I oto mamy wiosnę! :) Planowałam wpis tutaj wczoraj, z okazji pierwszego dnia astronomicznej wiosny i dnia słońca, ogłoszonego przez NASA. Niestety, ani najmniejszej oznaki wiosny, ani promyka słońca nie udało mi się znaleźć we wczorajszy, pochmurny, zimny i ponury piątek, co odebrało mi ochotę na jakąkolwiek aktywność, łącznie z tą blogową. Dzisiaj za to pogoda nie zawiodła - pierwszy dzień kalendarzowej wiosny był taki jak powinien być - słoneczny, radosny, z pierwszymi podmuchami ciepłego powietrza. I choć jeszcze nie pora na porzucenie kozaków i ciepłych kurtek, gdzieś głęboko w szafie, to powiew nowego i lepszego odbiera się juz wszystkimi zmysłami. Za chwileczkę pojawią się pączki na drzewach, zazielenią się soczyście trawniki, zakwitną jabłonie, a sowa, którą podglądam od paru tygodni, tak jak inne ptaki, doczeka się piskląt. Będzie też kolorowo od kwiatów i motyli, na które z dziką radością będę czaić się z obiektywem.
To za chwileczkę, a tymczasem motylki, które umilą to oczekiwanie - drożdżowe, maślane i pachnące cynamonem :) Przepis podpatrzyłam na blogu Kitchen Unplugged i chociaż nie udało mi się aż tak ładnie zwinąć ciasta (moje rosło jak szalone!), bułeczki bardzo smakowały i skutecznie kusiły swoim motylkowatym wyglądem :)
Motylki z cynamonem:
7 g suszonych drożdży,
1/2 szklanki ciepłej wody,
4 łyżki stopionego masła,
1/4 szklanki cukru,
2 jajka,
szczypta soli,
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu,
2 1/4 szklanki mąki
nadzienie:
4 łyżki miękkiego masła,
1/4 szklanki cukru wymieszana z 1/2 łyżki cynamonu,
do posmarowania:
1 jajko wymieszane z 1 łyżką mleka,
trochę grubego cukru kryształu,
płatki migdałowe
Drożdże rozpuścić w cieplej wodzie i odstawić na 5 minut. W misce wymieszać mąkę, rozpuszczone drożdże, stopione masło, sól, jajka i kardamon. Zagnieść ciasto i wyrabiać aż będzie gładkie i nie będzie się kleić do rąk. Miskę z ciastem przykryć i zostawić w lodówce na parę godzin.
Rozwałkować ciasto cienko na prostokąt, posmarować miękkim masłem i posypać mieszanką cukru i cynamonu. Zwinąć w roladę. Podzielić na 12 części, odcinając kawałki po skosie. Każdy z kawałków zwiniętego ciasta nacisnąć na środku rączką drewnianej łyżki lub wałka, tak by brzegi po obu stronach podniosły się do góry (instrukcję obrazkową znajdziecie na blogu Kitchen Unplugged). Bułeczki ułożyć na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i zostawić na kilkanaście minut, aby urosły. Posmarować każdą mlekiem wymieszanym z jajkiem, posypać cukrem kryształem i płatkami migdałowymi. Piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni około 8-10 minut, aż motylki zarumienią się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Komarko , piękne są te bułeczki i rzeczywiście wyglądają jak motylki!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystko co z cynamonem:) Chętnie wypróbuję ten przepis :)
Masz rację, dziś było slonecznie i pięknie :)
Pozdrawiam.
Przepiekne motylki Komarko! Dawno juz nie pieklam takich drozdzowo-cynamonowych smakow...
OdpowiedzUsuńA co do wiosny, to ja sie w tym roku nie skarze, bo mimo ze jest jeszcze troche chlodno, to slonce swieci od blisko 2 tygodni praktycznie non stop; chetnie Ci go troche przesle ;)
Pozdrawiam!
Ale sliczne! Swietnie sie prezentuja, a poniewaz wlasnie pije kawe chetnie bym skosztowala :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne :). Wyglądają cudnie, aż żal takiego zjeść :)...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście: pierwszy dzień wiosny był udany - ciepło, słońce i w ogóle, ale dziś już zupełnie inaczej. Deszczowo i pochmurnie :(...
Pozdrówka :)
Takie bułeczki prześladują mnie w myślach, zapewne dlatego, że chwilowo zrezygnowałam z pieczenia drożdżówek. Twoje kuszą bardzo!
OdpowiedzUsuńCudne bułeczki, koniczynki poniżej też są urocze. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe przepisy, chętnie będę do Ciebie zaglądać. :)
Pozdrawiam serdecznie!
urocze weekendowe śniadanie
OdpowiedzUsuń:-)
Te buleczki sa prawdziwie motylkowe, piekne. Mam ochote jak zawsze siegnac choc po jednego takiego motylka.
OdpowiedzUsuńPrzepis chetnie wyprobuje :)
pozdrawiam bardzo wiosennie :)
ale słodkie :)
OdpowiedzUsuńTak! Wypieki drożdżowe górą. Wiosna przyszła do nas niepostrzeżenie, tylko czekać aż rozkwitnie. Od razu :)
OdpowiedzUsuńŚliczne motylki :) Widziałam już kiedyś takie drożdżowki na którymś blogu i miałam ochotę je zrobić. patrząc na Twoje zdjęcia, mam jeszcze większą na nie ochotę :)
OdpowiedzUsuńBoziu! Już drukuję przepis:) one muszą być swietne! Od pierwszego wejrzenia się w nich zadłużyłam:D
OdpowiedzUsuńMniaaam.,ślieczne zdjęcia!:D
Pozdrówka ciepłe
Mmmmm, Komarko... jakie smaczne zdjęcia! A motylki...zawodowe! :)
OdpowiedzUsuńAle piękne motylki, cudowne po prostu i tak piękne, że od razu wyciągnęłabym po jednego łapkę :) Wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńOch, rozmarzyłam się za motylkami i wiosną :)
sliczne buleczki:) kiedys probowalm zrobic podobne, ale cos mi za twarde wyszly. moze z twojego przepisu wyjda jak trzeba. pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńale super wyszly Ci te buleczki,no i te fotki......:)
OdpowiedzUsuńChyba trochę pospieszyłam się z tą wiosną, bo właśnie za oknem sypie gęsto białym puchem :-/
OdpowiedzUsuńWięc Beo - ja się na tą przesyłkę z kawałkiem słońca chętnie piszę ;)
Witaj Notme! Ja również pozdrawiam (prawie) wiosennie ;)
mniam mniam mniam
OdpowiedzUsuńwyglądają smakowicie. Piękne zdjecia.
OdpowiedzUsuńJakiego programu używa pani do zdjeć . Sa rewelacyjne
www.tensmak.blox.pl
Motylki z cynamonem przypomniały mi o szwedzkich ślimaczkach, które u naszych zamorskich sąsiadów są chyba ciastkami narodowymi ;) Dawno się do nich zbierałam więc wykorzystałam Twój przepis Komarko ale formę zachowałam tradycyjną ślimaczkową) :)
OdpowiedzUsuńPięknie pachniały i smakowały, dobre pocieszenie na taki zimowy dzień jak dziś! ;)
Małgosia
Witam,
OdpowiedzUsuńz przyjemnością powiadamiam, że otrzymałaś ode mnie symboliczną nagrodę Kreativ Blogger. Zaglądam do Ciebie regularnie i pozdrawiam serdecznie.
Emmo, mogę zdradzić Ci jakim aparatem robię zdjęcia, bo programów graficznych używam jedynie do przycinania zdjęć, lekkiego rozjaśniania, jeżeli były robione w pochmurny dzień i ewentualnie do wstawienia napisów. A aparat - moje trzecie oko ;) to Minolta Dimage A200.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, ja też zrobiłam ślimaczki - dokładnie dwa :) Ze skrajnych kawałków ciastowej rolady, które nie dały się już uformować w motylki :)
m_sElf, witam Cię i bardzo dziękuję za wyróżnienie :) Zajrzałam na Twojego bloga kolczykowego i chyba już tam zostanę ;) Jestem kolczykomaniaczką z pokaźną kolekcją świecidełek na uszy, bo nie potrafię się oprzeć każdej kolejnej parze :)
Jadłam ostatnio w kawiarni przepyszne rogaliki z cynamonem, nadzienie było po prostu bajeczne... Chodziły za mną naprawdę długo, a teraz muszę koniecznie zrobić te motylki, nie odpuszczę sobie! :-))
OdpowiedzUsuńBułeczki pyszniutkie,mięciutkie i pachnące cynamonem.Jeszcze takich cudownych motylków nie jadłam...mniamuśne były i już ich prawie nie ma,bo z dwunastu sztuk została jedna.Dzieci dorwały się jak szalone,no i mąż łasuch.Będę je teraz często robić:)Dziękuje za wspaniały pomysł.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMotylki wygladaja cudnie....wlasnie je zrobilam i...niestety nie wyszly mi:(,ciasto mi sie kleilo do rak mimoze bylo kilka godz.w lodowce i prawie w ogole nie wyroslo:(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi Agatko, że nie wyszły :( Ja bym winy za to szukała w mące i drożdżach. Czasami trafią się takie, że ciasto za nic nie chce rosnąć i ciężko się wyrabia. Prawdopodobnie też dlatego ciasto kleiło się do rąk. Moje motylki rosły jak szalone, nawet za mocno, bo ciasto się rozwijało i nie było tak ładnie ślimakowate i listkujące jak u autorki oryginalnego przepisu. Mam nadzieję, że następnym razem się uda :)
OdpowiedzUsuńpycha! umieściłam przepis na swoim blogu, mam nadzieję, że mogłam (?) :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChciałabym je zrobić na piątek ale mam wtedy bardzo mało czasu więc czy ciasto się uda jeżeli przygotuję je w czwartek i zostawię w lodówce do piątku po południu? Czy muszę wyjąć je wcześniej z lodówki żeby się ogrzało do temperatury pokojowej?
OdpowiedzUsuńMoje doświadczenia z ciastem drożdżowym są niewielkie a bułeczki będą robione dla sporej ilości osób więc zależy mi żeby się udały :)
Pozdrawiam!
Ania
Witaj Aniu :) Oczywiście, że możesz zrobić ciasto dzień wcześniej wieczorem (sama zwykle tak robię) i zostawić w lodówce. Nie powinno wyjść z naczynia ;) ale możesz sprawdzić następnego dnia rano czy nie wyrosło niebezpiecznie zbyt mocno. Jeżeli tak, to przebij jego powierzchnię - niech trochę opadnie i wyrośnie jeszcze raz do popołudnia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMuszę się pochwalić że motylki wyszły rewelacyjne :) Na początku miałam lekkie problemy z klejącym ciastem bo dopiero po pół gdziny wyrabiania zaczęło odchodzić od rąk; ale po nocy w lodówce ładnie urosło. Jedynym problemem był ich ostateczny kształt ponieważ ciasto przy krojeniu strasznie się lepiło więc nie mam nawet ładnych ślimaczków; nie mówiąc już nawet o motylkach; tylko bułeczki. W smaku za to rewelacja! Bardzo dziękuję za przepis!
OdpowiedzUsuńAnia
Bardzo się cieszę, że wyszły i smakowały :) Jeżeli ciasto bardzo się klei, można zawsze podsypać trochę mąki przy wyrabianiu, a potem przy wałkowaniu, bo często zależy to właśnie do jej rodzaju.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńPodobny przepis poznałam w Finlandii - tam przedstawiono mi je jako PULLA
Choć w kafejkach pulla wygładały jak zwykła bułka mleczna :)
Moje ulubione nadzienie to cynamonowy cynamon :) i prawie gorzki dżem jarzębinowy.
Masz wspaniały blog!!
Właśnie znalazłam Twój blog... Podoba mi się i będę zaglądała tutaj częściej. Bułeczki wypróbuję jutro. Dzisiaj jest już u mnie za poźno za zabieranie się za śniadanie. Nie wiedziałam, czy można ciasto wyrobić dzień wcześniej, ale czytając komentarze wszystko mi się wyklarowało. Dzięki za wspaniały przepis!
OdpowiedzUsuń