Bazylia to zioło, które mam w swojej kuchni świeże i zielone przez cały rok. Bazyliowe ziarenka wysiewam na przełomie marca i kwietnia, mniej więcej po miesiącu, kiedy pojawią się na malutkich gałązkach dwie pary listków, pikuję, a potem wyrośnięte krzaczki przesadzam, częściowo do doniczek do kuchni, częściowo bezpośrednio do gruntu w ogrodzie. Często wychodzi mi z tego mała bazyliowa plantacja ;) , ale dzięki temu przez całe lato zajadam się bazyliowym pesto własnej roboty, które uwielbiam.
Bazylia rośnie pięknie aż do później jesieni (ważne, żeby regularnie obrywać listki i nie dopuścić do jej zakwitnienia). Zimą, w doniczce - trochę wolniej, ponieważ brakuje słońca, ale zawsze jest parę listków do oberwania do mozzarelli, curry, pizzy czy sosów do makaronu.
Zdjęcia bazylii zrobione tuż przed pikowaniem. Teraz siedzą już wygodnie w większych pojemniczkach, a ja czekam cierpliwie na pierwsze letnie pesto :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bazylia jak malowanie. Tylko pozazdrościć pięknej plantacji. ;-)
OdpowiedzUsuńMoje sa dokladnie w tym samym stadium :-)
OdpowiedzUsuńA ja sie zagapilam, ale mam nadzieje ze jeszcze cos z mojej wyjdzie bo jest w stadium- wysieje w poniedzialek:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA moja mi troche omarzla :( I ma teraz takie ciemne plamki na listkach :( buuu... :(
OdpowiedzUsuńJakie śliczne :) Moje ledwo co główki wyściubiły :)
OdpowiedzUsuńSliczna ta Twoja bazylia, taka soczysta. Piekna!
OdpowiedzUsuńJa na samo slowo bazylia to juz sie usmiecham, a slowo mi sie tez podoba ha ha :)
Kot mojego znajomego nazywa sie Bazyl. Fajnie co?
OdpowiedzUsuńJakie cudne! I bez chemii. Chyba też posieję.
OdpowiedzUsuńTeż mam znajomego kota o imieniu Bazyl! :)) Bardzo sympatyczny i charakterny z niego kocur ;))
OdpowiedzUsuńLisko - ani grama chemii. Sztucznościom mówimy nie! :)
Ja mam małą namiastkę Twojej bazylii na oknie w doniczce :)
OdpowiedzUsuń