Za mną już pierwsze w tym roku lawendowe żniwa! :) Żniwa to może za dużo powiedziane, bo mamy w ogrodzie tylko trzy niewielkie krzaczki różnych odmian lawendy wąskolistnej - od bladoliliowej, o długich i wąskich kwiatostanach do ciemnofioletowej, gęstej i szybko rozwijającej się w urocze malutkie kwiatki. Ale marzy mi się, że kiedyś rozrosną się one w duży, wonny, liliowy łan, który będę mogła nazywać moją małą Prowansją :)
Większości ludzi lawenda i jej zapach kojarzy się z łazienkowymi, mydlanymi detergentami. I słusznie, bo już w starożytności aromatyzowano nią wodę do kąpieli, a sama łacińska nazwa Lavandula pochodzi od słowa lavare, oznaczającego nic innego jak "myć się". Oprócz tego, od dawna wierzono w leczniczą moc lawendy. Miała ona zapobiegać chorobom zakaźnym, leczono nią przeziębienia, choroby nerwowe, paraliże, a w średniowieczu używano jej nawet do walki z dżumą. Jak większość wonnych ziół, lawenda miała też pewne znaczenie mistyczne, ponieważ dym z jej spalanych gałązek traktowano jako kadzidło. Na szczęście szybko odkryto też zastosowanie lawendy w kuchni :)
Lawenda na lavendogrę
Za jedno z najstarszych, udokumentowanych spożywczych zastosowań lawendy można uznać jej dodatek do składu ziół, z których wyrabiano popularną w XVIII wieku "wódkę królowej węgierskiej" - lavendogrę. Oprócz kwiatu lawendy miała w składzie jeszcze rozmaryn, szałwię i jałowiec. Dzisiaj nadal najczęściej wykorzystuje się w kuchni suszone kwiaty lawendy, ale cała roślinka może być oryginalną przyprawą. Suszone liście można dodawać do tłustych mięs i warzyw, a lawendowe gałązki przydadzą się przy grillu, bo wrzucone do ognia nadają dymowi i pieczonym potrawom przyjemny aromat. Mnie oczywiście najbardziej intryguje cukiernicze wykorzystanie lawendy :) Już sama uroda drobnych kwiatków i ich liliowy kolor, to gotowa dekoracja deserów i wypieków, a żeby zachować ich walory na dłużej, kwiaty można kandyzować, podobnie jak fiołki. Wysuszone kwiatki z kolei można dodawać do wszelkich słodkości, kiedy chcemy uzyskać delikatny, lawendowy aromat. Mam jeszcze pomysł na cukier lawendowy własnej roboty :) W ramach eksperymentu postanowiłam zbadać, czy suszone kwiaty lawendy są w stanie zaromatyzować kryształki cukru podobnie jak wanilia. Eksperymentować można zawsze :) ale w przypadku lawendy w kuchni zasada jest jedna - trzeba używać jej z umiarem i raczej delikatnie. W przeciwnym razie możecie mieć wrażenie, że podgryzacie kawałek mydła ;)
W tym roku nie zdążyłam jeszcze wysuszyć wystarczającej ilości lawendy, ale przy okazji chciałam przypomnieć pyszne, kruche ciasteczka lawendowe, które piekłam jakiś czas temu i prezentowałam w Galerii Potraw.
Ciasteczka lawendowe:
3/4 szkl. cukru pudru,
1 łyżeczka suszonej lawendy,
140 g masła,
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny,
1 i 3/4 szkl. mąki,
3 żółtka,
szczypta soli,
około pół szkl. cukru drobnego kryształu do obtoczenia ciastek.
Wymieszać cukier puder z lawendą. Dodać masło, skórkę cytrynową i sól i zmiksować wszystko aż masło stanie się białe i puszyste. Dodać mąkę i wymieszać. Na końcu dodać żółtka i wymieszać aż połączą się z ciastem. Ciasto uformować w kulę i umieścić w lodówce na około 30 min. Rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Ciasto rozwałkować do ok. 1,5 cm grubości i wyciąć ciasteczka. Każde ciastko obtoczyć z obu stron w cukrze krysztale. Piec ok. 15 min. do zarumienienia krawędzi.
1 łyżeczka suszonej lawendy,
140 g masła,
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny,
1 i 3/4 szkl. mąki,
3 żółtka,
szczypta soli,
około pół szkl. cukru drobnego kryształu do obtoczenia ciastek.
Wymieszać cukier puder z lawendą. Dodać masło, skórkę cytrynową i sól i zmiksować wszystko aż masło stanie się białe i puszyste. Dodać mąkę i wymieszać. Na końcu dodać żółtka i wymieszać aż połączą się z ciastem. Ciasto uformować w kulę i umieścić w lodówce na około 30 min. Rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Ciasto rozwałkować do ok. 1,5 cm grubości i wyciąć ciasteczka. Każde ciastko obtoczyć z obu stron w cukrze krysztale. Piec ok. 15 min. do zarumienienia krawędzi.
Oczywiście dołączę przepis do Kwiatowej Książki Kucharskiej:)
OdpowiedzUsuńA cukier jak najbardziej można aromatyzować kwiatami. Tylko trzeba bardzo szczelnie zamknąć lub szybko zużyć.
Pozdrawiam serdecznie!
Piękne!
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, aż zapach z nich bije, a ciasteczka musza smakować cudnie i takoż pachnieć.
Ja nie jadłam nigdy nic z zastosowaniem lawendy, jestem ciekawa jak smakują takie ciasteczka.
Komarko, widze nowe zdjęcie w profilu, ślicznie wyglądasz !:))
Pozdrawiam serdecznie:***
Piekne zdjecia! Na moim tarasie kwietnie wlasnie lawenda... Z przyjemnoscia wyprobuje ciasteczka z Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńLawenda (tak jej wygląd jak i zapach) zdecydowanie mnie uspakaja. te ciasteczka z filiżanką herbaty na pewno świetnie odstresowują!
OdpowiedzUsuńmusze i ja upiec raz jeszcze lawendowe ciasteczka poniewaz i u nas pieknie kwitnie i paachnie lawenda:) zawsze pieklam z suszonej ale mysle że ze swiezą beda lepsze:)
OdpowiedzUsuńPinkcake, dziękuję za dołączenie ciastek do tej cudnej Książki :) Myślałam o nich już wcześniej, ale lawenda nie zdążyła zakwitnąć do końca akcji :)
OdpowiedzUsuńMajanko, dziękuję za komplement ;)
Majko i Agatko, ciasteczka są super proste i bardzo smaczne. I rzeczywiście działające trochę uspokajająco dzięki kojącemu zapachowi :)
Viridianko, też zawsze używałam suszonej lawendy, ale masz rację, że trzeba wypróbować kiedyś i świeżą.
Cudnie, ze masz lawende w swoim ogrodzie! U mnie na balkonie ma niestety troche za malo slonca :/
OdpowiedzUsuńA co wlasciwosci leczniczych lawendy, to warto miec w domu dobry olejek eteryczny, bo faktycznie czyni cuda ;)
Pozdrawiam Komarko!
I jak zwykle zachwycam sie zdjeciami :)
Komarko, pamiętam te ciasteczka z galerii potraw. Wtedy na balkonie lawenda nigdy nie przetrwała. Teraz mały krzaczek przetrwał pierwszą zimę, choć jest jej niewiele. Przepis nie wymaga zawrotnej ilości, więc może spróbuję. A co myślisz o dodaniu do takich ciasteczek jaśminu?? Właśnie ususzyłam trochę kwiatków.
OdpowiedzUsuńLawendowe ciasteczka nieodmiennie mnie wzruszją :) Strasznie to romantyczne...
OdpowiedzUsuńChciałabym je kiedyś spróbować!
Komarko, wiesz, ja też miałam w planach lawendowe ciasteczka! Już sobie nawet w głowie wymyślałam przepis, już czułam ich smak maczany w herbacie ;)...
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia!
Aniu-apsik1, przyznam się, że od dawna myślę o jaśminie i jego wykorzystaniu i od dawna mam wciąż nierozwiane wątpliwości :) Problem w tym, czy jaśmin, a raczej jaśminowiec rosnący u nas, to coś podobnego i tak samo jadalnego, co jaśmin dodawany do herbat - azjatycki 'jasminum sambac'. Nie mogę znaleźć dokładniejszych informacji na ten temat. Bo np. w żadnych przewodnikach i książkach o ziołach jaśminowiec nie występuje. Bardzo mnie to intryguje, bo wymyśliłam sobie już nawet jaśminowy wypiek :) Ale czy naprawdę ten nasz jaśmin jest jadalny...? :)
OdpowiedzUsuńOstatecznie można iść na kompromis i upiec lawendowe ciasteczka do maczania ich potem w gotowej jaśminowej herbacie ;)
Aniu, mnie też te ciasteczka najbardziej pasują do koronek, zwiewnych sukien, delikatnych rumieńców na twarzach bladolicych panien i pikników na ukwieconej łące ;)
Komarko, piękna lawenda! No zazdroszczę tych krzaczków w ogrodzie, nawet jeśli są tylko trzy. :D
OdpowiedzUsuńCo do aromatyzowania cukru, rób bez obaw. Cukier pięknie pachnie. :) Mój stoi już zdrowo ponad pół roku (fakt dobrze zamknięty) i niezmiennie ma ładny aromat. :)
Kruche ciasteczka lawendowe są przepyszne. :) Bardzo je lubię. :)
Lawendowe ciasteczka
OdpowiedzUsuńPiękne ,pyszne
Zawsze i wszędzie bede podziwiac ciasteczka lawendowe;)
OdpowiedzUsuńSzukałam kandyzowanych fiołków, żeby zrobić kandyzowaną lawendę i ... spędziłam na Twojej stronie cały dzień :):):) przepiękne zdjęcia, pyszne desery... ach... aż się buzia śmieje. Dziękuję Ci za smakowite spędzenie czasu.
OdpowiedzUsuńps. Co do lawendowego cukru: jak go zrobić - napisała Nigella Lawson w książce pt."Lato w kuchni" na str.197. (plus lawendowy lukier). Też polecam! pyszne!
Dziękuję Felicjo za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście przepis na cukier jest u Nigelli (że też nie zauważyłam go wcześniej ;))! Pozdrawiam :)
ciasteczka lawendowe mnie zachwyciły! już raz robiłam je latem, były pyszne! choć trzeba było się przyzwyczaić - przy pierwszych kilku miałam wrażenie, że jem proszek do prania ;). dziś będę powtarzać wypiek.
OdpowiedzUsuńa co do jaśminowca - jest jadalny, przetestowałam :-D. od dwóch lat zbieram kwiaty naszego rodzimego jaśminowca do herbaty. suszone smakują świetnie zarówno jako dodatek do zwykłej herbaty (zielonej) ale też same w sobie - napar z nich ma słodkawy, delikatny smak, trochę podobny do kwiatów czarnego bzu lub lipy, ale jednak bardziej szlachetny.
Kasiu, dziękuję Ci za rozwianie moich jaśminowych wątpliwości :) W takim razie z niecierpliwością czekam na lato i okres kwitnienia naszego ogrodowego jaśminowca :)
OdpowiedzUsuńWspaniały blog! Jestem pod wrażeniem tych cudownych przepisów, pięknych zdjęć i bardzo przejrzystej formy bloga. Rzadko się to zdarza! Od dzisiaj zamierzam często tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Witam i zapraszam do odwiedzania :)
OdpowiedzUsuńMniam!Zrobiłam i zjadłam. Warto!!:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPoprawka do komentarza powyżej - zrobiłam i sa przeprzepyszne!! :) o tu http://bookmeacookie.blogspot.com/2010/10/lawendowy-kotku-gdzie-kulka-na-mole.html
OdpowiedzUsuńDziękuję komarko za podpowiedzenie przepisu, bardzo :)
Jakie cudowne i pachnące zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZamierzam się na te ciasteczka.
Cudowne zdjęcia. Ja właśnie się zastanawiałam jak spożytkować suszoną lawendę.
OdpowiedzUsuńFantastyczne...Dziś je upiekłam, od razu z podwójnej porcji i choć zapach surowego ciasta niezbyt mi odpowiadał to po upieczeniu spotkała mnie bardzo miła niespodzianka. Dziękuję na przepis.
OdpowiedzUsuńmnie lawenda zawsze będzie kojarzyć się z Francją i ewentualnie na drugim miejscu Chorwacją...ale jej nie jadłam, no, tyle, co w przyprawie prowansalskiej...uwielbiam jej zapach w powietrzu, to drugi ulubiony zapach po zapachu świeżej bazylii.
OdpowiedzUsuńkasia
Właśnie wyjęłam z piekarnika :) Pachną i smakują pysznie :) dziękuję i lawendowo pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam male pytania - ciasteczka chcialabym upiec w srode a podarowac w sobote. Czy moge w miedzyczasie przechowywac je w blaszanym, szczelnie zamknietym pudelku? Nie zaszkodzi im taki pobyt?
OdpowiedzUsuńTak, oczywiście - możesz przechowywać upieczone ciastka nawet do tygodnia, tak jak wszystkie inne kruche.
UsuńCiasteczka bardzo smaczne, delikatne i rozplywajace sie w ustach:))Chcialam jeszcze dorzucic kilka slow do "kwiatowej' dyskusji - jestem obecnie we Francji i do moich ciasteczek kupilam suszona lawende z calej serii suszonych kwiatow "kulinarnycj" o wdziecznej nazwie FLEURS A CROQUER. oprocz lawendy oferuja rowniez: platki roz (np. do galaretki), platki hibiscusa (np. do napoju z mieta), kwiaty pomaranczy (np. do salatki z marchewki i buraka z mieta i pistacjami), kwiaty malwy (np. do ciasta), kwiaty chabru (np. do dorsza w papilotach), kwiaty jasminu (np. do muffinow). Jak dla mnie brzmi zarowno apetycznie jak i romantycznie:))
OdpowiedzUsuńNadzwyczaj korzystny artykuł! Z rzadka widuje się tak odpowiednie, rzeczowe wpisy zademonstrowane w tak przystępnej formie. Bez wątpienia sprawdzę jeszcze następne - dawno nie miałem takiej przyjemności z czytania czegoś.
OdpowiedzUsuń