Korzystam z ostatnich już chyba (niestety wszystko na to wskazuje) letnich promieni słońca i suszę, suszę, suszę :) Zioła tradycyjnie, jak co roku, ale tego lata postanowiłam też poeksperymentować z suszeniem letnich owoców. Jestem bardzo zadowolona z efektów. Soczyste, czarne wiśnie i czarne porzeczki, wysuszyły się pięknie na bordowe, aromatyczne, duże "rodzynki", które zamierzam wykorzystywać zimą do keksów, muffinek, pieczenia mięs i sosów. Bardzo chciałabym, żeby suszyły się tylko i wyłącznie w słońcu, ale w naszym klimacie ("tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce w środku Europy (...)" ;)) warto mieć pod ręką wspomagacz, w postaci elektrycznej suszarki do ziół i grzybów, żeby rozpoczęte suszenie nie poszło na marne przez kilka pochmurnych dni.
Moje owoce także suszyłam częściowo na słońcu, częściowo w suszarce. Mięta i lawenda, jak większość ziół, nie przepadają za promieniami słonecznymi i suszy się je w przewiewnym, ale zaciemnionym miejscu. W przeciwnym razie tracą kolor i część swoich dobroczynnych właściwości. Moja zimowa spiżarnia zaczyna się zapełniać i cieszyć oko :)
Gałązki lawendy oskubujemy cierpliwie z kwiatostanów. Liliowe, pachnące pączki rozkładamy na pergaminie i suszymy kilka dni w zaciemnionym miejscu.
Umyte wiśnie wydrylowałam, osączyłam z soku i rozłożyłam na tacce do suszenia. Suszyłam przez kilka dni, częściowo na słońcu, częściowo w suszarce do grzybów.
Gałązki mięty oskubałam z najmłodszych i najświeższych listków. Rozłożyłam je na pergaminie (starając się, żeby nie leżały warstwowo i nie dotykały siebie nawzajem) i suszyłam kilka dni w towarzystwie lawendy :)
Czarne porzeczki wystarczyło oczyścić z szypułek, umyć i osuszyć, a później razem z wiśniami suszyć częściowo na słońcu i w suszarce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Komarko, jak zawsze piękne zdjęcia. A pomysły na suszenie owoców ogromnie mi się podobają :) Poza jabłkami suszonymi na chipsy, nie suszyłam jeszcze żadnych owoców - czas o tym pomyśleć :)
OdpowiedzUsuńTwoja zapobiegliwość i pracowitość zapiera dech:) Będziesz miała wspaniałe zimowe wypieki i dania pachnące latem.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę czarnej porzeczki, och jak bardzo.
Marzę o własnym dżemie porzeczkowym, galaretce. Ach!
Pozdrawiam:)
Fajnie mieć takie ususzone własnoręcznie zapasy na zimę :) Ja od roku mam suszarkę, na razie zrobiłam chipsy jabłkowe i trochę grzybów. A czy suszysz tez pomidory? Nam w zeszłym roku fajnie wyszły, niebawem to powtórzę.
OdpowiedzUsuńKomarko jesteś niesamowita. Zazdroszczę takiego zapału. Ja na razie tylko mrożę lato.
OdpowiedzUsuńCudowne zapasy ma jesienne i zimowe wieczory :) I szczerze podziwiam za pracowitość :)
OdpowiedzUsuńJa też suszę zioła ale owoce tylko czasami no i teraz suszę zęby z sympatią czytając Twój tekst :)))) Zioła mam własne a kiedy ich braknie zimą - kupuję świeże i suszę to co zostaje. Suszę nawet natkę pietruszki :)) Ale... także na bieżąco używam to co ususzyłem - i to bez skrupułów. Przez lata kupowalem (czasem trochę bezmyślnie) suszone zioła i zapychalem nimi półeczk i szuflady. A potem zacząłem je wyrzucać bo jak długo można przechowywać zioła aby nadal utrzymały swój aromatyczny i smakowy ładunek nietknięty???
OdpowiedzUsuńSamo suszenie ziół to przyjemne zajęcie ale najbardziej lubie ich zapach ktorym napełnia się powoli cały dom...
( A piosenka Kazika przez Ciebie już mi zaczęła grać w głowie gdzieś pomiędzy lewym płatem a przysadką... :)))) )
Najbardziej zdziwiło mnie suszenie porzeczki i tego zazdroszczę, bo nigdy się z tym nie spotkałam a szkoda bo to fantastyczny pomysł. Na razie suszę zioła, bo wyjątkowo mi obrodziły w balkonowych skrzynkach i na świeżo nie jestem w stanie ich przerobić :)
OdpowiedzUsuńOj, Komarko, piękne, nastrojowe zdjęcia. Ususzyłam w tym roku trochę czerwonej porzeczki (częściowo w piekarniku, częściowo na nim - to taki minipiekarnik, na działce, b. się nagrzewa od góry), i trochę lubczyku... Może jeszcze rzeczywiście pobawię się z miętą?
OdpowiedzUsuńUch,widzę ,że spiżarnia 2009 działa na pełnych obrotach!:D
OdpowiedzUsuńPiękne piękne ! Komarko jesteś gotowa by zostać moją Idolką ? :))) Suszenie to chyba najlepszy sposób,żeby jak nadłużej zachować zapachy lata na jak najdłużej! Masz piękne koszyczki :) Domyślam się skąd, ale nie jestem pewna :)
OdpowiedzUsuńCiepłe pozdrowienia ślę :)
Super! Widzisz nie pomyślałam o suszeniu wiśni (chociaż bardzo je lubię) i ostatnie zamroziłam. Takie suszki fajnie zastępują żurawinę. Za to pochrupuję sobie suszone truskawki:)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze Ci tej suszarki, bo do słonca to nie mam cierpliwości ;)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia, piekne suszone owoce i pudeleczka, w ktore sa zapakowane. Jestem pelna zachwytu i nie moge oderwac oczu od zdjec. Chyba pekne z zazdrosci :))
OdpowiedzUsuńSuszone wiśnie...
OdpowiedzUsuńtez miałam...
ale pewnego dnia wkładając mięso do piekarnika i włączając go zapomniałam, że niedługo wcześniej podzuszałam w nim wisnie ;(
Zazdroszczę ogrodu i dostępu do tych wszystkich darów natury :)
Podziwiam to suszenie. Chciałabym mieć takie ususzone owoce i zioła, które zimą przypominałyby mi o lecie i jego wspaniałych zapachach.
OdpowiedzUsuńZdjęcia są powalające jak zawsze Komarko.
Buziaki:**
Kiedyś próbowałam tak suszyć jabłka i tylko mi się zestarzały :( Uwielbiam suszone owoce ale podobno najlepszy sposób na ich zrobienie to po prostu kupienie w sklepie specjalnej suszarki. A ja już tyle mam tych gadżetów typu mikser, sokowirówka, toster taki, toster owaki itd że już mama powiedziała basta.
OdpowiedzUsuńKomarko, powiem Ci wprost, ze zazdroszcze Ci tego suszenia owocow! Bo o ile slonce mam idealne do suszenia, nieprzerwanie powiedzmy od marca, to co z tego? Wisni brak, pozeczek ni ma, napatrze sie chociaz na Twoje zdjecia :-)
OdpowiedzUsuńSuuuuuper! Zwłaszcza wiśnie mi się podobają. NIgdy nie jadłam suszonych...
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam :) To właściwie dopiero początek suszarni :) Będą też jak co roku jabłka i gruszki, ale to dopiero na początku jesieni, kiedy będzie się już można wspomóc nie tylko suszarką, ale i kaloryferami :)
OdpowiedzUsuńKiedyś suszyłam też jagodę kamczacką i też była wspaniała.
Z pomidorami zbieram się od lat, ale jeszcze nie wcieliłam tego w czyn :)
Pinkcake - zazdroszczę suszonych truskawek! :)
Poleczko, ja idolką??? Miejże litość! ;D
.Agatko, a co było nie tak z piekarnikiem po suszeniu w nim wiśni? Przeszedł ich zapachem?
Dziwnograju, ja od lat z powodzeniem suszę jabłka na kaloryferach, rozkładając je pojedynczymi warstwami na podziurawionych tackach (takich jak na grilla) albo na pergaminie. Muszą być dosyć cienko pokrojone.
Basiu, a gdyby tak opuncję ususzyć? :)
Jeszcze słowo o pudełeczkach ;) Przywiozłam je z Indonezji. W środku był średnio smaczny miejscowy wyrób cukierniczy ;D Ale opakowanie spodobało mi się od razu i chyba nawet zadecydowało o zakupie, bo wiedziałam, że kiedyś mi się przyda :)
Wiele bym dała za porcję takich suszonych wiśni!
OdpowiedzUsuńLadnie to wyglada=) Zglodnialem po sniadaniu.
OdpowiedzUsuńwspaniale zdjecia i super skarby sobie porobilas!!!
OdpowiedzUsuńU mnie w ogrodzie mięta w tym roku wyjatkowo obrodziła - skorzystam z Twojego pomysłu i ją ususzę bo szkoda trochę, żeby się zmarnowała.
OdpowiedzUsuńP.S. Zdjęcia cudo!!
Ja muszę także w końcu zmobilizować się i posuszyć, pozamykać smak lata w słoiczki, butelki, a także trochę pomrozić ;)
OdpowiedzUsuńGdzie dostałaś takie piękne kwiaty lawendy??
Pozdrawiam!
Filipie, proszę się częstować, obojętnie przed śniadaniem czy po śniadaniu ;)
OdpowiedzUsuńSanFran, miętę ususzyć bardzo warto :) Nie ma to jak miętowa herbatka zimą :)
Bombolado, lawenda z własnego ogródka :)
Komarko, a próbowałaś może suszyć pomidory w suszarce? Ciekawi mnie jakie wychodzą efekty...
OdpowiedzUsuńAglądam do Ciebie od jakiegoś czasu, ale po raz pierwszy się przywitam:)
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie tymi suszonkami... Zamarzyły mi się wiśnie... Marzenie owo w trakcie realizacji...:) Trochę na słońcu, trochę w piekarniku. Jeszcze dzień i będzie gotowe. Dziękuję:)
Małgosiu, z suszonymi pomidorami nie mam doświadczenia. Co roku planuję posuszyć na słońcu, ale jakoś mi lato za szybko mija ;) W suszarce też jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńWitaj Ewelajno :) Nie będziesz żałować - suszone wiśnie są fantastyczne. Pozdrawiam ciepło :)
Puk,puk... to znów ja... Powiedz, Kochana, jak przechowujesz te swoje suszone wisienki? Papierowa torebka - jak jabłka...? Tak się zastanawiam...
OdpowiedzUsuńEwelajno, wiśnie i porzeczki przechowuję w dokładnie tych samych koszyczkach/pudełeczkach wyłożonych pergaminem, które widać na zdjęciach. Ale jak najbardziej może być to papierowa torba albo kartonowe pudełko, bo tak właśnie przechowuję suszone jabłka i gruszki :) Mięta została też w tym samym słoiku ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Mam też nadzieję znaleźć u Ciebie zimą jakieś smaczności z tymi wiesienkami suszonymi...i innymi suszonościami pysznymi...
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za pomysł na suszone wiśnie, gdyż:
OdpowiedzUsuń1.Uwielbiam suszone wiśnie, bo są genialną przekąską
2.W sklepach jest tylko profanacja wiśni, czereśni, etc. - z cukrem (kurcze jeść się tego nie da)
4.W sumie to znalazłam suszone wiśnie bez cukru, ale za cenę 11zł - 10dkg (najeść się tym nie da a pieniądze bardzo szybko wychodzą)
3.No i dojrzała w końcu we mnie myśl (dzięki Tobie) - nieodwołalnie kupuję suszarkę do owoców
Pozdrawiam bardzo gorąco w pierwszych dniach słonecznej wiosny
Zaczęłam zabawę z wiśniami. Mam już sok, konfitury i wiśnie kandyzowane. Brakowało jeszcze suszonych! :)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, czy po ususzeniu robią się słodkie czy mają lekko kwaskowaty smak? No i do czego je zjadasz?
Żurawinko, wiśnie po wysuszeniu będą miały dokładnie taki sam smak jak przed (chyba, że podczas suszenia oprószysz je np. cukrem pudrem ;)) :) Ja chętnie dosypuję je do domowego musli lub płatków, dodaję do keksów i wszystkich innych wypieków na bazie bakalii i suszonych owoców. Na sucho do poskubania też są fajne ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jeszcze kiedykolwiek zajrzysz na tę stronę z komentarzami,ale chciałem Ci podziękować za inspiracje.Zakupię w najbliższym czasie suszarkę do owoców i spróbuje z wiśniami,czarną porzeczką i co tam mi wpadnie w ręce.Zastanawiam się czy da się to przechowywać w słoikach pozamykanych czy musi być dostęp świeżego powietrza? Zastanawiam się czy znasz się też na ziołach w takim stopniu że wiesz co które ziółko leczy,czy tylko w kuchni używasz?Możesz mi napisać również gdzie kupujesz zioła(nasiona ziół) bo powiem szczerze że do tych z marketu nie mam zaufania i chciał bym coś sobie sam wyhodować.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie Bartek