Witam po świątecznej przerwie :) Dziękuję za wszystkie życzenia i mam nadzieję, że tak jak ja, cieszycie się wiosną.
W długie zimowe wieczory, kiedy tęskniąc za wiosną, oglądałam książki kucharskie, m.in. Jedyne Praktyczne Przepisy Lucyny Ćwierczakiewiczowej, obiecałam sobie (i Wam :)), że pierwszym prawdziwie wiosennym przetworem, który zrobię, będzie sok fiołkowy. Trudno wyobrazić sobie sok z kwiatów, nie mówiąc o jego smaku i to właśnie przekonało mnie, że nie spocznę póki nie spróbuję :) Kiedy więc tylko ogród pokrył się pięknym, liliowym, pachnącym dywanem, przystąpiłam do dzieła. Zbieranie fiołków jest żmudne, ale ich sezon przypadł akurat na jedne z pierwszych prawdziwie słonecznych i ciepłych dni i z przyjemnością spędziłam parę godzin w ogrodzie, zajmując się zbiorami kwiecia na sok i ciesząc się wiosną :) Bo wiosna najpierw pachnie fiołkami, a sok fiołkowy pachnie wiosną :) Jest słodki, aromatyczny, o głębokim liliowym kolorze. Smakuje świetnie rozrobiony z wodą mineralną. Przy okazji odkryłam przypadkiem, ze dodanie odrobiny soku z cytryny przywraca wywarowi z kwiatów ich pierwotny liliowy kolor.
Nie odbiorę sobie przyjemności przytoczenia oryginalnego przepisu autorstwa Lucyny Ćwierczakiewiczowej :) :
Obrać funt samego czystego kwiatu świeżych fiołków, włożyć w wazę porcelanową, nalać kwartę wrzącej wody i przykryć natychmiast białą serwetą. Po kilku godzinach odlać i zważyć sok, wziąć tyle cukru, ile sok zaważy, zalać cukier sokiem i gotować na wolnym ogniu w dobrze pobielanym rondlu do zwykłej gęstości soku. Po ostudzeniu wlać w butelki. Używać do lemoniady lub lukru na torty i mazurki.
Sok fiołkowy:
około 20 dkg kwiatu fiołka,
1 l wody,
około 60 dkg cukru (tyle ile zaważy wywar z kwiatów),
sok z połowy cytryny
Fiołki zalać wrzącą wodą, przykryć ściereczką i odstawić na kilka godzin. Odlać sok i przecedzić oraz zważyć. Odważyć tyle cukru, ile waży wywar z fiołków i dodać do soku. Dodać sok z cytryny i gotować na wolnym ogniu około pół godziny. Gorący sok przelać do butelek i szczelnie zakręcić.
Fiołki kandyzowane
Ela przypomniała mi o fiołkach kandyzowanych :) Rzeczywiście to coś warte polecenia, proste do zrobienia, a niezwykle efektowne i smaczne jako dodatek dekoracyjny do deserów. W tym roku postawiłam na sok fiołkowy, ale fiołki kandyzowane robiłam juz wcześniej i przepis na nie znajdziecie w Galerii Potraw.
Przepiękny! Prawdziwie wiosenny i bardzo oryginalny. Zazdroszczę Ci ogrodu i pięknych zbiorów, mnie pozostaje wysiew nasion do doniczek :)
OdpowiedzUsuńTo wygląda wprost nieziemsko!!
OdpowiedzUsuńPiękny....
Poezja po prostu!
OdpowiedzUsuńFunt to troche malo jak te 20 dkg, funt to prawie pol kilo:-)
OdpowiedzUsuńtylko jedno słowo : NIESAMOWITE! :)
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie !
OdpowiedzUsuńZazdroszczę fiołkowego ogrodu - wyobrażam sobie , jak musiało tam pachnieć ... :)
Jakie niesamowity kolor!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mysle, ze nie ma odpowiednich slow, by okreslic to co zobaczylam. Albo pewnie mam ich zbyt duzo. Sok fiolkowy jest cudowny! W zyciu nie probowalam, ale jak bede miec okazje to w przyszlym roku na pewno taki przygotuje, bo u mnie niestety juz po fiolkach. Komarko, ale jak ci sie jakis ostal to polecam zrobic troche fiolkow kandyzowanych, bo ciasta i desery nimi udekorowane nie dosc, ze sa piekne to cudownie pachna :) (mi sie serce sciskalo, jak patrzylam na dywany fiolkow w winnicy, a nie mialam dostepu do kuchni:(). Piekne zdjecia! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńcudo
OdpowiedzUsuńWow Komarko, to jest niesamowite! Kurcze, szkoda, że wcześniej nie znałam tego przepisu, tyle fiołków miałam w ogrodzie, a teraz, to już nie ma ani jednego chyba. Zostały mi tylko takie duże i nie pachnące - one pewnie się nie nadają:( Ale będę o tym pamiętała w przyszłym roku :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kolor! Bardzo jestem ciekawa jak taki fiołkowy sok smakuje...
OdpowiedzUsuńFENOMENALNY! Nigdy bym nie pomyślała, ze takie cuda mozna robić... Cudowna barwa. Choć poczatkowo skojarzyła mi się wielce niefiołkowo: podobny odcień ma denaturat ;)))
OdpowiedzUsuńPiekne.
genialna mysl przepieknie wcielona w zycie:)uwielbiam kolor fioletowy
OdpowiedzUsuńbrak mi słów na to cudo!
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ten sok to dla mnie dowód na to, że stare książki kucharskie to skarbnice wielu podobnych perełek i że warto do nich zaglądać.
OdpowiedzUsuńAnonimie - wszystko się zgadza :) Funt to prawie pół kilo, ale mimo wykrzesania z siebie wszystkich pokładów cierpliwości, nie zdołałam uzbierać tyle kwiatów i zrobiłam z tych trochę innych proporcji :) Sok i tak wyszedł esencjonalny.
Aniu - ja właśnie myślałam podobnie - że na pewno wyjdzie denaturat :D O dziwo sam kwiatowy wywar miał kolor turkusowy bardziej niż fioletowy. Zupełnie przez przypadek (pomyślałam, że sok może dobrze smakowałby też z odrobiną cytryny) odkryłam, że po dodaniu soku z cytryny wraca fiołkowy, lekko "denaturatowy" kolor ;)
ale wspaniałości!!! szkoda że nie mam fiołków w ogrodzie :(
OdpowiedzUsuńTo jest normalne Mistrzostwo Świata :) Jak ja żałuję, że nie widziałam o tym przepisie :) Na następny rok zapamiętam go na pewno :)
OdpowiedzUsuńWow! Jestem pod wrażeniem! Nigdy w zyciu nie piłam, nie widziałam, nie wąchałam soku fiołkowego ani fiołków kandyzowanych.
OdpowiedzUsuńWspaniale wygląda i sok i kandyzowane fiołeczki. Och, jakże muszą wspaniale pachnieć! :))
Cudowne kolory! :))
Pozdrawiam ciepło.
Komarko ,ten sok wygląda jakbyś go wycyganiła od Wróżki ,takiej co potrafiły wszystko :)
OdpowiedzUsuńKomarko wygląda obłędnie! Wręcz zjawiskowo. I piękne zdjęcia :) Jestem pod wrażeniem :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńSwietnie wyglada. Pewno sie super bedzie prezentowal polaczony z lukrem na babeczkach.
OdpowiedzUsuńO matko i córko! Komarko! Jaka barwa! Mnie po prostu zamurowało! :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, ale cudo! Sok jest niesamowicie piekny. Mialas wrecz genialny pomysl zeby sie podzielic tym przepisem.
OdpowiedzUsuńCo do samego soku z fiolkow to pilam taki wlasnie w woda mineralna pare lat temu tu, we Francji.
Gdybym miala dostep do fiolkow to tez bym chetnie taki zrobila.
A fiolkowego ogrodu zazdroszcze, uwielbiam fiolki!
pozdrawiam
Wiele bym dała, by spróbować takiego soku! Wygląda niesamowicie.
OdpowiedzUsuńWow! Ten kolor! Cos niesamowitego! Piekne zdjecia Komarko!!!
OdpowiedzUsuńPS. I dziekuje bardzo :*
Bardzo ladne zdjecia, no i duza wytrwalosc zbieraczki, ciekawa bardzo jestem smaku :)
OdpowiedzUsuńkolor śliczny, intensywny, no i śliwkowy :) ale smaku sobie nie wyobrażam, wierzę na słowo ;)
OdpowiedzUsuńpzdr, Ally (Zwegowani team)
Ja nie mam slow zeby opisac to co tu widze! Calosc jest tak piekna, ze mnie zatkalo. Normlanie nie wiem co powiedziec :)
OdpowiedzUsuńSok wygląda jak z bajki... coś pięknego!
OdpowiedzUsuńSok smakuje jak słodki syrop o zapachu fiołków :) Bardzo liczę na liliowy lukier do fiołkowych babeczek :) Oczywiście podzielę się eksperymentem :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że gdzieś indziej sok fiołkowy też jest znany bo mogłabym być posądzona o konszachty z siłami nieczystymi i warzenie tajemnych mikstur o psychodelicznym kolorze ;D
nie wiedzialam, ze fiolek jest zjadliwy. bardzoc ciekawie sie zapowiada, wiec pora go gdzies skombinowac:) dzieki za inspiracje!
OdpowiedzUsuńTak, fiołek jest jak najbardziej zjadliwy :) Świeże fiołki możesz dodać do sałaty. Ładnie wygląda taka wiosenna ukwiecona sałata :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny! Fiołki są niesamowite w swoim aromacie i kolorze. Gratuluję zacięcia:)
OdpowiedzUsuńPo prostu piękny!
OdpowiedzUsuńśliczne te kandyzowane fiołki Komarko
OdpowiedzUsuńO mamusiu!Nie odmówiłabym takiej szklaneczki soczku:))
OdpowiedzUsuńSuper.Tylko skąd tu wziąć fiołki?:P
świetne! Uwielbiam takie niekonwencjonalne pomysły. Super!!!
OdpowiedzUsuńZapisuję w kalendarzu notatkę na następny kwiecień: zrobić sok z fiołków.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia tego soku oraz samych kwiatów są genialne!
A masz może zdjęcie soku przed dodaniem cytryny? Z ciekawości zawodowej pytam:)
OdpowiedzUsuńPinkcake, czyżbyś była chemikiem? :) Żałuję, ale nie mam zdjęcia wywaru na samym początku. Ale na pewno był modro-turkusowy :) Jestem z chemii noga, ale może to ta sama zasada wg której po dodaniu soku z cytryny barszcz nie mętnieje i nie traci swojego intensywnego koloru?
OdpowiedzUsuńSuper przepisy, pragnę poczuć smak fiołków. :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
E tam, denaturatu do tej flaszki wlałaś :)
OdpowiedzUsuńDenaturat zdecydowanie gorzej pachnie i gorzej smakuje z wodą mineralną jako lemoniada ;)
OdpowiedzUsuńjest w przepisach tygodnia na foodelek.pl !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A to szkoda, że nie zrobiłaś. Biochemikiem jestem:)
OdpowiedzUsuńMarcinie, dzięki :)
OdpowiedzUsuńPinkcake - dobrze wiedzieć! :) Jeżeli znowu trafię na jakąś tajemniczą reakcję chemiczną w kuchni, zgłoszę się do Ciebie na pewno :)
o żesz Ty! trafiłam na Twoją stronę przypadkiem 2 dni temu i wpadłam po uszy. siedzę jak wariat całe popołudnia przed kompem i ślinię się do zdjęć ;). wypróbowałam już jagodzianki (wyszły przepyszne!) i makaron z cukinią (też niezły). ogólnie stronka genialna, uwielbiam takie estetyczne zdjęcia potraw. no a ten sok fiołkowy mnie powalił... szkoda, że już nie sezon na fiołki, ale prezentuje się po prostu przecudnie - brakuje mi jeszcze etykietki w stylu Alicji w Krainie Czarów, tzn "wypij mnie" :D kolor iście magiczny :)
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu :) Cieszę się, że tu trafiłaś :) Na sok fiołkowy trzeba faktycznie czekać do następnej wiosny, ale jeżeli nie masz jeszcze dość jagodzianek, to właśnie dodałam przepis na jeszcze inną ich wersję :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam ! Bardzo cenna była Twoja uwaga o dodaniu soku z cytryny - zmiana koloru jest analogiczna jak po dodaniu soku z cytryny do obgotowanej kapusty czerwonej - kolor zmienia się z lawendowego na fiołkowy. Zapach soku - sredniointensywny, w smaku - nic specjalnego, mam zamiar uzywać go jako barwnika do lukru lub bitej śmietany. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKatarzyna
robiłem niedawno ten sok i chyba coś mi nie wyszło, bo jakoś nie pachnie fiołkami i jest strasznie mdły.
OdpowiedzUsuńja ma dawkę homeopatyczną :D ,ale mam
OdpowiedzUsuńtylko kolor mi wyszedł różowy , chyba za mało dałam tych kwiatków
http://everycakeyoubake.blogspot.com/2009/04/sok-fiokowy.html
Sok wyglada oszalamiajaco!!!Moja mama robila podobny syrop ale z...mleczy:) Kiedys mieszkalismy w Czechach i poradzono jej taki domowy sposob na na wszelkie kaszle i przeziebienia u dzieci. Wiec zrywalismy narecza mleczy, mama gotowala je z cukrem w wielkim garze, odcedzala i zlewala do butelek, mialy piekny miodowy kolor...
OdpowiedzUsuńZnam ten syrop z mleczy i bardzo lubię :) Często gotuję dłużej, aż zacznie się karmelizować i powstanie gęsty "miodek". Do tego świeża bułeczka z masłem - pysznie i zdrowo :)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDopytam o gęstość syropu. Jaka jest w momencie nalewania do butelek, a jaka po ostygnięciu? Czy syrop bardzo gęstnieje Pani? Kolor wyszedł mi mocno ciemne bordo plus raczej nieprzezroczysty. Użyłam cukru trzcinowego nierafinowanego. Czy mogło to wpłynąć na barwę? Aromat i smak świetne wyszły, tylko ta gęstość i kolor budzą wątpliwości.
OdpowiedzUsuń