Jednak jest parę dobrych stron jesiennej pogody :) Doszłam do wniosku, że kiedy na dworze hula wiatr, deszcz, a słupek rtęci na łeb na szyję spada w dół, domowe wypieki nabierają innego znaczenia. Uraczenie świeżo upieczonymi słodkościami domowników, którzy zakatarzeni, opatuleni w kocyki z nieszczęśliwymi minami spoglądają w szare okna, to prawie jak spełnianie marzeń. Juz samo rozgrzanie piecyka w takie dni spotyka się z entuzjazem i skutecznie poprawia humor, a kiedy do tego roznosi się z niego rozkoszny zapach domowego ciasta lub ciasteczek, wszyscy są wniebowzięci :) Jesienią łatwo zostać domową boginią ;)
Dogrzewając mieszkanie i domowników, w jak na razie bardzo nieśmiało rozpoczętym u nas sezonie grzewczym, upiekłam ciasteczka fistaszkowe. Zapisany, a podany wcześniej przez Dziuunię w Galerii Potraw przepis na ciasteczka z masłem orzechowym czekał już długo na swoją kolejkę, a przypomniał mi się przy okazji kupienia niezbyt dobrej jakości masła orzechowego. Nie lubię, kiedy z masła wytrąca się olej i wiem, że w dobrym maśle nie powinien, ale skoro już nacięłam się na takie, musiałam je jakoś zutylizować. Ciasteczkom to nie przeszkadzało i wyszły wspaniałe! W oryginalnym przepisie dodaje się do nich również kawałki czekolady, ale wydaje mi się, że z czekoladą byłyby za słodkie. Ja chciałam uzyskać bardzo orzechowe i bardzo kruche ciastka, więc zamiast czekolady dodałam prażone, posiekane fistaszki. Zapach obłędny, smak również :)
Ciasteczka fistaszkowe:
1 1/4 szklanki mąki,
1/2 łyżeczki sody,
1/4 łyżeczki soli,
113 g masła miękkiego,
1/2 szklanki cukru demerara,
1/2 szklanki gładkiego masła fistaszkowego,
1 duże jajko,
ok. 100 g prażonych i posiekanych drobno orzeszków ziemnych
Nagrzać piekarnik do 190 stopni. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia lub natłuścić.
Suche składniki przesiać do miski. W drugiej misce utrzeć masło z cukrem aż zbieleje, dodać masło orzechowe, a następnie dodać jajko, utrzeć.
Dodać suche i dokładnie wymieszać. Dodać orzeszki i wymieszać raz jeszcze.
Wykładać dużą łyżką porcje ciasta na blaszkę w odstępach 4-5 cm.
Piec ok. 10-12 minut lub aż będą złotobrązowe przy brzegach.
Ojejku, Komarko juz sobie wyobrażam jak one pachną i jak smakują! Mniam, pychotka! Zdjęcia przepiękne jak zawsze :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwyglądają na pyszne !
OdpowiedzUsuńI ja bardzo lubie ciasteczka fistaszkowe :) Twoje jak zwykle sliczne! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A właśnie stoi mi po próżnicy słoik orzechowego :))
OdpowiedzUsuńpozdr
Mmmm wygladaja oblednie
OdpowiedzUsuńJa tez dogrzewam mieszkanie piekac rozne rzeczy - od 2 dni smaze powidla w piekarniku i zapachem doprowadzam wszytskich do szalu - a najbardziej sama siebie ;)
Piękne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają, dzieki za przypomnienie mi że uwielbiam orzechowe ciasteczka :) A wzór piękny, czyżby tłuczek do mięsa? :D
OdpowiedzUsuńTak, wzorki to tłuczek do mięsa :D Robiłam metodą Dziuuni, która sprawdza się świetnie, bo albo trzeba od razu uformować ręcznie/łyżką płaskie ciasteczka albo już na blasze, rozklepać je lekko tłuczkiem, bo same nie chcą się rozpływać. A przy okazji uzyskuje się dekoracyjne wzorki ;)
OdpowiedzUsuńAgatko, już sobie wyobrażam jak pachną te powidła...
oj pachna pachna i doprowadzaja wszystkich do szalu :)
OdpowiedzUsuńA ciasteczka obowiazkowo zrobie, bede miec pretekst do zakupu puszki na ciasteczka :D
Świetny pomysł z tym tłuczkiem. Polecam jeszcze nakładanie ciastek na blaszkę "gałkownicą" do lodów. Wychodzą równe porcje i wygodnie się odlepiają.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne jest światło na zdjęciach. A to z okruszkami tak na mnie działa, że chyba będę musiała je upiec, zwłaszcza że po zeszłotygodniowych upałach zaczął padać deszcz. A to jedyny znak jesieni w tym kraju , jakiego mogę się spodziewać. ;)
Ach, jak ja bym zamieniła naszą wrześniową pogodę na te upały! ;)
OdpowiedzUsuńKomarko, wyglądają absolutnie bosko!
OdpowiedzUsuńHm bylam pewna ze przeslalam komentarz..
OdpowiedzUsuńNic to :) Zjdecia cudo (jak zwykle zreszta) a ciastka smakowe :)
Komarko, upiekłam je i są naprawdę znakomite. Dałam chocolate chips zamiast orzechów, z powodu mojego syna, który "orzechowstręt".;)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, cieszę się, że smakowały :) W oryginalnym przepisie były kawałki czekolady, ale tym razem miałam ochotę na coś podwójnie orzechowego i dodałam fistaszki. Następnym razem spróbuję z czekoladą, ale raczej gorzką.
OdpowiedzUsuńpiękne :))
OdpowiedzUsuńKomarko sa cudne! Dla takiej wiewiory jak ja to prawdziwa poezja wiec musze szybko zrobic zapasy fistaszkow i robie. :)
OdpowiedzUsuń