Witam po (długiej) przerwie :) Tak strasznie trudno pozbierać się po powrocie. Już sam koniec urlopu jest przykrym faktem, szczególnie, kiedy wraca się do pracy prosto z raju! :) Oj bardzo, ale to bardzo nie chciało mi się stamtąd wracać. Jednak trochę stęskniłam się za blogowaniem i paroma innymi rzeczami i tylko to powstrzymało mnie przed założeniem własnej planacji bananów lub oddaniem się innemu, równie intratnemu zajęciu i pozostaniem w Indonezji na zawsze ;) Tak, to była wspaniała wyprawa, pełna wrażeń, zachwytów i spełnionych marzeń. Tak jak sobie wymarzyłam, zwiedziłam plantacje herbaty, pola ryżowe, jeden z wulkanów, gorące źródła i dotarłam na rajską wyspę Bali.
Kiedy wysiadam z samolotu po raz pierwszy w dalekim i nieznanym kraju, pierwsze na co zwracam uwagę, to kolory i zapach. Indonezja pachnie bananami! :) To było moje pierwsze skojarzenie. Faktycznie, słodki i ciężki zapach jest wypadkową zapachów wydzielanych przez tysiące kwiatów, kwitnących tam równocześnie przez cały rok i tysiące owoców dojrzewających nieustannie na drzewach i krzewach. To bogactwo natury robi piorunujące wrażenie, biorąc pod uwagę, że jest to stan stały, nie jak u nas - sezonowy. To właśnie o owocach chciałabym opowiedzieć Wam na początku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Komarko, jakie cudne wakacje! zazrdaszczam :) I oczywiscie czekam na dalsze fotorelacje :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie wakacje cudowne :)
UsuńKomarko, zazdroszczę! Widzę,ze wakacje cudowne :) Ciesze sie,ze mogę o nich poczytac i dowiedziec sie wiecej o indonezyjskiej kuchni, owocach itp :) Dziekuje za swietna relację i czekam na dalszy ciąg niecierpliwie . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie i smacznie :)
OdpowiedzUsuńTo ja jako herbaciara-czekam na tę plantację herbaty :)
pozdr
Komarko, durian to jest wspomnienie zapachu (smrodu?) ktorego nikt nigdy nie zapomina ...
OdpowiedzUsuńSliczne zdjecia, dzieki
No nareszcie :)
OdpowiedzUsuńA teraz zabieram się za czytanie.
Dziękuję Wam. Bardzo cieszę, że mogę się podzielić wrażeniami :)
OdpowiedzUsuńZemifroczko, posta o herbacie przygotuję na pewno, bo wizyta na plantacji była niezapomniana.
Elu, co do tego zapachu to niestety prawda :)) Teraz byłabym w stanie rozpoznać go z kilometra!
Lisko, witam po wakacjach!