czyli hiszpańska tortilla ziemniaczana i jednocześnie kolejny z moich ulubionych letnich obiadów :) Bo kto nie lubi młodych, smażonych ziemniaków prosto z patelni, tutaj dodatkowo z przysmażoną cebulką, ziołami, wymieszanymi z jajkiem? Do tego szklanka zimnego kefiru i nie trzeba nic więcej :)
Z tortillą ziemniaczaną spotkałam się, całkiem przypadkowo ;) w szkockim Edynburgu. Przez chwilę pomieszkiwałam tam w jednym z hosteli, słynnej sieci Backpackers Hostels. Kto kiedykolwiek miał okazję spędzić chociaż dobę w którymś z backpackerskich punktów w jakimkolwiek zakątku świata, na pewno zna ten klimat, przypominający małą globalną wioskę, w której można spotkać przedstawicieli każdej nacji, każdego wieku, stanu i zawodu i co za tym idzie - prawie wybuchową mieszankę kulturową :) Najciekawiej, jak wszędzie ;) było w kuchni - wspólnej kuchni, w której opórcz przygotowywania posiłków, odbywały się spotkania i gry towarzyskie, dyskusje, mini i maksi imprezki i wiele innych aktywności, inicjowanych przez tą małą, międzynarodową społeczność, której nigdy nie brakowało pomysłów ;) Któregoś wieczoru w hostelowej kuchni, zastałam liczną grupę młodych Hiszpanów, siedzących wokół dużego stołu, rozprawiających o czymś wesoło i głośno, a przy tym obierających górę ziemniaków :) Ziemniaki zostały następnie pokrojone w kostkę, podsmażone partiami na patelni wraz z cebulą, wymieszane z jajkami i usmażone, cały czas przy wtórze gromkiego śmiechu i zawziętych dyskusji. W ten sposób poznałam przepis i jednocześnie dowiedziałam się o istnieniu hiszpańskiej tortilla de patatas :)
Za każdym razem, kiedy kroję i smażę ziemniaki na tortillę, mam w oczach ten obraz z hostelowej kuchni w Edynburgu i uśmiecham się na to wspomnienie :) Ale moim ulubionym punktem przygotowywania tortillii jest odwracanie jej na drugą stronę na patelni :) Ponieważ placek jest duży, dosyć gruby i ciężki, nie jest to łatwa sprawa. Z pomocą płaskiego talerza wielkości patelni albo okrągłej deski do krojenia trzeba przewrócić tortillę usmażoną stroną do góry, po czym delikatnie zsunąć ją ponownie na patelnię. Kiedy po chwili niepewności, cała operacja uda się jak należy i rumiany, wypieczony placek (w całości!) wróci na patelnię, satysfakcja jest taka, że niczym śniadolica señorita, mam ochotę zastukać obcasami i kastanietami w rytm flamenco ;D
Tortilla de patatas:
6 dużych ziemniaków,
2 ząbki czosnku,
1 cebula,
4 jajka,
1 łyżeczka ziół prowansalskich (opcjonalnie. Ja dodaję zawsze, bo lubię :))
sól, pieprz,
oliwa do smażenia
Ziemniaki obrać i pokroić w małą kostkę lub cienkie plasterki (kostka ładniej wygląda w przekroju ;)). Cebulę i czosnek posiekać drobno i zeszklić na rozgrzanej oliwie. Dodać ziemniaki i smażyć aż staną się miękkie. Jajka roztrzepać, przyprawić solą i pieprzem, dodać zioła. Ziemniaki z patelni przełożyć do miski z jajkami i dokładnie wymieszać. Całość wlać ponownie na patelnię z oliwą i smażyć na wolnym ogniu do zarumienienia. Z pomocą dużego, płaskiego talerza lub okrągłej deski do krojenia przełożyć tortillę na drugą stronę i ponownie smażyć do zarumienienia. Ciepła tortilla najlepiej smakuje ze szklanką zimnego kefiru lub maślanki :)
Z tortillą ziemniaczaną spotkałam się, całkiem przypadkowo ;) w szkockim Edynburgu. Przez chwilę pomieszkiwałam tam w jednym z hosteli, słynnej sieci Backpackers Hostels. Kto kiedykolwiek miał okazję spędzić chociaż dobę w którymś z backpackerskich punktów w jakimkolwiek zakątku świata, na pewno zna ten klimat, przypominający małą globalną wioskę, w której można spotkać przedstawicieli każdej nacji, każdego wieku, stanu i zawodu i co za tym idzie - prawie wybuchową mieszankę kulturową :) Najciekawiej, jak wszędzie ;) było w kuchni - wspólnej kuchni, w której opórcz przygotowywania posiłków, odbywały się spotkania i gry towarzyskie, dyskusje, mini i maksi imprezki i wiele innych aktywności, inicjowanych przez tą małą, międzynarodową społeczność, której nigdy nie brakowało pomysłów ;) Któregoś wieczoru w hostelowej kuchni, zastałam liczną grupę młodych Hiszpanów, siedzących wokół dużego stołu, rozprawiających o czymś wesoło i głośno, a przy tym obierających górę ziemniaków :) Ziemniaki zostały następnie pokrojone w kostkę, podsmażone partiami na patelni wraz z cebulą, wymieszane z jajkami i usmażone, cały czas przy wtórze gromkiego śmiechu i zawziętych dyskusji. W ten sposób poznałam przepis i jednocześnie dowiedziałam się o istnieniu hiszpańskiej tortilla de patatas :)
Za każdym razem, kiedy kroję i smażę ziemniaki na tortillę, mam w oczach ten obraz z hostelowej kuchni w Edynburgu i uśmiecham się na to wspomnienie :) Ale moim ulubionym punktem przygotowywania tortillii jest odwracanie jej na drugą stronę na patelni :) Ponieważ placek jest duży, dosyć gruby i ciężki, nie jest to łatwa sprawa. Z pomocą płaskiego talerza wielkości patelni albo okrągłej deski do krojenia trzeba przewrócić tortillę usmażoną stroną do góry, po czym delikatnie zsunąć ją ponownie na patelnię. Kiedy po chwili niepewności, cała operacja uda się jak należy i rumiany, wypieczony placek (w całości!) wróci na patelnię, satysfakcja jest taka, że niczym śniadolica señorita, mam ochotę zastukać obcasami i kastanietami w rytm flamenco ;D
Tortilla de patatas:
6 dużych ziemniaków,
2 ząbki czosnku,
1 cebula,
4 jajka,
1 łyżeczka ziół prowansalskich (opcjonalnie. Ja dodaję zawsze, bo lubię :))
sól, pieprz,
oliwa do smażenia
Ziemniaki obrać i pokroić w małą kostkę lub cienkie plasterki (kostka ładniej wygląda w przekroju ;)). Cebulę i czosnek posiekać drobno i zeszklić na rozgrzanej oliwie. Dodać ziemniaki i smażyć aż staną się miękkie. Jajka roztrzepać, przyprawić solą i pieprzem, dodać zioła. Ziemniaki z patelni przełożyć do miski z jajkami i dokładnie wymieszać. Całość wlać ponownie na patelnię z oliwą i smażyć na wolnym ogniu do zarumienienia. Z pomocą dużego, płaskiego talerza lub okrągłej deski do krojenia przełożyć tortillę na drugą stronę i ponownie smażyć do zarumienienia. Ciepła tortilla najlepiej smakuje ze szklanką zimnego kefiru lub maślanki :)
Piękna tortilla! Szkoda, że ja nie darzę tego dania szczególną sympatią. Pomyślałam, że może czas przełamać niechęć i znów ją przygotować?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ja też bardzo lubię taką tortillę, z kefirem to pyszny obiad :)
OdpowiedzUsuńZnakomity pomysł na szybki obiad. Aż dziw bierze, że taka tortilla nie jest polskim daniem narodowym, bo przecież surowca nie brakuje.... :) Myślę, że garść szparagów byłaby dokonałym komplementem dla tej potrawy.
OdpowiedzUsuńWspaniała!
OdpowiedzUsuńA jak cudnie opisałaś:))
Pozdrawiam ciepło :)
ale wspaniałe danie, aż chce się jeść :)
OdpowiedzUsuńja tez robię taką Tortillę ,ale moja tak pięknie nie wygląda:D
OdpowiedzUsuńSmaczna jest i to bardzo ,ale nie taka ładna
Piekna historia :) Ja najlepsza do tej pory tortille jadlam w pewnym tutejeszym barze 'tapasowym' ;) Wszystko tam bylo swietne! Niestety kilka lat temu bar zmienil wlasciciela i z hiszpanskiego stal sie jakims zupelnie 'zwyklym' :(
OdpowiedzUsuńProsty przepis na pyszny obiad - czylu tak jak lubię :) Wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńKomarko, ale fajne wspomnienia! :) Ja sobie wyobrażam, jak w tej kuchni musiało być wesoło, ale przede wszystkim jak pachniało, gdy tam każdy coś dobrego pichcił... :)
OdpowiedzUsuńA taką tortillę też czasem robię, choć nie za często, bo moja rodzina jest nieco mniejszą jej fanką, niż ja. :)
Juz od jakiegos czasu przymierzam sie do zrobienia tortilli i zawsze cos innego, rownie waznego do ugotowania i sprobowania przesuwa ja na drugi plan. Te piekne i smakowite zdjecia sprawily, ze juz dluzej nie bede czekac. Do zrobienia jeszcze w tym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńmoje ulubione danie, zwlaszcza po zrobieniu tortilli w/g przepisu Janka z forum kuchnia. Oczywiscie nie zaszkodzilo jej smazenie w oliwie z Sabina
OdpowiedzUsuńTo się nazywa lekkie pióro :) Czyta się Ciebie jednym tchem :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam tortille, ale zawsze mnie korci żeby dorzucić tam trochę boczku :D
Pozdrawiam :)
An-no, spróbuj dodać swoje ulubione zioła, mniej albo więcej ziemniaków albo mniej lub więcej jajek i na pewno się do tortilli przekonasz :)
OdpowiedzUsuńAgo i Miętówko - proszę się częstować :)
Desmondzie, rzeczywiście tortilla de patatas wyjątkowo pasuje do naszej rodzimej kuchni :D Ale za to Hiszpanie nie wpadli na pomysł babki ziemniaczanej (o kiszce ziemniaczanej nie wspominając!) ;)
Majanko, ja też pozdrawiam!
Margot, ta tortilla czasem wyjdzie ładniejsza, czasem brzydsza. Humorzasta jest taka ;)
Bea, ech tak to właśnie jest, że wszystko co najlepsze nagle i niespodziewanie się kończy niestety.
Małgosiu, oj pachniało tam czasem mocno egzotycznie! :D
Majko, nie ma na co czekać - z młodych ziemniaków najlepsza! :)
Mayu, ja chyba przegapiłam przepis Janka, ale mało jest możliwych modyfikacji w tym przypadku (chyba że proporcje i dodatki) :)
Poleczko, dziękuję za miłe słowa :) Co do boczku, to nie widzę przeszkód :)
O tak, hostelowe kuchnie, to niewyczerpane źródło kulinarnych inspiracji:) Ja w Helsinkach zakochałam się w pełnoziarnistym makaronie aglio e oglio...
OdpowiedzUsuńPiękna tortilla!
Wlasciwie Janek podawal przepis na bardzo ortodoksyjna tortille: ziemniaki sie struga a nie kroi w kostke i smazy-razem z cebula, a wlasciwie gotuje, w DUZEJ ilosci dobrej oliwy. Odcedzone, miesza sie z jajkiem i robi tortille. Jak dla mnie: przepis boski. Nawet nie mam potrzeby go modyfikowac.
OdpowiedzUsuńPiekę podobną, jest fajnym rozwiązaniem kiedy gorąco i nie bardzo wiadomo co upichcic na obiad... zdjęcia jak zwykle śliczne!
OdpowiedzUsuńProszę mi powiedzieć :proporcje podane w przepisie to porcja obiadowa dla ilu osób? Dodam tylko, że lubimy dobrze zjeść;)Podziwiam pasję i blog, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBoska! Bardzo lubię podsmażane ziemniaki - a taka potrawa to dla mnie poezja :D
OdpowiedzUsuńMayu, już wiem o jakiej wersji tortilli mówisz. Też widziałam gdzieś taki sposób, że ziemniaki kroiło się na cieniutkie talarki, smażyło w dużej ilości oliwy i nawet je trochę ugniatało na papkę. I o ile pamiętam tortilla była bardziej jajeczna i właśnie taka ociekająca oliwą :) Na pewno też smaczna, ale ja wolę bardziej ziemniaczaną :)
OdpowiedzUsuńAnonimie, dziękuję za miłe słowa :)
Proporcje są na tortillę w dużej, głębokiej patelni i 3 dorosłe osoby spokojnie się nią najadają. Jeżeli ziemniaki są małe, to można pomnożyć ich ilość przez dwa.
Mniam, bardzo lubię tortillę. Kiedyś byłam na stypendium w Madrycie i zywiłam się nią na okrągło z braku studenckich funduszy. Do dziś mi się nie przejadła. U mnie w domu serwujemy ją albo na niedzielne śniadanie, albo na kolację. Nadaje się też jako zimna przekąska na piknik.
OdpowiedzUsuńNo tak Komarko, nie ma to jak jesc tortile przyzadzana przez samych Hiszpanow :-) dobrze, ze mi o niej przypomnialas!
OdpowiedzUsuńWiesz, gdyby teraz polozyc przede mna dobra babke ziemniaczana i dobra tortille de patatas, to nie potrafilabym wybrac, zapewne zjadlabym obie, niezalaeznie od wielkosci kawalkow :-)
Śnieżko, słyszałam że tortilla ziemniaczana jest też bardzo smaczna na zimno, tylko jakoś tak nigdy jeszcze tego nie doświadczyłam, bo jak na złość ani kawałeczek nie chce się uchować na później ;)
OdpowiedzUsuńBuruuberii, ja też miałabym nie lada dylemat przy takim wyborze :D
Witam ponownie, już nie jako anonimowy, udało mi się z tymi nazwami;) Tortilla zjedzona, dodałam boczku, pychota! I faktycznie rodzinna trójka najedzona.Podałam do niej sałatkę:pomidory, papryka, ogórek, cebula pokrojone w kostkę+oliwa z oliwek. Dołączam do menu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO dziwo nigdy nie jadłam takiej tortilli (ziemniaczanej). Czas najwyższy bo u Ciebie wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńKomarko, usmialam sie co niemiara czytajac Twoja odpowiedz :-)
OdpowiedzUsuńOch widze, ze jestesmy ziemniaczane dziewczyny...
hmmm... a ja zarazilam sie do niej miloscia na... teneryfie! :-) za to znam kogos kto nie przepada za ta jajeczna masa i jest to niestety facet. dlatego tortilla bywa u nas rzadko, a szkoda...
OdpowiedzUsuńZaskakująco dobrze smakowało! Niby tylko ziemniaki i jajka a wynik tego zestawienia pyszny. Przeszkadzało mi tylko, że przy podsmażaniu ziemniaków rumieni się też cebula a takiej brązowej nie lubię (ziemniaczki wprost przeciwnie :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za fajny pomysł!
Małgosia M-B
Małgosiu, faktycznie przypalona cebula to nic dobrego :/ Ja tylko leciutko zeszklam ją przed wrzuceniem ziemniaków i wtedy ma szansę nie przypalić się. Jeszcze jedno rozwiązanie, to podsmażyć cebulkę osobno, ją wyjąć z patelni i połączyć z powrotem z ziemniakami, kiedy są już gotowe.
OdpowiedzUsuń