Dostałam maszynkę do lodów :) (Dziuuniu, raz jeszcze dziękuję ;)) Przyznam się, że nie przepadam za lodami i nigdy szczególnie nie zabiegałam o jej posiadanie. Ale skoro już mi się trafiła, postanowiłam zrobić z niej użytek i wypróbować kilka smaków, które wydają mi się interesujące i przekonać się, czy do tej pory nie trafiłam na swój ulubiony, czy jednak lody naprawdę nie są tym, co komarki lubią najbardziej ;) Długo zastanawiałam się, co rzucić do maszynki na pierwszy ogień, wertując lodowe przepisy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Czy zacząć klasycznie od czekoladowych lub waniliowych (nudy, nudy, nudy ;)) czy oswajając maszynkę, od razu wziąć się za smakowe eksperymenty. W księdze wypieków z serii Mistrzowie Europejskiej Kuchni Zapraszają Do Stołu znalazłam kiedyś przepis na lody, towarzyszący innemu głównemu przepisowi, który przykuł moją uwagę - na lody ze śliwowicą. Nigdy wcześniej nie próbowałam ani lodów o smaku śliwkowym ani ze śliwowicą. Ciekawość tego smaku i przy okazji chęć uczczenia początku tegorocznego sezonu śliwkowego zwyciężyły i tym samym rozpoczynam nową erę (lodowcową? ;)) w mojej kuchni lodami śliwkowymi ze śliwowicą :)
Nie miałam przekonania, czy świeże, surowe śliwki dodane do lodów są dobrym pomysłem i dodałam zamiast nich powidła śliwkowe. Efekt wyszedł bardzo zadowalający - śliwkowy smak, pięknie podkreślony i zaostrzony czeską śliwowicą :) Dla mnie może odrobinę za słodki i następnym razem, kiedy będę dodawała słodkie powidła, zredukuję ilość cukru mleczno-śmietankowej bazy. Deser zdecydowanie dla dorosłych i niekierujących pojazdami mechanicznymi ;) Bo głupio byłoby tłumaczyć się władzy, że właśnie zjadło się lody o smaku pijanej śliwki ;)
Lody śliwkowe ze śliwowicą:
250 ml słodkiej kremowej śmietany,
250 ml mleka,
100 g cukru (w przypadku bardzo słodkich powideł można zredukować ilość cukru),
4 żółtka,
20 ml śliwowicy
2 łyżki powideł śliwkowych
Lody śliwkowe ze śliwowicą:
250 ml słodkiej kremowej śmietany,
250 ml mleka,
100 g cukru (w przypadku bardzo słodkich powideł można zredukować ilość cukru),
4 żółtka,
20 ml śliwowicy
2 łyżki powideł śliwkowych
Mleko zagotować ze śmietanką. Żółtka utrzeć z cukrem. Dolać nieco mleka i całość przelać do rondla z mlekiem i śmietanką. Ponownie postawić na ogniu i podgrzewać aż masa zgęstnieje (trzeba uważać żeby masa nie zagotowała się, bo zrobi się jajecznica ;)). Ostudzić, przetrzeć przez sito, dolać śliwowicę i dodać powidła. Wszystko wymieszać i przelać do maszynki do lodów.
na takie lody to miałabym ochotę.... myślisz że bez maszynki też wyjdą?
OdpowiedzUsuńlody pijana sliwka puck arkadia najlepsze jakie do tej pory jadlam
Usuńmmmmmmniamniusne te lody musza byc,bardzo lubie wlasnie takie nietypowe smaki lodow probowac:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W takim razie pogratulować nabytku, nawet jeśli był nieoczekiwanym prezentem. :)
OdpowiedzUsuńJa jestem z tych co lody pożerają w każdych ilościach (najchętniej dużych :D), więc zupełnie nie rozumiem, że ktoś inny może za lodami nie szaleć. :D
Debiut mam nadzieję smakowo był udany, bo wizualnie - widać, że tak . :)
Lody - mmm... to jest to co Majanki kochają najbardziej ze wszystkich słodkości.
OdpowiedzUsuńMogłabym jeść je caaaały dzień :))
Twoje wyglądają obłędnie, a nigdy jeszcze nie próbowałam lodów ze śliwkami,a tym bardziej ze śliwowicą.
Chciałabym mieć maszynke do lodów, może kiedyś...?
Pozdrówki!:)
Lody o smaku pijanej śliwki... To mi się podoba!
OdpowiedzUsuńsliwkowych jeszcze nie probowalam, ciekawi mnie smak jednak, jak bede miala za duzo zoltek to zrobie bo narazie mam za duzo ale bialek zamrozonych i nie wiem co z nimi począc... :P
OdpowiedzUsuńMyniolinko, jako że mam prawie zerowe doświadczenie w produkcji lodów :), mogę napisać Ci tylko, że sądzę że bez maszynki też wyjdą, tylko wymaga to większej cierpliwości, bo musiałabyć mrozić i mieszać masę ręcznie na raty co najmniej kilka razy, żeby lody były kremowe.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, dziękuję ;) Debiut smakowo zadowalający (no i wielka satysfakcja, że wyszły kremowe! ;)) chociaż to jeszcze nie ten jedyny lodowy smak, który miałby mnie przekonać, że porcja lodów jest lepsza od kawałka puszystego ciasta :)
Tę śliwowicę naprawdę czuć i śmiało można reklamować ten smak jako pijana śliwka ;D Od razu mam ochotę załączyć maszynkę na nowo i poeksperymentować z lodowym smakiem pijanej wiśni ;)))
achh zazdroszcze ci ten maszyny do lodów.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam lody, wrecz jestem od nich uzalezniona ;)
A co byś powiedziała na lody winogronowe :. W tym roku jak byłam na urlopie to pierwszy raz w życiu w ogóle spotkałam się z takimi lodami i powiem że są jak dla mnie przepyszne z kawałkami czerwonych winogron na dodatek pomimo że były kupne ale za każdym razem jak lądowaliśmy w tej lodziarni to w moim waflu musiała być po prostu musiała kulka lodów winogronowych :D
OdpowiedzUsuńmaszynki zazdroszczę:) lody ślicznie wyglądają, aż chciałoby się spróbować
OdpowiedzUsuńno to zakrapiane lody :DDD
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia ,ale ja u Pani komarki innych nie widziałam
Gratuluje nowego nabytku :)
OdpowiedzUsuńLody z powidlami oryginalne, ja robilam tylko ze zmiksowanymi sliwkami i z czyms a la likier sliwkowy. Bylo pyszne :)
Twoja recepture rowniez zapisuje :)
Pozdrawiam!
Lody, śliwki, śliwowica?
OdpowiedzUsuńTo kiedy mogę wpaść?
;)
Istna eksplozja smaku! Przepiękne połączenie!
OdpowiedzUsuńMyniolinko,
OdpowiedzUsuńPozwole sobie na pewna uwage: takie "zakrapiane" lody to najlepszy przepis na lody bez maszynki, poniewaz alkohol nie ulega zamrozeniu i nie pozwala masie zamarznac na amen. Dzieki temu bezmaszynkowe lody sa w miare kremowe. Probowalam :) i dodam, ze nie nalezy zbyt intensywnie ich podlewac, bo wcale nie zamarzna (tez mialam taka przygode...).
Komarko, zapraszam do wzięcia udziału w Blog Day
OdpowiedzUsuńhttp://przeczytalamksiazke.blogspot.com/2009/08/blog-day-2009.html
Eeeeee, fajne! Mi się marzy taka maszynka, choć wiem, ze to jeden ze "zbędników"...
OdpowiedzUsuńlody śliwkowe mniam :D a ze śliwowicą to i trzy razy mniam :D:)
OdpowiedzUsuńTo znalazlas Komarko przepis - i to jaki! Dodatek powidla brzmi jak dla mnie lepiej niz sama sliwka :-) Ze sliwowica to mam jedno szczegolnie wspomnienie, niestety nie nadaje sie na publiczne komentarze :D takim lodom w tej sytuacji mowie tak!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Małgorzato, nawet myślałam o lodach winogronowych! :) Mam w ogrodzie niedużą winorośl z ciemnymi i wyjątkowo słodkimi w tym roku gronami i bardzo mnie kusi, żeby w czymś je wykorzystać. Może to właśnie lody są dobrym pomysłem :)
OdpowiedzUsuńGatko, Margot, Agatko dziękuję ;)
Beo, skoro mówisz, że surowa śliwka zmiksowana też dobrze zachowuje się w lodzie, to ja następnym razem wypróbuję Twój przepis :)
Anoushko, zapraszam serdecznie :) U mnie lody znikają stopniowo i powoli ;)
Anonimie, dzięki za wskazówki. Rzeczywiście kombinacja z alkoholem jest lodom (tym bezmaszynkowym też) bardzo przyjazna - nie pomyślałam o tym zamarzaniu! :)
Anno, dziękuję za wyróżnienie :) Przegapiłam Blog Day w tym roku (szczerze mówiąc nie wiedziałam o jego istnieniu ;)) niestety. W przyszłym postaram się lepiej spisać :)
Aniu, z tym zbędnikiem to prawda ;) Szczególnie, kiedy misa od maszynki zajmuje cenne miejsce w niedużej zamrażalce ;)
Buruuberii, tak padło w końcu na premierowe śliwkowe :) A śliwowica zdradliwa bywa, wierzę ;D
Ooooooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńI na tym powinnam zakończyć :)
Maszyny gratulejszyn bo ja na nią nazbierać nie mogę. Pierwsza w kolejce jest maszyna do szycia :)
Ale te lody! Komarko!
Mistrzu :)
xxx
Zle sie wyrazilam Komarko : to nie byly zmiksowane surowe sliwki, tylko wczesniej rozgotowane z odrobina wody i wtedy zmiksowane na mus. Chodzilo mi o to, ze nie pomyslalam nigdy, by uzyc juz gotowych powidel i zrobic lody nawet wtedy, gdy sliwek juz nie bedzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nabieram coraz większej ochoty na maszynkę do lodów, zwłaszcza gdy widzę takie pyszności. Zdjęcia jak zwykle bomba. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOch, jak ja zjadlabym takiego "procentowego" loda :) Wygladaja przepysznie :))
OdpowiedzUsuńGoraco polecam lody winogronowe :)
OdpowiedzUsuńBeo, dzięki za wyjaśnienie! No za nic mi te surowe, zmiksowane śliwki nie pasowały ;)) Podduszone to co innego :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe lody. Jak wygląda maszyna do ich robienia?
OdpowiedzUsuńApetycznie wygląda ta pijana śliwka ;)
OdpowiedzUsuńFajny prezent - szkoda, że brak mi miejsca w kuchni , bo bym sobie taką maszynkę zafundowała - moje dziecko uwielbia lody :)
Śnieżko, maszynka wygląda trochę jak mikser z szerokim, plastikowym mieszadłem i miską :) Może być różnej pojemności. Moja jest niewielka - na max pół litra lodów (jak dla mnie to całe morze ;)).
OdpowiedzUsuńZa lodami co prawda nie przepadam i to jedna z nielicznych słodkości, bez których mogłabym się obyć, ale już dodatek śliwowicy mocno je uatrakcyjnia...mmmmm
OdpowiedzUsuńEweno, widzę że mamy identyczne podejście do lodów ;)
OdpowiedzUsuńwiec dotarlam tu komarko i jestem pod wrazeniem! lody sliwkowe... hmmm... poezja! tak przynajmniej wygladaja! ale, ze nie lubisz lodow? o matko! lody sa przeciez bosssssssskie! :-)
OdpowiedzUsuńKomarko, przepis fantastyczny. Lody śliwkowe są jednymi z moich ulubionych :) Ale teraz zachciało mi się lodów morelowych. Wykorzystam Twój przepis, zastępując powidła śliwkowe zmiksowanymi suszonymi morelami (resztę morelowych powideł właśnie zjadłam na śniadanie) a śliwowicę domową nalewką morelową. Mam nadzieję, że będą równie pyszne :)
OdpowiedzUsuń