Ten pomysł od dawna chodził mi po głowie. Wariacja na temat panna cotty :) Właściwością panna cotty jest kremowa konsystencja, ale dlaczego by raz jej nie przełamać i dodać coś, co stanowiłoby miły element zaskoczenia i dla oka i dla języka? :) Nie mogłam wykorzystać biszkoptów, ciasteczek lub chrupek, bo deser przestałby być już panna cottą. Musiało to być coś o podobnej konsystencji i coś, co współgrało smakowo ze słodką śmietanką. Wszystkie warunki idealnie spełniała tapioka :) Ugotowana na gęsto w mleku i połączona ze śmietanką, wanilią i żelatyną stała się jednocześnie ozdobą deseru (uwielbiam przezroczyste tapiokowe perełki!). Słodką, śmietankową warstwę uzupełniłam musem z mango, który rozświetlił biel pomarańczową, słoneczną nutą. Równie dobrze można wykorzystać mus truskawkowy, ale miałam dwa bardzo dojrzałe owoce mango, które aż prosiły się o swój występ i tym razem padło na nie :) Nie wiem, czy mój deser dalej można nazywać panna cottą (na pewno można ją nazwać "piegowatą panna cottą" ;)), ale ta wymyślona fuzja kuchni azjatyckiej i europejskiej bardzo mi się podoba i cieszę się, ze z tapiokową panna cottą z mango mogę świętować początek lata, choćby jak na razie tego kalendarzowego ;)
Tapiokowa panna cotta z mango:
1 szklanka śmietanki kremowej (30% lub 36%),
1 szklanka mleka,
1/4 szklanki tapioki,
1,4 szklanki cukru,
1 laska wanilii,
2,5 łyżeczki żelatyny,
2 dojrzałe owoce mango
Tapiokę ugotować w mleku z cukrem (około 10 minut aż perełki staną się przezroczyste i miękkie). Laskę wanilii przekroić na pół i końcówką noża wyskrobać ziarenka - dodać do tapioki. Dodać śmietankę i ponownie podgrzać całość do czasu az zacznie wrzeć, ale nie gotować. 1,5 łyżeczki żelatyny rozpuścić w łyżce gorącego mleka i rozprowadzić z gorącą śmietanką z tapioką. Wlać do foremek i pozostawić do stężenia.
Mango obrać i oddzielić od pestki. Miąższ zmiksować blenderem na mus. 1 łyżeczkę żelatyny rozprowadzić w łyżce gorącej wody, ostudzić i wymieszać z musem. Mus przełożyć na wierzch stężałej panna cotty. Pozostawić w lodówce na około 3 godziny. Przed podaniem foremki zanurzyć na chwilę w gorącej wodzie i wyjąć panna cottę na talerzyk.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jejku, jakie to śliczne! Bardzo mi się podoba! Zrobię chyba taką też. Dopóki są truskawki, zrobię w barwach narodowych - biało-czerwoną:)
OdpowiedzUsuńtak śliczne i to jak śliczne
OdpowiedzUsuńniezwykłe! naprawdę śliczne i brzmi pysznie
OdpowiedzUsuńswietnie wyglada!!!!i apetycznie brzmi :)
OdpowiedzUsuńwyglada przepieknie!
OdpowiedzUsuńKomarko,
OdpowiedzUsuńPiękna. Miałam kiedyś niemiłą przygodą z tapioką i od tej pory jej unikałam, ale może warto się przełamać.
Zaniemówiłam...śliczna!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo urodziwy piegus. :) Do tego jakiż letni kształt mu nadałaś. :) Na przywitanie lata - pomysł idealny. :)
OdpowiedzUsuńRany Świata, jakie piękne! Toż to dzieło sztuki!
OdpowiedzUsuńto ja postawie na TRUSKAWKI:) i zrobie bo pyznie wyglada :) za mango nie przepedam niestety:]
OdpowiedzUsuńKomarko, cudny pomysł! Lubię takie potrawy wybiegające przed stereotypy :).
OdpowiedzUsuńNo i rewelacyjne zdjęcia, z miłą chęcią bym sięgnęła po taką panna cottę, zwłaszcza że i kształt bardzo mi się podoba :).
Jak pięknie się prezentuje Twoja panna cotta :)) Na pewno też pysznie smakuje. Zdjęcia cudne !!!
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje!
OdpowiedzUsuńJaka śliczna! :))))
OdpowiedzUsuńOh, deser wyglada przepieknie; u nas mango w sezonie wiec musze koniecznie zrobic. Ja uwielbiam mango i tapioke...
OdpowiedzUsuńI Ty kolejna? Niedawno Malgos.dz zaprezentowala panna cotte. Kusicie i w koncu chyba sie zabiroe.
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda, jako fanka panna cotty i tapioki jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńKomarka-Czarodziejka :) Tak od dzisiaj bede sobie w myslach na Ciebie mowic.
OdpowiedzUsuńPiekna masz foremke.
Piekny masz deser.
Piekne masz zdjecia.
Slonecznie pozdrawiam :)
Komarko za kazdym razem kiedy wchodze na twojego bloga jestem zachwycona. Pięknie podane potrawy i wspaniale zdjecia sprawiają ze wchodze tu i wiem że znajde cos ciekawego
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam :) Ja też jeszcze w tym sezonie zrobię taką piegowatą panna cottę z warstwą czerwoną (truskawkową albo może malinową?):)
OdpowiedzUsuńZdradzę Wam tajemnicę foremki ;D
Nie wiem czy wszędzie jest dostępny, ale w moim regionie można kupić Twaróg Mazurski. I tenże twaróg pakowany jest w plastikową tackę w kształcie kwiatka :) Zostawiłam sobie jedną, bo od razu pomyślałam o galaretowo-budyniowych deserach, którym z jej pomocą można nadawać taką ładną formę :)
Komarko, śliczny deser i może moim przeciwnikom panny cotty podobałby się. Gdzie kupiłaś tapiokę proszę podpowiedz.
OdpowiedzUsuńKomarko, śliczny deser i może moim przeciwnikom panny cotty podobałby się. Gdzie kupiłaś tapiokę proszę podpowiedz.
OdpowiedzUsuńAniu, tapiokę kupiłam w Galerii Bałtyckiej w Gdańsku, w Kuchniach Świata. Mają tam też tapiokę z większymi perełkami.
OdpowiedzUsuńDzięki Komarko, napisałam i wtedy przyszło mi do głowy ostatnie miejsce do sprawdzenia, właśnie ten sklep.
OdpowiedzUsuńSuper !!!
OdpowiedzUsuńZrobiłam i deser jest pyszny - a i skorzystałam z podpowiedzi na tą śliczną formę na panna cotte :) już serek zjadłam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ewelosa
Suuuper deser :) osobiście gotuje tapiokę w mleczku kokosowym zamiast zwykłego ;-) naprawde polecami i zachecam do sprobowania :) a co do owoców to kwestia gustu.. Próbowałam już prawie ze wszystkim ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam