Oeufs sur le plat - pod tą skomplikowaną francuską nazwą kryją się wcale nieskomplikowane jajka sadzone :) Ich francuska wersja różni się tym, że sadzone są nie na patelni, ale w żaroodpornych naczyniach (np. w kokilkach do sufletów lub creme brulee) i często przyrządzane z rożnymi warzywnymi dodatkami. Szczęśliwym trafem udało mi się ostatnio dostać świeże, piękne zielone szparagi i w związku z tym postanowiłam uraczyć się w weekend królewskim śniadaniem :)
Właściwie przepis, który znalazłam w Jajkach M. Roux to aż dwie potrawy - jajka z główkami szparagów oraz sos szparagowy z pozostałych ich części, który jest wybornym dodatkiem nie tylko do jajek, ale też jako pasta do kanapek. Przynajmniej mi wyszła pasta ;) , a to dlatego że szkoda mi było przecierać z trudem zdobyte raz do roku, rozgotowane szparagi (bądź co bądź przecież zdrowe i pyszne w całości) przez sitko, zgodnie z przepisem, w celu uzyskania rzadkiego sosu i zmiksowałam je tylko bez przecierania. Ale jeżeli chcecie zabłysnąć potrawą, jak wprost z francuskiej restauracji, podajcie jajka z aksamitnym szparagowym sosem. W jednej i drugiej wersji będziecie mieli ochotę wylizać kokilkę i ruszyć w miasto w poszukiwaniu kolejnej porcji szparagów :)
Oeufs sur le plat ze szparagami:
(przepis na 4 porcje)
24 małe szparagi,
sól i świeżo zmielony pieprz,
40 g masła,
1 drobno posiekana szalotka,
8 jajek,
1 łyżka drobno posiekanej natki pietruszki
Cienko obrać dolną część łodyg szparagów, Odciąć główki wraz z 3 cm łodyg. Dolną część łodyg pokroić w kostkę, a główki wrzucić do osolonej wody na 1-3 minuty. Zahartować w zimnej wodzie i odsączyć.
Roztopić w rondleku 40 g masła. Dodać szalotkę i pokrojone w kostkę łodygi szparagów, przykryć i dusić na małym ogniu przez 3 minuty. Dolać 100 ml wody i gotować na średnim ogniu przez 5 minut przez przykrycia. Zmiksować blenderem i przetrzeć przez cedzać do małego garnka. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Cztery żaroodporne miseczki wysmarować masłem. Przy brzegach ułożyć po 6 główek szparagów. Wbić po dwa jajka. Naczynia postawić na palnik, ale nie bezpośrednio na płytce. Smażyć 3-4 minuty. Na końcu można je wstawić na kilka sekund pod rozgrzany grill, aby żółtka bardziej się ścięły. Doprawić solą i pieprzem.
Żaroodporne miseczki ustawiamy na talerzach, główki szparagów polewamy odrobiną sosu szparagowego. Posypujemy natką pietruszki, a resztę sosu podajemy oddzielnie.
Dawno już nie gościła tu moja osobista asystentka ;) Ale wcale nie dlatego, że nie udziela się w kuchni! Czujna i skrupulatna pomaga jak zwykle we wszystkich kuchennych czynnościach, ale wraz z wiosną ma mnóstwo innych rzeczy na głowie. Wylegiwanie się na na dywanie i balkonie w ciepłym wiosennym słońcu, polowanie na pierwsze natrętne i nieproszone owady, wąchanie tulipanów i bzów przynoszonych z ogrodu... Pozdrowienia od Milki z pełnymi łapami roboty ;)
Ja też nie próżnuję - odświeżyłam np. szatkę strony na wiosenno-letnią. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
zarypiaste.....lacznie z kotem :)
OdpowiedzUsuńBardzo smaczne te szparagi. Spróbuję. A kot cudny :-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Też mi się baaaardzo podoba francuska nazwa zwykłych sadzonych jaj, aż lepiej smakują ;)
OdpowiedzUsuńGłaski dla kota :-)
Cudne kolory Komarko! Szczegolnie na tym piewrszym zdjeciu :)
OdpowiedzUsuńA kociak - jak zwykle - wyglada przeslodko :)
gdyby nie była teraz północ, gdybym nie szła teraz spać, gdybym ... to bym właśnie stała w kuchni i robiła to przecudne danie!
OdpowiedzUsuńPrzesliczne!
OdpowiedzUsuńSniadanie faktycznie krolewskie. Na zdjeciach wyglada szalenie apetycznie.
OdpowiedzUsuńKot sliczny :)
A i jeszcze odswiezona szatka mi sie podoba :)
pozdrawiam
Piękne danie, piękna MIlka, piękne kolory szablonu! No ślicznie u Ciebie KOmarko i pyyysznie!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Podoba się, podoba. :) I jajecznica (z połamanym językiem ;-)) i nowa szata. :)
OdpowiedzUsuńKomarko, cudne zdjęcia. :)
Pięknie się prezentuje, pięknie brzmi i świetnie smakuje takie danie, bo połączenie szparagów i jaj jest jednym z lepszych, według mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i piękną Milkę:)
Kurcze kolejna osoba prezentuje swietny przepis z tej samej ksiazki co mnie zmusza zerknac do ksiegarni... Wlasciwie to zrobie to od reki i poszukam on-line :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi sie to zdjecie z surowym jajkiem :) Stylowe :D
Pozdrowienia dla Kotki sle Polka :)
jaka cudowna! mamy podobnego, też z białymi łatkami na mordce i brzuszku, a nasza mała jest cała czarna w brązowe paski :) i też mają mnóstwo podobnych zajęć wraz z nastaniem ciepłego czasu. zupełnie nie wiem, dlaczego nie chcą nam pomagać w kuchni ;)
OdpowiedzUsuńMam małe wąpliwości dotyczące jednego z etapów przepisu - "Naczynia postawić na palnik, ale nie bezpośrednio na płytce". Mam kuchnię na prąd i nie jestem pewna jak to zrobić :)
OdpowiedzUsuńAsia
Asiu, myślę, że spokojnie możesz stawiać bezpośrednio na płytę :) Przy kuchence gazowej pewnie chodzi o to, żeby płomień nagrzewał naczynie od dołu, a nie po bokach, gdyby postawić je bezpośrednio na płytce.
OdpowiedzUsuńUdało się :)
OdpowiedzUsuńTak, jak radziłaś, potawiłam kokilki bezpośrednio na płycie - jajka bardzo ładnie się zezłociły od spodu. Bardzo mi się podoba możliwość decydowania o tym, jakiej konsystencji mają być jajka - podglądasz je w końcowym etapie w piekarniku i wyjmujesz wtedy, gdy są idealne :)Czegoś takiego nie można osiągnąć gotując jajko w skorupce ;)Cieszę się, że miałam szansę posmakować tak odświętnego dania, a mąż był wręcz zachwycony.
Pozdrawiam serdecznie,
Asia (i małe maleństwo w brzuszku :)
A ja cieszę się, że smakowało :) I pozdrawiam całą Waszą trójkę! :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie... tylko muszę kupić szalotkę :)
OdpowiedzUsuń