Parę tygodni temu, wraz z początkiem kalendarzowej jesieni, pisałam ze mam nadzieję na jeszcze kilka dni słonecznej i ciepłej pogody w tym roku. Moje życzenie spełniło się :) Dawno już nie było tak pięknie i przyjemnie jak w ostatnią sobotę! Liście na drzewach i krzewach płonęły wprost i iskrzyły się nasyconymi żółcieniami, złocieniami i czerwieniami w promieniach ostrego słońca i chyba już ostatni raz tego roku można było porzucić na chwilę kurtki i płaszcze, by złapać ostatnie podmuchy ciepłego babiego lata. W tygodniu postraszyły nas pierwsze przymrozki i na zaplanowane na weekend "jabłkobranie", jak na życzenie, otrzymaliśmy prezent w postaci tej odrobiny lata w środku jesieni :)
Natura jest nieobliczalna i chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Tamten rok był rokiem bez jabłka. Przykro było patrzeć na nagie, posępne gałęzie jabłoni zupełnie pozbawione owoców. Drewiane skrzynki w piwnicy świeciły pustkami, a półki na próżno wypatrywały słoików z musami, kompotami, marmoladami i dżemami jabłkowymi. W tym roku z kolei przezywamy prawdziwą klęskę urodzaju! :) Drzewa uginają się pod ciężarem dosłownie oblepiających je, dużych, jędrnych i zdrowych jabłek. Wszystkie odmiany jabłoni, które mamy w ogrodzie, w tym roku obrodziły podwójnie, jak gdyby wynagradzając nam bardzo ubogi zeszły sezon. Antonówki, alwy, lobo, koksy pomarańczowe, bankrofty, beforesty, złote renety - wszystkie wydały owoce, z których większość mogłaby stanąć w szranki w konkursie na najpiękniejsze jabłko :) Czeka mnie najwyraźniej wielki festiwal jabłka przez całą zimę :)
Sobotnie jabłkobranie zostało uwieńczone pajem jabłkowym i szarlotką kruszonkową. Paj zniknął prosto z pieca, na gorąco, zanim zdążyłam wyjąć aparat ;) ale na pewno jeszcze do niego wrócę w osobnym wpisie, bo to moje ukochane, jabłkowe, jesienne ciasto. Dzisiaj oddaję pierwszeństwo wypiekowi, który każdy kojarzy z jabłkiem. Myślimy jabłko - mówimy szarlotka :) Odmian szarlotek jest prawdopodobnie tyle ile odmian jabłoni. Kruche, półkruche, biszkoptowe, z pianą lub bez, z jabłkami surowymi, prażonymi lub marmoladą. Każdy ma swoją ulubioną i każdy wraca do niej przynajmniej kilka razy w roku. Moja jest najprostsza z najprostszych - kruszonkowa ze świeżymi jabłkami, chrupiąca i pyszna zarówno na ciepło jak i na zimno. Przepis Dziunni (znowu! ;)) z forum CinCin. Zmniejszyłam tylko proporcje o połowę, by pasowały do mniejszej prostokątnej blaszki lub okrągłego naczynia zaroodpornego.
Szarlotka kruszonkowa:
1 kostka masła,
1,5 szklanki mąki krupczatki,
1,5 szklanki mąki pszennej,
2/3 szklanki cukru pudru,
szczypta soli,
ok. 1,5 kg jabłek (im więcej tym lepiej!)
Masło rozetrzeć z mąkami wymieszanymi z cukrem i solą. Nie zagniatać w kulę, tylko opuszkami palców formować grudki. 2/3 kruszonki wysypać na wysmarowaną masłem blachę, lekko ugniatając. Jabłka starkować na grubych oczkach (jezeli puszczą duzo soku - odcisnąć). Jabłka mozna wymieszać z cukrem waniliowym i cynamonem, po czym ułozyć na kruszonkowym spodzie. Posypać pozostałą częścią ciasta. Piec około 40-50 min. w temperaturze 200 stopni. Upieczoną szarlotkę mozna polukrować lub posypać cukrem pudrem i cynamonem.
Masz piękny sad, Komarko ;))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia! Sliczne jabłuszka, sliczny sad! Ależ u Ciebie jest pięknie! :))
OdpowiedzUsuńZjadłabym taką smaczną szarlotkę :)
Pozdrawiam!
Jakie piekne jablkobranie! szczerze zazdraszczam... No i szarlotka pysznie sie zapowiada :)
OdpowiedzUsuńAle pieknie! :)
OdpowiedzUsuńKomarko, tyle gatunków jabłek masz w swoim sadzie! Ale masz fajnie! Taki teren przy domu! A szarlotka wspaniała, spiszę sobie. Zdjęcia jabłek cudowne! Wogóle Twój dzisiejszy wpis ściął mnie z nóg... po prostu raj na ziemi w takim otoczeniu!:)))
OdpowiedzUsuńA ile gram jedna kostka masla ma?
OdpowiedzUsuńMusze zrobic...
Dziękuję :) To właściwie ogród mojej babci - taki rodzinny, bo wszyscy o niego dbamy i kochamy :)
OdpowiedzUsuńAwoz, musisz sprawdzić na kostce, bo teraz różne masła mają różną wagę - od 200 do 250 g. Przepis jest na 250 g raczej, ale jeżeli masła będzie trochę mniej, a ciasto będzie suche i nie będzie chciało się kleić, możesz dodać 2-3 łyżki zimnej wody.
Apetyczne widoki, gratuluję zbiorów !
OdpowiedzUsuńKomarko, właśnie zajadam szarlotkę kruszonkową. Pyszna! Dzięki, że się podzieliłaś przepisem!
OdpowiedzUsuńP.S. jabłka również ze zbiorów rodzinnych miałam
Rodzinnego sadu pozazdrościć. ;-) A co do szarlotki kruszonkowej - znam, piekłam wiele razy z tego przepisu dziuni i zawsze zjadałam do ostatniego okruszka. :)
OdpowiedzUsuńU mnie jabłuszka już dawno zebrane. :))-leża sobie w piwnicy i czekają na lepsze czasy:D
OdpowiedzUsuń