Sezon grypowy w pełni - dopadło i mnie :/ Chwilowa wirusowa choroba ma swoje dobre i złe strony. Dobre, to szereg przeczytanych książek i pism - tych wcześniej zaczętych, nieskończonych i odłożonych z braku czasu, parę obejrzanych filmów DVD, uprzednio czekających w kolejce z tego samego powodu, co książki oraz powylegiwanie się w łóżku bez wyrzutów sumienia ;) Złe - to oprócz pakietu objawów chorobowych, osłabione zmysły smaku i węchu i w związku z tym niechęć do kucharzenia i smakowania. Na szczęście doszłam już do siebie na tyle, że wizja stania przy patelni nie wywołuje dreszczy i chęci natychmiastowego zakopania się pod kocem i nieśmiało zaczęłam od lekkiego dania - słodkich placuszków owsianych.
Przepis znalazłam na blogu A Whisk and a Spoon i od razu zaintrygował mnie i zmusił do natychmiastowego wypróbowania. Dodatek płatków owsianych do ciasta plackowego to dla mnie nowość, ale intuicja podpowiedziała mi, ze musi to być strzał w dziesiątkę i nie myliła się! Placki owsiane na maślance są doprawdy przepyszne! Puszyste i mięciutkie, nawet na drugi dzień i na zimno nie tracą wiele. Popijając ostatnio nieustannie herbatę z malinami, tak jak autorka przepisu, postanowiłam podać placki z sosem malinowym ku pokrzepieniu się w chorobie, ale równie dobrze będą smakować z syropem klonowym, dowolną konfiturą czy osłodzoną śmietanką.
Placki owsiane z malinami:
1,5 szklanki płatków owsianych,
1 szklanka maślanki,
1,5 szklanki mąki,
1/4 szklanki cukru,
4 jajka,
1,5 szklanki mleka,
1 łyżeczka cukru waniliowego,
1 łyżeczka sody,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
1/2 łyżeczki soli,
szklanka malin (świeżych lub mrożonych)
Płatki owsiane wymieszać z maślanką i odstawić na 15-20 minut aby napęczniały. Wymieszać mąkę, cukier, sól, proszek do pieczenia i sodę. Jajka zmiksować z mlekiem na gładką masę. Dodać mąkę oraz płatki owsiane w maślanką. Zmiksować wszystko. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Smażyć na odrobinie oleju.
Maliny podgrzewać w rondelku, aż zaczną puszczać sok. Dodać cukier do smaku. Gorącym sosem polewać placki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wiem, ze to żadne pocieszenie, ale mnie też dopadło jakieś choróbsko, próbuję je zabić w zarodku, oby się udało ;)
OdpowiedzUsuńa placuszki, no cóż, trzeba wypróbować ;)
ostatnio bardzo polubiłam płatki owsiane
OdpowiedzUsuńwłaściwie pod każdą postacią
gotowane na mleku,
dodawane do ciasteczek i muffinek
ale takich placków nigdy nie próbowałam, przepis zapisany, zrobię koniecznie:-)
tym bardziej, że i maliny są jeszcze w mojej zamrażarce
a Ty zdrowiej szybciutko!
Komarko przede wszytkim zycze Ci szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńPlacki owsiane wyprobuje na pewno, bo bardzo lubie takie zdrowe wynalazki :)
Mnie tez rozklada jakies chorobsko wiec tym bardziej zeycze Ci powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńCo do placuszkow to zrobie je na pewno, bo razem z Coreczka lubimy wszelkie placuszki, a takich jeszcze nie jadlysmy.
pozdrawiam :)
Oj, i Ciebie dopadlo :(
OdpowiedzUsuńKuruj sie w takim razie i szybko wracaj do zdrowia!
A placki (i sos!) bardzo smakowite :)
Komarko zdrowiej prędziutko! Zyczę duużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńPlacuszki wyglądają pysznie, a ten sos malinowy... ach... marzenie! Piękny, intensywny kolor, no cudo po prostu !:))
Ten sosik robi wrażenie:) Żebym to ja miała maliny pod ręką...Niestety wszystkie przetwory owocowe ze spiżarki już poszły;)
OdpowiedzUsuńSwietne! Mysle, ze skorzystam z tego przepisu juz dzis wieczorem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No to jakaś teleatia normalnie!:)
OdpowiedzUsuńNie dalej jak wczoraj robiłam bliny-też z malinkami:D
www.waniliowachmurka.blox.pl
Pozdrówka
Komarko zdrowiej szybko! Placki brzmią b. ciekawie (robiłam kiedyś maślankowo-bananowe, ale te płatki mnie tu pociągają), a zdjęcia, zwłaszcza ostatnie: mmmm...
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam! Już na szczęście dochodzę do zdrowia, ale widzę, że wokół wszyscy przynajmniej zakatarzeni, więc trzymajcie się ciepło!
OdpowiedzUsuńA placki naprawdę pyszne - i w zdrowiu i w chorobie ;)
Wspaniale polaczenie kolorow!
OdpowiedzUsuńKomarko, zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka :) A z takimi wspaniałymi placuszkami z malinami to nie może się nie udać kurowanie :))) Piękne i apetyczne placuszki :)
OdpowiedzUsuńOOOOOOOOO!! jakie one śliczne, sam ich widok może zadziałać ozdrawiająco.
OdpowiedzUsuńO to ciekawe! Proszek do pieczenia i soda razem! Zastanowiło mnie jaka jest różnica w ich działaniu. Może ktoś wie?
OdpowiedzUsuńMałgosia
Działanie proszku i sody jest bardzo podobne, bo soda jest jednym ze składników proszku do pieczenia. Użycie ich razem w jednym przepisie po prostu potęguje działanie spulchniające. Często takie połączenie występuje w cięższych, gęstych ciastach (patrz chlebek daktylowy lub cukiniowy). Ale jeżeli doda się albo samą sodę albo sam proszek, bardzo dużej różnicy nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńMmmm! Warto było postać przy patelni! Najbardziej smakowały mi z cukrem pudrem albo z powidłami śliwkowymi albo same, cieplutkie, bez dodatków... :-)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście te placki maja właściwości lecznicze. U mnie wyleczyły wieczorne znużenie pracowitym dniem ;-)
Dziękuje za inspiracje.
Małgosia
Mmmm.... maliny :))) Chciało by się malin, ech...
OdpowiedzUsuńmniam... na widok tych wszystkich pyszności aż ślinka cieknie...
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :) Ja dopiero raczkuję w kuchni, ale już znalazłam tutaj kilka łatwych przepisów, które koniecznie muszę wypróbować, a ten jest pierwszy w kolejność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Muszę przyznać, że sporo tego ciasta mi wyszło. Cała wielka misa, smażyłam i smażyłam, chyba z 50 placków. Następnym razem zrobią z połowy porcji.
OdpowiedzUsuńAle trzeba przyznać, że jest rewelacyjne!
Ja zauważyłam że te placki są bardzo zapychające! Pewnie przez dodatek płatków:)
OdpowiedzUsuńOstatnio dodałam do ciasta jeszcze jednego bardzo dojrzałego banana i też były pyszne - placki owsiane i bananowe w jednym ;)
a nie lepsze zamiast sody i proszku po prostu drozdze?:P
OdpowiedzUsuńPewnie, że można zamiast proszku dodać drożdże, tylko że wtedy wyjdą racuchy :) Czy lepsze czy gorsze, to kwestia gustu, ale na pewno będą inne :)
OdpowiedzUsuńByły pycha :)
OdpowiedzUsuńMam pytanko - jakiego rodzaju platkow owsianych uzywasz? Bo ja kupuje zawsze tzw. górskie, czyli te najgrubsze (dziele sie nimi z koszatniczka :) ), ale do tego chyba lepsze bylyby drobniejsze, moze nawet blyskawiczne?
Urso, do tych placków używam najzwyklejszych górskich płatków, ale z każdymi innymi też będą smaczne :) Pozdrowienia dla koszatniczki i Ciebie :)
OdpowiedzUsuńA myslalam juz, ze to tylko ja jestem taka staromodna, ze preferuje zwykłe grube platki... ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie że ze wzgledu na krotka obrobke termiczna wersja z drobnymi platkami moze byc delikatniejsza - trzeba bedzie wyprobowac :)
PS. Blog cudny!
Miałam okazję zrobić je dziś na kolację - pyszności, a jak pięknie się spulchniły na patelni! :) Niestety maliny ciężko dostać chwilowo, więc zastąpiłam musem jabłkowym, mniam!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za przepis, na nowo odkryłam dawno zapomniane płatki owsiane :)