W tym tygodniu królują sałatki. I to właściwie dopiero początek ich panowania, bo im wyżej wędruje słupek rtęci w termometrze za oknem, tym mniej mamy ochoty na treściwe, mięsne obiady i tym chętniej zamieniamy je na lekkie, chrupiące, kolorowe sałatki. Czekam z utęsknieniem, aż na grządkach w ogrodzie pojawi się pierwsza "swoja" sałata, rzodkiewki, chrupiąca, słodka marchewka, zielony groszek i moja ukochana fasolka szparagowa, a wtedy dopiero rozpocznie się prawdziwe sałatkowe szaleństwo i zielone, letnie obiady.
Ale już teraz stawiam na stół, w otwartym we wtorek przez Pelę barze, sałatę, która świetnie sprawdza się u mnie i jako dodatek do dań z grilla i jako samodzielne, lekkie danie, bo przez dodatek fety i grzanek z białego chleba jest dość syta. Bardzo fajnie smakuje z dodatkiem młodych listków pokrzywy, ale jeżeli nie jesteście przekonani, zamiast pokrzywy możecie dodać inne gatunki sałat.
Sałatka z pokrzywą, fetą i grzankami:
2 kromki białego chleba,
główka sałaty lodowej,
garść listków młodej pokrzywy,
1 ząbek czosnku rozgnieciony,
1 łyżka świeżego majeranku,
1 łyżka szczypiorku,
1 łyżka świeżej bazylii,
200 g sera feta,
1/3 szklanki oliwy z oliwek,
2 łyżki białego octu winnego,
Chleb pokroić w kostkę i zrumienić na suchej patelni lub w piekarniku aż będzie chrupki. Ostudzić.
Listki pokrzywy umyć, sparzyć i wysuszyć. Liście sałaty umyć, wysuszyć, porwać i ułożyć w salaterce. Fetę pokroić w kostkę. Wymieszać czosnek, posiekane zioła, ocet winny i oliwę w zakręconym słoiku i wstrząsać 30 sekund. Polać fetę sosem, przykryć folią i odstawić na co najmniej 30 minut, mieszając czasem.
Do sałaty dodać marynowaną fetę z sosem ziołowym, liście pokrzywy, wymieszać. Na końcu dodać grzanki* i udekorować młodymi listkami mięty.
* grzanki dodajcie tuż przed podaniem sałatki, ponieważ bardzo szybko wchłaniają sos i tracą chrupkość
Ja Cię podziwiam za te wszystkie wynalazki: sok z fiołków, sałatki z pokrzyw. To musi być prawdziwa uczta dla podniebienia. Zazdroszczę dostępu do takich cudów natury. Też bym chciała... :)
OdpowiedzUsuńU ciebie, jak w ekskluzywnej restauracji - pokrzywka i inne ziółka...Bardzo mi się to podoba:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Komarko, Twoje zdjęcia są piękne! A pomysły masz po prostu świetne- niesamowita sałatka i to z pokrzywą, super!:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
BArdzo ładnie się prezentuje ta sałatka! nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz szaleć z ogrodkowymi cudami, Komarko :)
OdpowiedzUsuńZ dodatkiem fety, to nawet pokrzywę bym zjadła :) Nigdy nie jadłam pokrzywy, ale chętnie bym spróbowała, wiem że jest bardzo zdrowa :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię sałatki z pokrzywą.
OdpowiedzUsuńPodobnie zresztą jak sałatki z innych chwastów ;)
Komarko, w jakim celu parzysz liście pokrzywy?
Ja je po prostu dokładnie myję w zimnej wodzie.
Dziękuje, ale przecież to żadne ekskluzywne danie - w końcu pokrzywa rośnie wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńAnoushko, a taka niesparzona pokrzywka nie szczypie w język? :) Ja ją właśnie zalewam gorącą wodą (można nawet przez chwilę pogotować jak szpinak) w celu zneutralizowania histaminy i kwasu mrówkowego, żeby rodzina się nie skarżyła, że sałatka parzy w język :)
Zbieram bardzo młode listki, więc może dlatego?
OdpowiedzUsuńA może ja mam stalowy jęzor ;)
Alez Ty masz fajne pomysly. Chyba nie jestem az tak kreatywna by pomslec o wykorzystaniu pokrzywy do salatki. Chyle czola.
OdpowiedzUsuńDo tego robisz szalenie apetyczne zdjecia :)
pozdrawiam
:) To ja sie podepne i potwierdzam, ze wymyta w zimnej wodzie pokrzywa nie parzy. Daje na to gwarancje jak nie to nadstawiam tylek na kopniaki :D Jak mialam dostep do pokrzywy z dzialki Mamy to namietnie smazylysmy z siostra omlety, stad wiem ze nie szczypie po zimnej kapieli :D
OdpowiedzUsuńPS
OdpowiedzUsuńPiekne letnie sloneczne zdjecia!
kusicie dziewczyny tą pokrzywą, mi się ona kojarzy wyłącznie z bąblami i swędzącą skórą, a tu takie cuda z niej tworzycie
OdpowiedzUsuńDziewczyny, skoro tak mówicie, to przy najbliższej sałatkowej okazji wypróbuję ten patent z zimną wodą :) Bo taka świeża, tylko umyta pokrzywa na pewno przebija soczystością i chrupkością, taką sparzoną :)
OdpowiedzUsuńA dla tych którzy jeszcze nie próbowali, polecam też dodanie pokrzywowych liści (młodych) do zupy szczawiowej. Wtedy to prawdziwa, zdrowa zupa z łąki :)
Komarko, nie wiem jak Polka, ale ja daję gwarancje JEDYNIE jeżeli chodzi o liście młode, młodziutkie, takie jasno zielone. Tych innych nigdy nie próbowałam. Więc w razie czego proszę nie mieć do mnie pretensji ;)))
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! I piękne zdjęcia. Tylko fety nie lubię :)...
OdpowiedzUsuńKomarko! Ostatnio znalazłam ciekawy przepis na pandanowo-kokosową brioszkę (http://www.phamfatale.com/id_163/title_Pandan-and-Coconut-Brioche/) i od razu przypomniałam sobie o Twoich wspaniałych opowieściach z podróży do Indonezji. Właściwie nie potrafię określić celowości tego komentarza. Powiem tylko to, o czym codziennie zapewniają Cię wierni czytelnicy tego bloga: wielbicielom gotowania dajesz mnóstwo niezwykłych rad i pomysłów, a swoją pasją i inwencją mogłabyś zarazić nawet największych przeciwników kulinarnych eksperymentów.Dziękuję bardzo za wszelkie inspiracje;) Dagmara
OdpowiedzUsuńAnoushko, ja też staram się zbierać tylko te najmłodsze listki. A poza tym, to kiedy byłam dzieckiem i poparzyłam się pokrzywą, zawsze mi mówiono, że wyjdzie mi to na zdrowie, więc jakby co, to trochę parzącej sałatki nikomu nie zaszkodzi ;))
OdpowiedzUsuńOlu, ta marynowana w ziołach feta jest pyszna. Spróbuj :)
Dagmaro, dziękuję Ci ślicznie za linka do zielonej brioszki (piękny ma kształt, prawda? :D) i stosiku komplementów (uf, aż się zarumieniłam ;)). Bardzo lubię, kiedy blogowe pokrewne dusze podrzucają mi takie ciekawe strony, bo w necie jest tyle kulinarnych perełek, że jedna osoba nie jest w stanie do wszystkich dotrzeć, choćby nawet buszowała w sieci całą dobę. A brioszkę wypróbuję na pewno, przy najbliższej okazji. Dzięki! :)
Pyszne, wreszcie wiem co zrobić z naręczem młodych pokrzyw, które wykosiła dla mnie siostra spod wiejskiego płota...
OdpowiedzUsuńCudne pomysły! Smacznej wiosny!
wersja exclusive prezentuje się znakomicie :)
OdpowiedzUsuńUff, jak dobrze, że można pokrzywę zastąpić sałatą. Jednak tak wolę.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia na blogu są zachwycające.
Naprawdę ma się tutaj wrażenie, że człowiek pożera oczami te potrawy.
Pozdrawiam
Pela
Dziękuję Pelu za komplementy i za fajną akcję :) Żałuję, że tylko jedną sałatkę zdążyłam zamieścić.
OdpowiedzUsuńzainspirowana Twoja sałatką z pokrzywy, postanowiłam zrobić własne danie i tak dodałam to wspaniałe ziele do fritaty. Wyszło pyszne i bardzo sycące. Byłam trochę nieufna, ale teraz nie żałuję, jest pysznie:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do spróbowania:)