplo.
Wszystkiego dobrego Komarko. I mam nadzieję na co najmniej 200 nowych inspirujących wpisów.
OdpowiedzUsuńSzynkowar jest super. Moja teściowa ostatnio w żałobie po nim, bo jakiejś śrubce od niego się odpadło:)))
też miałam w rodzinnym domu taki szynkowar, ba on jeszcze jest i jest co jakiś czas używany :)
OdpowiedzUsuńa patelni do orzeszków to ci szczerze zazdroszczę ;)
p.s. gratuluje 200 wpisu i życzę kolejnej 200 i więcej
Zazwyczaj codziennie zaglądam do Pani, chciałabym prosić o podanie dobrego przepisu na lody melonowe. Jest to mój ulubiony smak lodów, którym mogęsię cieszyć jedynie w galeriach handlowych. Ogromną przyjemność sprawiłoby mi zajadanie się lodami w zaciszu domowym. Pozdrawiam serdecznie i życze kolejnych 200 notek :)
OdpowiedzUsuńaaa! orzechy! tak ich szukałam! bardzo dziękuję za ten przepis, niech no tylko skończę dietę...
OdpowiedzUsuńAj, aj, łyżka prawdziwie sentymentalna. :)
OdpowiedzUsuńA orzeszki i ja pamiętam z przeszłości, choć nie z własnego domu, bo patelni owej nie mieliśmy. ALe właśnie z różnych imprez młodzieżowych (coś w okolicach liceum). :) Nawet jakis czas temu się zastanawiałam czy nie nabyć owej na alledrogo, ale taka mnie naszła myśl, czy one teraz tak samo dobre i mocne, jak te dawne...?
Komarko, i oczywiście życzę Ci kolejnych 200 wpisów, a w sumie to nawet wielokrotności. : *
Gosiu, dziękuję i proszę się częstować :)
OdpowiedzUsuńAklat,to jesteśmy z tego samego "orzeszkowego" pokolenia ;D Młodsi już tego cuda nie znają niestety ;) Dzięki!
Wianuszku, dziękuję!! :)
Arku, żałuję, że nie udało Ci się przechować tych wszystkich skarbów. Ja podejrzewam, że i u mnie było ich dużo więcej, dlatego tym bardziej się cieszę, że zachowało się przynajmniej kilka :) Dzięki i pozdrawiam :)
Poswix, prawda, że ten czas gna jak szalony?! Dziękuję (i przekażę babci komplementy co do łyżki ;D) :)
Beatko, dziękuję i też pozdrawiam :)
Majanko, dziękuję!! :D
Delie, tak to były te stare dobre czasy GP... ;)) Dziękuję i pozdrawiam cieplutko Ciebie i chłopczyka :)
Goś, naprawdę?? Też masz rozklepaną łyżkę z historią?? :D No proszę, to był to popularny wynalazek kiedyś ;D
Majko, widzę, że te przedmioty z dzieciństwa są najbardziej sentymentalne i cenne :) Najwięcej ich było też w wątku w Galerii :) Dziękuję i pozdrawiam!
Lu, to szynkowar Twojej teściowej widać miał bardziej skomplikowaną konstrukcję :D Bo mój jest litą masą ze sprężyną i wieczkiem, zupełnie bez śrubek :)) Ale i tak rozumiem żal teściowej ;))
Aga-aa, okazuje się, że szynkowar + patelnia do orzeszków, to kiedyś podstawowe wyposażenie większości gospodarstw domowych ;D Dziękuję i pozdrawiam! :)
Anonimie, miło mi bardzo :) Już sobie zapisałam te lody i jak tylko natknę się na przepis i przetestuję, na pewno zamieszczę go tutaj. Dziękuję i pozdrawiam :)
Katasz, trzymam kciuki za rychły koniec diety ;)))
Małgosiu, ja myślę, że te patelnie w sprzedaży, o ile są oryginalne z "tamtych" lat, są niezniszczalne i można kupować w ciemno :)
Dziękuję, mam nadzieję że dam radę pobić jeszcze parę tych wielokrotności (czego i Tobie życzę) ;D
Komarko mało tu piszę ale jak zobaczyłam orzeszkownicę musiałam się odezwać.
OdpowiedzUsuńCiocia miała dwie, jedną praktycznie nie używała więc dała mi w prezencie, rączki są z plastiku i się topią więc każde podejście do orzeszków kończył się poparzeniami, ale smak orzeszków jest wart poświeceń. Na początku roku wypatrzyłam na allegro te patelnie i kupiłam, są fatalne, orzeszki palą się przy każdym podejściu. Także osobom które mają wtyki w Rosji bądź na Ukrainie polecam zakupienie ich tam, najlepiej na jakimś bazarze. Podobno nadal tam są ;)
Pozdrawiam i życzę Ci dużo radości i satysfakcji z pisania tego bloga!!!
Każdy z nas ma takie przedmioty, które przypominają mu o tamtych czasach, ale szczęśliwych, bo spędzonych w kuchni... :) ja bym na pierwszym miejscu dała moje blaszane foremki do ciasteczek, robione przez mojego dziadka... :) a takiej orzeszkowej formy nigdy u nas w domu nie było, ale gdy chodziłam do podstawówki, mama jednego z chłopców z mojej klasy piekła takie na różne okazje typu wigilia albo Wielkanoc klasowa :) uwielbiałam je :)
OdpowiedzUsuńKamilciu, rączki od mojej patelni też są plastikowe co prawda, ale na szczęście na dość długiej metalowej rurce i nie topią się. Ale smażenie orzeszków też mi się kojarzy z małymi oparzeniami opuszków palców od nakładania i wyjmowania ciasta :)) Widać taka jej uroda! ;) Dziękuje i też pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMirabelko, już zazdroszczę Ci tych starych foremek :) Uwielbiam stare formy do bab i ciastek i zawsze wypatruję ich na targach staroci :)
Wspaniałe są takie sentymentalne przedmioty, szczególnie gdy noszą znamię pokoleń :)
OdpowiedzUsuńGorąco gratuluję rocznicy i życzę jeszcze kolejnych setek wpisów :)
Ściskam :*
szkoda, ze u mnie nie ostała się ta patelnia... :/
OdpowiedzUsuńa i zapraszam do mnie po wyróżnienie :)
Kuchenna podróż sentymentalna! Z wielką przyjemnością poczytałam i czytałabym jeszcze :) Coś jest takiego, ze często właśnie w kuchni wspomina się zdarzenia i osoby. "Pamiętacie, babcia zawsze dodawała tej przyprawy" albo "ostatni raz to ciasto jedliśmy na imieninach u cioci, kiedy to..."
OdpowiedzUsuńJa ze smutkiem przyznaję, że nie miałam takiej patelni i nigdy też nie jadłam tych ciasteczek-orzeszków ....A muszą być pyszne :)
Z sentymentalnych przedmiotów kuchennych posiadam dwa przedwojenne widelce mojego dziadka, jedyne, jakie zostały z kompletu. Kiedy byłam malutka mieszkaliśmy z dziadkiem jakiś czas i były to widelce 'dla dorosłych', więc pragnęłam nimi jeść oczywiście. Jak wyszłam za mąż, wybłagałam je u mamy :DDD
Życzę Tobie następnych 200 wydań blogowych, bardzo lubię odwiedzać Twoją stronkę, w tajemnicy napiszę że Twój blog był jednym z pierwszych jakie odkryłam w necie. Oby tak dalej, bo zapewne nie tylko mnie inspirujesz do eksperymentowania w kuchni.
OdpowiedzUsuńTili, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAgo, dziękuję ślicznie za wyróżnienie :)
Niedzielko, to prawda co piszesz. Bo kuchnia to jednak magiczne miejsce w domu i w życiu rodziny.
A sztućce to piękna pamiątka po dziadkach :)
Sonieczko, dziękuję za tyle miłych słów i pozdrawiam serdecznie :)
Moja mama do tej pory używa takiej patelni do robienia orzeszków. Są pyszne i takie miękkie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGratuluje 200 postów. Zaglądam na tego bloga przede wszystkim ze względu na zdjęcia jedzenia choć także przepisy bywają dla mnie interesujące i kilka już wypróbowałem. Powodzenia i następnych 200 postów :)
OdpowiedzUsuńKropuś, to też jesteś jedną z tych szczęśliwców, którzy mają oryginalną patelnię do orzeszków w rodzinie :)))
OdpowiedzUsuńAnonimie, dziękuję :) Mam nadzieję, że dam radę dostarczyć kolejnych 200 smacznych zdjęć :) Pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHa!
OdpowiedzUsuńZmyślne urządzonko:)
Szyna na tle kropek prezentuję się przepięknie:))
Sto lat blogowania!:DD
Pozdrówka
Ja też posiadam szynkowar i patelnię na orzeszki. I korzystam z nich.
OdpowiedzUsuń