Cypr, oprócz słońca, ciepłego morza, owoców i wspaniałej śródziemnomorskiej kuchni, może poszczycić się jeszcze jednym bogactwem – winem. Opowiadając o wyspie nie można nie wspomnieć o cypryjskim winie i kulturze winnej, kiedy na każdym kroku spotyka się tam ślady wielowiekowej, bogatej historii trunku. Odkryto, że właśnie na Cyprze znajdowała się jedna z najstarszych na świecie wytwórni wina, datowana na około 3500 rok przed Chrystusem, czyli mająca jakieś 5500 lat! Co więcej, Cypr może pochwalić się najstarszą marką wina, która od 1191 roku, pod tą samą nazwą produkowana jest do dnia dzisiejszego.
Starożytne, drewniane prasy winne, ogromne, ceramiczne amfory czy gliniane naczynia, używane do fermentacji wina, narzędzia do uprawy winorośli można znaleźć w wielu malowniczych, cypryjskich wioskach, w których w większości przypadków mieszkańcy do dziś kontynuują winne tradycje przodków. Wyspa słynęła z win już w czasach starożytnych i jako jedna z pierwszych rozpoczęła uprawę winorośli. Wymieniana już w Pieśni Salomona i w pismach Pliniusza Starszego, a w połowie XIV w. niemiecki pielgrzym Ludof von Suchen pisał niezbyt pochlebnie „W całym szerokim świecie nie masz większych opojów niźli na Cyprze” :)
Dla mnie najciekawszymi, napotkanymi „winnymi” śladami historii były, pochodzące z czasów greckich i rzymskich kolorowe i fascynujące mozaiki, z ich najpiękniejszymi przykładami w Pafos. Pamiętacie mit od Ikariosie? To jeden ze słynnych Ateńczyków, który miał zaszczyt gościć u siebie samego boga Dionizosa. Gościna musiała być bardzo udana, bo Dionizos w ramach wdzięczności podarował Ikariosowi dzban nieznanego dotąd ludziom napoju i nauczył go jego wytwarzania. W ten sposób Ikarios stał się pierwszym ziemskim winiarzem :) Niestety, nie skończyło się to dla niego najlepiej, bo zachęcony przez rozpustnego boga, poczęstował winem sąsiadujących z nim pasterzy. Ci, upojeni trunkiem i zaskoczeni jego właściwościami, byli pewni, że Ikarios podał im truciznę i w zemście zabili go. Mimo tragicznej historii Ikariosa, Cypryjczycy musieli czuć z nim duchowe pokrewieństwo, bo uwiecznili go na ogromnej mozaice w tzw. Domu Dionizosa w Pafos, razem z wozem zaprzężonym w dwa woły i wypełnionym bańkami z winem. Pierwsi winni opoje też znaleźli tam miejsce, ale chyba raczej jako przestroga przed zgubnymi skutkami nadużywania trunku niż jego pochwała (oboje mają wyraźnie sponiewierane odzienia i wyraźnie niewyraźne miny ;)).
Najsłynniejszym cypryjskim winem jest Commandaria (Koummandaria). Słodkie, ciężkie, czerwone wino deserowe, o smaku przypominającym maderę, wytwarzane było już za czasów antycznych. Znane wówczas jako „Nama”, podobno tak bardzo przypominało Markowi Antoniuszowi smak pocałunków Kleopatry, że podarował on swojej słynnej kochance całą wyspę (ach, kiedyś panowie to mieli gest... ;))! Nama została później przemianowana na Commandarię, kiedy Ryszarda Lwie Serce sprzedał wyspę rycerzom Zakonu Templariuszy, którzy założyli swoją główną komandorię w zamku Kolossi w Limassol, na południu Cypru. Przedtem jeszcze wyprawił sobie huczne wesele, poślubiając królową Berengarię, na którym słodkie, cypryjskie wino podobno lało się strumieniami i wtedy upojony nim król ogłosił je "Winem królów i królem win", którym to hasłem do dzisiaj Cypryjczycy chętnie zachwalają swoją narodową dumę :) Jednak dzisiejszą nazwę wina Commandaria zawdzięcza Templariuszom, nie angielskiemu królowi.
Commandaria produkowana jest od wieków tą samą metodą. Winogrona do jej produkcji, uprawiane są w południowej części gór Troodos i zbierane pod koniec sezonu, kiedy są już przejrzałe i nawet częściowo wysuszone i pokryte pleśnią, która potęguje ich słodycz. Wino powstaje poprzez fermentację w otwartych kadziach. Kiedy gotowe wino zlewa się do beczek, zostawia się na dnie naczynia trochę osadu, dzięki czemu Commandaria zachowuje swój oryginalny smak od wieków. Cypryjczycy nie tylko z dumą częstują turystów Commandarią, ale też z powodzeniem wykorzystują ją w kuchni. W najbliższym czasie obiecuję przepis z najstarszym winem świata w roli głównej :)
Innym rodzimym wyrobem alkoholowym Cypru jest Zivania. Cypryjczycy, w przeciwieństwie do Greków, nie piją dużo ouzo i restiny. Za to mają swoją własną „wodę ognistą”, również mającą korzenie w antycznej tradycji :) W dawnych czasach, większość wiejskich domów posiadało swój własny destylator do produkcji Zivanii. Bo jest to niemalże czysty spirytus gronowy! Dobra Zivania zawiera około 49% alkoholu :) Dzisiaj produkowana legalnie na masową skalę przez wielkie wytwórnie i przeważnie z zawartością alkoholu nieprzekraczającą 45%.
Starym, „domowym” sposobem Zivania do dnia dzisiejszego produkowana jest w klasztorze Kykkos w górach Troodos. Tam znaleźć można unikatową, czerwoną odmianę spirytusu gronowego, który kolor zawdzięcza dodatkowi cynamonu i innych przypraw. Mnisi produkują też Zivanię z dodatkiem ziół i podobno jeszcze do niedawna na dzień dobry częstowali nią strudzonych pielgrzymów i turystów (niestety ja już się nie załapałam ;)) :)
Starożytne, drewniane prasy winne, ogromne, ceramiczne amfory czy gliniane naczynia, używane do fermentacji wina, narzędzia do uprawy winorośli można znaleźć w wielu malowniczych, cypryjskich wioskach, w których w większości przypadków mieszkańcy do dziś kontynuują winne tradycje przodków. Wyspa słynęła z win już w czasach starożytnych i jako jedna z pierwszych rozpoczęła uprawę winorośli. Wymieniana już w Pieśni Salomona i w pismach Pliniusza Starszego, a w połowie XIV w. niemiecki pielgrzym Ludof von Suchen pisał niezbyt pochlebnie „W całym szerokim świecie nie masz większych opojów niźli na Cyprze” :)
Dla mnie najciekawszymi, napotkanymi „winnymi” śladami historii były, pochodzące z czasów greckich i rzymskich kolorowe i fascynujące mozaiki, z ich najpiękniejszymi przykładami w Pafos. Pamiętacie mit od Ikariosie? To jeden ze słynnych Ateńczyków, który miał zaszczyt gościć u siebie samego boga Dionizosa. Gościna musiała być bardzo udana, bo Dionizos w ramach wdzięczności podarował Ikariosowi dzban nieznanego dotąd ludziom napoju i nauczył go jego wytwarzania. W ten sposób Ikarios stał się pierwszym ziemskim winiarzem :) Niestety, nie skończyło się to dla niego najlepiej, bo zachęcony przez rozpustnego boga, poczęstował winem sąsiadujących z nim pasterzy. Ci, upojeni trunkiem i zaskoczeni jego właściwościami, byli pewni, że Ikarios podał im truciznę i w zemście zabili go. Mimo tragicznej historii Ikariosa, Cypryjczycy musieli czuć z nim duchowe pokrewieństwo, bo uwiecznili go na ogromnej mozaice w tzw. Domu Dionizosa w Pafos, razem z wozem zaprzężonym w dwa woły i wypełnionym bańkami z winem. Pierwsi winni opoje też znaleźli tam miejsce, ale chyba raczej jako przestroga przed zgubnymi skutkami nadużywania trunku niż jego pochwała (oboje mają wyraźnie sponiewierane odzienia i wyraźnie niewyraźne miny ;)).
Najsłynniejszym cypryjskim winem jest Commandaria (Koummandaria). Słodkie, ciężkie, czerwone wino deserowe, o smaku przypominającym maderę, wytwarzane było już za czasów antycznych. Znane wówczas jako „Nama”, podobno tak bardzo przypominało Markowi Antoniuszowi smak pocałunków Kleopatry, że podarował on swojej słynnej kochance całą wyspę (ach, kiedyś panowie to mieli gest... ;))! Nama została później przemianowana na Commandarię, kiedy Ryszarda Lwie Serce sprzedał wyspę rycerzom Zakonu Templariuszy, którzy założyli swoją główną komandorię w zamku Kolossi w Limassol, na południu Cypru. Przedtem jeszcze wyprawił sobie huczne wesele, poślubiając królową Berengarię, na którym słodkie, cypryjskie wino podobno lało się strumieniami i wtedy upojony nim król ogłosił je "Winem królów i królem win", którym to hasłem do dzisiaj Cypryjczycy chętnie zachwalają swoją narodową dumę :) Jednak dzisiejszą nazwę wina Commandaria zawdzięcza Templariuszom, nie angielskiemu królowi.
Commandaria produkowana jest od wieków tą samą metodą. Winogrona do jej produkcji, uprawiane są w południowej części gór Troodos i zbierane pod koniec sezonu, kiedy są już przejrzałe i nawet częściowo wysuszone i pokryte pleśnią, która potęguje ich słodycz. Wino powstaje poprzez fermentację w otwartych kadziach. Kiedy gotowe wino zlewa się do beczek, zostawia się na dnie naczynia trochę osadu, dzięki czemu Commandaria zachowuje swój oryginalny smak od wieków. Cypryjczycy nie tylko z dumą częstują turystów Commandarią, ale też z powodzeniem wykorzystują ją w kuchni. W najbliższym czasie obiecuję przepis z najstarszym winem świata w roli głównej :)
Innym rodzimym wyrobem alkoholowym Cypru jest Zivania. Cypryjczycy, w przeciwieństwie do Greków, nie piją dużo ouzo i restiny. Za to mają swoją własną „wodę ognistą”, również mającą korzenie w antycznej tradycji :) W dawnych czasach, większość wiejskich domów posiadało swój własny destylator do produkcji Zivanii. Bo jest to niemalże czysty spirytus gronowy! Dobra Zivania zawiera około 49% alkoholu :) Dzisiaj produkowana legalnie na masową skalę przez wielkie wytwórnie i przeważnie z zawartością alkoholu nieprzekraczającą 45%.
Starym, „domowym” sposobem Zivania do dnia dzisiejszego produkowana jest w klasztorze Kykkos w górach Troodos. Tam znaleźć można unikatową, czerwoną odmianę spirytusu gronowego, który kolor zawdzięcza dodatkowi cynamonu i innych przypraw. Mnisi produkują też Zivanię z dodatkiem ziół i podobno jeszcze do niedawna na dzień dobry częstowali nią strudzonych pielgrzymów i turystów (niestety ja już się nie załapałam ;)) :)
Zivania to nie tylko biesiadny trunek dla „zaprawionych w boju” ;) Cypryjczycy traktują ją również jako środek leczniczy. Podobno, stosowana doustnie w małej ilości, świetnie pomaga na wszelkie sensacje żołądkowe, a stosowana zewnętrznie poprzez wcieranie i masowanie, przynosi ulgę w bólach głowy i przeziębieniach. Jeszcze nie miałam okazji, ale przy najbliższej niedyspozycji na pewno wypróbuję :)
Jedną z głównych atrakcji turystycznych na Cyprze jest degustacja win i wyrobów alkoholowych. Commandarią i Zivanią można zostać poczęstowanym nawet w niewielkim sklepiku, specjalizującym się w lokalnych wyrobach (nie tylko alkoholowych). Organizowane są też całe objazdy po regionach i wioskach słynących z produkcji win lub można odwiedzić jedną z dużych wytwórni alkoholi. Ja miałam okazję zwiedzić wytwórnię SODAP i spróbować produkowanych tam wyrobów. Oprócz świetnych win, na Cyprze warto spróbować miejscowej brandy i oryginalnej „brandy sour”, zaprawionej sokiem z cytryny i kroplami angostury oraz bardzo smacznych likierów oraz słynnej na świecie cypryjskiej cherry. Jeżeli jest okazja, najlepiej spróbować wszystkiego i znaleźć swój ulubiony smak. Jest tylko jeden mały minus – po takiej degustacji trudno przestać chichotać (chociaż nie jest to takie uciążliwe, jeżeli chichoczą też wszyscy współtowarzysze) ;))))
Jedną z głównych atrakcji turystycznych na Cyprze jest degustacja win i wyrobów alkoholowych. Commandarią i Zivanią można zostać poczęstowanym nawet w niewielkim sklepiku, specjalizującym się w lokalnych wyrobach (nie tylko alkoholowych). Organizowane są też całe objazdy po regionach i wioskach słynących z produkcji win lub można odwiedzić jedną z dużych wytwórni alkoholi. Ja miałam okazję zwiedzić wytwórnię SODAP i spróbować produkowanych tam wyrobów. Oprócz świetnych win, na Cyprze warto spróbować miejscowej brandy i oryginalnej „brandy sour”, zaprawionej sokiem z cytryny i kroplami angostury oraz bardzo smacznych likierów oraz słynnej na świecie cypryjskiej cherry. Jeżeli jest okazja, najlepiej spróbować wszystkiego i znaleźć swój ulubiony smak. Jest tylko jeden mały minus – po takiej degustacji trudno przestać chichotać (chociaż nie jest to takie uciążliwe, jeżeli chichoczą też wszyscy współtowarzysze) ;))))
Dziękujemy za wszystkie informacje. Zaspokoiłaś naszą ciekawość, choć chętnie poczytalibyśmy jeszcze więcej :) Miałaś naprawdę bogate wakacje. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńJak miło czytać o Cyprze i jego napełnionych słońcem trunkach, gdy za oknem pada snieg....
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny świetny mini reportaż i pozdrawiam!!! :)
Miałam tylko wypić kawę i przejść do dziennych zajęć, ale się zaczytałam. Uwielbiam okolokulinarne wspomnienia z podróży! Dopisuję Twojego bloga do listy "sprawdzaj, bo może sie czegoś nauczysz" :)!!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpiekne nam tu wspomnienia Komarko przywiozlas! :-))
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam i cała przyjemność po mojej stronie :) Mam w zanadrzu jeszcze jedną cypryjską foto opowieść :)
OdpowiedzUsuńWitaj Luisafoodie! Miło, że wpadłaś :) Również pozdrawiam.
To już wiem do kogo uderzać jak mnie coś dopadnie...
OdpowiedzUsuń... po Zivanie do Komarki of korse ;)
Witaj Komarko;
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, jestem już dziś u Ciebie po raz trzeci i jestem nadal pod wielkim wrażeniem.
Z mojej Grabinowej kuchni zabrałaś mnie w piękną podróż.
Jestem zachwycona, cóż pisać...lepiej wrócę czytać :)
Pozdrawiam i życzę
spokojnej nocy
M. :)
Fantastyczna relacja i zdjęcia jak zwykle znakomite! Zaciekawiła mnie ta zivania, czy ona w smaku przypomina może grappę? Czy oni tam na Cyprze produkują też wina wytrawne (bo jeśli nie, to będę musiała zataić tę informację przed mężem, bo odmówi wyjazdu ;) )?
OdpowiedzUsuńAgnieszko, tak, zivania najbardziej chyba przypomina w smaku grappę. I jak najbardziej produkują tam też i wina wytrawne :) Z czystym sumieniem możesz przekonywać męża do "winnej" wyprawy na Cypr, bo naprawdę warto :)
OdpowiedzUsuńKomarko, dziękuję za odpowiedź i dobre wiadomości.;)
OdpowiedzUsuńja Komarko jeszcze dodam, ze zapalenie zatok spokojnie wyleczysz zivania, trzeba ja rozgrzac to temperatury ciala i (za przeproszeniem) przez rurke wciagnac nosem... zobaczysz wszystkich swietych, ale zapalenie przechodzi od reki... a zdjecia przesliczne! mieszkam w Limassol ale milo sie oglada znajome katy z Pafos w czyims obiektywie :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMartysho, dzięki!! :D Moja mama zawsze cierpi na zapalenie zatok jesienią i zimą, to jej zaaplikuję taką kurację :D
OdpowiedzUsuńWe wspaniałym miejscu mieszkasz :) Limassol pamiętam jako śliczne miasteczko, a cały Cypr podobał się bardzo. Pozdrawiam :)
tylko zeby nie bylo, ze nie ostrzegalam - boli jak sam skurczysyn :D. ale tez pomaga.. wybierasz sie jeszcze na Cypr? jak tak, to zapraszam na prawdziwe domowe Avgolemoni, ktore wogole nie jest kwasne, za to smakuje cudownie!!!! :D
OdpowiedzUsuńMartyshko, będę pamiętać i ostrzegę mamę w porę ;D
OdpowiedzUsuńOj, w tym roku na Cyprze już nie będę na pewno (chociaż bardzo bym chciała!), ale dziękuję ślicznie za zaproszenie :) Nie mam wątpliwości, że ta hotelowa Avgolemoni, była trochę oszukana albo źle doprawiona ;)
Wina z wyspy Afrodyty są dostępne już w Polsce w ofercie importera win cypryjskich www.troodos.pl
OdpowiedzUsuń